Bez kategorii
Like

Wojciech Sumliński – rozprawa z dn. 22.10.2012 r.

23/10/2012
577 Wyświetlenia
0 Komentarze
25 minut czytania
no-cover

Jak przebiega proces dziennikarza Wojiecha Sumlińskiego?

0


Przedstawiam Państwu kolejną relację z procesu, w którym Prokuratura, powołując się na art.230 par.1 kodeksu karnego, oskarża dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego pracownika kontrwywiadu PRL, Aleksandra L., o rzekomą płatną protekcję podczas procesu weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonym przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza w czasie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

Rozprawę prowadził sędzia Stanisław Zdun, prokuraturę reprezentował prokurator Wojciech Zdanowski Aleksandra L. reprezentowała z upowaznienia aplikant adwokacki Sandra Orzechowska, a Wojciecha Sumlińskiego adwokat Waldemar Puławski.

Na poprzedniej rozprawie, w dn.25.08.2012 r., na której byłem nieobecny, z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, że rozpoczęto odczytywanie zeznań płk. Leszka Tobiasza. Na dzisiejszej rozprawie kontynuowano odczytywanie tych zeznań. Na prośbę dużej części Czytelników, tak dzisiejsza, jak i kolejne moje relacje z procesu, nie będą już tak szczegółowe, jak poprzednio – zawsze istnieje możliwość zadania mi dodatkowych pytań w komentarzach, aby uszczegółowić interesujące kogoś z Państwa momenty z przebiegu rozprawy – natomiast będę się starał dość dokładnie opisać jej najbardziej istotne, moim zdaniem, fragmenty.

Najważniejsze tezy wynikające ze złożonych przez płk.Tobiasza zeznań w prokuraturze, są następujące:

– Leszek Pietrzak oraz Aleksander L. znali się i byli w ścisłym kontakcie

– płk.Tobiasz wielokrotnie spotykał się z Leszkiem Pietrzakiem, mimo, że Aleksander L. zakazywał mu tych spotkań, ale nie wszystkie z tych spotkań z Leszkiem Pietrzakiem nagrywał

– Leszek Pietrzak podczas tych spotkań starał się podkreślić swoją rangę, opowiadał o pracach komisji weryfikacyjnej oraz mówił, jakie podejmuje kroki w sprawie pozytywnej weryfikacji płk. Tobiasza, m.in. że rozmawiał w tej sprawie z Bogusławem Nizieńskim, który podobno miał być przewodniczącym czteroosobowego składu komisji, która będzie weryfikowała płk.Tobiasza

– zachowanie Leszka Pietrzaka podczas tychże spotkań miało zmusić płk.Tobiasza do jak najszybszej wpłaty pieniędzy za pozytywne załatwienie sprawy jego weryfikacji

– Leszek Pietrzak próbował uzyskać od płk.Tobiasza informacje, które mogłby w jakiś sposób kompromitować Antoniego Macierewicza oraz Radosława Sikorskiego

– od Leszka Pietrzaka miał się dowiedzieć o wniosku o odwołanie Antoniego Macierewicza z funkcji szefa komisji weryfikacyjnej WSI, złożonym przez min.Aleksandra Szczygło, co miało również świadczyć o możliwościach dostępu do ważnych informacji przez Leszka Tobiasza

Płk.Tobiasz w swoich zeznaniach opisywał również swoje spotkanie z dziennikarzem Jarosławem Jakimczykiem, od którego ponoć wcześniej otrzymał listę członków komisji weryfikacyjnej, a który to dziennikarz próbował się zorientować, czy krążące plotki o korupcji w komisji weryfikacyjnej mogą być związane z osobą płk. Tobiasza. Zdaniem Tobiasza, dziennikarz najprawdopodobniej nagrywał to spotkanie.

Płk. Leszek Tobiasz znaczną część swoich zeznań poświęcił osobie płk.Aleksandra L.:

– jego zdaniem, Aleksander L. miał duże możliwości wpływania na weryfikację oficerów WSI

– od Aleksandra L. uzyskał informację, że jego weryfikacją mają się zająć m.in. Bączek, Wojciechowski, Pietrzak oraz Cenckiewicz i że pieniądze za jego pozytywną weryfikację będą podzielone między nich, a on nic z tego nie ma

– Aleksander L. zakazywał mu spotkań z Leszkiem Pietrzakiem, a jednocześnie miał informacje na temat spraw omawianych na tych spotkaniach, co zdaniem płk.Tobiasza świadczyło o tym, że Aleksandrowi L. opowiadał o nich Leszek Pietrzak; jednym z argumentów przeciwko takim spotkaniom było to, że za nim, czyli za Leszkiem Pietrakiem, "chodzą"

– Aleksander L. poinformował płk.Tobiasza, że ma dostęp do przygotowywanego Aneksu do Raportu WSI i chce go sprzedać

– płk.Aleksander L. zna kulisy tworzenia Aneksu do Raportu oraz ma możliwości, za odpowiednią kwotą, aby wykreslić daną firmę z Aneksu

– płk.Aleksander L. mówił płk.Tobiaszowi, że ma również znajomości w otoczeniu Prezydenta

– płk. Aleksander L. początkowo uczestniczył w spotkaniach płk.Tobiasza z Leszkiem Pietrzakiem, a potem już nie brał w nich udziału

– płk.Aleksander L. znał plany płk.Tobiasza, który chciał wyjechać na placówkę do Uzbekistanu jako attache wojskowy oraz w związku z tym podejmował odpowiednie kroki w MON

Płk. Leszek Tobiasz w zeznaniach opisał również, w jaki sposób miał poznać Wojciecha Sumlińskiego, do czego miało ponoć dojść na parkingu centrum handlowego KLIF, przy czym płk. Tobiasz twierdzi, że nie poznał wtedy nazwiska Wojciecha Sumlińśkiego, tylko jego imię "Wojtek" i nie wiedział wtedy również, kim ten "Wojtek" jest – o tym, że jest dziennikarzem, dowiedział się podobno dużo później. Płk. Tobiasz twierdzi, że tego dnia spotkał się z płk.Aleksandrem L., który oczekiwał od niego, że przyniesie pieniądze za załatwienie jego pozytywnej weryfikacji przed komisją weryfikacyjną. Ponieważ płk.Tobiasz nie przyniósł pieniędzy, płk.Aleksander L. zaprowadził go na parking w KLIF-ie, gdzie w samochodzie oczekiwał "pan Wojtek" – widząc go płk.L. miał powiedzieć "to jest ten kolega, który nie ma kasy", na co "pan Wojtek" miał ponoć odpowiedzieć "co ja mu powiem, przecież on wyjeżdża za granicę". Według płk.Tobiasza, miało to uwiarygodnić przekaz, że "Wojtek" ma przekazać jego pieniądze komuś z komisji weryfikacyjnej. Płk.Tobiasz zeznał również, że do kolejnego spotkania z "panem Wojtkiem" oraz płk. Aleksandrem L. miało dojść jeszcze tego samego dnia, wieczorem, na Placu Zamkowym – "pan Wojtek" miał go zaprowadzić do restauracji, w której poznał go z Leszkiem Pietrzakiem i od razu wyszedł, nie biorąc udziału w spotkaniu, a płk.Aleksander L. nawet nie wszedł do restauracji. Płk. Tobiasz zeznał również, że Wojciech Sumliński nigdy nie brał udziału w jego spotkaniach z Leszkiem Pietrzakiem; płk.Tobiasz mówił też, że Wojciech Sumliński poruszał się jakoby drogimi samochodami, typu terenowy Mercedes czy LandRover.

Kolejna część odczytywanych przez sędziego zeznań płk.Leszka Tobiasza, była poświęcona jego spotkaniom z Bronisławem Komorowskim oraz sposobie złożenia przez niego do ABW zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Do Bronisława Komorowskiego płk.Leszek Tobiasz dotarł za pomocą poseł Jadwigi Zakrzewskiej. Na pierwsze spotkanie nie zabrał ze sobą żadnych posiadanych przez siebie materiałów – poinformował go tylko, że ma dowody na korupcję w komisji weryfikacujnej WSI, podał nazwisko płk.Aleksandra L. z sugestią, że może być agentem GRU oraz imię "Wojtka", jak również nazwisko Leszka Pietrzaka.

Na drugie spotkanie z Bronisławem Komorowskim zabrał nagrane przez siebie taśmy audio oraz video i inne posiadane materiały – spotkanie to odbyło sie w obecności Pawła Grasia, który ponoć powiedział, że sprawa może być poważna, ale nie chciał odebrać tych materiałów z rąk płk.Tobiasza twierdząc, że mogą stanowić materiał dowodowy.

Na trzecim spotkaniu z Bronisławem Komorowskim był obecny również szef ABW, Bondaryk – ponieważ płk.Tobiasz ponownie zabrał ze sobą posiadane przez siebie taśmy i inne materiały, oraz zgodził się, aby złożyć zawiadomienie o przestępstwie – prosto ze spotkania z Komorowskim pojechał do ABW wraz z Krzysztofem Bondarykiem oraz jego zastępcą, Pawłem Białkiem.

Płk. Tobiasz w swoich zeznaniach podał, że pierwsze spotkanie z Bronisławem Komorowskim miało miejsce, kiedy ten był jeszcze wicemarszałkiem Sejmu, a kolejne, kiedy był marszałkiem, czyli po wyborach wygranych przez PO.

Następnie sędzia odczytał zeznania płk.Tobiasza dotyczące imprezy, która odbyła sie w dn.18.04.2008 w Zaborku, u Mariana Cypla – płk. Tobiasz zeznał, że na tym spotkaniu Wojciech Sumliński podał mu swój numer telefonu, a on sam był świadkiem, że płk. Aleksander L. aranżował podczas tej imprezy wiele spotkań z udziałem Wojciecha Sumlińskiego, m.in. z Przemysławem Sułkowskim, szefem firmy BDB Sp. z o.o., który ponoć mu potem powiedział, że Wojciech Sumliński załatwił "parę deali korupcyjnych" i nie jest wcale taki "niewinny".

Kolejna porcja zeznań płk.Tobiasza dotyczyła jego spotkania z Antonim Macierewiczem. Szczegółów, jak do niego w rezultacie doszło, płk. Tobiasz powiedział, że nie pamięta. Podczas tego spotkania, które rejestrował bez wiedzy Antoniego Macierewicza, przedstawił mu trzy podstawowe kwestie, z powodu których chciał sie z nim spotkać:

– jeden z jego (Macierewicza) najbliższych współpracowników bierze narkotyki

– nastąpił kontorolowany przeciek do prasy nt operacji pod kryptonimem "Anioł" (dotyczącej abp Paetza – przypis aut.)

– płk.Tobiasz poinformował Antoniego Macierewicza, że jest kandydatem na attache wojskowego w Uzbekistanie, w związku z czym sprawa jego weryfikacji przed komisją weryfikacyjną ds WSI jest dla niego bardzo istotna, aby sfinalizować tę nominację

Płk.Tobiasz zeznał, że oczekiwał od Antoniego Macierewicza podjęcia w tych sprawach jakichś działań, ale nie wie, czy zostały podjęte (w momencie przesłuchania – przyp.aut.).

Płk.Leszek Tobiasz zeznał również, że płk.Aleksander L. w lecie 2007 r. oferował mu załatwienie za odpowiednią gratyfikację stanowiska wice-prezesa PKO BP dla kogoś, kogo Tobiasz mógłby polecić – płk.Tobiasz polecił Aleksandrowi L. swojego znajomego, Przemysława Sułkowskiego, który zainteresował się tą propozycją, ale chciał poznać osobę, która może to stanowisko załatwić. Gratyfikacja miała wynosić 300 lub 500 tys. EUR. Aleksander L. początkowo nie chciałe sie zgodzić, ale w końcu przyszedł do biura Sułkowskiego, gdzie mu mówił, ze stanowisko to może załatwić poprzez "Wojtka". Aleksander L. poprosił również Sułkowskiego o pożyczkę na "leczenie żony", która w kwocie 25 tys. zł została mu przez Sułkowskiego udzielona notarialnie. Sułkowski mówił potem Tobiaszowi, że w końcu poznał Wojciecha Sumlińskiego w Zaborku i powziął o nim bardzo złą opinię, jakoby Sumliński był mocno zamieszany w jakieś działania korupcyjne, nie krępował się w przedstawianiu mu takich propozycji, nawet w obecności Stanisława Iwanickiego i nie był wcale taki "niewinny", jak się o nim mówi.

Na tej samej taśmie, na której płk.Tobiasz zarejestrował swoje spotkanie z Antonim Macierewiczem, jest również nagrane spotkanie w jakiejś mleczarni, w którym wzięli udział m.in. płk. Tobiasz, płk.Aleksander L. oraz Przemysław Sułkowski. Podczas tego spotkania Aleksander L. miał opowiadać, że ma dostęp do Aneksu i zna jego treść, a Sułkowski "podpuszczał", zdaniem Tobiasza, Aleksandra L., ze mógłby być zainteresowany jego zakupem. Po tym spotkaniu w mleczarni płk.Tobiasz dał do zrozumienia Sułkowskiemu, że "dokumentuje" tego rodzaju rozmowy.

Na tym odczytywanie zeznań płk. Leszka Tobiasza zakończono i sędzia zarządził przerwę.

Po przerwie o głos poprosił płk.Aleksander L. i złożył oświadczenie, że w zeznaniach płk.Tobiasza jest parę rzeczy nie mających miejsca w rzeczywistości i niezgodnych ze stanem faktycznym:

1. Spotkanie w Zaborku miało miejsce 18.04.2008 r. i tam osobiście Aleksander L. zapoznał Wojciecha Sumlińskiego z Przemysławem Sułkowskim, rozmowa trwała 3-4 minuty, wymieniono wizytówki, w rozmowie nie poruszano żadnych temtów biznesowych, a tym bardziej korupcyjnych. Drugie, przypadkowe spotkanie Sułkowskiego z Wojciechem Sumlińskim i jego małżonką, na którym był również Stanisław Iwanicki, miało miejsce tydzień w restauracji przy ul.Królewskiej i było typowo towarzyskie – w tym momencie Wojciech Sumliński poprosil o podkreslenie słowa "przypadkowe" – i nie bylo na nim żadnych rozmów o biznesie czy korupcyjnych. Następnie był długi weekend majowy, a 13.05.2008 r. ABW wkroczylo do mieszkań Wojciecha Sumlińskiego oraz Aleksandra L. – wobec tego nie może być mowy o żadnych spotkaniach w późniejszych terminach.

2. Wojciech Sumliński nigdy nie jeździł markami samochodów, o których mówił w swoich zeznaniach płk.Tobiasz (terenowy Mercedes, LandRover).

3. Spotkanie na parkingu w KLIF-ie było bardzo krótkie i nie było żadnych dyskusji, o których zeznał płk.Tobiasz, tylko Aleksander L. przedstawił Wojciechowi Sumlińskiemu Leszka Tobiasza.

4. Płk. Tobiasz usiłował za pomocą Aleksandra L. dotrzeć do biskupów Dydycza i Głódzia, ale Aleksander L. odmówił.

5. To płk.Tobiasz mówił Aleksandrowi L., że chce załatwić swojemu znajomemu, Przemysławowi Sułkowskiemu, stanowisko wice-prezesa PKO BP, ale Aleksander L. kategorycznie odmówił i jest zdziwiony, że płk.Tobiasz stworzył do tego całą "historię". Aleksander L. dodał, że po zwolnieniu go z zatrzymania w maju 2008, spotkał się z Sulkowskim, który powiedział mu, że płk.Tobiasz mu mówił "Aleksandra L. trzeba bylo zamknąć, bo przeszkadzał na salonach".

6. Aleksander L. oświadczył, że nie zna osobiście Leszka Pietrzaka, niegdy się z nim nie spotkał, nie rozmawiał telefonicznie i nigdy Leszka Pietrzaka nie było w Zaborku podczas jego obecności. Osoba Leszka Pietrzaka jest mu znana, bo nabył jego pracę doktorską wydaną w formie książki, dotyczącą regionu, w którym się wychował i uważa, że jest to bardzo rzetelna praca.

Po wygloszeniu oświadczenia przez Aleksandra L., o głos poprosił Wojciech Sumliński. Wyraził żal, że nie będzie można skonfrontować zeznań płk.Tobiasza, bo "mamy sytuację, w której dwie wiarygodne, zdaniem prokuratury, osoby, mówią rzeczy wzajemnie się wykluczające."

Wojciech Sumliński nie ukrywał też swojego zaskoczenia oswiadczeniem Aleksandra L., który wreszcie "powiedział kilka słów prawy", ale stwierdził, że znając ludzi służb i ich metody, stara się podejść to tego spokojnie. Następnie oskarżony dziennikarz zwrócił uwagę na kilka spraw, w których płk.Tobiasz ewidentnie kłamał podczas swoich zeznań, m.in. na temat profesji ojca Wojciecha Sumlińskiego (płk.Tobiasz twierdził, że ojciec dziennikarza był w WSW, co jest nieprawdą, bo w ogóle nie był w wojsku ze względu na stan zdrowia – przyp.aut.) oraz choćby o luksusowych samochodach, którymi jakoby miał się dziennikarz poruszać.

Wojciech Sumliński zwrócił również uwagę, że płk.Tobiasz w swoich zeznaniach składanych do 13.05.2008 r. (moment zatrzymania dziennikarza – przyp.aut.), wymieniał jego nazwisko na marginesie całej sprawy. Dużo opowiadał o spotkaniach z Leszkiem Pietrzakiem, Aleksandrem L., czy z dziennikarzem Jarosławem Jakimczykiem – natomiast o Wojciechu Sumlińskim zaczął dużo mówić wtedy, kiedy dziennikarz został zatrzymany przez ABW. Wtedy zaczął sobie "przypominać" o szeregu sytuacji, związanych z Wojciechem Sumlińskim, które rzekomo miały miejsce -np. sprawa oferowania wice-prezesury PKO BP. Wtedy też pojawia się dodatkowy świadek – Sułkowski – który zeznaje o kolejnych korupcyjnych sytuacjach, które rzekomo miały mieć miejsce (z udziałem dziennikarza – przyp.aut.) – a zdaniem Wojciecha Sumlińskiego, płk.Tobiasz i Przemysław Sułkowski znali się od wileu lat i byli przyjaciółmi.

Wojciech Sumliński uważa, że płk.Tobiasz był człowiekiem typu Turowskiego, z którym się zresztą znał, bo byli razem w jednym czasie na placówce w Moskwie, który przez wiele lat udawał Jezuitę, choć nie wierzyl w Boga. Zdaniem dziennikarza, płk.Tobiasz zajmował się zawodowo wytwarzaniem sytuacji, których nigdy nie było, a następnie niszczeniem ludzi.

"Kłamca kłamie" – podkreślił Wojciech Sumliński.

Następnie dziennikarz zwrócił uwagę, że płk.Tobiasz nagrywał wszystkich – Pietrzaka, Aleksandra L., Sułkowskiego, nawet Macierewicza – dlaczego więc nie nagrał jego? "Mnie nie nagrał, bo nie było spotkań i rozmów korupcyjnych" – powiedział oskarżony przez prokuraturę dziennikarz.

Wojciech Sumliński zwrócił też uwagę, że opierając się na zeznaniach Tobiasza, nie nagrywał wszystkich swoich spotkań z Leszkiem Pietrzakiem – stwarza to, zdaniem dziennikarza, olbrzymie pole do manipulacji, albowiem być może podczas tych nie zarejestrowanych rozmów z ust płk.Tobiasza mogły padać słowa, które całą sprawę mogłyby postawić w zupełnie innym świetle.

Swoje wystąpienie Wojciech Sumliński zakończył pytaniem retorycznym:

"Czy ktoś na tej sali wierzy, że płk.Tobiasz jedne spotkania nagrywa, a inne nie – tym bardziej, że były to spotkania przez niego przygotowane?"

 

Kolejne rozprawy odbęda się w dniach: 26 i 31 października, 28 i 30 listopada oraz 14 i 17 grudnia 2012. Na sali było 8 osób publiczności, nie było przedstawicieli żadnych mediów.

Uprzejmie proszę również Szanownych Czytelników tej relacji, aby w ewentualnych komentarzach posługiwać się imieniem i inicjałem nazwiska, współoskarżonego w tym procesie wraz z dziennikarzem Wojciechem Sumlińskim, byłego wysokiego oficera kontrwywiadu PRL, Aleksandra L., ponieważ nie wyraził on zgody na podawanie w relacjach z procesu na swoich danych osobowych ani na publikowanie swojego wizerunku.

0

ander

188 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758