Bez kategorii
Like

Temidzie wisi interes publiczny

25/05/2012
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

Widzieliśmy wczoraj felieton na temat okradania sklepu w Poznaniu?

0


Panie Prezesie Sądu Okręgowego w Gdańsku,
na cześć Pańskiego sędziego i jego całkowicie nieprzemyślanego wyroku z 18 grudnia 2009 napisano już ponad sto artykułów, zatem Wasze miejsce na kartach polskiej Temidy już jest zapewnione.

 

 

Widzieliśmy wczoraj felieton na temat okradania sklepu w Poznaniu?

Pierwszy film zamieścił w serwisie YT pod koniec kwietnia, zaś właściciel regularnie plądrowanego poznańskiego sklepu „Mikrus”, ukazane chuligańskie wyczyny wyjątkowo spokojnie i rzeczowo skomentował – „Pokazuję jak rozzuchwalona jest część młodzieży. Należy się zastanowić, czy tak zuchwała kradzież to jeszcze wykroczenie czy już przestępstwo? Daję to pod rozwagę naszych polityków oraz policji”.

Po tygodniu pojawił się kolejny film – złodzieje kradną słodycze całymi koszami. Właściciel sklepu wydrukował zdjęcia złodziei i powiesił je na drzwiach w ramach swej prywatnej walki ze złodziejstwem. Na kolejnym filmiku widać, że zdekonspirowany rabuś wrócił na miejsce przewiny i próbuje zerwać plakat.

Policja podobno nie ma zamiaru zajmować się wyczynami okolicznych chuliganów, bowiem kradzieże do 250 zł zaliczane są do wykroczeń (a teraz politycy i policjanci chcą podnieść tę granicę do 1000 zł, aby jeszcze rzadziej zajmować się takimi – jak myślą, lecz nie powiedzą, bo są dobrze wychowani – duperelami).

Rzecznik poznańskiej Policji informuje nas, że „Właściciel sklepu przekazał nagrania swojemu dzielnicowemu, ale nie złożył zawiadomienia o wykroczeniu, a jest to wymagane, żeby skutecznie ścigać takich złodziejaszków”. Już samo nazbyt formalne podejście do kwestii jest skandaliczne i przyprawia o mdłości (nie tak sobie wyobrażamy walkę policji z przestępczością!), a ponadto określenie „złodziejaszki” jest tak sympatyczne, że właściwie po obejrzeniu filmików powinniśmy skarcić właściciela, że niepotrzebnie zawraca głowę policjantom i społeczeństwu oraz powinien zwrócić honor skrytożercom, bowiem to takie sympatyczne chłopaki. Może i zabójców zaczniemy nazywać zabijakami?

Niewykluczone, że osamotniony sklepikarz będzie musiał przeprosić owych „złodziejaszków”, bo już nasi praworządni funkcjonariusze przestrzegli go przed taką formą walki ze złodziejami – „Jeżeli osoby, których wizerunek został opublikowany w sklepie, bądź ich opiekunowie zgłoszą w sądzie sprawę o zniesławienie [1], wówczas właściciel może ponieść odpowiednie konsekwencje, w tym przypadku może być to kara grzywny”. Brawa dla Policji, która nam miłościwie panuje na placach i ulicach, godnie zastępując Milicję Obywatelską! Taka postawa jest wielce pouczająca, zarówno dla potencjalnych przestępców, jak i dla obywateli walczących z nimi.

Czekamy zatem na proces „tatuś i mamusia małoletniego złodziejusia vs. (kontra, przeciw) właściciel sklepu”, który wskaże naszemu czterdziestomilionowemu narodowi (także cwaniaków i kombinatorów), w którym miejscu się znajdujemy pod względem prawnym, czyli co wolno poszkodowanemu, a czego nie wolno. W telewizyjnym felietonie ów właściciel nie przestraszył się tych trudności, a nawet nie może się doczekać na starcie w sądzie z prawnikami tych „złodziejaszków” – istotnie, byłby to ciekawy proces i walka pomiędzy uczciwym obywatelem z idiotycznie zdefiniowanym prawem dla przestępców na tle naszej sprawiedliwej Temidy wspomaganej tysiącami prawników, którzy jakże ochoczo zrobiliby wykład temu obywatelowi o godności złodziejaszków, nad którymi chce się poznęcać.

Co ciekawe, gdyby w nerwach sprzedawca okaleczył albo i nawet zabił złodzieja, to pewnie poniósłby mniejszą karę, niż za owo zniesławienie, bo znane są przypadki ataku na złodzieja uznane za obronę swojego albo cudzego majątku (ongiś pewien przechodzień zauważył włamywacza, który ukradł radio z samochodu (i to nie tego spacerowicza!) – strzelił mu w plecy podczas ucieczki i nie został ukarany za owo zabójstwo [2].

Na portalu NaszaKlasa dokonano wpisu setek wulgarnych żarcików oraz komentarzy (w ramach wymiany poglądów) zabronionych regulaminem. Pośród nich działała doktoryzująca się pisarka, która publicznie pomówiła gościa, że ma dodatkowe dwa konta, z których ją rzekomo obrażał i sfałszowała podpis (a zajmuje się księgowością i raczej wie, czym takie oszustwo grozi!). Po opisaniu jej wyczynów i co wybitniejszych a wulgarniejszych dyskutantów (bez nazwisk, jedynie inicjały) w internecie i po wysłaniu do kilkunastu instytucji publicznych, pani ta udała się do swego prawnika, na komisariat Policji oraz do dwóch sądów, aby bronić swej czci, którą sama utraciła na forum NK, bowiem jej nie upilnowała – to raczej jej rodzina powinna podać ją do sądu za spostponowanie i ośmieszanie rodowych wartości (rodzina także zeznawała w sądzie i ciekawe, w jaki sposób oceniała jej czyny – żadnych zastrzeżeń?).

Trzy lata trwa przepychanka pod „czujnym” opaskowanym okiem Temidy pomiędzy dziennikarzem obywatelskim (AferyPrawa) a ową panią i końca nie widać. Ostatnio nawet sprawa została wysłana do samego ministra Gowina, aby wyprostował krzywe działania Temidy, bo może dojść do więziennego posadzenia faceta za omówienie zachowania pisarki jako fałszerki i pomówczyni na tle wyrodnej młodzieży.

Jeśli zatem ktoś chce walczyć ze złodziejami albo z intelektualistami, a celem jest lepsza Polska, to powinien się poważnie zastanowić, bo nie ma gwarancji, że Temida stanie po właściwej stronie.

Ale takie mamy prawo, takich funkcjonariuszy od tej dziedziny i takich obywateli, więc do kogo zgłaszać pretensje? Chyba do ustawodawców, którzy w podstępny sposób walczą o głosy swoich wyborców, a nie zajmują się sprawami bardziej przyziemnymi – z podwórek, sklepów, portali. A potem wyrasta nam kolejne pokolenie bardziej patologiczne niż poprzednie, a że również pisarze i doktoranci już schodzą na psy, to jest inna, kompromitująca kwestia, zwłaszcza że komisja etyki Uniwersytetu Gdańskiego nie ma zamiaru nawet pobieżnie się nią zająć, zdając się na wieloletnie sądowe zmagania (czyżby na tej renomowanej uczelni nie mieli własnego zdania i rozumu, który mogliby włączyć na parę godzin i zbadać sprawę?).

A jeśli do tego ani policjanci, ani sędziowie, ani inni prawnicy nie czują blusa [3] (idei lub przynajmniej podstawowych zasad) sprawiedliwości, to co nas czeka w przyszłości? Błędy wychowawcze popełnione wobec młodzieży kumulują się i eksplodują takimi tragediami, jak choćby zabójstwo policjanta Andrzeja Struja [4].

Na portalu TVN użytkownik o niku [5] zez wpisał (23.05.2012 10:31) krótko a dosadnie – „Minister Gowin! – nie chcę takiego prawa, które bardziej dba o przestępcę a nie o ofiarę!”. Ale co takie emocjonalne (i dość naiwne, lecz z serca płynące) wołania zmienią?

Polska istnieje tysiąc lat z przerwami, zaś dość cywilizowane prawo jednak dłużej i unowocześnianie prawa (co można zaobserwować) polega na zwiększaniu komfortu przestępców [6], nie zaś ich ofiar, zaś prawnicy znacznie lepiej zarabiają na obronie tych pierwszych, niż na dowodzeniu niewinności tych drugich. Utrzymywanie wymiaru sprawiedliwości kosztuje nas coraz więcej, zaś orzekane kary i inne dolegliwości stosowane wobec przestępców są coraz mniejsze (w przeliczeniu na jedno przestępstwo), a przy okazji prawnicy (zwłaszcza adwokaci) są coraz zamożniejsi, zatem kto najlepiej wychodzi na nowoczesnym prawie?

[1] – „Zniesławienie (Wikipedia) – występek polegający na pomówieniu innej osoby […] o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności. Nie ma przestępstwa, jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy oraznie popełnia przestępstwa zniesławienia, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut, który służy obronie społecznie uzasadnionego interesu lub dotyczy postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną”. Niby wszystko jasne, bowiem działania sprzedawcy służą społeczeństwu, lecz dodano – „nie wyłącza się odpowiedzialności karnej sprawcy za zniewagę ze względu na formę podniesienia lub rozgłoszenia zarzutu” i wracamy do punktu wyjścia… Na koniec Wikipedia informuje – „Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie wskazywał na cenzurotwórczą rolę art. 212 w polskim kodeksie karnym, o którego usunięcie od lat apelują organizacje pozarządowe”.

[2] – inne przypadki także http://biznes.interia.pl/news/czy-mozna-zastrzelic-zlodzieja,544803

[3] – blus (ang. blues), także czuć blusa

[4] – nasze media zwykle nie podają pełnych nazwisk przestępców, a na pewno podejrzanych, choć (jakaż to hipokryzja!) podają nazwiska (także podejrzanych) spoza Polski (np. słynny austriacki pedofil Fritzl); w końcu nawet podano nazwiska [7] zabójców podkomisarza Struja, ale twarze zasłonięto (np. http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,25-i-15-lat-wiezienia-dla-zabojcow-struja-ostatecznie,36270.html) i nasi policjanci pouczają, że nie można pokazywać wizerunków osiedlowych złodziei, bo to zniesławienie (a od kiedy podawanie faktów jest przestępstwem? przecież media codziennie informują nas o setkach zaistniałych faktów, choćby zapis rozmów z ostatnich chwil naszej załogi poległej [8] 10 kwietnia 2010 – czy było to w porządku? i nie było to zniesławienie?)

[5] – nik (internetowy pseudonim, ang. nick)

[6] – choćby Anders Breivik – norweski terrorysta, który 22 lipca 2011 zamordował 77 osób

[7] – Wikipedia zmodyfikowana 18 maja 2012 jeszcze nie podaje pełnych nazwisk – http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Struj

[8] – znaczenie polec/polegnąć powinno być rozciągnięte na inne znaczenia zostać zabitym, bowiem jest oszczędniejsze i nie powodowałoby dodatkowych dyskusji podczas rozpatrywania rozmaitych przypadków, które dla jednych są polegnięciem, zaś dla innych nie są tym zupełnie (czy wojskowa załoga samolotu poległa, zaś pasażerowi zginęli, ale nie polegli? a jeśli byli mundurowymi funkcjonariuszami?); pożądane byłyby również formy czasu teraźniejszego (polegam, polegasz, polega, polegamy, polegacie, polegają)

 

0

Mirnal

143 publikacje
22 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758