W dniu wizyty Bronisława Komorowskiego w Kijowie, ukraiński sejm (Werchowna Rada) przyjął pakiet ustaw przewidujący m. in. dostęp do ukraińskich archiwów sowieckiej bezpieki i szeroko zakrojoną dekomunizację kraju; w tym usunięcie pomników reżimu komunistycznego i zmianę nazw ulic, a nawet wielu ukraińskich miast. Dodam z zazdrością, że tak szerokiej dekomunizacji w Polsce nie ma do dziś. I do dziś powoduje to w Polsce patologie, których Ukraina ma szansę uniknąć. Warto zwrócić uwagę na symbolikę wyboru daty: ustawy przyjęto w ukraiński Wielki Czwartek przed Wielkanocą, w dniu znanym na Ukrainie jako „Czysty Czwartek”: dzień porządków w domu przed świętami.
Somosierra, obraz Kossaka
Przez Ukraińską Powstańczą Armię przewinęło się kilkaset tysięcy żołnierzy z całej Ukrainy. Logicznie, ogromna ich większość na oczy nie widziała Wołynia, Polski i Polaków, a w warunkach okupacji i wojny partyzanckiej zapewne i nie wiedziała o zbrodniach dokonanych na Wołyniu przez część własnych oddziałów. Zbrodnie niektórych nie mogą obciążać wszystkich; podobnie jak udział – zresztą: hipotetyczny[1]; pamiętając o proporcjach i różnych realiach – kilku lub kilkunastu Polaków w niemieckiej zbrodni w Jedwabnem (w 1949 r. z 22 oskarżonych uniewinniono 12)[2] nie obciąża wszystkich mieszkańców Jedwabnego i tym bardziej wszystkich „Polaków”. W zbiorowej świadomości na Ukrainie do dziś nie funkcjonuje temat „zbrodni UPA”; temat ten może i w bliskiej przyszłości mieć trudności z zaistnieniem, odrzucany hurtowo obok innych kłamliwych i deformowanych elementów propagandy sowieckiej. I temu, i temu trudno się dziwić.
W dniu wizyty Bronisława Komorowskiego w Kijowie, ukraiński sejm (Werchowna Rada) przyjął pakiet ustaw przewidujący m. in. dostęp do ukraińskich archiwów sowieckiej bezpieki i szeroko zakrojoną dekomunizację kraju; w tym usunięcie pomników reżimu komunistycznego i zmianę nazw ulic, a nawet wielu ukraińskich miast. Dodam z zazdrością, że tak szerokiej dekomunizacji w Polsce nie ma do dziś. I do dziś powoduje to w Polsce patologie, których Ukraina ma szansę uniknąć. Warto zwrócić uwagę na symbolikę wyboru daty: ustawy przyjęto w ukraiński Wielki Czwartek przed Wielkanocą, w dniu znanym na Ukrainie jako „Czysty Czwartek”: dzień porządków w domu przed świętami.
Nie wiem, czy wybór Czystego Czwartku był celowy, podobnie jak zbieżność terminu głosowania i wizyty B. Komorowskiego. Jednak logicznie, propagandowo rozegrać można i ten, i każdy inny termin. Gdyby antykomunistyczne ustawy przyjęto przed wizytą, Sowieci (rosyjscy i polscy) mówiliby o „prowokacji”, a po wizycie – o „zdradzie” i „nożu w plecy”. Wychodzi więc na to, że antykomunistycznych ustaw właściwie nie można przyjąć nigdy. Czemuś mnie to nie dziwi. Czy nie tak właśnie było i jest do dziś z np. procesami Kiszczaka i Jaruzelskiego?
Logika nie boli, tawariszczi.
Jedna z ustaw przywraca szacunek dla walczących w przeszłości o niepodległość Ukrainy, w tym do żołnierzy UPA. I ten właśnie fakt wywołał jazgot cudacznej zbieraniny, w której o względy Kremla tradycyjnie komuniści z SLD idą o lepsze z sektą ks. Isakowicza-Zaleskiego, trollami pseudokresowymi i szczerymi nawet, ale ignoranckimi patriotami. Nie śmiem bowiem przypuścić, by zaliczając się moim zdaniem do tych ostatnich, Maja Narbutt[3] czy Sławomir Sieradzki[4] mieli okazać się ludźmi aż tak głupimi, postanowili zwyczajnie dokopać Bronisławowi Komorowskiemu – i słusznie, ale czy za każdą cenę – pozyskać reklamodawców, zwiększyć sprzedaż jakiegoś umierającego tygodnika (jednego lub drugiego, lub obu) bądź zagrać na niskich instynktach polskich „watników”.
Na ich niewiedzy i kosztem polskiej racji stanu grają moim zdaniem na pewno.
Pod względem stężenia dezinformacji wypowiedzi ich moim zdaniem nie różnią się od treści Sputnik News i Russia Today. Nie warto prostować wszystkich zawartych w nich bzdur. Kluczową techniką dezinformacji medialnej jest bowiem tzw. „agenda setting”, tu: narzucanie tematów, które zwalcza się nie podejmowaniem tematów wroga, a kpiną – lub własnym przekazem pozytywnym.
Dr Przemysław Żurawski Vel Grajewski: „Werchowna Rada przyjmowała ustawę oddającą cześć wszystkim walczącym o niepodległość Ukrainy, w tym OUN-UPA. Tłumaczyłem kwestie OUN-UPA wielokrotnie, więc teraz zapytam przewrotnie – po co Zapatero przyjechał na szczyt Partnerstwa Wschodniego do Warszawy, gdzie 5 maja 2011 r. odsłonięto pomnik Napoleona. Polacy napluli w twarz Hiszpanom broniącym swej niepodległości – uczcili człowieka odpowiedzialnego za dziesiątki tysięcy okrutnie zamęczonych cywili, zburzone klasztory, zgwałcone zakonnice itp. Na dodatek śpiewamy do dziś w swym hymnie, że „dał nam przykład”. Horrendum. To absurdalny zarzut, nieprawdaż? Podobnie jest z UPA – my nie czcimy Napoleona za to, co robił w Hiszpanii, a Ukraińcy nie czczą UPA za to, co zrobiła na Wołyniu. Uważanie tej uchwały za gest antypolski jest takim samym oderwaniem od rzeczywistości, jakim byłoby uznanie pomnika cesarza w Warszawie za gest antyhiszpański.”
Pozwolę sobie na osobisty wtręt i wyznam, że w moim wypadku jest jeszcze gorzej. Muszę oto przyznać się do działalności… antyhiszpańskiej. Uświadomiłem ją sobie po lekturze powyższych uwag doktora Żurawskiego, a i to nie od razu. W hiszpańskich wojnach Napoleona wszak uczestniczyli Polacy – zarówno w szeregach francuskich, jak i pułkach Księstwa Warszawskiego. A ja byłem pomysłodawcą apelu z 11 listopada 2008 r. do ś. p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego o odznaczenia pośmiertne w 200. okrągłą rocznicę dla oficerów 3. Szwadronu 1. Pułku Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej (płk Jana Kozietulskiego, kpt. Jana Dziewanowskiego i płk Andrzeja Niegolewskiego)[5] za męstwo w szarży 30 listopada 1808 r. w wąwozie wiodącym na przełęcz Somosierra w Hiszpanii. Szwadron szarżował tam baterie armat niewątpliwie i niestety hiszpańskie.
Mam nadzieję, że Hiszpania, gdyby zauważyła moje istnienie, to mą bezwiedną działalność antyhiszpańską jednak mi wybaczy.
W obchodach rocznicy na miejscu (w Hiszpanii) wzięli udział licznie zaproszeni tam Polacy. Dwa tygodnie później historycy hiszpańscy wystąpili w Warszawie na sesji naukowej pod patronatem MON[6]. O ile wiem, pretensji nikt do nikogo nie miał. Do ekscesów i rękoczynów też nie doszło.
Z mapy Europy i z historii wynika, że rozbieżność interesów Ukrainy i Rosji jest „strukturalna” w tym sensie, że Rosja (przynajmniej w znanym nam historycznym kształcie obecnym i dziś) nie odbuduje imperium bez Ukrainy, a z kolei Ukraina nie może i nie będzie się rozwijać pod butem Moskwy. Konflikt jest nieuchronny, i to o wiele bardziej niż też przecież nieuchronny konflikt Polski z Rosją. Trochę mniej, ale jednak też strukturalna jest zbieżność interesów Ukrainy i Polski. Ukraina potrzebuje sojuszników w konflikcie, a Polska potrzebuje Ukrainy niepodległej i silnej. Inne względy, nawet jeśli są na swój sposób ważne, to bledną (moim zdaniem) wobec „strukturalności” konfiguracji państw Europy Środkowo-Wschodniej.
Przyjmując nawet, niezgodnie z prawdą, że konfiguracja ta nastała w roku 1943 lub 1939, to pierwsze lokalne porozumienie Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość (WiN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) zawarły w maju 1945 r. W Cieszanowie w woj. podkarpackim stoi okolicznościowy pomnik. Porozumienie zakładało przerwanie łańcucha odwetu i bratobójczych walk, jak i wspólne działania przeciw NKWD, UB, KBW i komunistom. Kilka tygodni później kolejne porozumienie podpisano w Rudzie Różanieckiej. WiN i UPA przeprowadziły wspólnie kilka akcji bojowych, w tym najgłośniejszą – zdobycie Hrubieszowa z 27 na 28 maja 1946 r. Symboliczną wymowę ma udział w tych walkach po stronie komunistów porucznika 5 pułku piechoty LWP, Wojciecha Jaruzelskiego. W 1987 r. o współpracy z UPA tak mówił jeden z jej inicjatorów, „cichociemny”, szef Kedywu w Zamościu, oficer AK-WiN Marian Gołębiewski[7], skądinąd uprzednio (w 1944 r.) dowódca w antyukraińskich akcjach odwetowych, a w 1971 r. skazany na 4,5 roku więzienia za udział w konspiracyjnej organizacji „Ruch”: „Nie bez pewnej dumy mogę dziś powiedzieć, iż to, co obecnie dla wielu staje się oczywiste – współpraca polsko-ukraińska – już ponad 40 lat temu realizowałem. Podjąłem inicjatywę odmienienia wrogich stosunków pomiędzy naszymi narodami w sytuacji, którą dziś z trudem wielu będzie mogło zrozumieć.”[8] W czasach nadmiaru i bezsensu, fałszu i chaosu informacji łatwo przeoczyć to, że wspólna walka o niepodległość Polaków i Ukraińców w latach 40-tych to temat względnie dobrze już rozpoznany przez historyków. Pisał o nim i Wołodymyr Wiatrowycz, dziś kierujący ukraińskim IPN, i wielu historyków polskich. Powstały pierwsze monografie[9]. Interwencja gen. Andersa uchroniła wielu wziętych do niewoli przez aliantów ukraińskich żołnierzy 14 dywizji (SS) od śmierci po wydaniu w szpony sowieckie. KPN zaraz po powstaniu w 1979 wystąpiła z poparciem dla niepodległej Ukrainy w czasie, gdy „lewica laicka” (jej żywym symbolem do dziś jest Adam Michnik) zwalczała aspiracje niepodległości nie tylko Ukrainy, ale i Polski – uważając je za nierealistyczne i proponując w zamian finlandyzację, coś w rodzaju autonomii w ramach imperium sowieckiego. 15 maja 1980 r. Rada Polityczna KPN wydała rezolucję o prawie Ukrainy do niepodległego bytu: „Uznajemy w narodzie ukraińskim jedynego i prawowitego gospodarza swojej Ojczyzny i stwierdzamy jego wyłączne prawo do decydowania o ustroju społecznym i politycznym oraz związkach międzynarodowych swojego państwa”.
Mamy więc swoją tradycję.
Jest i inna „tradycja”: tych z KBW, NKWD, SB, MO, ORMO, Wojsk Wewnętrznych, Informacji Wojskowej, „twórców” z UB w rodzaju Jana Gerharda (jego „Łuny w Bieszczadach” biły rekordy sprzedaży w PRL), towarzysza Świerczewskiego itp. – tradycja mordów, operacji fałszywej flagi, fałszywek, bredni, dezinformacji. Które też Polacy znają aż za dobrze – bo resortowi robili to samo wobec Żołnierzy Niezłomnych.
Tym co nas różni od czambułów każdej Ordy, w tym moskiewskiej nigdy nie były krew, rasa, zamożność czy język. Czy nawet narodowość, o czym dobitnie świadczy obecna zuchwała próba powrotu polskojęzycznych do „tradycji” NKWD i Jaruzelskiego czy przejście typków spod ciemnej gwiazdy sowieckiego „Rajdu Katyńskiego” na stronę sprawców zbrodni w Katyniu. O różnicy stanowią standardy postępowania – i to o niektóre z nich, jak zwykle, w tym artykule chodzi: w tym wypadku są to indywidualizacja winy (a nie odpowiedzialność zbiorowa), odpowiedzialność międzynarodowa państw (a nie narodów) i parę jeszcze innych, bardziej pierwotnych, jak czystość nie tylko Czystych Czwartków, logika i prawda. Przyjaźń, współpraca, zdrowy rozsądek…
Do standardów pierwotnych zaliczam też szacunek dla walczących o swój kraj, bo tylko z ich ofiary powstają państwa – gdzie czystość, logika i prawda będą szanowane.
„Legiony to rycerska nuta”… Rycerski to zwyczaj oddać honory walczącym o wolność. Również (a może zwłaszcza) tym, co po żołniersku walczyli też z nami. Również (a może wyłącznie) tym, co walkę przegrali. Zwłaszcza tym, co walczyli z ogromną przewagą wroga i do końca się nie poddali. Oddanie honorów mówi o salutowanych trochę, ale bardzo dużo o salutujących. Rycerski zwyczaj dlatego jest cenny i wart wznowienia i kontynuacji.
Jako Polak oddaję honory żołnierzom UPA, walczącym o wolność swego kraju.
W jej szeregach zdarzali się i zbrodniarze.
Ale to nie oni ważą na ocenie całości.
I jeśli komuś nie podoba się rycerski obyczaj, tradycja AK, WiN i Andersa, standardy i wartości cywilizacji, a woli od nich NKWD, KBW, UB i Jaruzelskiego, to rada jest prosta: walizka-dworzec-Rosja.
A nie, to – raz sierpem, raz młotem…
Pamiątkowe zdjęcie żołnierzy WIN-UPA, Nowy Lubliniec, 21 maja 1945 r.
Kontakt: tel. 511 060 559
ppraworzadnosc@gmail.com
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com
http://www.facebook.com/cysewski1
Zobacz też:
http://naszeblogi.pl/45493-polski-banderowiec-z-bardzo-bardzo-wschodniej-polski
http://naszeblogi.pl/44921-wolny-czyn-z-kijowa-ukraina-na-barykadach
http://naszeblogi.pl/44997-jak-zwyciezylo-powstanie-na-ukrainie-film-z-majdanu
http://naszeblogi.pl/44973-za-wolnosc-nasza-i-wasza-na-majdanie-z-czarnymi-kozakami
http://naszeblogi.pl/44854-do-broni
http://naszeblogi.pl/46856-ukrainska-pozyczka-wojenna
http://naszeblogi.pl/45583-slomka-o-znaczeniu-powstania-ukrainskiego-dla-polski
http://naszeblogi.pl/52839-adam-slomka-kandydat-na-prezydenta-sprzedajmy-bron-ukrainie
http://naszeblogi.pl/45851-polska-majdan-ukraina-konferencja-w-zabrzu-kwk-guido
http://naszeblogi.pl/47415-kozacka-slawa-wyzwanie-tyranii-moskwy
http://naszeblogi.pl/53511-ukrainska-historia-wojenna-z-kresow-jak-z-sienkiewicza
http://naszeblogi.pl/53650-ukrainski-ruch-oporu-na-terenach-okupowanych
http://naszeblogi.pl/52337-propaganda-moskwy-stare-lajdactwa-starych-lajdakow
http://naszeblogi.pl/52858-kociol-debalcewski
http://naszeblogi.pl/52387-rosyjskie-zbrodnie-wojenne-wolnowacha
http://naszeblogi.pl/52406-rosyjskie-zbrodnie-wojenne-mariupol
http://naszeblogi.pl/52447-rosyjskie-zbrodnie-wojenne-tortury-i-egzekucje-jencow
http://naszeblogi.pl/52815-rosyjskie-zbrodnie-wojenne-egzekucje-i-bezczeszczenie-zwlok
http://naszeblogi.pl/53600-wiec-choc-sie-speka-swiat-i-zadrzy-slonce-rodziny-jencow
http://naszeblogi.pl/53578-polscy-agenci-putina-groza-redaktorom-gazety-polskiej
http://naszeblogi.pl/53483-jan-tomaszewski-za-zaslugi-dla-rosji-dostaje-order-stonki
http://naszeblogi.pl/52836-jency-obroncy-lotniska-w-doniecku-pomoc-dla-rodzin-pilne
W matriksie ""3 RP""... https://sites.google.com/site/wolnyczyn/