Wojciech Czuchnowski od lat uchodzi za pierwszego cyngla w (osz)czerskiej gazecie.
Temat nazioli wykrytych przez zespół dziennikarzy śledczych pod wodzą oszczercy sprzed lat Bertolda Kittela wywołuje reakcję nawet poza granicami naszego kraju. Ponoć w Niemczech zupełnie na poważnie ma odbyć się dyskusja o… neonazizmie w Polsce.
Obecnie oPOzycyjna „gazeta wyborcza” piórem (laptopem) wspomnianego wyżej Czuchnowskiego dokłada swoje.
Na drugiej stronie piątkowego wydania (26 stycznia 2018 r.) w komentarzu „Stowarzyszenie Donosicieli Polskich” wali w SDP, które „doniosło” na TVN do TVN pytając, dlaczego materiał nakręcony 13 maja 2017 roku przeleżał do 20 stycznia 2018?
Zdaniem Czuchnowskiego „pytania SDP są idiotyczne. Wystarczy ze zrozumieniem obejrzeć film, by zrozumieć, że to efekt wielomiesięcznej pracy. Reporterzy przeniknęli do środowiska neofaszystów, byli nie tylko na urodzinach Hitlera, ale też na nazifestiwalu, podczas którego hajlowano i głoszono faszystowskie hasła. Nadstawiali karku. To nie była robota zza biurka.”
(gw z 26.01 2018, str. 2, Wojciech Czuchnowski STOWARZYSZENIE DONOSICIELI POLSKICH)
Wytłumaczenie opóźnienia emitowania materiału jest również proste dla Czuchnowskiego:
„Materiał pokazano teraz, bo 27 listopada 2017 r. jego bohaterowie zorganizowali „happening” i wieszali na szubienicach portrety europosłów PO. Obowiązkiem dziennikarzy było pokazanie, kim są organizatorzy tej akcji, która jakoś nie wywołała oburzenia PiS.”
.
.
Czuchnowski nie poddany żadnym torturom, nie pod działaniem scopolaminy czy innego świństwa rozwiązującego język, ujawnia, że wskutek zdarzenia z 27 listopada 2017 roku podjęto decyzję o ujawnieniu „urodzin” z 13 maja 2017 r.!
Czemu nie uczyniono tego wcześniej? Jeśli już nie w listopadzie, to w grudniu przed świętami?
I trzyma je w jakiejś redakcyjnej zamrażarce, aż przyjdzie odpowiednia pora?
Tak właśnie niszczyli ludzi w minionym okresie funkcjonariusze SB, czasami wcześniej szantażując ich ujawnieniem.
Znajome wiewiórki podpowiadają mi zupełnie inną wersję.
W TVN24 po 27 listopada 2017 r. intensywnie poszukiwano materiałów nigdy wcześniej niewyemitowanych, by po odpowiednim ich zmontowaniu wypuścić jako sensację.
Stąd dwumiesięczna zwłoka (27 listopada-20 stycznia).
Jaki faktyczny był czas i miejsce dokonania nagrania rzekomo pochodzącego z dnia 13 maja 2017 r.?.
Zwłaszcza, że stan pokazanej w reportażu zieleni wskazuje raczej na wcześniejszy okres, niż połowa maja.
Stąd pytanie o jego kwalifikacje dziennikarskie jest pytaniem retorycznym.
Patrząc na jego dokonania z lat 2000-2001 nie mam cienia wątpliwości, że mógł brać udział w operacji PR-owej, czyli wypuścić kolejną fałszywkę.
Oczywiście można sobie wyobrazić, że TVN jakimś cudem posiada wehikuł czasu opisywany już dawno temu przez niejakiego Wellsa.
I zaraz po odprawie w dniu 28 listopada 2017 r. Kittel i dwie inne osoby wsiadają nań, by przenieść się do Wodzisławia Śląskiego prawie dwa lata wcześniej.
Tam, mniej więcej od połowy roku 2016 cierpliwie wnikają w szeregi neonazistowskie.
.
.
Tekst Czuchnowskiego oznacza coś jeszcze, z czego autor ani nikt inny w redakcji nie zdają sobie sprawy.
Otóż stwierdzenie, że materiał pokazano w odwecie za „wieszanie” zdjęć europosłów na Placu Sejmu Śląskiego dyskwalifikuje etycznie stację TVN.
Zamiast informowania społeczeństwa zajmują się bowiem zwalczaniem wrogów swoich byłych sponsorów.
Upadek nadredaktora Michnika i jego organu rozpoczął się z chwilą przetrzymywania miesiącami nagrania Lwa Rywina składającego propozycję korupcyjną w imieniu nigdy nie ustalonej grupy trzymającej władzę.
Późniejsze tłumaczenie o rzekomym śledztwie dziennikarskim społeczeństwo wyśmiało.
Wszystko wskazuje na to, że przetrzymanie materiałów ponad pół roku (oficjalnie), coraz więcej wątpliwości, co do rzeczywistego czasu nagrania i możliwej mistyfikacji (nagrana była próba grupy rekonstrukcyjnej, jakich pełno nie tylko na Śląsku), jest początkiem końca jeśli nie TVN-u, to przynajmniej Superwizjera.
.
.
26.01 2018
.
.
.