W naszym życiu pełno jest różnego rodzaju mitów. Co samo w sobie nie jest to złe, gorzej jednak, jeśli kierując się mitami lub nieprawdziwą wiedzą podejmujemy lub (o zgrozo!) państwo podejmuje za nas decyzje natury: ekonomicznej np. “słuszna” wysokość podatków zdrowotnej, czyli np. co powinniśmy a czego nie powinniśmy jeść, czym i jak się leczyć, a czym i jak nie moralnej np. co możemy przyjmować wziewnie, dożylnie, kogo i jak (z dorosłych ludzi) możemy zapraszać do sypialni. biznesowej np. liczenie na to, że pokolenie dzisiejszych 20-30 latków będzie w stanie wyżyć z państwowej emerytury, na którą przecież dzisiaj płacą pieniądze, które są przez państwo, OFE i inne instytucje rozsądnie inwestowane. hodowlane – zakaz stosowania odpadów żywności jako pasza dla świń […]
W naszym życiu pełno jest różnego rodzaju mitów. Co samo w sobie nie jest to złe, gorzej jednak, jeśli kierując się mitami lub nieprawdziwą wiedzą podejmujemy lub (o zgrozo!) państwo podejmuje za nas decyzje natury:
Wpis ten napisany w permakulturowym duchu, w żadnym wypadku nie będzie narzekaniem, nie będzie również dotyczył zagadnień “o poprawie Rzeczpospolitej” – na to od dawna jest już za późno, podobnie jak nie można zmienić toru lotu wystrzelonego z karabinu pocisku. We wpisie poruszone zostanie zagadnienie mitu kalorii. Konkretnie kaloryczności poszczególnych makroskładników odżywczych. Przedstawione tu informacje będą dotyczyć głównie człowieka, można jednak wysnuć wnioski, poparte literaturą naukową, że u innych zwierząt wszystkożernych, zwłaszcza ssaków (świń, szczurów…) o zbliżonym do człowieka układzie pokarmowym jest podobnie.
Dane głównego nurtu dietetyki i medycyny (przynajmniej tej popularnej) głoszą, że 1 g danej substancji odżywczej dla człowieka charakteryzuje się następującą kalorycznością:
Dlaczego tak nie jest tłumaczy piosenka Marina and the Diamonds “I am no a robot” (Nie jestem robotem), a właściwie sam jej tytuł.
Jeśli jednak interesuje Cię dlaczego powyższe wyliczenia dotyczące kaloryczności poszczególnych składników odżywczych są nie do końca prawdziwe polecam czytać dalej. W skrócie chodzi właśnie o to, że nie jesteśmy robotami – organizm ludzki/zwierzęcy, to nie piec laboratoryjny w którym można co do grama obliczyć ile energii w procesie spalania się wytworzyło…
Jeden z pierwszych kalorymetrów. Zwróć proszę uwagę, że to urządzenie różni się “trochę” od układu pokarmowego człowieka.
Najpierw oblicza się kaloryczność poszczególnych makroskładników odżywczych poprzez ich spalenie w kontrolowanych warunkach. Uwzględnia się takie czynniki jak wilgotność itp. Skonstruowano bardzo wyrafinowane urządzenia by dokonywać tych pomiarów zwane kalorymetrem. Jego odmianą używaną zwykle do szacowania energii ze spalenia żywności jest bomba kalorymetryczna.
Obliczono, że podczas spalenia 1 g danej substancji wyzwalana jest następująca ilość energii:
Kaloryczność większości żywności jest obliczana poprzez oszacowanie ilości węglowodanów, tłuszczy, białka i alkoholu jest w danym produkcie. Następnie na podstawie ww. wartości przemnaża się ilość g poszczególnych makroskładników odżywczych razy ich kaloryczność. I tak batonik o zawartości 10 g tłuszczu, 20g węglowodanów i 5 g białka dostarczałby organizmowi ludzkiemu wg. mainstreamowej wiedzy:
90 kcal (tłuszcz) + 80 kcal (węglowodany) + 20 kcal (białko) = 190 kcal
Obliczanie kaloryczności każdego rodzaju żywności poprzez spalanie jej w kalorymetrze byłyby zbyt kosztowne.
Właściwie powtórzyłem założenia mainstreamowej nauki dotyczącej kaloryczności poszczególnych rodzajów żywności. Proszę zauważyć jednak, że powyżej przedstawiłem kaloryczność spalania żywności w warunkach laboratoryjnych. Organizm ludzki czy zwierzęcy nie jest takim laboratorium…
Obliczenia ile kalorii człowiekowi dostarczają poszczególne rodzaje żywności opierano na dość prostej zasadzie:
Na pierwszy rzut oka nie można tej metodzie nic zarzucić – energia czy materia nie jest przecież w stanie zniknąć…
Jednak dokładne poznanie sposobu w jaki trawione są poszczególne makroskładniki odżywcze pokazuje, że tego typu obliczenia są niedokładne, gdyż nie są uwzględnione w tych obliczeniach “koszty uzyskania przychodu”, czyli ilość energii, która zużywana jest w procesie trawienia. Ta zaś różni się drastycznie w zależności od tego jakiego makroskładnika (węglowodanów, białka czy tłuszczu). Dość istotne różnice w ilości energii potrzebnej do uzyskania energii z pożywienia występują również w zależności od rodzaju węglowodanów, białek, czy tłuszczu jaki jest trawiony.
Schemat przedstawiający wszelkie etapy pośrednie pomiędzy wchłoniętym (z ang. ingested) jedzeniem a wykorzystaniem energii z niego powstałej na cele aktywności fizycznej czy umysłowej. [1]
Thermic effect of food– to określenie na wzrost bazowego tempa metabolizmu w związku z trawieniem (gryzieniem, wydzielaniem śliny, ruchy perystaltyczne przewodu pokarmowego, wytwarzanie enzymów trawiennych…), przetwarzaniem żywności na użyteczną energię oraz zamiana jedzenia na zapasy energetyczne (glikogen, odłożony tłuszcz).
Tłuszcz: 8,83 kcal
Białko: 3,1 -3,2 kcal
Pełnostrawne węglowodany: 3,82 kcal
Węglowodany w pełni fermentowalne (prawdopodobnie chodzi o takie jak inulinę, niektóre rodzaje błonnika): 1.91 kcal
Alkohol: 6,21 kcal
Można powiedzieć, że jest to energia netto, którą uzyskuje się z żywności.
Kaloryczność błonnika jest dyskusyjna. Niektórzy twierdzą, że człowiek nie trawi go w ogóle, gdyż nie ma odpowiednich enzymów trawiennych, by rozbić cząsteczki błonnika. Inni przypisują błonnikowi kaloryczność pomiędzy 1 a 2 kcal na g. Pozyskiwanie energii z błonnika miałoby mieć miejsce w za pośrednictwem bakterii w jelicie grubym. To tam miałoby odbywać się wchłanianie wolnych kwasów tłuszczowych i kwasu mlekowego wyprodukowanych przez bakterie. [3]
Może Ci przychodzi jeszcze do głowy gdzie można wykorzystać tą wiedzę? Jeśli tak, to podziel się proszę swoimi przemyśleniami w komentarzach.
*Dane niezbyt dokładne i mocno zaokrąglone. W ziemniakach występują np. śladowe ilości tłuszczu oraz mała ilość błonnika – 5% potrzebowałem do przykładu.
—–
[1]“Food energy – methods of analysis and conversion factorsCALCULATION OF THE ENERGY CONTENT OF FOODS – ENERGY CONVERSION FACTORS” FAO
[2]“A perspective on food energy standards for nutrition labelling“ Livesey G.
[3]Wikipedia
[4]“Rabbit Starvation Syndrome“ Bamagal
Inaczej Zielony Karzel Reakcji. Na blogu pisze o Peak Oil, rolnictwie, diecie czlowieka i hodowli zwierzat ekologii stosowanej, ochronie srodowiska, permakulturze. Ostatni coraz czesciej równiez o relacjach damsko-meskich http://permakultura.n