Bez kategorii
Like

W cieniu Kremla? Zapiski z Mołdawii

27/11/2012
485 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

(…)Mołdowa chce do Unii. Nie cała Mołdowa. Zostawmy Naddniestrze, gdzie oficjalnym językiem jest rosyjski, gdzie stacjonują rosyjskie wojska, a rosyjska (i ukraińska, bądźmy sprawiedliwi) mafia robi kokosy z lokalną oligarchią (…)

0


 

Mołdowa, która jeszcze niedawno była Mołdawią, a jeszcze dawniej Hospodarstwem Wołoskim wita przeraźliwym chłodem. Ciepło to tu jest wiosną i latem, ale na tyle ciepło, że wystarczy by uprawiać winorośla, które potem dają świetne wina różnych gatunków. Międzynarodowe lotnisko w stolicy, Kiszyniowie (Chișinău) jest nieduże i bardzo blisko położone od centrum tej jedynej w tym kraju, powiedzmy, metropolii. W specjalnym budyneczku, w którym kontrolę paszportową przechodzą dyplomaci, grają dwa telewizory, oczywiście włączone są dwa kanały rosyjskie. Telewizor pierwszy: oczywiście włączony jest kanał rosyjski. Ale nie chodzi tu o telewizję "Rossija RTR" i "Rossija 4" czy jakoś tak – wpływ rosyjskiej kultury jest tu przemożny. Oficjalnie wszyscy tu mówią po rumuńsku i ciążą ku Rumunii. Ale w zasadzie ze wszystkimi też dogadać się można po rosyjsku. W "VIP"-owskim saloniku na lotnisku jest 8 gazet: 5 po rumuńsku, 3 po rosyjsku i żadnej zachodniej. Ale, gdy chodzi o magazyny ilustrowane, proporcje są odwrotne: jedna po rumuńsku i aż 4 po rosyjsku. Nie ma już Mołdawskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, ale Rosję tu słychać, widać i czuć. I to nie tylko w Nadniestrzu, które ogłosiło "niepodległość" i utworzyło własne, nieuznawane przez nikogo państewko. Ten twór powstał zresztą wyłącznie dzięki rosyjskiej armii i dzięki niej też spokojnie egzystuje: żołnierze z Moskwy wciąż tu stacjonują, choć zaprawiony w gierkach z sąsiadami Kreml formalnie nie uznaje Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej.
Długi cień Kremla
Skadinąd jest ona znacznie bogatsza niż rumuńskojęzyczna reszta kraju. Decydują o tym dwa fakty: to tam zlokalizowany jest przemysł i tam wiodą silne szlaki powiązań gospodarczych z rosyjskimi elitami finansowo–politycznymi. Tyraspol – tak nazywa się stolica Naddniestrza – ma pieniądze i zna ich siłę w państwie, które uważane jest za najbiedniejsze w Europie. Kontrast miedzy tymi dwoma miastami jest widoczny. Naddniestrzańscy oligarchowie dbają o własny region. Pewnie dlatego najbogatszym klubem piłkarskim Mołdawii jest ten z Tyraspola – Sheriff, który w ostatnich latach tylko raz nie zdobył tytułu piłkarskiego mistrza kraju. Z powodzeniem startuje nawet w europejskich pucharach. A startuje w nich dzięki swoistej politycznej schizofrenii bonzów z Naddniestrzańskiej Republiki: nie uznają oni władzy w Kiszyniowie, ale jednocześnie uznają ją, gdy chodzi o rozgrywki sportowe – bez tego ich kluby nie mogłyby brać udziału w rozgrywkach na szczeblu krajowym i kontynentalnym.
Mołdowa chce do Unii. Nie cała Mołdowa. Zostawmy Naddniestrze, gdzie oficjalnym językiem jest rosyjski, gdzie stacjonują rosyjskie wojska, a rosyjska (i ukraińska, bądźmy sprawiedliwi) mafia robi kokosy z lokalną oligarchią. W samej Mołdowie do niedawna rządząca potężna partia komunistyczna, dziś największa siła opozycyjna, mająca w sondażach poparcie rzędu 40% (!) chce bliższych związkow z Moskwą, a nie Brukselą. Trudno więc na ulicach Kiszyniowa krzyknąć "wczoraj Moskwa, dziś Bruksela"- tutaj widać, słychać i czuć długi cień Kremla. A komuniści chcą wrócić do rządzenia. Do władzy są przyzwyczajeni: większość czasu w niepodległej już Mołdowie mieli swoich prezydentów i premierów. To, że nie rządzą i że kraj nie skręcił w kierunku Rosji wynika tylko z tego, że zwykle podzielona opcja prodemokratyczna i proeuropejska zjednoczyła się, a potem, o dziwo, nie podzieliła się. O tym, że komuniści mają spore poparcie w społeczeństwie świadczy fakt, że obawiając się bezpośrednich wyborów prezydenckich i możliwego zwycięstwa "obozu moskiewskiego" demokraci zmienili ordynację i teraz wyboru Głowy Państwa dokonuje, większością trzech piątych, parlament.
Rosyjski lis pilnuje kurnika
To wszystko dzieje się na prawym brzegu Dniestru. Na lewym i tak Moskwa rozdaje karty w 100 procentach. Przy zachowaniu wszelkich proporcji trochę to przypomina sytuację z Gruzją oraz Osetię i Abchazję. Formalnie, gdy chodzi o uznanie międzynarodowe, i Abchazja i Osetia są częścią Gruzji, tak jak częścią Mołdowy jest Naddniestrze (Naddniestrzańska Republika Mołdawska), ale tak – jak i na południowym Kaukazie – i tutaj zbuntowane regiony, podkreślając różnice etniczne, ogłosiły „niepodległość”, której jednak w przypadku Naddniestrza nikt nie uznał, a w przypadku Osetii i Abchazji – prawie nikt. I tu i tam, za „suwerennością” nowych „republik” stoi Federacja Rosyjska. Zarówno na Kaukazie, jak i tutaj, status quo utrzymują rosyjskie bagnety – a raczej czołgi. Jest jeszcze jedno podobieństwo: ani w jednym, ani w drugim przypadku nie zanosi się na zmianę tej sytuacji. Co prawda w styczniu zeszłego roku OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) zainicjowała rozmowy między obydwiema stronami konfliktu. Na zasadzie „lis pilnuje kurnika”, ma w nich brać udział, poza OBWE oraz… Rosją, także Ukraina. Obserwatorami mają być USA i Unia Europejska. Nadziei na szybki kompromis nie ma, bo Kiszyniów chce po prostu potwierdzenia faktu, że Naddniestrze jest częścią Mołdowy, choć po faktycznym jego aneksie obiecuje Naddniestrzańskiej Republice Mołdawskiej bardzo szeroką autonomię. Tyraspol jednak stawia twardo, że w grę wchodzi tylko równorzędne połączenie dwóch równoprawnych podmiotów w jeden nowy. Trochę jest w tej sytuacji tak, jak z konfliktem izraelsko-palestyńskim: zakończenia tego sporu po prostu nie widać. A 14 Armia, która równo 20 lat temu, gdy Kiszyniów podjął próbę zbrojnego „odbicia” Naddniestrza, zdecydowała, że region ten jest dalej strefą jednoznacznych wpływów Rosji. Skądinąd dowodził nią generał Aleksander Lebiedź, którego sława wojenna z tego okresu doprowadziła do kandydowania na prezydenta rosyjskiego państwa. Tego dla „noworuskiego” establishmentu było za dużo i Lebiedź oczywiście po przegranych wyborach, nagle, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, zginął w katastrofie helikoptera…
 
*Fragmenty reportażu, który ukaże się w najbliższym numerze „Gazety Polskiej”
 
0

Ryszard Czarnecki

521 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758