W „Wyborczej” i TVN znowu alarm. Biją dzwony, alarm, redaktorzy biegają jak oszaleli. Ci podli katoliccy fanatycy znów chcą zmienić Polskę w państwo wyznaniowe!
O co w tym wszystkim chodzi? Naturalnie o to, co zwykle. O ateistyczny fanatyzm samych redaktorów z GW i TVN. Cała sprawa jest śmieszna, bo chodzi o coś tak banalnego jak zakaz handlu w niedzielę. Biedni dziennikarze TVN i najemnicy od Michnika są tak zajęci łganiem od rana do wieczora, że nie mają kiedy pójść w tygodniu zrobić zakupy. Więc muszą chodzić w niedzielę. Z jakiego powodu nie mogą w sobotę, skoro w niedzielę mogą, tego nawet najwięksi mędrcy tego świata pojąć nie potrafią.
Bo przecież jeśli się ma weekendy wolne, to sobotę i niedzielę. W takim razie nie rozumiem w czym problem, można zakupy zrobić w sobotę. A jeśli się weekendów nie ma wolnych, to ani w sobotę, ani w niedzielę nie ma gwarancji wolnego – za to jest wolne w tygodniu. Znów nie rozumiem w czym problem. Innymi słowy argument, że ludzie pracują w tygodniu a w niedzielę muszą robić zakupy jest kretyński i funta kłaków niewarty.
Zresztą na jakiej zasadzie ktoś ma większe prawo robić zakupy niż pracownik sklepu mieć wolne? Jeśli wśród społeczeństwa poparcia dla zamknięcia sklepów w niedziele nie ma – to znów nie rozumiem na czym polega problem. Zorganizować referendum, udowodnić, że poparcia nie ma – i cześć. Tymczasem na mainstreamowe media padł blady strach, który pośrednio dowodzi, że poparcie dla pomysłu w społeczeństwie jak najbardziej jest.
A skoro w społeczeństwie jest poparcie dla pomysłu, który „nadredaktor Michnik” ex cathedra uznał za katolski fanatyzm (to znaczy rzecz jasna za posiadanie własnego zdania odmiennego od ateistycznego), to naturalnie trzeba zmiażdżyć demokrację, zgnieść w zarodku wolny wybór ludzi jakie chcą mieć w swoim kraju prawo i z użyciem najpodlejszych kłamstw niemalże przemocą narzucić jedynie słuszny ateistyczny szariat, zwany dla niepoznaki „państwem świeckim”. Bo już z konstytucyjną zasadą neutralności światopoglądowej nie da się tego pogodzić choćby ateiści nie wiem ile nakłamali. Trudno przecież uznać aktywne zwalczanie katolickiego punktu widzenia z użyciem najpodlejszych metod za neutralność.
Tym, którzy już otwierają usta by zaprotestować, że przecież to ustawa ma im ograniczać wolność wyboru pragnę przypomnieć, że demokracja nie polega na absolutnej wolności wyboru. Polega na tym, że to większość ustala zasady. Jeśli okazałoby się, że większość chce zamknięcia sklepów w niedziele – to argument „oni mi chcą zabraniać” nagle staje się śmieszny. Tak samo „oni” zabraniają zabijać, kraść, brać w łapę czy niszczyć z zemsty sąsiadowi jego własności. Społeczeństwo ma prawo narzucać jednostce określone zasady postępowania, a komu to nie pasuje, ten niech sobie poszuka w tropikach ładnej, bezludnej wyspy.
Swoją drogą robienie z całej sprawy konfliktu głównie na tle religijnym jest kompletnym nieporozumieniem, więc i reakcje w GW i TVN są idiotyczne. Choć trzeba przyznać, że nieliczni dziennikarze TVN tego zakazu nieudolnie bronią. W całej sprawie nie chodzi o religię.
Po pierwsze nie postuluje się absolutnego zakazu, a tylko zakaz dla sieci wielkopowierzchniowych. Co oznacza wzmocnienie pozycji polskich małych i średnich sklepów w walce z marketami. Jest rzeczą oczywistą, że państwo powinno wspierać firmy polskie, w Polsce płacące wszystkie podatki.
Po drugie nie wiem jak ekonomiści mogą robić z ciebie kompletnych kretynów. Spadnie konsumpcja? Znaczy co, jak nie kupią w niedzielę to wrzucą te pieniądze do jakiejś czarnej dziury? Czy jak to rozumieć? To przecież oczywiste, że konsumenci swoje pieniądze mają ograniczone i wydadzą je tak czy inaczej. Jak wydadzą więcej w niedzielne spacery, to po prostu mniej wydadzą w tygodniu. I na odwrót. Nie wiem z czego tu robić tragedię. Ludzie przecież pieniędzy z powietrza nie wyczarują i nie wydadzą więcej, niż mogą wydać.
Nota bene niewielu ludzi wie, że supermarkety w niedziele wcale żadnych kokosów nie zarabiają. Utargi są zwykle dwukrotnie albo i trzykrotnie niższe niż w normalny dzień. Tak więc każdy, kto straszy masowymi bankructwami tylko przez zamknięcie sklepów w niedziele – po prostu pieprzy głupoty.
Zresztą hipokryzja wyborców i polityków PO jest niekiedy zdumiewająca. Tyle mówią o wzorowaniu się na krajach wysoko rozwiniętych. Tyle platformersi mówią o nowoczesności. A jak się okazuje, że na zachodzie jak najbardziej sklepy się w niedziele w niektórych krajach zamyka to nagle jest „czy musimy się we wszystkim wzorować na zachodzie?” A czy wiecie, jak nowocześni ludzie w krajach wysoko rozwiniętych robią zakupy? Ano robią tak, że raz w tygodniu pakują się do samochodu i robią zakupy. I nie, nie w niedzielę wcale. Dlatego ludziom w krajach wysoko rozwiniętych zamknięcie sklepów w niedzielę nie przeszkadza – a platformersom tak. Nie z powodów religijnych tak naprawdę. Tylko z powodu zwyczajnej głupoty.
Bo dla normalnego człowieka zakupy to tylko zakupy – a nie ateistyczny odpowiednik niedzielnej mszy świętej.
Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl