Andrzej Owsiński Sprawy bieżące, ale znaczące Do mojego wpisu na temat przyszłości rządu otrzymałem między innymi uwagę że w spadku po PRL posiedzenia rządu mają wyłącznie charakter fasadowy, a rzeczywiste decyzje zapadają za kulisami. Nie mam zamiaru kwestionować tej opinii, stan ten szczególnie widoczny jest w poczynaniach KE, która posłusznie wykonuje polecenia rzeczywistych władców UE. Problem polega na tym że rząd jako osoba prawna dla uprawomocnienia swoich decyzji musi wykonać czynności formalne jak choćby przegłosować i zaprotokółować ich treść, a to nadaje posiedzeniom rządu określonego znaczenia. Zmiany w składzie rządu mają istotne znaczenie dla jego roli, nikt już nie będzie mógł powiedzie że rząd jest sterowany z tylnego siedzenia ulokowanego na Nowogrodzkiej. Bowiem „Nowogrodzka” jest już w rządzie […]
Andrzej Owsiński
Sprawy bieżące, ale znaczące
Do mojego wpisu na temat przyszłości rządu otrzymałem między innymi uwagę że w spadku po PRL posiedzenia rządu mają wyłącznie charakter fasadowy, a rzeczywiste decyzje zapadają za kulisami.
Nie mam zamiaru kwestionować tej opinii, stan ten szczególnie widoczny jest w poczynaniach KE, która posłusznie wykonuje polecenia rzeczywistych władców UE.
Problem polega na tym że rząd jako osoba prawna dla uprawomocnienia swoich decyzji musi wykonać czynności formalne jak choćby przegłosować i zaprotokółować ich treść, a to nadaje posiedzeniom rządu określonego znaczenia.
Zmiany w składzie rządu mają istotne znaczenie dla jego roli, nikt już nie będzie mógł powiedzie że rząd jest sterowany z tylnego siedzenia ulokowanego na Nowogrodzkiej. Bowiem „Nowogrodzka” jest już w rządzie i to w sytuacji wskazującej wyraźnie że jej władza będzie ograniczona co zresztą pokrywa się z osobistymi preferencjami Jarosława Kaczyńskiego unikającego kontaktów z UE.
Natomiast nie ulega wątpliwości że wzrosło znaczenie rządu przy równoczesnym ograniczeniu samowoli niektórych ministrów.
Jakie będą z tego skutki, przyszłość pokaże, a okazji jest co niemiara.
W pierwszej kolejności trzeba uporać się z pandemią / jeżeli w ogóle jest to możliwe/.
Jaka jest sytuacja z nią tego nikt nie wie, jedno jest pewne że rząd uległ złudzeniu licząc na zmniejszający się trend zachorowań.
Tymczasem nagle z poziomu kilkuset dziennych przypadków przeszliśmy do kilku tysięcy i z kilku do ponad 70 wypadków śmiertelnych dziennie.
Co do tych ostatnich mam uzasadnione wątpliwości czy można je wszystkie zaliczać jako skutki pandemii. W przypadkach występowania wielu schorzeń i odpowiednio zaawansowanego wieku rzeczywista przyczyna zgonu może być inna aniżeli Covid -19.
Potwierdza to opinia anatomo-patologa, który dokonawszy sekcji zmarłych około 100 osób z powodu zakażenia koronawirusem, stwierdził że faktycznie ani jedna z tych osób nie zmarła z tego powodu, a z racji innych schorzeń.
Jeżeli przyjrzymy się wiekowi zmarłych w Polsce i faktowi licznych chorób towarzyszących to można mieć daleko idące wątpliwości co do rzeczywistych przyczyn zgonu.
Śmiertelność w Polsce wynosi około 400 tys. osób rocznie, żeby stwierdzić że z tytułu pandemii śmiertelność wzrosła trzeba wykazać przynajmniej około 20 tys. dodatkowych przypadków, jak na razie mamy niecałe 3 tysiące, przy niezmiennej wielkości ogółu zgonów. Ponadto śmiertelność u nas spadła w bieżącym roku do maja ze 178,3 tys. w ubiegłym roku do 174,3 tys. w tym roku / niestety GUS jak dotąd nie opublikował danych na bieżąco/.
W tych okolicznościach nie ma co straszyć ludzi, tylko wskazać ile niewątpliwych przypadków śmierci można przypisać pandemii.
Już w tym wieku z powodu grypy zmarło podobno w Polsce 200 tys. ludzi, ale nikt nie ogłaszał ograniczeń z powodu epidemii, poza normalnymi zaleceniami antygrypowymi.
Różnica polega głównie na nazwie do której jesteśmy przyzwyczajeni, bowiem postać wirusa powodującego chorobę ulega znacznym zmianom.
Jedno trzeba podkreślić że żadna z odnotowanych epidemii grypy nie trwała tak długo jak obecna, jest to zatem wypadek zupełnie odmienny i nic dziwnego że posądza się że jego źródłem jest laboratorium.
Trump który sam padł ofiarą koronawirusa posądza Chiny i domaga się ujawnienia ich inicjatywy w rozpuszczeniu zarazy.
Poparciu jego oskarżeń może służyć fakt że sami Chińczycy / przynajmniej ich władze/ twierdzą że opanowali epidemię.
A w ogóle to mają niesłychane sukcesy gdyż jak podają na 85,5 tys. przypadków mają 91,2 tys. wyleczeń, czyli że potrafią leczyć nawet przypadki które dopiero w przyszłości ewentualnie zaistnieją.
Informacja na temat pochodzenia koronawirusa jest niesłychanie ważna, pozwoli bowiem na ujawnienie chińskich zamiarów i metod postępowania. Swoje oblicze już wprawdzie mocno obnażyli zarówno w Tybecie jak i ostatnio w Hong Kongu i w stosunku do Tajwanu, który już nie jest republiką wolnych Chin, ale w celu nie drażnienia Pekinu został zmuszony do ogłoszenia się odrębnym państwem. Mimo to ChRL nie ustaje w staraniach podboju tego niewielkiego kraju negując jego prawa o samostanowieniu.
Z Chinami jest podobnie jak z Rosją, żaden z ich sąsiadów nie może być pewny swego losu, ale przecież to tylko wstępna zagrywka do chęci podporządkowania sobie jak największej części świata.
Rośnie potęga militarna Chin, ale jest ona traktowana jako wsparcie dla gospodarczych podbojów. Tamę tej ekspansji chce postawić Trump, trafia jednak na opory w swoim własnym kraju nie mówiąc o reszcie świata.
Potężne lobby importowe z Chin zarabiające setki miliardów dolarów na handlu, a raczej zakupach w Chinach, posiada dostateczne wpływy ażeby zapewnić możliwość jednostronnego handlu chińskiego.
Można śmiało założyć że z półtora bilionowego eksportu chińskiego pół biliona przypada na producentów, pół biliona dla władców Chin i pół biliona dla lobby importowego w większości usadowionego w USA, /wprawdzie eurostat wykazuje że w 2018 roku eksport chiński wyniósł 2,1 biliona euro, ale to w rachunku w skali rzędu wielkości nie czyni aż tak wielkiej różnicy./
Przy takich pieniądzach można kupić niemal każde decyzje rządowe we wszystkich krajach nie wyłączając Stanów Zjednoczonych, które są największym importerem z Chin.
Już dziś podnosi się jazgot protestu przeciwko zakusom Trumpa grożąc upadkiem całej światowej gospodarki w przypadku zredukowania importu z Chin. Przypomina to niemiecki upór przy NS2, który wywołany jest łapczywością na zysk, a nie troską o zaopatrzenie w gaz.
Dla przyszłości świata zdyscyplinowanie Chin i Rosji za pomocą odpowiedniej regulacji importu jest niezbędne.
I nie chodzi tu tylko o ograniczenie zakupów w tych krajach, ale przede wszystkim zrównoważenie bilansu i śledzenie kierunku wydatków.
Oba te kraje charakteryzują się tworzeniem wielkich rezerw kapitałowych kosztem ubóstwa swoich obywateli.
Wprawdzie możliwości rosyjskie w tym względzie gwałtownie się kurczą stąd też silne zabiegi o możliwość sprzedaży jak największej ilości gazu, którego jeszcze Rosjanie mają pod dostatkiem.
Chińczycy są w dużo lepszej sytuacji, przez dziesięciolecia zlikwidowali niemal całkowicie niektóre dziedziny przemysłu w innych krajach osiągając pozycję monopolisty.
Oczywiście Europa i Ameryka płn. mają wszelkie możliwości pokonania monopolu /wg Zischki –„Wissenschaft bricht Monopole”/, tylko że będzie to kosztować dużo drożej i uniemożliwi zgarnianie gigantycznych zysków przez mafijny układ importerski z Chin.
Dla mniejszych pieniędzy głowy leciały, to też nie zdziwiłbym się gdyby Trumpa po wygranych wyborach nie spotkał jakiś zamach.
Istnieje jeszcze jeden powód do szantażu światowego, jest nim powszechny dług publiczny sięgający już przeszło330 bilionów dolarów / niedawno pisałem że wynosi 300 bilionów na co otrzymałem uwagę że to przesada gdyż światowy dług wynosi tylko 59 % PKB, niestety korekta poszła jeszcze w górę i można to bez trudu sprawdzić i nie czuć się zaskoczonym jeżeli okaże się że dług jest jeszcze większy, rośnie bowiem w zastraszającym tempie, do czego przyczynia się zapewne i pandemia/.
Ktoś kto ma kluczyk od tego zadłużenia może wywołać niezłe zamieszanie nie tylko w gospodarce, już nawet nie wspominam o różnorakich tajnych zasobach szacowanych na przynajmniej 30 bln dolarów.
Wszystko to razem tworzy dość nieprzyjemne perspektywy, przede wszystkim dla tych którzy coś mają, albowiem „goły rozboju się nie boi”.
I w tym momencie rodzi się pytanie: – jakie szanse i jakie zagrożenia stoją przed nami.
Nie boimy się wprawdzie tak rozboju jak bogaci, ale przecież co nieco mamy do stracenia, a może nawet więcej do zyskania.
Upadek zachodu nie oznacza dla nas pełnego uczestnictwa w nim. Może po prostu potencjał wytwórczy przesunie się na wschód i możemy okazać się jego beneficjentem. Dzisiejsze skromne lokaty kapitałowe mogą nabrać znaczenia wobec przesunięć centrów wytwórczości. Jeszcze nie tak dawno główne centra przemysłowe były w Anglii i Belgii, Niemcy dopiero się rozwijały, a Holandia i Dania żyły z rolnictwa i rybołówstwa. Dzisiaj to wygląda inaczej, ale mając na względzie stan przesycenia zachodu Europy i ubytek ludzi do pracy zmiany okażą się nieuniknione.
Losowi należy jednak pomagać, a nie czekać z założonymi rękami i dlatego mimo pandemii, a może właśnie z tego powodu, należy przyśpieszyć tempo rozwoju.
Nie można w tym względzie liczyć na UE, która wprawdzie obiecuje, ale obawiam się że jej możliwości bardzo się skurczą na skutek całkowitej nieporadności wobec poważnych wyzwań, takich jak chociażby pandemia.
Można wprawdzie uznać że koncepcja UE nie miała od początku na celu działanie na rzecz dobra reprezentowanych krajów, a jedynie forsowanie określonych interesów co się szczególnie objawiło w wystąpieniach paniuś pełniących czołowe funkcje w tym towarzystwie.
Najgorsze jest to że nie jest to organizacja fasadowa jak to może komuś się wydawać zarówno obserwując ilość i obsadę poszczególnych jej organów z KE i PE na czele.
Wymienione panie i większość panów obsadzają oczywiste synekury, mają jednak poważne zadanie zniszczenia Europy narodów czy jak mówił de Gaulle – ojczyzn i stworzenie w to miejsce bezkształtnego tłumu podatnego na wszelkie manipulacje.
I czynią to z wielką gorliwością grożąc „zagłodzeniem” tych wszystkich, którzy starają się bronić europejskiej kultury.
A przecież wystarczy sięgnąć do doświadczeń ostatnich lat żeby stwierdzić że pierwszymi ofiarami nowopowstałego na gruzach tradycyjnej Europy reżymu będą ci którzy torowali mu drogę do zwycięstwa burząc chrześcijańskie moralne zasady.
Najbliższa przyszłość okaże kto będzie zwycięzcą w wojnie o imponderabilia jakby powiedział Piłsudski. Wzmocniony rząd polski będzie miał możliwość istotnego wpływu na bieg wypadków jeżeli wykaże się odpowiednią stanowczością i odwagą w stawieniu czoła niszczycielskiej sile.
Nie jest to tylko sprawa polska, gdyż nawet nie ze względu na UE, ale na wspólnotę kultury europejskiej, nie ma szans na izolację w przypadku opanowania Europy przez współczesny bolszewizm. Trzeba zatem bronić europejskie narody chociażby częstokroć wbrew nim samym jak miało to miejsce w czasie naszego zmagania się z jego poprzednikami.
zdjęcie: newspix.pl