Chyba nic tak nie irytuje zwykłego człowieka, jak zasłanianie się przez przedstawicieli władzy immunitetem przed poniesieniem odpowiedzialności za „grzeszki”. Chociaż nie – bardziej chyba może irytować strojenie sobie z tego żartów.
Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, zapowiedział: „W następnych wyborach do parlamentu z naszych list będą mogli kandydować tylko ci, którzy podpiszą jednoznaczne deklaracje dot. korzystania z immunitetu, tak by nie chronił osób podejrzanych o przestępstwa kryminalne”.
Szkopuł w tym, że uchylenie immunitetu posłowi, senatorowi w konkretnej sprawie może się dokonać wyłącznie za zgodą Sejmu bądź Senatu wyrażoną w głosowaniu.
http://mowimyjak.se.pl/newsy/fakty/immunitet-poselski-jak-sejm-moze-uchylic-immunitet,22_62668.html
Tym samym obowiązek podpisania takiej deklaracji niczego tak naprawdę nie zmienia.
Poza tym – co z innymi urzędnikami chronionymi przez immunitet? Co z sędziami, prokuratorami itd.?
Zapowiedź konieczności podpisywania deklaracji to zwykłe mydlenie oczu, zagrywka PR – owa. Jeśli faktycznie prezes Kaczyński chce zaprowadzić równość wobec prawa, to czas najwyższy zmienić zasady funkcjonowania immunitetu tak, by przestał być tarczą chroniącą przed odpowiedzialnością zarówno karną, jak i np. w sferze kodeksu drogowego.