Bez kategorii
Like

Uwaga na wakacyjnych naciągaczy!

20/06/2011
487 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Zanim wyślesz córkę lub syna na zarobek nad morze lub góry sto razy się zastanów. Nie dość, że będą harować od świtu do nocy, to może się okazać, że nie dostaną za to ani złotówki. Zachłanność ludzka nie zna granic. A organy państwowe gdzie? Śpią?

0


To zdarzenie miało miejsce podczas ubiegłych wakacji. W ciągu roku podobnych historii usłyszałam jeszcze kilka. Więc, gdy tylko mowa o okresie wakacyjnym i zarobku, wiem, że historia znów się powtórzy. Ale wracając do meritum…

To miały być super wakacje. Dwie studentki, pochodzące z domów, w których się nie przelewa wpadły na pomysł, by dorobić w wakacje. Pomogą rodzicom, same też będą miały na wydatki w czasie roku akademickiego. Jak pomyślały, tak zrobiły. Wcześniej długo szukały odpowiedniej pracy. Ta, którą wybrały nadawała się idealnie. Restauracja nad morzem poszukująca kelnerek na sezon. Świetne zarobki, praca na zmianę, kuszące napiwki, pół dnia na plaży. Żyć nie umierać. I zarobić można, i odpocząć od nauki. Logistycznie wyglądało to tak – rodzice jednej koleżanki zawożą je i sprawdzają na miejscu warunki pracy, drudzy jadą po nie po trzech miesiącach.

Na miejscu okazało się, że jest dokładnie tak jak w ogłoszeniu. Pani właścicielka miła, pokoje piękne. Restauracja, w której miały pracować jako kelnerki także robiła wrażenie. Rodzice wyjechali spokojni i pewni, że dziewczęta zostały w dobrych rękach. Niestety… gdy tylko zniknęli za zakrętem okazało się, że pierwsze dwa tygodnie to praca na próbę. Za darmo oczywiście. Gdy się sprawdzą, zostaną zatrudnione, i jak przekonywała właścicielka nie pożałują, bo czekają na nich wysokie pensje. Dziewczyny pomyślały – trudno. Może tak trzeba, może takie są zasady i pełne zapału rzuciły się w wir pracy – od 6 rano do 2-3 w nocy. Spać trzeba było szybko, robić jeszcze szybciej. Każdy dzień wyglądał tak samo – najpierw przygotowania do śniadania, potem sprzątanie pokojów hotelowych na górze (o czym wcześniej nie było mowy), następnie obiad, podwieczorek, wieczorem dancingi lub jakieś dyskoteki. Rano wszystko od nowa. Plaży nie widziały, miasteczka także – tylko tyle co z okien. Oczywiście wszystkie napiwki wędrowały do kieszeni właścicielki. Sobota i niedziela też w pracy. Gdy dzwonili rodzice, te niewiele mówiły. Po pierwsze nie za bardzo mogły rozmawiać, bo ktoś wiecznie stał im nad głową, po drugie nie chciały, by rodzice się martwili. Ciągle sobie powtarzały, że dadzą radę, a potem już będzie z górki. Nie było. Pod koniec ich okresu próbnego, nagle okazało się, że jest spore manko w kasie. A winne temu są … studentki. Miały oddać po 600 zł. Jakim cudem? Jak to się mogło stać? – zachodziły w głowę. Właścicielka z którą podpisały na początku jakąś umowę (nawet nie za bardzo miały czas ją przeczytać, a to był ich wieeeelki błąd) straszyła policją, sądem. Dziewczęta pełne obaw zgodziły się na kolejny tydzień pracy – za darmo. Nie miały bowiem pieniędzy, żeby oddać. I może znów by się im coś „przydarzyło” pod koniec kolejnego tygodnia harówki, gdyby nie ciotka jednej z ich. Na szczęście przyjechała na wakacje do sąsiedniej miejscowości, a że wiedziała o siostrzenicy – pojechała ją odwiedzić. Na miejscu okazało się, że nie jest wcale tak różowo, jak miało być. Żeby wyrwać dziewczęta trzy dni wcześniej z rąk pazernej właścicielki musiała się wykłócić, postraszyć urzędami itp. Udało się, ale łatwo nie było.

Ciotka o zaciętym charakterze stwierdziła – nie popuszczę tej zachłannej małpie. Dała znać do PIP, na policję i gdzie tylko można było. Efekt – zero efektów. Okazało się, że dziewczęta podpisując umowę zgodziły się na 2-tygodniowy okres próbny oraz zwrot wszelkiego rodzaju braków w kasie. Summa summarum dziewczęta zostały bez pieniędzy, za to z dużym bagażem doświadczeń, właścicielka prowadzi lokal i hotel, tak jak prowadziła. I nic się w tej materii nie zmieniło. Naciąga kolejne dziewczęta, o czym dociekliwa ciotka szybko się dowiedziała, ale stwierdziła – w nosie z tym. Skoro urzędy i instytucje przymykają na to oczy i wszyscy o tym wiedzą, ale nic nie robią, to w imię czego ona ma z tym walczyć?

Jedyne, co mogła zrobić, to skomentować na forach praktyki nadmorskich pseudo „biznesmenów”. Podobnych historii naczytała się mnóstwo, znad morza, z gór, z nizin, wyżyn i aglomeracji. Naciągaczy nie brakuje, poszkodowanych też. Ale nikt nie potrafi, albo nie chce ukrócić tego procederu.

Ale dziewczęta obiecały sobie jedno – nigdy więcej sezonowej pracy w Polsce! Nie twierdzą, że nie ma uczciwych pracodawców, ale już nie chcą ryzykować.

W tym roku pojechały do Niemiec. Miejsce sprawdzone, Polaków sporo. Raźniej trochę. Może i ciężko, ale póki co – co tydzień dostają kasę. Są zadowolone i szczęśliwe.

0

agawa

swiat pedzi gdzies z wywieszonym jezykiem, ale czy w dobrym kierunku? Lepiej sprawdz. Masz przeciez swój jezyk. Bogaty smak zycia podpowie ci, dlaczego warto sie zatrzymac i spojrzec na wszystko z dystansu.

30 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758