HYDE PARK
Like

„Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych” i „Pięć filmów o katastrofie smoleńskiej”

01/05/2013
2545 Wyświetlenia
7 Komentarze
39 minut czytania
„Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych” i „Pięć filmów o katastrofie smoleńskiej”

Dwa artykuły w jednym dokumencie! ARTYKUŁ PIERWSZY: Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych Żeby nie było wątpliwości Niniejszy artykuł to nic innego jak przegląd filmów dokumentalnych poświęconych przyczynom i skutkom katastrofy smoleńskiej. Tekst opisuje oraz komentuje kilka profesjonalnych produkcji. Należą do nich: “List z Polski”, “Solidarni 2010”, “Krzyż”, “Lista pasażerów”, “10.04.10”, “Mgła” i “Zobaczyłem zjednoczony naród”. Autorka artykułu, czyli ja, pisze z punktu widzenia osoby o zapatrywaniach narodowo-lewicowych (nacjonalistyczno-socjaldemokratycznych). Jak wiadomo, światopogląd rzutuje na odbiór oglądanych materiałów, a ten przekłada się na sposób ich opisywania. W artykule można się zatem natknąć na sprzeciw wobec polityki, ideologii oraz pomysłów Prawa i Sprawiedliwości. Mam poglądy antypisowskie, odrzucam teorię zamachu smoleńskiego, nie lubię krzyży w miejscach publicznych i nie akceptuję pochowania Lecha Kaczyńskiego (sprawcy […]

0


Dwa artykuły w jednym dokumencie!

smolensk_szachownica

ARTYKUŁ PIERWSZY:

Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych

Żeby nie było wątpliwości

Niniejszy artykuł to nic innego jak przegląd filmów dokumentalnych poświęconych przyczynom i skutkom katastrofy smoleńskiej. Tekst opisuje oraz komentuje kilka profesjonalnych produkcji. Należą do nich: “List z Polski”, “Solidarni 2010”, “Krzyż”, “Lista pasażerów”, “10.04.10”, “Mgła” i “Zobaczyłem zjednoczony naród”. Autorka artykułu, czyli ja, pisze z punktu widzenia osoby o zapatrywaniach narodowo-lewicowych (nacjonalistyczno-socjaldemokratycznych). Jak wiadomo, światopogląd rzutuje na odbiór oglądanych materiałów, a ten przekłada się na sposób ich opisywania.

W artykule można się zatem natknąć na sprzeciw wobec polityki, ideologii oraz pomysłów Prawa i Sprawiedliwości. Mam poglądy antypisowskie, odrzucam teorię zamachu smoleńskiego, nie lubię krzyży w miejscach publicznych i nie akceptuję pochowania Lecha Kaczyńskiego (sprawcy ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego) na Wawelu. Uwaga: nie popieram Platformy Obywatelskiej, Ruchu Palikota ani żadnej innej partii parlamentarnej. Jako lewicowa nacjonalistka, nie mam w Sejmie swojej reprezentacji politycznej. W ogóle nie znam ugrupowania, które odpowiadałoby w pełni moim przekonaniom. Tak czy siak: życzę przyjemnej lektury!

“Brief Uit Polen“ – “List z Polski”
(reż. Mariusz Pilis)

Polsko-holenderska produkcja poświęcona katastrofie smoleńskiej, a raczej hipotezie zamachu terrorystycznego. Film odznacza się dosyć oryginalną formą: narrator czyta anglojęzyczny list skierowany do publiczności cudzoziemskiej. Już sam fakt, że w materiale występuje narracja pierwszoosobowa, wskazuje na jego subiektywny i emocjonalny charakter. Rzeczywiście, produkcja zawiera wyrazistą tezę, a prezentowane przez bohatera fakty i domysły mają na celu jej potwierdzenie.

Początek “Brief Uit Polen” przywodzi na myśl program “Nie do wiary” (czarno-niebieska kolorystyka, niepokojąca muzyka w tle, dramatyczny ton lektora). Nadawca listu otwarcie mówi, że nie wyklucza najmroczniejszego scenariusza, a nawet sugeruje, że podobne odczucia posiada większość Polaków. Posuwa się również do stwierdzenia, że nasz Naród ma “naturalną tendencję do paranoi”, która jest “częścią polskiej duszy”. Bohater przedstawia Nadwiślańską Krainę jako państwo, w którym ludzie masowo wychodzą na ulice i działają w organizacjach pozarządowych, bo chcą poznać prawdę o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku.

W “Liście z Polski” dużo się mówi także o Rosji, jednak zostaje ona przedstawiona w zdecydowanie negatywnym świetle. Narrator – pragnąc udowodnić, że kraj Putina stanowi dla nas zagrożenie – opowiada m.in. o rozbiorach i sowieckim ataku na Polskę z 17 września 1939 roku. Wymienia też powody, dla których Kreml mógłby być zainteresowany zgładzeniem Lecha Kaczyńskiego i jego stronników. “Brief Uit Polen” zawiera wypowiedzi wyłącznie tych ludzi, którzy wierzą w zamach terrorystyczny, uznają go za bardzo prawdopodobny albo wyznają jednoznacznie antyrosyjskie poglądy.

Tomasz Sakiewicz, Andrzej Nowak, Bronisław Wildstein, Zuzanna Kurtyka, Jacek Trznadel, Wiktor Juszczenko, Władimir Bukowski i inni mówią właściwie to samo. Przedstawiciele drugiej strony frontu w ogóle nie zostają dopuszczeni do głosu. Jakby tego było mało, w filmie pojawiają się ciepłe słowa na temat “Gazety Polskiej” oraz fragmenty przemówień Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Rząd Tuska jest ostro krytykowany, choć nie tak bezwzględnie jak władze Federacji Rosyjskiej. Krótko mówiąc: “List…” jest tendencyjny i mówi to, co środowiska pisowskie pragną usłyszeć.

List z Polski

“Solidarni 2010”
(reż. Ewa Stankiewicz, Jan Pospieszalski)

Film, o którym słyszał chyba każdy. Kontrowersyjne dzieło nakręcone i opublikowane niedługo po katastrofie smoleńskiej. Ten półtoragodzinny dokument ukazuje niezliczonych ludzi, którzy zdecydowali się publicznie zamanifestować swoje uczucia, refleksje, spostrzeżenia i obawy związane z kwietniową tragedią. Prawie wszystkie ujęcia były kręcone przed Pałacem Prezydenckim, gdzie tysiące osób zbierały się, aby oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim.

Kolejki do trumien prezydenta i prezydentowej były ogromne. Jeśli wierzyć zapewnieniom bohaterów, niektórzy chętni musieli stać w “ogonkach” nawet kilkanaście godzin. Wśród zgromadzonych znajdowali się przedstawiciele wszystkich grup wiekowych, od małych dzieci, przez jednostki w średnim wieku, aż po pomarszczonych staruszków. Oprócz zwykłych obywateli, trafiały się znane osobistości, takie jak aktorka Katarzyna Łaniewska, odtwórczyni roli Józefiny w telenoweli “Plebania”.

O ile pomysł na “Solidarnych 2010” wydaje się bardzo dobry, o tyle jego realizacja może wzbudzać wiele zastrzeżeń. W materiale wykorzystano bowiem tylko te wypowiedzi, które są zgodne ze światopoglądem Prawa i Sprawiedliwości. Wychwalanie i idealizowanie Lecha Kaczyńskiego, słowne atakowanie określonych mediów i osób publicznych, demonizowanie Rosji, sugerowanie, że wypadek lotniczy był zamachem, podkreślanie wiary katolickiej i tradycyjnych wartości, przypisywanie partii rządzącej odpowiedzialności za katastrofę – oto stałe elementy prezentowanych wywodów.

W “Solidarnych 2010” wielu ludzi napomyka o patriotyzmie i niepodległości Ojczyzny. Szkoda tylko, że nie pamiętają oni, iż to właśnie Lech Kaczyński podpisał Traktat Lizboński. Dokument ten odebrał Polsce suwerenność, ponieważ uczynił UE federacją (nowym państwem związkowym, podróbką Stanów Zjednoczonych Ameryki). Niestety, w filmie Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego nie ma miejsca na jakąkolwiek krytykę zmarłego prezydenta. Liczą się tylko głosy gloryfikujące jego postać. O fatalnych konsekwencjach Traktatu z Lizbony nikt nie wspomina ani słowem.

“Krzyż”
(reż. Ewa Stankiewicz)

Oficjalna kontynuacja “Solidarnych 2010” poświęcona awanturze o Krzyż Smoleński (przepychankom, do których doszło latem 2010 roku w Warszawie). Autorka, znajdująca się w samym centrum wydarzeń, pokazuje ludzi okupujących Krakowskie Przedmieście, ich starcia z służbami mundurowymi oraz konfrontacje z antyklerykalną młodzieżą. Przedstawia obrońców Krzyża jako osoby odważne, zdesperowane, nonkonformistyczne, ale również niezrozumiane, zaszczute i uciśnione przez władzę państwową.

W filmie, podobnie jak w “Solidarnych 2010”, można usłyszeć wiele ostrych słów dotyczących Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Sami obrońcy Krzyża są stawiani na równi z antykomunistyczną opozycją działającą w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Dzieło Ewy Stankiewicz jest mocne, wstrząsające i wypełnione silnymi emocjami. Złość, determinacja, rękoczyny, łzy, krzyki, kłótnie, szyderstwa, prowokacje – te wszystkie zjawiska, które miały miejsce przed Pałacem Prezydenckim, są w filmie doskonale widoczne.

“Krzyż” robi zdecydowanie większe wrażenie niż “Solidarni 2010”, albowiem pokazuje sensacyjne wydarzenia z punktu widzenia ich uczestniczki. Zaletą produkcji jest również to, że autorka dopuściła do głosu przedstawicieli przeciwnej strony barykady. Wprawdzie poświęciła im mniej czasu niż obrońcom Krzyża, ale pozwoliła zaprezentować odmienne spojrzenie na problem. W połowie filmu słychać nawet chłopaka, który wspomina o skandalach pedofilskich w Kościele katolickim. Przeciwnicy Krzyża nie są w żaden sposób cenzurowani, ale Stankiewicz ukazuje ich raczej w negatywnym świetle.

“Krzyż” należy do dzieł stronniczych, gdyż faworyzuje grupę broniącą chrześcijańskiego znaku. Mimo to, wspomniana stronniczość nie jest aż tak skrajna jak w przypadku “Solidarnych 2010”. Widać postęp. I bardzo dobrze. Swoją drogą, przydałby się film dokumentalny o ludziach żądających usunięcia Krzyża. Przecież oni także domagali się suwerenności: wyzwolenia naszej Ojczyzny spod wpływów państwa watykańskiego. Krzyż Smoleński był dla nich symbolem zniewolenia Polski i dominacji obcego podmiotu politycznego. Trzeba umieć się sprzeciwić nie tylko Moskwie, Brukseli i Waszyngtonowi, ale również Watykanowi i jego organizacji ponadnarodowej.

“Lista pasażerów”
(reż. Ewa Stankiewicz, Jan Pospieszalski)

Bardzo smutny materiał składający się z wypowiedzi niektórych przedstawicieli tzw. rodzin smoleńskich. W filmie, podzielonym na dwie części, krewni wybranych ofiar wspominają swoich bliskich. Opowiadają o ich zaletach, upodobaniach, codziennych nawykach, realizowanych projektach oraz zasługach dla kraju lub najbliższego otoczenia. Bohaterami dokumentu są nie tylko krewni polityków, ale również rodziny ofiar niemających nic wspólnego z życiem publicznym. Reprezentanci rodzin smoleńskich, mówiąc o swoich bliskich, zachowują się bardzo różnie.

Jedni nie mogą powstrzymać łez i wzmagających się emocji, inni trzymają się dzielnie i snują interesujące opowieści. Znaczna część bohaterów narzeka na postępowanie rosyjskich służb publicznych. Twierdzą oni, że byli niewłaściwie traktowani podczas identyfikacji zwłok albo że nie mogli otworzyć trumien z ciałami swoich bliskich. Część osób porównuje kwietniową katastrofę do mordu katyńskiego. Niekiedy pojawia się wręcz przypuszczenie, że tragedia smoleńska mogła być zaplanowaną zbrodnią. Nie ma jednak złości ani nienawiści: dominuje gorycz, tęsknota, miłość do utraconych ludzi oraz pragnienie kontynuacji ich misji.

“10.04.10”
(reż. Anita Gargas)

Film, który zaskakuje rzeczowością, bogactwem treści i doskonałością formy. Dokument na wysokim poziomie, o którym można powiedzieć, że naprawdę próbuje rozwiązać zagadkę katastrofy smoleńskiej. To nie jest coś takiego jak “List z Polski”, w którym narrator narzuca widzom swoje domysły i dostosowuje fakty do gotowej teorii. Dzieło Anity Gargas stawia nie tyle tezy, ile hipotezy. Nie ma w nim natrętnych komentarzy ani bezkrytycznego podejścia do pewnych spraw. Są za to solidne materiały dowodowe, cytaty z ważnych dokumentów i rozmowy z licznymi ekspertami. Najistotniejsze wydaje się jednak to, że polska ekipa filmowa, zamiast formułować wnioski zza biurka, wyjechała do Rosji i spotkała się z kompetentnymi ludźmi.

Dziennikarzom udało się dotrzeć do świadków katastrofy, do pracowników lotniska Siewiernyj i do przedstawiciela Kancelarii Prezydenckiej, który 10 kwietnia 2010 roku przebywał na terenie Federacji Rosyjskiej. W “10.04.10” można zobaczyć kilka filmików zarejestrowanych amatorskimi kamerami, obejrzeć przydatne zdjęcia satelitarne oraz usłyszeć nagranie rozmowy toczącej się między wieżą kontroli lotów a pilotem Jaka-40 (samolotu, który wylądował w Smoleńsku półtorej godziny przed katastrofą Tu-154). Jedynym elementem produkcji, który może zniesmaczać, jest niepotrzebny wywiad z Jadwigą Kaczyńską. Jej wypowiedzi nie wnoszą nic do dziennikarskiego śledztwa. Starsza pani wyraża po prostu swoje antyrosyjskie uprzedzenia i niechęć do rządu Donalda Tuska.

7374899_3

“Mgła”
(reż. Maria Dłużewska, Joanna Lichocka)

Tematyka okołosmoleńska z punktu widzenia pracowników Kancelarii Prezydenta RP – Lecha Kaczyńskiego. Bohaterowie filmu mówią o zdarzeniach, które poprzedziły katastrofę, o swoich reakcjach na tragedię, o postawie służb rosyjskich, o zamieszaniu wśród wpływowych polityków, o przygotowaniach do ceremonii żałobnej i o przebiegu prezydenckiego pogrzebu. Wspominają konflikt, który – przed 10 kwietnia 2010 roku – toczył się między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Opowiadają o tym, jak patrzyli na rozbity samolot i nie mogli uwierzyć w rozmiar tragedii. Zwierzają się ze swoich uczuć i refleksji, wyciągają wnioski z omawianego wydarzenia oraz oceniają zachowanie Tuska i Komorowskiego.

We “Mgle” nie ma insynuacji dotyczących zamachu terrorystycznego. Wprawdzie padają pytania o przyczyny katastrofy, ale słowa typu “zamach” czy “spisek” w ogóle się nie pojawiają. Film nie zawiera również stwierdzeń oczerniających władze Federacji Rosyjskiej. Bohaterowie krytykują jednak polityków PO, gdyż uważają, że ich postawa po katastrofie była nieodpowiednia. Przede wszystkim, są niezadowoleni ze sposobu, w jaki traktowano Jarosława Kaczyńskiego. Wyrażają pogląd, według którego Tusk i Komorowski starali się unikać kontaktu z bratem zmarłego prezydenta. Ogromną zaletą “Mgły” jest ścieżka dźwiękowa w postaci muzyki rockowej/metalowej. Szkoda tylko, że nie do końca współgra ona z problematyką i klimatem produkcji.

“Zobaczyłem zjednoczony naród”
(reż. Anna Ferens)

Dzieło oparte na wyjątkowo oryginalnym i odważnym pomyśle. Chodzi o kwietniową żałobę narodową widzianą oczami cudzoziemskich (europejskich i azjatyckich) dziennikarzy. W filmie możemy usłyszeć przedstawicieli kilku zagranicznych stacji telewizyjnych, którzy mieli okazję obserwować Polaków tuż po katastrofie smoleńskiej. Obcy żurnaliści dzielą się z widzami swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami. Mówią o tym, jak bardzo zdumiała ich solidarność Narodu Polskiego, a zwłaszcza spontaniczne, oddolne inicjatywy zmierzające do uczczenia ofiar tragedii smoleńskiej. Dziennikarze nie mogą się nadziwić, jak wielu ludzi manifestowało swój smutek i jak długo trwała żałobna atmosfera. Zachwycają się ogromną ilością zniczy oraz Martą Kaczyńską, która stała się personifikacją powszechnego bólu i przygnębienia.

Obcokrajowcy zwierzają się również z tego, jaki – przed 10 kwietnia 2010 roku – był poziom ich wiedzy na temat pary prezydenckiej i samej Polski. Co więcej, mówią o tym, jak ich rodacy postrzegają Nadwiślańską Krainę i jej aktywność na arenie międzynarodowej. W “Zobaczyłem…” pojawia się także problem mordu katyńskiego. Okazuje się, że o ile w Czechach i Niemczech ten temat jest dobrze znany, o tyle w Rosji i Chinach prawie nikt o nim nie słyszał. Wyznania dziennikarzy pozwalają się przekonać, jaki wizerunek Polski, Polaków oraz polskich polityków zakorzenił się w umysłach cudzoziemców. Film Anny Ferens może chwilami zaskakiwać. Nie zmienia to jednak faktu, że jest on godny obejrzenia i dokładnego przemyślenia.

Ciekawostka na zakończenie

Filmy o tematyce okołosmoleńskiej to nie tylko dzieła dokumentalne, ale też fabularne. W maju 2011 roku odbyła się premiera dramatu “Prosto z nieba” (nie mylić z serialem telewizyjnym “Prosto w serce”!) Piotra Matwiejczyka. Niestety, film jest bardzo nisko oceniany przez recenzentów i komentatorów. “Prosto z nieba” mówi o rodzinach smoleńskich. Ukazuje ludzi, którzy dowiadują się o katastrofie Tu-154 i chcą wiedzieć, czy na pokładzie znajdowali się ich bliscy.

Wszystko wskazuje na to, że twór Piotra Matwiejczyka nie będzie jedyną produkcją fabularną poświęconą tragedii smoleńskiej. Reżyser Antoni Krauze poinformował bowiem, że kręci własny film na ten temat. Czy uda mu się ukończyć dzieło? I czy będzie ono lepsze od nieszczęsnego “Prosto z nieba”? Pożyjemy, zobaczymy. Na razie musimy się zadowolić tym, co mamy.

Natalia Julia Nowak,
15-19 sierpnia 2012 r.

brzoza_smolenska_640x0_rozmiar-niestandardowy

ARTYKUŁ DRUGI:

Pięć filmów o katastrofie smoleńskiej

Od autorki

Niniejszy artykuł jest kontynuacją mojego tekstu “Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych” z sierpnia 2012 roku. W rzeczonym tekście krótko opisałam produkcje “List z Polski”, “Solidarni 2010”, “Krzyż”, “Lista pasażerów”, “10.04.10”, “Mgła” i “Zobaczyłem zjednoczony naród”. Tym razem postanowiłam omówić filmy “Katastrofa w przestworzach. Śmierć prezydenta”, “Anatomia upadku”, “Pogarda”, “Przebudzenie” i “Córka”. Liczę na pozytywny odbiór mojej publikacji!

Natalia Julia Nowak

“Katastrofa w przestworzach. Śmierć prezydenta”
(reż. Su Rynard)

Fabularyzowany dokument, który – jeszcze przed premierą – wywołał w Narodzie Polskim dużo kontrowersji. Film, przygotowany przez kanadyjską wytwórnię Cineflix Productions, jest jednym z odcinków dwunastego sezonu serialu “Katastrofa w przestworzach” (znanego na świecie jako “Mayday”, “Air Crash Investigation”, “Air Emergency” i “Air Disasters”). Oglądając ten twór, należy pamiętać, że jego scenariusz, nastrój i dynamika opierają się na schemacie wspólnym dla wszystkich części cyklu. Schemat ten został pokrótce omówiony w polskojęzycznej Wikipedii: “Każdy z odcinków przedstawia historię zazwyczaj jednego, tragicznego lotu. Odtworzona zostaje atmosfera na pokładzie oraz napięcie towarzyszące pilotom w kokpicie. Dzięki zapisom z czarnych skrzynek następuje drobiazgowe ustalenie wszystkich szczegółów tragedii. Opis wydarzeń uzupełniają relacje pilotów, ekspertów lotnictwa (…) oraz ocalałych pasażerów i świadków zdarzeń”.

“Śmierć prezydenta” to nic innego, jak dane z raportów MAK (Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego) i Jerzego Millera zaprezentowane według podanego wyżej szablonu. Część fabularna, stanowiąca rekonstrukcję wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, ukazuje zachowanie ludzi przebywających w prezydenckim Tu-154M. Oprócz tego, pokazuje czynności pracowników wieży kontroli lotów w Smoleńsku oraz prace polskich i rosyjskich ekspertów badających przyczyny kwietniowej tragedii. Część dokumentalna składa się głównie z wypowiedzi obywateli polskich i rosyjskich. Nie są to jednak “ocaleni pasażerowie” (gdyż katastrofy smoleńskiej nikt nie przeżył) ani “świadkowie zdarzeń”, tylko dziennikarze i osoby sprawujące ważne funkcje publiczne. Uwagę polskiego odbiorcy mogą przykuwać: Jerzy Miller i Konstanty Gebert. Ten drugi, znany także pod pseudonimem Dawid Warszawski, jest publicystą “Gazety Wyborczej“, głosicielem kontrowersyjnych poglądów, synem dwojga komunistycznych agentów – Bolesława Geberta i Krystyny Poznańskiej (źródło: Jerzy Robert Nowak, “Czerwone dynastie”, s. 41-45).

Opisywany film z serii “Katastrofa w przestworzach” stanowi idealny przykład zjawiska infotainment, czyli łączenia suchej, dziennikarskiej informacji z szeroko pojętą rozrywką. Chociaż produkcja mówi o sprawach wielkiej wagi, ogląda się ją z przyjemnością i wypiekami na twarzy. Część fabularna przypomina dobry film sensacyjny, a potem również detektywistyczny. Mimo, że zna się skutki nieszczęśliwego lotu polskiego tupolewa, do samego końca ma się nadzieję, iż dzielna załoga (i równie dzielna wieża kontroli lotów) zdoła uratować Lecha Kaczyńskiego i jego świtę. Potem, gdy się ogląda rekonstrukcję prac polskich i rosyjskich ekspertów, doznaje się uczucia zaintrygowania, zupełnie jakby chodziło o jakąś mroczną i fascynującą tajemnicę. Twórcy filmu umiejętnie dawkują emocje i stosują liczne zwroty akcji. Kiedy widz myśli, że niestrudzeni tropiciele prawdy rozwiązali smoleńską zagadkę, okazuje się, że któryś z elementów układanki nie pasuje do pozostałych i trzeba zacząć wszystko od nowa. Niby znakomite, ale założę się, że osoby, które przeżywały katastrofę smoleńską jak osobistą tragedię, będą tą konwencją głęboko zniesmaczone.

“Śmierć prezydenta” jest adresowana do masowego odbiorcy, zatem wszystkie fakty i hipotezy prezentowane są w atrakcyjnej i zrozumiałej formie. Przystępny język, połączony z wyrazistą częścią fabularną, sprawia, że nawet dziecko nie miałoby problemów z przyswojeniem większości informacji. To, o czym piszę, dotyczy także przytaczanych w filmie faktów historycznych i politycznych. Pamiętajmy: analizowana produkcja jest przeznaczona dla widzów z całego świata. Nie wszyscy cudzoziemcy są znawcami polskiej przeszłości i teraźniejszości, zatem trzeba im wytłumaczyć, czym była zbrodnia katyńska i jak układały się relacje polsko-rosyjskie po II wojnie światowej. Dla nas, Polaków, jest to banał. Dla obcokrajowców może to być jednak nowość. Kolejny szczegół, o którym wypada wspomnieć, to niezwykle uspokajający charakter “Śmierci prezydenta”. W filmie wielokrotnie pojawia się zapewnienie, że hipoteza zamachu terrorystycznego została dawno wykluczona, a publikowane w mediach teorie spiskowe wynikają głównie z antyrosyjskich uprzedzeń. Z omawianego odcinka “Katastrofy w przestworzach” jednoznacznie wynika, że tragedia smoleńska była wypadkiem lotniczym spowodowanym nieodpowiedzialnym postępowaniem załogi. I to dla wielu ludzi (zwłaszcza sympatyków Prawa i Sprawiedliwości) jest kontrowersyjne.

katastrofa_w_przestworzach_smierc_prezydenta_640x0_rozmiar-niestandardowy

“Anatomia upadku”
(reż. Anita Gargas)

Film dokumentalny wyprodukowany przez Niezależne Wydawnictwo Polskie, czyli tę samą firmę, która wydaje “Gazetę Polską” i “Gazetę Polską Codziennie”. Dzieło stanowi kontynuację filmu “10.04.10” opisanego przeze mnie w artykule “Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych”. “Anatomię upadku” można uznać za przeciwieństwo zrecenzowanego wcześniej filmu “Katastrofa w przestworzach. Śmierć prezydenta”. O ile w kanadyjskiej produkcji zanegowano (a właściwie wyśmiano) teorie spiskowe dotyczące zamachu terrorystycznego, o tyle w “Anatomii…” przedstawiono hipotezę wybuchu jako ponurą prawdę. Już na początku dzieła zostaje postawiona teza, według której samolot Tu-154M zaczął się rozpadać jeszcze w powietrzu. Dalsza część filmu zawiera argumenty mające potwierdzić tę ryzykowną i zatrważającą teorię. Produkcja, choć niewątpliwie tendencyjna, jest arcyciekawa i doskonale zrealizowana. Jestem sceptycznie nastawiona do rewelacji rozpowszechnianych przez Niezależne Wydawnictwo Polskie, ale muszę przyznać, że “Anatomia upadku” zasługuje na obejrzenie i przemyślenie.

Dzieło Anity Gargas stanowi rozbudowaną krytykę polskiego rządu, który nie do końca poradził sobie z wielkim wyzwaniem, jakim było śledztwo smoleńskie. Film demaskuje błędy, zaniechania i nieścisłe wypowiedzi wpływowych osobistości oraz prezentuje rozbieżność między oficjalną wersją wydarzeń a wspomnieniami naocznych świadków. Kierowca autobusu, przepytywany przez reporterkę, utrzymuje, że przelatujący nad drogą tupolew znajdował się w normalnej pozycji. Tymczasem z raportów MAK i Millera wynikało, że maszyna była wówczas odwrócona do góry kołami. Mężczyzna, który obserwował pędzące ambulanse, twierdzi, że nie dojechały one na miejsce tragedii, gdyż zostały zawrócone. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy zapewniał zaś, że do celu dotarło kilka karetek pogotowia. W “Anatomii upadku” można usłyszeć wielu naukowców, którzy uważają, że teoria wybuchu jest bardzo prawdopodobna i próbują opisać przebieg domniemanej eksplozji. Pojawia się również profesor, który uczestniczył w pracach komisji Millera i ocenia działalność tego organu zdecydowanie negatywnie.

Ważnym wątkiem filmu jest sprawa szczątków ofiar katastrofy. Kobieta, będąca żoną tragicznie zmarłego generała, opowiada o tym, jak bolesna była dla niej konieczność organizacji “dochówku” męża. Tak się bowiem złożyło, że dwa tygodnie po pogrzebie żołnierza znaleziono w Smoleńsku fragmenty jego ciała. Lekarz, który zajmował się szczątkami ofiar, wyraża zdumienie faktem, że zmarli byli identyfikowani wyłącznie wzrokowo i że nie sprawdzano ich kodu genetycznego. W filmie “Anatomia upadku” zostaje także poruszony temat wraku samolotu, który zaczęto badać z dwuipółletnim opóźnieniem. Naturalnie, nie brakuje również wzmianek o trotylu i osławionym artykule Cezarego Gmyza (chodzi o publikację “Trotyl na wraku tupolewa” wydrukowaną w ogólnopolskim dzienniku “Rzeczpospolita”). Antoni Macierewicz, udzielający wywiadu dla Anity Gargas, twierdzi, że na zniszczonym samolocie Tu-154M znaleziono “bardzo liczne ślady materiałów wybuchowych“. Pułkownik Ireneusz Szeląg z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, sfilmowany podczas konferencji prasowej, wypowiada zaś słowa: “Nie powiedziałem, że nie było trotylu. Powiedziałem, że nie stwierdzono trotylu”.

Niesamowicie wymowny jest tytuł opisywanego filmu. Te dwa wyrazy, “anatomia upadku”, można rozmaicie interpretować. Na pewno kojarzą się one z drobiazgową analizą charakterystyczną dla nauk ścisłych. Skoro mamy do czynienia z “anatomią upadku”, to znaczy, że katastrofa lotnicza będzie “rozkładana na czynniki pierwsze” aż do uzyskania odpowiedzi na wszystkie pytania. “Anatomia upadku” przywodzi na myśl dokładne badanie kawałków rozbitej maszyny i sposobu ich roztrzaskania. Z drugiej strony, “anatomia” może się kojarzyć z sekcją zwłok, co doskonale koresponduje z poruszonym w filmie tematem szczątków ofiar. Rzeczownik “upadek” można rozumieć zarówno dosłownie, jak i metaforycznie. “Upadek” to prosty fakt, że prezydencki tupolew spadł na ziemię 10 kwietnia 2010 roku. Ale “upadek” to również określenie porażki, jaką poniósł rząd Donalda Tuska. “Upadek” – bo polskie służby nie funkcjonowały tak, jak powinny. “Upadek” – bo polscy politycy nie poradzili sobie w kontaktach z Federacją Rosyjską. W tym kontekście “anatomia upadku” oznacza ustalanie, jak i dlaczego Rzeczpospolita Polska poniosła klęskę. Trafne i poetyckie.

Anatomia upadku

“Pogarda”
(reż. Maria Dłużewska, Joanna Lichocka)

Film, który w 2012 roku został uhonorowany Główną Nagrodą Wolności Słowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Produkcja utrzymana jest w klimacie przypominającym dokumenty “Mgła” i “Lista pasażerów” opisane przeze mnie w artykule “Tematyka okołosmoleńska w filmach dokumentalnych”. Twór Marii Dłużewskiej i Joanny Lichockiej opowiada o stosunku polskich polityków i dziennikarzy do przedstawicieli tzw. rodzin smoleńskich. Występujące w filmie osoby twierdzą, że na każdym kroku są upokarzane przez reprezentantów władz państwowych i pracowników głównonurtowych mediów. Wyznają, że okrutnie cierpią, kiedy słyszą lub czytają opinie, według których członkowie załogi (i generał Andrzej Błasik) byli odpowiedzialni za katastrofę z 2010 roku. Mówią, że ich krewni są odzierani z należnego im szacunku, a oni sami – posądzani o histerię, agresję, chciwość i upolitycznianie kwietniowej tragedii.

“Pogarda” ma charakter wybitnie oskarżycielski, gdyż zarzuca politykom lekceważenie rodzin smoleńskich oraz niewłaściwe traktowanie obywateli wyrażających publicznie swoją żałobę. Oskarża też najważniejsze osoby w państwie o uległość wobec Rosji i niedążenie do odkrycia prawdziwych przyczyn katastrofy. Dziennikarze (zarówno polscy, jak i zagraniczni) zostają w filmie posądzeni o manipulowanie opinią publiczną, rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji i nagminne obrażanie żałobników. Nastrój dzieła doskonale podkreśla muzyka metalowa i marszowa: ciężka, poważna, patetyczna, wypełniona goryczą, gniewem i dumą. “Pogarda” ma niewiele wspólnego z dziennikarskim obiektywizmem, albowiem Dłużewska i Lichocka przedstawiają tematykę smoleńską w sposób jednostronny i emocjonalny. W filmie bezwzględnie krytykuje się Platformę Obywatelską, Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, broni się zaś środowisk kojarzonych z prawicą i centroprawicą (np. obrońców krzyża z Krakowskiego Przedmieścia).

“Przebudzenie”
(reż. Joanna Lichocka)

Dzieło, które można postawić w jednym szeregu z produkcjami “Solidarni 2010”, “Krzyż” i “Zobaczyłem zjednoczony naród” (pisałam o nich w “Tematyce okołosmoleńskiej…”). Mówi ono o żałobie z kwietnia 2010 roku, a także o ruchu społecznym, który z tej żałoby wyewoluował. Bohaterami “Przebudzenia” są ludzie angażujący się w rozmaite akcje związane z upamiętnianiem ofiar katastrofy i dążeniem do odkrycia jej tajemnicy. Osoby, które wypowiadają się do kamery, to nie tylko zwykli obywatele, ale również przedstawiciele elit gospodarczych i intelektualnych. Jednym z mówców jest Wojciech Wencel – poeta i publicysta, niegdyś związany z katolickim periodykiem “Fronda” (wiersze Wencla są w “Przebudzeniu” kilkakrotnie cytowane). Film jest mocno przesiąknięty duchem religijnym i romantycznym. Od czasu do czasu można więc usłyszeć dziwne poglądy, na przykład to, że dusze wybitnych Polaków wiedzą o organizowanych akcjach, a nawet w nich uczestniczą. Oprócz nawiązań do katolicyzmu, pojawiają się nawiązania do twórczości Adama Mickiewicza, co może zdumiewać, gdyż utwory Wieszcza znajdowały się na Indeksie Ksiąg Zakazanych.

Produkcja, podobnie jak opisana wcześniej “Pogarda”, prezentuje racje tylko jednej strony politycznego sporu. Działacze Platformy Obywatelskiej i młodzi antyklerykałowie z Krakowskiego Przedmieścia są przedstawiani w negatywnym świetle, a Jarosław Kaczyński i jego partia – w pozytywnym. Zmarły prezydent, Lech Kaczyński, zostaje ukazany jako wspaniały człowiek i wielki patriota. Zupełnie zapomina się o fakcie, że nie wszystkie jego decyzje były zgodne z polską racją stanu (weźmy na przykład ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. Człowiek, będący żarliwym patriotą, nie podpisałby dokumentu przekazującego część suwerennych uprawnień państwa w ręce instytucji ponadnarodowej. Nie ugiąłby się pod żadnym szantażem, nie przestraszyłby się żadnej kary. Broniłby polskich interesów mimo wszelkich przeciwności losu). Dzieło Joanny Lichockiej, chociaż pozbawione obiektywizmu, może zachwycać natchnionym i uduchowionym charakterem. Momentami jest ono naprawdę poruszające. Nie ma w nim agresji, co nie zmienia faktu, że czasem pojawiają się śmiałe stwierdzenia. Inną zaletą filmu jest piękna ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiada Michał Lorenc, ten od kompozycji “Wyjazd z Polski”.

“Córka”
(reż. Maria Dłużewska)

Krótki, dwudziestodwuminutowy film, którego jedyną bohaterką jest Marta Kaczyńska-Dubieniecka, córka Lecha i Marii Kaczyńskich. Dzieło było kręcone 16 kwietnia 2010 roku, a więc jeszcze w czasie żałoby narodowej. Akcja dokumentu rozgrywa się w apartamencie zmarłej pary prezydenckiej, z którego Marta zaczyna już zabierać rzeczy ojca i matki. Kobieta, oprowadzając ekipę filmową po mieszkaniu, w niezwykle ciepły sposób opowiada o prywatnym życiu swoich rodziców. Zdradza, co Kaczyńscy robili w poszczególnych pomieszczeniach, jakie mieli zwyczaje i czym się interesowali. Przedstawia dziennikarzom sukę Lulę i kota Rudolfa, wyjaśniając, jak te zwierzęta trafiły pod opiekę Lecha i Marii. Marta mówi nieco o przeszłości swoich rodziców, przytacza ich wypowiedzi, prezentuje różnorakie pamiątki. Pokazuje także zdjęcia: starsze i nowsze. Kaczyńska-Dubieniecka dużo mówi o emocjach, jakie towarzyszą jej w tych trudnych chwilach. Jest to wszak osoba, która kilka dni wcześniej została sierotą. Kobieta krytykuje sposób, w jaki dziennikarze odnosili się do żyjącego Lecha Kaczyńskiego. Podoba jej się za to postawa zwykłych Polaków, którzy – zgromadzeni przed Pałacem Prezydenckim – oddają hołd zmarłej parze.

Natalia Julia Nowak,
3-7 lutego 2013 roku

485165_435665406516894_333024324_n

0

Natalia Julia Nowak https://njnowak.wordpress.com/

Przyszłam na świat 19 lutego 1991 r. w Starachowicach. Jestem absolwentką Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach (Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna, studia licencjackie), zdobyłam absolutorium na Uniwersytecie Warszawskim (Socjologia Stosowana i Antropologia Społeczna, studia magisterskie). Posiadam dyplom higienistki stomatologicznej (ukończyłam Centrum Edukacji Zawodowej w Skarżysku-Kamiennej). Opiekuję się śliczną suczką grzywacza chińskiego, której pełne imię brzmi WERA Exotic World FCI. Zapraszam serdecznie na moje blogi: njnowak.blogspot.com njnowak.wordpress.com njnowak.tumblr.com njnowak.altervista.org

74 publikacje
10 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758