POLSKA
1

WOLNY CZYN: „Sąd” w Katowicach i Endlösung Stanisława Modrzejewskiego

03/09/2013
1656 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
WOLNY CZYN: „Sąd” w Katowicach i Endlösung Stanisława Modrzejewskiego

Z pozasystemową opozycją na Śląsku emerytowany górnik z Katowic Stanisław Modrzejewski związał się lata temu. Choć niepełnosprawny (chodził o kulach), to w 2010 i 2011 roku zasłużył się społecznie rozklejając plakaty kilku komitetów wyborczych opozycji.

0


 

W roku 2004 rozpoczęły się jego kłopoty rodzinne. Sprawa trafiła do sądu. Podobne kłopoty jakoś rozwiązywać trzeba – i zwłaszcza w naszych czasach nie są one niczym niecodziennym. Niecodzienna i niepasująca do czasów miała okazać się postawa Staszka.

Postawa słuszna – a wiemy to stąd, że sąd okręgowy w Katowicach utajnił jego rozprawy. Kto ukrywa, ten logicznie ma coś do ukrycia. To Staszek żądał jawnych rozpraw. Bez skutku. Za to udało się sfilmować wyrzucanie siłą dziennikarzy z sal sądowych. Polecam te filmy (poniżej). Już po pierwszych sądowych przedbiegach Staszek zaczął mówić to, co za prawdopodobne uzna w Polsce każdy: że przy podziale majątku okradł go komornik i prokurator, a cała rola sędziego sprowadza się do ochrony przestępców.

Rzecz w tym, że Staszek mówił to głośno i w twarz.

Tego Trzecia Rzesza Pospolita nie wybacza. Polskich Untermenschów bić będzie tak by zabić.

Okazało się, że skoro Staszek nie dość że nie podpisał żadnej Volkslisty, ale i nie przejawia dostatecznie wyraziście i szybko wiary w nieomylność i boskość rasy panów (Herrenvolk) kierującej marionetkowymi sądami oraz sceptycznie ocenia jej moralne kompetencje – musi być chory psychicznie. Skąpany w krwi Polaków artykuł 202 kpk – pisałem już o nim – wyłączność opiniowania w podobnych sprawach z definicji zostawia Gestapo, a ofiary nie mają prawa wyboru biegłych w formie choć przypominającej standardy europejskie. Łatwo przewidzieć, że specjaliści SS Sonderkommando, przebierani za sądowych psychiatrów, w lot potwierdzą co im każą zamawiający macherzy w togach. Źle to wróżyło długowieczności ofiar już za poprzedniej Rzeszy, tej tysiącletniej. Tej ostatniej przyznać trzeba: raz że nie słyszałem, by diagnozy te sobie zmyślała a dwa, że chorych psychicznie jako „niezdolnych do współżycia społecznego i wiodących żywot niegodny życia”[1] po prostu od razu wywoziła do lasu. Rzesza obecna, pospolita, ofiary takie – i inne, którym tę gębę przyprawia – zmienia w bezmózgie „warzywa” i umila życie torturami w psychuszkach. Ten właśnie los spotkał Staszka pod koniec roku 2011. Trafił do psychuszki w Bolesławcu. Nie pomogły apele przyjaciół Staszka do resztek człowieczeństwa personelu psychuszki, podobnie ich starania o łaskę dla ofiary. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wprawdzie zarejestrował skargę Staszka i uwzględni ją, ale nastąpi to najwcześniej za 8-10 lat – bo tempo rozpatrywania odzwierciedla liczbę skarg na tutejsze państwo kierowane przez hitlerowskie bestie. Módlmy się by ich państwo aż tak długiego czasu nie przetrwało. Wreszcie latem tego roku SS Sonderkommando uznało, że ostateczne rozwiązanie (Endlösung) kwestii Stanisława Modrzejewskiego stało się faktem, że stał się już bezmózgim warzywem, że już więcej nie będzie wątpił w boskość Führera. I jak Krzyżacy wypuścili Juranda ze Spychowa, tak na początku sierpnia okaleczony Staszek wrócił do domu.

Ci co go widzieli po torturach mówią, by odwołać się do Kaczmarskiego, że

„Zapadł się w sobie, chodzić nie może, niższy jest chyba o głowę; nie znam się na tym, ale wygląda jakby miał żeber połowę”.

 

* * *

W piątek 23 sierpnia Stanisława Modrzejewskiego odnaleziono powieszonego w jego garażu.

 

Mariusz Cysewski

 


22 września 2011 r. Policja nie wyciąga przemocą dziennikarza (red. M. Cysewski) z rozprawy Stanisława Modrzejewskiego w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Policja tylko pomaga mu wstać. Przemocy żadnej tam nie było – zapewni Prezes – nein nein, aber nein, naturlich nein. Keine Gewalt. Unmoglich.


22 września 2011 r. Policja nie wyciąga drugiego dziennikarza (red. T. Pruszyński) z rozprawy Stanisława Modrzejewskiego w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Co za słabeusze ci dziennikarze!


Wokanda Sądu Okręgowego w Katowicach na 22 września 2011 r. sala 126. Z wokandy wynika, że pan sędzia Tadeusz Chromik rozpatrzył tu 17 (siedemnaście) spraw. Wszystkie były o godzinie 9.30.

22 września 2011 r. Pikieta w obronie Stanisława Modrzejewskiego po utajnieniu jego rozprawy[2] przez sędziego Tadeusza Chromika w Sądzie Okręgowym w Katowicach i usunięciu przemocą dziennikarzy z sali rozpraw:

26 lutego 2013 r. Sąd Okręgowy w Katowicach – pani sędzia SSO Małgorzata Staszków-Greiner (Przewodnicząca), pani sędzia SSO Marta Szczocarz-Krysiak (sędzia-referent) i pan sędzia SSO Krzysztof Żyłka – rozpatrywał sprawę cywilną dotyczącą konfiskaty mienia pana S. Modrzejewskiego. Sprawa miała sygnaturę IV Ca 666/12; czyżby satanistyczną? Sąd utajnił rozprawę i przemocą usunął dziennikarzy z sali rozpraw.


[1] Opracowanie psychiatry Alfreda Hoche i prawnika Karla Bindinga, którzy w pracy z 1922 r. pt. „Wydanie zniszczeniu istot nie wartych życia” twierdzili, że śmierć takich osób może być uznana przez te osoby i społeczeństwo za wyzwolenie, a dla państwa oznacza pozbycie się ciężaru utrzymania osób nie przedstawiających najmniejszej nawet użyteczności. Zob. http://ipn.gov.pl/aktualnosci/2006/centrala/eutanazja-ukryte-ludobojstwo-pacjentow-szpitali-psychiatrycznych-w-kraju-warty

[2] VI Kzw 336/11 (2 DS 716/10 PR Katowice Zachód)

0

Wolny Czyn https://sites.google.com/site/wolnyczyn/

W matriksie ""3 RP""... https://sites.google.com/site/wolnyczyn/

644 publikacje
103 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758