Wygrana w wyborach decyduje o możliwości przedłużenia polityki prowadzonej w ostatnich czterech latach. Jej efektem był wzrost gospodarczy osiągnięty głównie za pomocą zwiększenia konsumpcji wewnętrznej, w mniejszym stopniu z inwestycji i eksportu. Nie udało się mimo poprawy relacji osiągnąć dodatniego bilansu obrotów zagranicznych. Trzeba przyznać, że PiS w 2015 roku miał niezwykłe szczęście przejmując po poprzednikach niski stan dochodów Polaków, zapewne celowo utrzymywany w interesie niemieckim. Pozwoliło to na prosty chwyt w postaci 500+ i skierowanie części dochodów budżetowych na wydatki konsumpcyjne, dalsze próby pójścia tą drogą już nie były takie bezkarne i spowodowały jednak ruch inflacyjny. Wiąże się to nie tylko z kłopotami w gospodarce, ale też niweluje zyski propagandowe, co niestety znalazło wyraz w wynikach wyborczych, nie udało […]
Wygrana w wyborach decyduje o możliwości przedłużenia polityki prowadzonej w ostatnich czterech latach. Jej efektem był wzrost gospodarczy osiągnięty głównie za pomocą zwiększenia konsumpcji wewnętrznej, w mniejszym stopniu z inwestycji i eksportu. Nie udało się mimo poprawy relacji osiągnąć dodatniego bilansu obrotów zagranicznych.
Trzeba przyznać, że PiS w 2015 roku miał niezwykłe szczęście przejmując po poprzednikach niski stan dochodów Polaków, zapewne celowo utrzymywany w interesie niemieckim.
Pozwoliło to na prosty chwyt w postaci 500+ i skierowanie części dochodów budżetowych na wydatki konsumpcyjne, dalsze próby pójścia tą drogą już nie były takie bezkarne i spowodowały jednak ruch inflacyjny.
Wiąże się to nie tylko z kłopotami w gospodarce, ale też niweluje zyski propagandowe, co niestety znalazło wyraz w wynikach wyborczych, nie udało się bowiem uzyskać nie tylko tak potrzebnej Polsce większości „konstytucyjnej”, ale nawet zabezpieczyć się przed ewentualną porażką w wyborach prezydenckich.
Inną sprawą jest źle przeprowadzona kampania wyborcza skupiająca się na własnym i tak pewnym elektoracie wyborczym, w sytuacji, w której aż prosiło się o apel do biernej połowy narodu nie biorącej udziału w dotychczasowych wyborach „III RP”.
Ruszyło się z tego zaledwie 10% elektoratu i to niestety ze znacznym udziałem nie uczestniczących w poprzednim rozdaniu elementów skrajnych na lewicy i na prawicy.
Obecny stan Polski stawia znacznie trudniejsze zadania w wielu dziedzinach przy przynajmniej nie zwiększonych możliwościach wykonawczych.
Mamy do czynienia z faktem zaostrzonej walki o odzyskanie „utraconego śmietnika”.
Już na wstępie są na to dowody w postaci skutków z nierozwiązanym problemem sądownictwa, a właściwie przegranej batalii Ziobry prowadzonej w wyjątkowo niezręcznej formie.
Mino tych niesprzyjających warunków nie można uniknąć starań o wzrost gospodarczy Polski oparty na wzmożonej produkcji i eksporcie.
Osłabienie niemieckiej gospodarki zmusza do poszukiwania innych rynków zbytu co jest tym trudniejsze, że poddając się jej obsłudze pozbyliśmy się możliwości autonomicznego działania, a nawet dopuszczono do całkowitej likwidacji lub oddania w obce ręce wielu przedsiębiorstw, już nawet „Amica” Wronki i „Solaris” zostały oddane.
Trzeba szukać nowych rozwiązań wykorzystując w pierwszej kolejności potrzeby własnego rynku zaspakajane dziś importem.
Zaczynając od rolnictwa i przemysłu spożywczego trzeba koniecznie doprowadzić do wyrównania warunków konkurencji z innymi krajami UE i podjąć się ofensywy zarówno na rynku unijnym jak i poza nim. Szczególnie należy zwiększyć nasz udział w eksporcie do USA, z którymi mimo dobrych stosunków politycznych i strategicznych mamy obroty mikroskopijne. Jest to rynek trudny, ale ze względu na skalę bardzo interesujący. Nie wykorzystujemy dla tego celu pozycji naszej Polonii, ale zresztą dla innych celów też, a to wielka strata, wystarczy przyjrzeć się udziałowi niemieckiej emigracji w promocji niemieckich produktów na amerykańskim rynku.
Takie możliwości należy widzieć w dobrych przetworach spożywczych i w eksporcie mięsa wołowego, w którym Polska jest wyprzedzana przez wiele krajów unijnych z Niemcami na czele, mimo że ich warunki hodowlane, a także i stosunki polityczne z USA są znacznie gorsze od polskich.
Trudniejsze jest wejście na amerykański rynek dóbr trwałego użytkowania, ale można wprowadzić coś nowego jak np. promowanie zdrowego trybu życia i walki z powszechną w tym kraju otyłością, przez używanie rowerów zamiast samochodów, ze szczególnym uwzględnieniem wspomagania elektrycznego dla najbardziej rozleniwionych przesiadywaniem w samochodach.
Trump jako biznesmen powinien zrozumieć, że nie mogą istnieć dobre koneksje polityczne bez gospodarczych.
Można mu zadać pytanie: jaka jest wartość naszych stosunków politycznych skoro w Ameryce premiowani są ci, którzy działają aktywnie przeciw niej. Wystarczy zobaczyć jak w amerykańskich filmach promuje się niemieckie samochody.
Nie można też zapomnieć o innych kierunkach z azjatyckim na czele, z którym mamy stały ujemny bilans obrotów.
Odnoszę wrażenie, że wielu rządzącym wydaje się, że problemy gospodarcze rozwiązuje się za pomocą licznych konferencji, znacznie skuteczniejszą metodą jest zorganizowanie partnerskich stosunków we wspólnym promowaniu określonej idei.
Nie od rzeczy będzie również przypomnieć o konieczności egzekwowania warunków obowiązujących w handlu międzynarodowym, które współcześnie są nagminnie naruszane szczególnie w krajach azjatyckich i w Rosji.
Jedno jest pewne: – bez znacznego zrostu gospodarczego i eksportu nie da się zrealizować planów podniesienia stopy życiowej Polaków. Wszelkie dotacje budżetowe należy traktować jako środki przejściowe do czasu zapewnienia ludziom godziwych dochodów z pracy i oszczędności.
Wprawdzie usłużny dla władzy GUS wyliczył, że w zwaloryzowanych wg siły nabywczej dochodach osiągamy już 70% średniej unijnej, ale jeżeli na tę średnią składają się dochody Rumunii, Bułgarii i innych im podobnych to jest to niewielka pociecha. Ponadto GUS chyba dość mocno przesadził z waloryzacją podwajając dochód nominalny, a przecież każdy, kto się co nieco porusza po Europie wie, że Polska nie jest krajem o połowę tańszym od średniej europejskiej.
Pozycja, jaką powinniśmy już teraz osiągnąć to przynajmniej ponad 20 tys. euro PKB nominalnego rocznie na osobę.
To wszystko jest bardzo ważne, ale dalece nie wyczerpuje listy palących potrzeb.
Po doświadczeniach minionej kadencji widać wyraźnie, że bez zmiany konstytucji nie da się zbudować państwa reprezentującego rzeczywiście naród polski.
Niestety nie ma szans na stworzenie koalicji konstytucyjnej, poza jedyną możliwością – rozpadu opozycji w wyniku przegranych przez nią wyborów prezydenckich i świadomości braku perspektyw na odzyskanie przysłowiowego „śmietnika” w następnych wyborach.
Wówczas mogą zaistnieć warunki na przejęcie części aktywów obecnej opozycji i stworzenie większości konstytucyjnej. Nie są to „marzenia ściętej głowy”, mimo że „opozycja” w Polsce nie jest wyłącznie tworem wewnętrznych różnic politycznych, lecz w dużej mierze rezultatem obcych wpływów, co było widoczne jak na dłoni w czasie różnych sytuacji konfliktowych z „sądowym” na czele.
Wystarczy wygrana w wyborach prezydenckich Trumpa i uzyskanie przez niego większej swobody działania, a w konsekwencji zauważenia groźby umocnienia „związku europejskiego” skierowanego przeciwko wolnej Europie przez Niemcy i Rosję, co stanowiłoby realnie zagrożenie większe niż pakt Ribbentrop – Mołotow.
Przy odpowiedniej reakcji Ameryki tego rodzaju spiski musiałyby upaść osłabiając znacznie wpływy niemieckie.
Wówczas totalna opozycja w Polsce straciłaby źródło wsparcia i jej rozpad byłby nieunikniony.
Na taką okoliczność trzeba się przygotować szykując nowy układ europejski, w którym rola Niemiec byłaby odpowiednio zredukowana.
Stworzone byłyby szanse na zrównoważony rozwój europejskich krajów i nadrobienie zaległości przez Europę środkową.
Takie możliwości zarysowują się i warto być na nie przygotowanym, powodzenie zależy w znacznej mierze od układów konstelacji zewnętrznych, ale niezbędny jest polski wkład w dzieło przeprowadzenia głębokich zmian zarówno w Polsce jak i w Europie.
To, co się dzieje dziś niezależnie od wszystkich negatywnych cech jest dopiero przedsmakiem tego, co nas czeka w przypadku dalszego rozwoju sytuacji w tym kierunku, w którym obecnie zmierza,
W ten sposób możemy już sformułować podstawowe zadanie na najbliższą przyszłość.
Jest nim wszechstronne przygotowanie do zmian w układzie europejskim w ten sposób żeby nas nie zaskoczyły podobnie jak manipulacje z 1989 roku.
Jest tylko obawa czy zwycięzcy w tegorocznych wyborach zechcą się podjąć tego trudnego zadania.
Należy jednak chyba liczyć na ich świadomość, że zrobienie uniku stanowi niezależnie od klęski narodowej śmiertelne zagrożenie dla nich.
Sądząc po nastawionej wrogo kampanii prowadzonej z niesłabnącym nasileniem od wielu lat można się spodziewać jak najgorszych skutków na wypadek przegranej.
3 komentarz