Odkąd nie jeżdżę do pracy autobusem lub tramwajem, nie jestem już na bieżąco z problemami młodzieży w wieku trudnym (nie tylko ze względu na koszmarny wygląd przepoczwarzajacej się młodej istoty w dorosłą). Dawniej to były czasy! Stałam w porannym autobusie, w nieopisanym ścisku, w oparach z tysiąca i jednego domu. Ale mi to nie przeszkadzało. Nagrodą za te dyskomforty była możliwość posłuchania, co nowego w Świecie Młodych. Bezcenne. Ciekawsze niż cały internet razem wzięty.

Jakkolwiek zdarzały się rzeczy, które były w stanie mnie zadziwić, to jednak konstatowałam, że wszytko jest takie samo jak kilka lat wcześniej, gdy ja jeszcze byłam niepokorna, niezgrabna i pryszczata. Oprawa sie zmienia, np. odsłoniete nerki w 20-stopniowy mróz, tipsy długości flamastrów u piętnastolatek, krok w kolanach i pomalowane rzęsy u chłopaków. Treść jednak pozostaje ta sama.

Młodzi ludzie, rozedrgani, poszukujący, neurotyczni, do bólu egoistyczni, z zanikającą umiejętnością czytania i pisania, z uszkodzeniem słuchu, z rozmytym spojrzeniem, aparatem na zębach. Głupi tak, że aż dreszcze człowieka przechodzą po karku. Czy dla tych ofiar socjalistycznej edukacji, pseudokultury obrazkowej, dzieci wirtualnej rzeczywistości, dzieci śmierdzących blokowisk, dzwoniących u szyi łańcuchów….czy jest ktoś, kto może zaimponować, stać się idolem, dla tych zmęczonych idolstwem z polsatu młodych ludzi?

Myślę, że tak. I jest to właśnie poeta Wojciech Wencel.

Bez wzglęu na światopogląd, wartości, sympatie polityczne i sympatie w ogóle, Wencel to doskonały przykład nonkonformisty, buntownika, gotowego polec za ideały (tu musi być tak górnolotnie, bo to w końcu o młodych), nie przejmującego się opinią, nie zginający karku przed łatwymi pieniędzmi i poklaskiem. Do tego poeta publikujący (a ileż to zabazgranych wersów ląduje gdzieś w szufladach pryszczatych zakochanych) i cieszący się uznaniem krytyki. To ideał, którego pożądają młodzi ludzie (ale nie tylko, co widać po wczorajszym wpisie pana Skwiecińskiego) i do którego im daleko jak do najdalszej gwiazdy. A im dalej, trudniej, tym większe to wyzwanie, a kto nie lubi wyzwań?

W "Uważam Rze" (koszmarny ten tytuł) jest ciekawy artykuł o Kubie Wojewódzkim autorstwa Krzysztofa Feusette obnażający tę pozorną niezależnośc "idola" młodzieży. Tę koniecznosc chwytania się prymitywnych rozwiązań przyciągających na chwilę oko publiki, paniczny  strach przed utratą popularności, zależnosc od sponsorów i mocodawców. Ten lęk u Wojewódzkiego jest wyczuwalny przez skórę, nawet dla mało empatycznych gołowąsów i pustogłowych sikorek. I to nie budzi ani szacunku, ani podziwu. Może lekkie zrozumienie w czasach dyktatu relatywizmu (każdy orze jak może) i wstręt.

Czy takie uczucia wzbudzi Wencel? Jestem pewna , że nie. Bez względu na to, jak ocenia sie jego pobudki, postawa poety może wywołać tylko jeden okrzyk: Szacun.

 

 

http://wojciechwencel.blogspot.com/

 zdjęcie pochodzi stąd (tam też fajny artykuł o WW):

http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1289468192&dzi=1104795897