Komentarze dnia
Like

Z kim walczyć?

21/08/2013
522 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Z kim walczyć?

Na mój wpis „Czy jest o co walczyć?” otrzymałem kilka interesujących komentarzy, na które postaram się odpowiedzieć, ale najcelniejsze było pytanie: -„ z kim walczyć?”

Trzeba przyznać, że wrogów nam nie brakuje, chyba za sprawą szatańską, ale też i z naszej własnej winy zaniedbania, zostaliśmy obdarzeni sąsiadami jak nikt w świecie. Z jednej strony nawała germańska, a drugiej moskiewsko azjatycka. Odnosi się wrażenie, że przez całe wieki niczym się nie zajmowały z takim zawzięciem jak dybaniem na Polskę, a jeżeli do tego dodamy Tatarów, Turków, Szwedów, a nawet Litwinów, Czechów i Węgrów to otrzymamy cały komplet tych wszystkich, którzy w naszej historii wleźli nam za skórę. W najnowszych czasach należałoby jeszcze do tego doliczyć Ukraińców, a stosunkowo najłagodniejszym sąsiadem okazali się Białorusini.

0


Nasze dziedzictwo sąsiedzkie zawdzięczamy brakowi konsekwencji Jagiellonów, skoro bowiem nosili oni w pierwszej kolejności kołpak wielkoksiążęcy litewski, a dopiero w drugiej polską koronę to powinni byli odpowiednio zadbać o zabezpieczenie stanu posiadania Wielkiego Księstwa. Przeprowadzili szereg zwycięskich wojen z konkurencyjną Moskwą zawdzięczając zaangażowaniu Korony, żadnej nie wykorzystując na rzecz trwałego pokoju na swoich warunkach, jak choćby utrzymania przyjaznej niezawisłości Nowogrodu czy Pskowa. Zamiast wspierać własne kijowskie prawosławie przeciwko moskiewskiemu zafundowano sobie rozbicie tej cerkwi unią brzeską i umocnienie pozycji patriarchatu moskiewskiego. Było to wprawdzie już tylko pokłosie jagiellońskiego władania, ale przecież nie pozostawili oni po sobie trwałego kanonu polityki wschodniej i na nic zdały się wspaniałe zwycięstwa Batorego i Żółkiewskiego. Pozwolono Moskwie z prowincjonalnego ksiąstewka urosnąć do roli obrońcy „prawdziwej” prawosławnej wiary, co dało jej oręż znacznie silniejszy aniżeli zaciężne szeregi Steina czy Szeremietiewa. W stosunku do Korony Polskiej największym błędem, możliwe że w całych naszych dziejach, było dopuszczenie do powstania sekularyzowanych Prus Wschodnich zadawalając się pustym gestem w postaci hołdu zamiast żeniaczki z Hohenzollerówną, wnoszącą we wianie Koronie Prusy Książęce. Mogłaby też narodzić niewydarzonemu Zygmuntowi Augustowi synów umacniając dynastię, która wreszcie zostałaby rzeczywistym gospodarzem w Rzeczpospolitej.

Znikłaby groźba pruska zarzewie wszystkich polskich nieszczęść.

Co najciekawsze wszystkie te zabiegi nie wymagały wcale zwiększonych wysiłków militarnych skupiając się na wypracowaniu idei przewodniej państwa i zdolności dyplomatycznych, czyli tego wszystkiego, co tworzy okrzepła i dalekowzroczna dynastia.

Dzisiaj wprawdzie Prusy nie istnieją, ale przecież współczesne Niemcy są ich spadkobiercą, podobnie jak Rosja w stosunku do Wk. Księstwa Moskiewskiego, a podstawowy problem polskiej polityki pozostaje ten sam: – jakie wyjście znaleźć między jednymi a drugimi?

Warunkiem możliwości wyboru pozytywnego rozwiązania trudnego problemu naszego położenia jest stworzenie odpowiedniej siły naszego państwa, a to wymaga stoczenia wewnętrznej walki o przywództwo narodu.

Przeciwnikiem jest oczywiście obecnie panujący układ władzy w Polsce powołany najwyraźniej w obcym interesie, ale mimo powszechnej niechęci w stosunku do tego układu nie udało się go obalić w ciągu blisko ćwierćwiecza.

Co jest przyczyna takiej bezradności?

W głównej mierze sukces propagandowy, to co nie udało się w PRL za pomocą ukazywania świetlanej przyszłości realnego socjalizmu, udało się jej mutacji za pomocą ślepego konsumpcjonizmu. Wprawdzie daleko nam jeszcze do „realnego konsumpcjonizmu” panującego w krajach zachodnich, ale wystarczy sam blichtr ażeby obezwładnić miliony.

Drugim czynnikiem obezwładniającym jest tworzenie powszechnego przekonania o naszej bezsile wobec przemożnego układu władzy mającego swe źródło w przemożnej potędze zewnętrznej. Temu służą między innymi teorie o tajnym władztwie światowym, mimo że pozornie skierowane są przeciwko niemu.

W tej sytuacji już jest chyba dostatecznie jasne, że w pierwszej kolejności musimy walczyć z bezwładem własnego społeczeństwa, przypomina to nieco nasze położenie z przełomu XIX i XX wieku, kiedy to zarówno Piłsudski z jednej strony i Dmowski z drugiej za największe zadanie uznali rozbudzenie narodu polskiego.

Jest to zdumiewający fenomen w dziejach, że naród polski najwyraźniej nie uwierzył w hałaśliwą propagandę szerzoną od 1989 roku / podobnie jak nie wierzył propagandzie PRL/, dając temu wyraz w absencji wyborczej, ale przez prawie ćwierć wieku nie zdobył się na realny ruch w kierunku obalenia oczywistej mistyfikacji niepodległego państwa polskiego dokonanej w spisku „różowych z czerwonymi”.

Pobudzenie do czynu, a nie tylko biernej krytyki, jest w tej chwili najważniejszym zadaniem świadomych elit narodowych.  Nie stoi to w sprzeczności z bieżącym działaniem w kierunku wyrywania, czego się tylko da dla dobra narodu w ramach istniejącego ustroju, ale powinno to być czynione z pełną świadomością i uznaniem priorytetu walki o niepodległość.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758