Bez kategorii
Like

Zawsze byłem społecznikiem

19/12/2012
600 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Rozmowa z Józefem Dościgłym malującym Delegację Tu-154 na Okęciu.

0


 

Zawsze byłem społecznikiem

 

Rozmowa z Józefem Dościgłym malującym Delegację Tu-154 na Okęciu.

 

 

Rozmowę przeprowadziła Joanna Wlazło

 

 

 

 

Joanna Wlazło:  Dlaczego zdecydował się Pan namalować Delegację Tu –154 lotu na lotnisku Okęcie (obecnie zresztą Chopina –uzup. C.P).

 

Józef Dościgły: Wynikło to z zapotrzebowania. Zgłoszono się do mnie z propozycją namalowania Delegacji, a ja się chętnie podjąłem, gdyż zbiegło się to z moim poczuciem że takie utrwalenie winno nastąpić.

 

J.W. Skąd pomysł że właśnie tutaj.

 

J.D. Tutaj było ostatnio miejsce gdzie zebrała się cała Delegacja. Pierwszy raz tak wielu ważnych ludzi w jednym miejscu. Nigdy wcześniej nie było takiej Delegacji. To ostatnie miejsce na polskiej ziemi gdzie się zebrali. Ostatnie chwile przed wejściem do samolotu, gdzie weszła cała elita polski patriotycznej. Ostatnie chwile przed wejściem na pokład Tu-154 i tragicznie przerwanym lotem.

Sądzę że taki obraz, a właściwie cykl obrazów będzie najbardziej wymowny.

 

J.W. Dlaczego nie w samolocie?

 

J.D. Pasażerowie siedzący w samolocie mają małą dynamikę. Nie jest to najlepszy moment na utrwalenie pasażerów. Przestrzeń jest ograniczona. Niektórych zresztą twarzy nie byłoby całkowicie widać.

 

J.W. Chce pan namalować wszystkie 96 osób tak aby były rozpoznawalne?

 

J.D. Oczywiście. Zresztą dlatego maluję dyptyk, albo nawet tryptyk.

 

J.W. Jaka jest artystyczna koncepcja pana dzieła? Cyklu dwóch, albo nawet trzech obrazów.

 

J.D. Najprawdopodobniej trzech. Ma to uzasadnienie w ilości Delegatów włącznie z załogą, gdyż trudno byłoby ich zmieścić na jednym obrazie, trzeba byłoby wrócić do panoramy, ponadto trójka jest liczbą, co oczywiste, metafizyczną. Już i liczbą obrazów odwołam się do głębokiego metafizycznego dotknięcia które dotknęło Polaków, tak jak to wszyscy odczuwaliśmy te kilka dni po 10 kwietnia kiedy wszyscy byliśmy razem, tego dotknięcia Palca Boga i złączenia tragedii smoleńskiej z tragedią katyńską: drugiego Katynia jak mówiono.

 

To tyle jeśli idzie o ilość obrazów mówiąc trochę technicznie.

Natomiast same obrazy będą realistyczne. To trudne zadanie bo trzeba namalować Delegację godnie, a równocześnie całość musi mieć pewien zamysł, przez całość musi przebijać się jeden zamysł artystyczny.

Rozmawialiśmy o tym oczywiście z Komitetem (Komitetem Upamiętnienia Delegacji Pasażerów TU-154 . J. W. ). Pozwoli Pani że nie zdradzę tu wszystkich elementów mojej artystycznej koncepcji. Dodam jednak że uzyskała ona uznanie Komitetu. Bo też nie chodzi tutaj tylko o własny zamysł. Istotne aby rzecz była przedstawiona godnie.

Uzupełnię jednak że dominująca tu jest prostota i oczywiście nie będzie tu żadnych twórczych, przepraszam za słowo, fajerwerków.

 

J.W. W innych miejscach, w których skąpo udzielił Pan informacji powiedział Pan że maluje Delegację o Zachodzie słońca. Dlaczego?

 

J.D. Postacie i miejsce są przedstawione realistycznie, ale twórca może pozwolić sobie na wprowadzenie pewnych elementów, których inaczej nie da się zawrzeć w obrazie. Po pierwsze gdyby przedstawić realistycznie barwy, świtu do tego nieco mglistego dnia, to obraz byłby po postu szarawy. Barwy muszą być nasycone, dlatego zachód słońca jest do tego lepszy. Jak wiemy o tej porze wychodzą na przykład najlepsze zdjęcia, bo najlepsze jest światło. Ponadto Zachód słońca symbolizować będzie zmierzch pewnej epoki, co nawiązuje do powszechnego odczucia Polaków w tych dniach. Wszyscy powszechnie czuliśmy że coś się skończyło i nastaje coś nowego.

 

J.W. Dlatego podkreślać będzie Pan w obrazach czerwień jak sam powiedział w jednych z niewielu wypowiedzi na ten temat?

 

J.D. Nie tylko dlatego. Mocno podkreślona czerwień zachodu słońca, purpura zachodu słońca kojarzy się też z krwią czyli czymś tragicznym. Bo też tragiczny to był lot. Podkreślony tragizm czerwieni nawiązuje też do wybuchu który był ostateczną przyczyną śmierci pasażerów.

 

J.W. Dokładnej przyczyny śmierci jeszcze nie znamy.

 

J.D. Zgadzam się z tym że dokładnej przyczyny śmierci każdej z osób jeszcze nie znamy. To jest sprawa prokuratury. Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat choćby dlatego że nie moja działka, ale wiadomo że w wyniku wybuchu następują różne naprężenia i przyczyny śmierci są różne. Ale ten wybuch ukryty jest w moim zachodzie słońca.

 

J.W. W jakim miejscu miejscach maluje Pan dokładnie Delegację, o ile może Pan nam zdradzić?

 

 

J.D. Nie ma tu żadnej tajemnicy ponieważ ze względu na oczywisty rozkład lotniska te miejsca są trzy. Saloniki dla wipów, terminal i część lotniska między terminalem a samolotem.

 

J.W. Jak pan przedstawi śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Osobno?

 

J.D. Nie. Namaluję śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego albo na terminalu, albo w saloniku dla wipów, na dole, na tle znacznej części Delegacji. Prezydent będzie przewodził delegacji wiec oczywiste że tak winien być przedstawiony. Przedstawianie go samotnie, lub tylko w otoczeniu przyjaciół i borowców z samochodu byłoby nieciekawe, a nawet niestosowne, ponadto obrazy będą trzy (lub dwa) nie wiem ostatecznie to jeszcze ustalimy też z zamówieniodawcą. Gdyby były dwa to zrezygnowalibyśmy z saloników dla wipów.

 

J. W. Jak Pan namaluje, rozmieści tę Delegację. W tych miejscach. Czy opiera się pan na źródłach?

 

J. D. Oczywiście opieram się na źródłach, choć ważne jest aby ich przedstawić i nie jest najistotniejsze gdzie kto był przed odlotem. Zaznaczam to ze względu aby potem nie było niedomówień i pretensji. A jeśli chodzi o źródła to korzystałem ze wspomnień pana Klarkowskiego, doradcy śp. prezydenta i dyrektora Szczegielniaka z Kancelarii prezydenta.

 

Na przykład A. Klarkowski wspominał że marszałkowie Sejmu (wicemarszałkowie J.W.) siedzieli tam, na górze. Chciał porozmawiać z panem Putrą ale zorientował się że marszałkowie byli tam… na górze. Tak właśnie chciałem pierwotnie malować nim jeszcze wykluła się ostateczna koncepcja, ale ze względu na to że są (maksymalnie) trzy obrazy trzeba było zrezygnować z przedstawienia tylko czterech osób.

 

J. W. Na górze, to znaczy gdzie?

 

J.D. No, na górze. Sportretowałbym ich tam, na górze, ale jak mówię ta koncepcja jest i tak nieaktualna.

 

J.W . Niektórzy zarzucają panu że pana koncepcja malarska jest koncepcją pochodzącą z malarstwa socrealistycznego.

 

J.D. Odrzucam te zarzuty. Dziś nie można malować realistycznie tak jak robili to akademicy gdzie mamy każdą fałdę sukni i staranne, fotograficzne niemal przedstawienie broszki. Więc moje malarstwo jest realistyczne, ale podlega pewnej stylizacji. Zresztą nie rozumiem tych zarzutów wobec malarstwa realnego socjalizmu. Można z niego jak najbardziej twórczo czerpać. Zresztą podobnie z marksizmu, gdyby nie był inspirujący nie byłby tak nadal żywy na zachodnich uczelniach.

Zresztą skoro już tak to zdradzę Pani że w jednym z obrazów będzie element jeszcze bardziej symboliczny, a nawet surrealistyczny. Na terminalu, w kącie ukryta w pierwszej chwili przed wzrokiem widza będzie trumna z siedzącym na niej gnomem.

 

J.W. A cóż to ma oznaczać!

 

J.D. Tylko spokojnie. Trumna jest protestem przeciw graniu trumnami. Dodatkowo dlatego jest w kolorze czerwonym (ale w innym odcieniu niż zachód słońca), w kolorze bardziej jarmarcznym, bo właśnie gra trumnami prowadzi nas w taką jarmarczność.

 

J.W. A gnom?

 

J.D. Gnom symbolizuje tych małych ludzi, którzy trumnami grają.

 

J.W. A jak pan przyjął informację że premier Rosji, który maluje obrazy mógłby w ramach dobrosąsiedzkich stosunków namalować nieodpłatnie Delegację na Okęciu. (Dziękuję Sea)

 

 

J. D. Nie wiem czy informacja ta jest prawdziwa, nie chciałbym się właściwie jakby wypowiadać na ten temat. Nie znam malarstwa pana Putina. Jeśli tak, to byłby piękny gest, ale i tak obraz powinien zostać namalowany przez Polaka.

 

J.W. Traktuje Pan to zadanie jako pracę czy jako misję?

 

J.D. Jako misję przede wszystkim. Oczywiście jest to także praca, z tego żyję, ale zawsze byłem społecznikiem.

Już jako nastolatek gdy tylko nastała wolna Polska włączyłem się w nowy, tętniący nurt ojczyzny i współpracowałem przy dwóch pismach samorządowych gdzie dwa cykle mego pomysłu, ozdabiane moimi rysunkami „Bliżej burmistrza” i „Dookoła pani wójt”cieszyły się dużym uznaniem lokalnych władz .

 

J.W. Dziękuję za rozmowę.

 

 

0

CyprianPolak

Rece wyciagniete po polski majatek narodowy musza zostac odciete!

126 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758