Na trop firmy Magnus MEDIA wpadł w październiku zeszłego roku bloger „a” przy okazji lustrowania słynnej bobowskiej „strefy aktywności gospodarczej”. Ta „strefa” została dość dokładnie przez „a” opisana. Także dlatego, że moja redakcja dotarła do „Koncepcji Zagospodarowania Strefy Aktywności Gospodarczej w Siedliskach” autorstwa (między innymi) mgr. inż. Piotra Jasiona, na którym to opracowaniu bloger „a” nie zostawił suchej nitki, poddając je rzetelnej, merytorycznej analizie. Dostało się także włodarzowi Ligęzie za wkład organizacyjny (i finansowy) do tego wiekopomnego i ciągle jeszcze niezrealizowanego dzieła. Chroń nas Panie przed taką „strefą aktywności gospodarczej” w Bobowej. Artykuły na ten temat warto sobie jednak przypomnieć. To prawdziwe publicystyczne perełki:
http://gorliceiokolice.eu/2014/10/strefa-aktywnosci-gospodarczej/ ,
http://gorliceiokolice.eu/2014/10/strefa-aktywnosci-gospodarczej-czesc-2-2/,
http://gorliceiokolice.eu/2014/11/strefa-aktywnosci-gospodarczej-czesc-3/ ,
http://gorliceiokolice.eu/2014/11/strefa-aktywnosci-gospodarczej-czesc-4/ .
Pomyślałem sobie wówczas, że trzeba rozesłać wici i popytać, czy też inne gorlickie urzędy miast i gmin i starostwo powiatowe skorzystały kiedykolwiek z usług mgr. inż. Piotra Jasiona i jego krakowskiej firmy Magnus MEDIA. W sieci trudno dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego podmiotu gospodarczego. Typowej strony internetowej Magnus Media nie posiada. Ja przynajmniej takiej strony nie znalazłem! Łatwo natomiast znaleźć dokładny adres pocztowy. I tyle. Jak widać, nie zawsze reklama jest dźwignią handlu…
Moje wnioski o dostęp do informacji publicznej przyniosły nieoczekiwane żniwo. Otóż okazało się, że firma Magnus Media od lat rozsiadła się na salonach samorządowych w naszym powiecie i „trzaska” opracowanie za opracowaniem, studium techniczne za studium technicznym i wniosek aplikacyjny za wnioskiem aplikacyjnym. Ponadto mgr inż. Piotr Jasion, to prawdziwy człowiek orkiestra. Podejmuje się tak różnorodnych merytorycznych zadań, że aż dech zapiera w piersiach. Pracuje dla służby zdrowia, na rzecz ochrony środowiska, zna się na zarządzaniu dokumentacją administracyjną i na ratownictwie medycznym, niestraszne mu opracowania dotyczące drogownictwa, wie jak oszczędzać czas w przewozach pasażerskich i towarowych, potrafi ocenić natężenie ruchu pojazdów, zna się na turystyce, ogniwach fotowoltaicznych i mierzy się z zagospodarowaniem brzegów Klimkówki. Uff, nie wymieniłem wszystkich talentów szefa firmy Magnus MEDIA. Szczerze zazdroszczę!
I żeby (jak zwykle) nie być gołosłownym przedstawiam niepełny, ale bogaty i reprezentatywny dorobek Magnus MEDIA na niwie współpracy z gorlickimi samorządami.
Jak widać niekwestionowanym liderem w zawieraniu umów z Magnus MEDIA jest Starostwo Powiatowe w Gorlicach, ale szacunek budzi także postawa zadłużonej po uszy Gminy Biecz. Zwracam uwagę, że pod dokumentem z Biecza figuruje podpis byłej burmistrz Urszuli Niemiec. Historyczne „kwity”.
Ta historia być może kiedyś doczeka się swojej puenty. Warto jednak już teraz zadać kilka pytań i postawić parę problemów. Nie drążyłbym tego samorządowego przecież tematu, gdyby nie hucpa z SAG w Siedliskach, w której aktywnym uczestnikiem był mgr inż. Piotr Jasion. I wszystko co napisał na ten temat bloger „a” jest „do bólu” logiczne i błędów w opisie stanu faktycznego brak. Zarzuty postawione inżynierowi Jasionowi (i włodarzowi Ligęzie) nie spotkały się do dzisiaj z odporem. Firma Magnus MEDIA nie nadesłała sprostowania na adres mojej redakcji (włodarz Ligęza takoż). Można zatem mieć niestety podejrzenia, że niektóre inne „dokumentacje-aplikacje”, przygotowane są na podobnym poziomie. Czasami wystarczy uważnie przeczytać tytuł „aplikacji”, żeby powziąć podejrzenie, że została przygotowana w ramach państwa tzw. teoretycznego. Ale może się mylę? Zadajmy zatem publicznie pytanie: ile z tych opracowań doczekało się realizacji? W Bobowej, jak na razie o realizacji projektów inż. Jasiona (i włodarza Ligęzy) w „strefie” dudni głucha cisza. Może Starosta Gorlicki byłby zatem łaskaw ustosunkować się do zadanego wcześniej pytania? A może nie czyta, jak burmistrz Wacław Ligęza onegdaj, mojego portalu? Na pewno czyta! Pytajmy więc dalej. Co robią ci wszyscy pracownicy samorządowi na urzędach powiatowych, w referatach, wydziałach i gabinetach, miejskich i gminnych, że nie są w stanie, na przykład obliczyć wskaźników natężenia ruchu i trzeba w tej sprawie wynajmować fachowca z Krakowa? I ten sam fachowiec przyjeżdża do nas, żeby w gorlickim szpitalu uświadomić nam, jak ma wyglądać prawidłowy obieg dokumentów medycznych i administracyjnych? Ratunku!
Przykład Magnus MEDIA ilustruje szerszy kontekst polskiej rzeczywistości ekonomicznej po wstąpieniu naszego nieszczęśliwego kraju do Unii Europejskiej. Wszyscy wiemy, że jak Polska długa i szeroka wójtowie, burmistrzowie, prezydenci i pozostała samorządowa klika prześciga się w dumnych oświadczeniach, a ileż to ileż udało się ściągnąć środków unijnych do naszych miast i gmin. Ta żebranina powinna jednak stanowić raczej powód do wstydu niż do dumy. Po 25 latach tzw. „wolnej” Polski i po 11 latach wstąpienia do UE widać bardzo dokładnie, że ten system „finansowania” życia publicznego poniósł klęskę. Wspólnoty samorządowe zamiast dbać o rozwój gospodarczy i generować autentyczne zyski wpadły w wir wirtualnych środków unijnych, które de facto stanowią najdroższy z możliwych kredytów. Na dodatek ten kredyt został przejedzony przez rozbuchaną administrację, wpompowany w kostkę Bauma albo inną termomodernizację szkół, które i tak zaraz trzeba będzie zamknąć, bo ludzie emigrują za chlebem a już tylko nieliczni decydują się powiększyć w Polsce rodzinę. Na bezrobociu pozostaje już wynosi prawie 2 miliony obywateli tej pięknej krainy, niegdyś mlekiem i miodem płynącej. O agonii polskiej wsi w kontekście UE pisałem w innym tekście. Można przeczytać: https://3obieg.pl/agonia-polskiej-wsi. Propaganda unijnego sukcesu to największe kłamstwo współczesnej Polski. Spójrzcie na Gorlicę. Magnus MEDIA szaleje z wnioskami aplikacyjnymi, a wybitny i stosunkowo dużych rozmiarów gorlicki przemysł, tak tak, z epoki nie tylko minionej: Glimar, Glinik i inne albo upadł, albo ledwo dyszy. Wszędzie za to postawiono Biedronki i Reale, w których sprzedawane są produkty głównie zachodnich wytwórców importowane albo, tylko już gdzieniegdzie, wytworzone w Polsce przez zagraniczne firmy, bo co się dało zostało rozgrabione i sprzedane: rozlewnie wód, mleczarnie, zakłady tekstylne, papiernicze, cementownie, huty, stocznie. Można wymieniać w nieskończoność. W tym stanie rzeczy trudno się dziwić, że 85 centimów z każdego unijnego Euro, wpompowane podobno w Polsce, wraca do Niemiec i Francji. Także przy pomocy głównie zachodnich banków, które rozgrabiają nasz majątek narodowy z prędkością światła. Jak podają analitycy polskiego rynku bankowego:
„Tylko w latach 2006-2014 oficjalny zysk netto sektora bankowego w Polsce wyniósł ponad 100 mld zł, z czego blisko 50 mld zł zostało wytransferowane za granicę. Coroczny transfer zysków zagranicznych firm i banków oraz instytucji finansowych w Polsce to ok. 70 mld zł, roczny koszt obsługi długu publicznego to ok. 40 mld zł. Według raportu GFI Polska jest w niechlubnej czołówce najbardziej drenowanych państw na świecie, zajmując 18 miejsce. W latach 2002-2011 z naszego kraju wyprowadzono ok. 50 mld dol. co stanowi najgorszy wynik w całej UE. Lepiej na tle Polski wypadają nawet takie kraje jak Wietnam, Etiopia, Pakistan czy Seszele”.
Wróćmy jednak na własne podwórko. Czy przykład ciężko zadłużonego Biecza nie jest aż nadto wymowny? Zadłużone są zresztą wszystkie gminy w Polsce. Nie są natomiast zadłużeni samorządowcy i firmy, które „piszą” wnioski aplikacyjne. Mnożą się zatem jak grzyby po deszczu „strefy aktywności gospodarczej”, ale w tym samym czasie rośnie bezrobocie. Fenomen liberalnej ekonomii? Nie, Moi Drodzy. To skrupulatnie wyreżyserowany spektakl, w którym Polska została sprowadzona do roli pariasa Europy. Kto nie zdąży ten zdechnie tutaj na unijnym zasiłku, kto młodszy i obrotniejszy wyjedzie stąd gdzie pieprz rośnie, a grupa samorządowych cwaniaczków i ich akolitów utrzyma się na tej masie upadłościowej jeszcze jakiś czas, wśród pustych szkół i z kilometrami wiejskich trotuarów, których nikt już nie będzie remontował.
Czy Starosta Gorlicki skomentuje kiedykolwiek ten artykuł. Nie sądzę! Chociaż powinien i nie tylko dlatego, że przez kilka miesięcy próbował utrudnić mi dostęp do tej informacji publicznej i dopiero interwencja SKO zapobiegła urzędowemu bezprawiu. Warto byłoby bowiem uchylić rąbka tajemnicy nie tylko na temat skuteczności samorządowych działań „aplikacyjnych”, ale także o kulisach zleceń wydawanych, chyba „z wolnej ręki”, firmie Magnus MEDIA. A skala tych zleceń, jak Państwo zobaczyli, nie jest mała.
Fakty przeze mnie opisane, to szara codzienność w naszym kraju. Tak, dobrze napisałem, to jest szara codzienność, jak smog, który wisi nad miastem i nie pozwala przedrzeć się promykom słońca. A wszystkie strony tej gry w „samorządowe klasy” dobrze wiedzą o co chodzi. W tym systemie nie trzeba już nawet puszczać do nikogo porozumiewawczego oka.
I właśnie dlatego starosta Karol Górski nabierze wody w usta.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Jeden komentarz