Bez kategorii
Like

W jakim systemie gospodarczym żyjemy?

14/06/2012
462 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

W jakim systemie gospodarczym żyjemy?

0


 W PRL wszystko było jasne, jak w tych ulotkach rozdawanych na Placu Czerwonym w Moskwie za bolszewików, w których nie było ani jednej „bukwy”, bo po co „bukwy” skoro „u nas wsio jasno”.

 Żyliśmy w „realnym socjalizmie”, w późnym jego okresie już prawie nie wspominano o „drodze do komunizmu”, a każdy wiedział, że byliśmy wraz z całym majdanem własnością partii, która niby to w imieniu klasy robotniczej sprawowała władzę, a konkretnie nomenklaturowej warstwie rządzącej nazywającej się „właścicielami Polski ludowej”, co też do końca nie było prawdą, gdyż rzeczywisty właściciel siedział na Kremlu.

 W czasach dogorywania tego systemu wraz z jego władcą Breżniewem rozpasanie doszło do takiego stadium, w którym zgodnie z dialektyką ukradzioną przez Marksa u Hegla ramy ustrojowe nie wytrzymywały naporu nowej rzeczywistości jaką był stan posiadania zagrabionych dóbr. Nie sięgnięto wprawdzie do dobrej rady, jakiej udzielił im przed wojną Słonimski w „Wiadomościach Literackich” koronując Stalina na sowieckiego cara, ale skorzystano z okazji degrengolady Sowietów i zafundowano sobie „kapitalizm dla swoich”. Była to zresztą spóźniona o 40 lat kontynuacja planów Berii, któremu nie udało się ze śmiertelnym dla niego skutkiem.

 W Polsce ten proces przybrał specyficzny charakter w postaci „spółek nomenklaturowych” uprawiających pasożytniczy proceder na żywym organizmie państwowych przedsiębiorstw oraz przedsiębiorstw „polonijnych” w znakomitej większości stanowiących kamuflaż dla rodzimych kapitalistów.

  Za rządów Rakowskiego, który postanowił „zaorać” stocznię gdańską zaczęło się „zaorywanie” polskiej gospodarki. Najpierw wywołana sztucznie hiperinflacja zjadła skromne wprawdzie, ale możliwe do twórczego wykorzystania ludzkie zasoby pieniężne. Odpowiedzialnością za inflację obciążono „Solidarność” i akcje strajkowe, ale z własnych obserwacji mogłem stwierdzić, że celowo hamowano dostawy na rynek a tym samym produkcję. I tak np. ryby z polskich połowów morskich trzeba było składować na Bornholmie za ciężkie pieniądze, bo chłodnie rybne były zapchane mięsem, które dostarczano na kartki w ilości 36 kg. na mieszkańca w skali roku / z wyłączeniem uprzywilejowanych/ wstrzymując dostawy i skup żywca. Nawet gorzelnie musiały wstrzymywać produkcję wobec ograniczonego przydziału kartkowego.

 Oficjalna zmiana ustroju, jaka nastąpiła w 1989 roku nie zmieniła tego procesu, ale go jeszcze spotęgowała. Bez żadnych zahamowań wprowadzono dodatkowe obciążenia w postaci „popiwku”, podrożenia kredytu, karnych odsetek itp. Gwoździem do trumny było przedsięwzięcie, które było chyba największą aferą gospodarczą w całym okresie 23 lecia, a mianowicie wprowadzenie sztywnego kursu dolara na jesieni 1989 roku. Wolnorynkowy kurs dolara wynoszący wówczas 13 tys. zł. został za pomocą niewielkiej sumy dolarów rzuconych na rynek przez ówczesnego zastępcę Balcerowicza – Kawalca, obniżony do 9,5 tys. zł. i utrzymywany aż do kwietnia 1991 roku. Przy odsetkach sięgających wtedy nawet do 80 % w skali rocznej wystarczyło posiadać informację o terminie ażeby zarobić miliardy i to nie złotych, ale dolarów. Pisałem o tym wielokrotnie, ale do dnia dzisiejszego nikt nie zbadał procesu przepływów spekulacyjnego kapitału. Obniżony kurs dolara /przypomnijmy, że na dzisiejsze pieniądze było to 97 groszy za dolara/ spowodował, że z kraju eksportowego staliśmy się krajem importowym, w którym Europa zachodnia upłynniła wszystkie swoje buble z przeterminowanymi towarami i spirytusem „royal” na czele.

 Natomiast bardziej nagłośniona jest afera prywatyzacyjna, tylko że też żaden rząd nie przedstawił dotychczas jej rezultatów. Faktem jest, że znaczna liczba przedsiębiorstw sektora „uspołecznionego” nie była w stanie przystosować się do nowych warunków, tylko że procesem wyprzedaży były objęte w pierwszej kolejności najlepsze przedsiębiorstwa i to po cenach drastycznie odbiegających od realnej wartości. Z kasy państwowej zapłacono również olbrzymie sumy za rzekome usługi audytorskie, consoulting fee itp. W relacji do sprzedanych w latach 90 przedsiębiorstw za około 95 mld. dolarów usługi consultingowe kosztowały 7 mld. dolarów. Ile pobrano łapówek tego nie wiemy. Nie było to nic nowego, cały polski handel zagraniczny opierał się na zasadzie: -tanio sprzedać, drogo kupić, ale zawsze zaliczyć własną „prowizję”. Kto nie stosował się do tej zasady nie mógł liczyć na karierę w handlu zagranicznym.

 Cały system gospodarczy został powiązany z układem politycznym rządzącym w Polsce.

 Spotkałem się wielokrotnie z oceną, że w Polsce po 1989 roku został wprowadzony „dziki dziewiętnastowieczny kapitalizm”. Niestety jest to niezgodne ze stanem faktycznym, bowiem tego typu kapitalizm mimo całej jego bezwzględności przyniósł olbrzymi postęp w rozwoju technologii, a także dobrobyt, chociaż niesprawiedliwie dzielony jakby powiedział Churchill. Tymczasem system, który został wprowadzony w Polsce i funkcjonuje po dzień dzisiejszy przypomina układ z bananowych republik gdzie władza dzierży wszystko i czerpie z tego korzyści wyłącznie dla siebie.

 Ujawnione afery nie stanowią nawet przysłowiowego „czubka góry lodowej” i nie jest to wprawdzie skala oligarchii rosyjskiej z Putinem na czele, ale też i substancja, z której się czerpie ma zupełnie inny wymiar.

 Cechą charakterystyczną tego ustroju jest bezkarna penetracja przez kapitał zagraniczny unikający długoterminowych inwestycji, a głównie czerpiący zyski z operacji finansowych i niekontrolowanych transferów utrzymując ciągle wyższe koszty kredytu i usług bankowych aniżeli w swoich krajach macierzystych. Ponadto jak za PRL stale kupujemy drożej, jak choćby rosyjski gaz, a sprzedajemy taniej.

  

Zmiana tego systemu w obecnej konfiguracji jest bardzo utrudniona tym bardziej, że rząd warszawski najwyraźniej jest na jego usługach, ale przy wykazaniu się solidarnością narodową i stworzeniu zdecydowanego ugrupowania krajów znajdujących się w podobnej sytuacji, jest całkiem możliwa. Wymaga to jednak takiej mobilizacji ogólnonarodowej, jaką wykazaliśmy w dobie powstania „Solidarności”, tylko że wtedy nie wytrwaliśmy dostatecznie długo ażeby dokonać zmian w interesie narodu, a nie dać się oszukać garstce oszustów i jurgieltników.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758