Bez kategorii
Like

Wyrok cz.III

28/12/2011
380 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Ciąg dalszy „pracy” Sądu.

0


 Stawiłem się na rosprawie będąc pewnym, że to tylko formalność. Za chwilę zostanę oczyszczony z zarzutów. Do tej pory sądy znałem tylko z telewizji i z relacji tych którzy tam już byli. Wolałem wierzyć w telewizyjny wizerunek sądu: sprawiedliwość zawsze zwycięża i takie tam bzdury nie mające, jak się się okazało,  wiele wspólnego z rzeczywistością. W sali sądowej były same kobiety: sędzia oraz dwie inne panie również w togach. Poza tym pani która pisała na maszynie i powódka. Od początku czułem się nieswojo. Sędzia odczytała pozew i zapytała się powódki czy go podtrzymuje. Ta wstała i nie patrząc na mnie powiedziała stanowczo:

– Tak!

Zonk. Całkowite zdziwienie. Na to nie byłem przygotowany. Udało jej się na tyle wyprowadzić mnie z równowagi, że przez dłuższy czas nie za bardzo wiedziałem co się dzieje na sali rozpraw. Musiała minąć dłuższa chwila zanim moje uszy zaczęły wyłapywać dźwięki, które do mnie napływały, ze zrozumieniem.

– Czy pozwany przyznaje się do ojcostwa? – spytała sędzia.

– Nie – zaskoczony sytuacją odpowiedziałem cicho i bez przekonania.

Potem było już tylko gorzej. Nie musiałem być geniuszem by zrozumieć, że wyrok już jest z góry ustalony i teraz chodzi sądowi o złamanie mego uporu. Pani sędzia była niezadowolona, że nie przyznaję się do ojcostwa i obstaję przy swojej niewinności.

– Byłem za granicą i nawet nie widziałem tej kobiety przez trzy lata- stwierdziłem. Na co ona (powódka) spokojnie odpowiedziała:

– Owszem, ale dziecko zostało poczęte wcześniej.

No, po takiej odpowiedzi myślałem, że Pani sędzia zje ją żywcem. A ta jak gdyby nigdy nic prowadzi dalej sprawę. W końcu nie widząc żadnej reakcji sądu na ten tak jawny absurd postanowiłem zadziałać:

– Trzy lata! To nawet słonice chodzą w ciąży krócej! – pozwoliłem sobie na żart. Pani sędzi moje poczucie humoru się nie spodobało i szybko przywołała mnie do porządku:

– Na szczęście to nie Pan ustala ile kobieta powinna chodzić w ciąży. Tylko sąd.

Nie wierzyłem własnym uszom w to co usłyszałem i odpowiedziałem Pani sędzi bez namysłu, impulsywnie:

– A ja myślałem, że to nie jest zależne od sądów tylko od natury.

Moje słowa nikomu się na nie spodobały. Zacząłem być postrzegany jako cwaniaczek, któremu należy przytrzeć nosa. Powódka w tym czasie zdążyła już przemyśleć pewne rzeczy i zmieniła zeznanie:

– Teraz sobie dokładnie przypominam, to wydarzyło się w czasie moich urodzin.

Tak się jednak szczęśliwie dla mnie złożyło, że miałem na ten czas alibi. Myślałem, że nie do podważenia.

– Byłem w tym dniu za granicą. Wiele kilometrów od jej urodzinowej imprezy. Mam odpowiednie pieczątki w paszporcie. Poza tym nocowałem tam w hotelu co można łatwo ustalić.

– Zobaczymy – powiedziała sędzia, co dla mnie, nie wiem dlaczego, zabrzmiało jakoś złowrogo.

Na następnej sprawie znowu byłem pełen nadziei na rychłe zakończenie sprawy, z szczęśliwym dla mnie finałem.

– Sąd sprawdził poprzednie Pana zeznania i doszedł do następujących wniosków: jest pan bardzo przebiegły. Wszystko Pan zaplanował szczegółowo. Wynajęcie hotelu za granicą było mistrzowskim posunięciem. Wymknął się Pan cichaczem w nocy z pokoju. Prawdopodobnie przez okno. Potem wynajął Pan taksówkę i przyjechał do B. Miał Pan dość czasu by zrobić dziecko i wrócić niepostrzeżenie do hotelu. Mam rację?

Cóż mogłem na to odpowiedzieć? Szkoda, że Pani sędzia odkryła w sobie Sherlocka Holmesa akurat na mojej rozprawie. Wszystko było logiczne. Tylko, że nie dotyczyło to jakiejś zbrodni, którą planowałem od lat ale zwykłego zajścia w zwykłą ciążę. A Pani sędzia była sędzią w zwykłym sądzie rodzinnym w jakiejś powiatowej dziurze. I raczej nic tego nie było w stanie zmienić.  Czemu trudno się dziwić. Cdn.

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758