Nie chcemy wchodzić w kompetencje naszych służb wywiadu i kontrwywiadu, ale w kontekście dotychczasowego przebiegu tzw. afery podsłuchowej proponujemy proste rozwiązanie, które mamy nadzieję zabezpieczy państwowych oficjeli przed jakąkolwiek formą podsłuchu. Niech wychodząc poza chronione urządzeniami antypodsłuchowymi mury wkładają… maski p-gaz.
Nasze rozwiązanie ma kilka atutów. Po pierwsze i najważniejsze słowa dobiegające zza maski są raczej zniekształcone. Mamy jednak nadzieję, że nie na tyle, aby uważny i bliski słuchacz nie mógł ich zrozumieć. Atut dodatkowy to fakt, że zabezpieczone specjalnymi, jak słyszeliśmy walizkami miejsce rozmów może być objęte obserwacją np. specjalistów czytających z ruchu warg i co wtedy? Maska skutecznie takie zagrożenie likwiduje. Jedyny problem, jaki dostrzegamy, to trudności w spożywaniu koniaku i wykwintnych dań haute cuisine, ale czegóż nie powinno się zrobić, z czego zrezygnować dla ojczyzny.
Po drugie, równie ważne maska założona przed wyjściem w miejsca publiczne zapewnia prawie doskonałe incognito. No, bo który z wścibskich dziennikarzy, reporterów, czy paparazzi będzie teraz w stanie odgadnąć, z kim ma do czynienia i do kogo skierować przygotowane wcześniej, a niezwykle niewygodne, wręcz upierdliwe pytania? Jeśli dodatkowo nasi oficjele zastosują mylącą przebierankę np. wymieniając się w sejmowych toaletach garniturami to identyfikacja i określenie who is who stanie się prawie niemożliwe.
Po trzecie wreszcie taka strategia będzie miała pozytywne skutki, jak sądzimy dla społeczeństwa. Otóż oficjele w maskach założonych na twarz (stopień zezwierzęcenia polskiej polityki jest na tyle duży, że może należałoby powiedzieć już ryj) będą mogli, mniej więcej poczuć, to czego my obywatele doznajemy na co dzień. Jak trudno jest odetchnąć we własnym kraju tzw. pełną piersią. Być może poprzez podobne, chociaż uzyskane w warunkach „eksperymentalnych”, doświadczenia ich i nasze uzyskamy pozytywny efekt legislacyjny w postaci dajmy na to pakietu ustaw ułatwiających nam „oddychanie” krajową atmosferą, co wielokrotnie przy różnych okazjach obiecywano i o czym zawsze już post factum (czytaj po wyborach) zapominano.
Ach, zapomnielibyśmy jeszcze o efekcie czysto utylitarnym dla naszej armii. Pozbyłaby się setek zalegających w magazynach masek, które na potrzeby naszego projektu można by nazwać maskami antypodsłuchowymi. W czas kryzysu każdy rodzaj oszczędności i alternatywnego wykorzystania na potrzeby obronności ojczyzny niepotrzebnego już sprzętu jest wskazany.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję