Bez kategorii
Like

Sztuka latania.

26/08/2012
440 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Jak w tytule. Nic dodać, nic ująć.

0


    Odkąd sięgam pamięcią zawsze lubiłem eksperymentować. Jako dziecko trudno mi było oddzielić fikcję od prawdy. Co stanowiło wielkie utrapienie dla rodziców. Bo trudno mnie było upilnować. A wszystko chciałem osobiście sprawdzić. Na szczęście opaczność nade mną czuwała.

    Byłem pewny, że jestem nieśmiertelny. No, bo przecież się modliłem. A tam było: „…zaprowadź do żywota wiecznego”. Nawet nie wiedziałem jak nieraz byłem blisko tego wiecznego żywota. Zrozumiałem to jednak nieco na opak, że puki się modlę to będę żył. Więc eksperymentowałem. Byłem bowiem przekonany, że bezkarnie.

   Kiedyś, w jakiejś bajce zobaczyłem, że bohater powoli spada z drzewa szybując na parasolce. Mieszkałem wtedy na wsi. Mieliśmy stary sad z wielkimi drzewami. Drzewo więc miałem. Na dobry początek. Parasol gwizdnąłem babce. Wszystko miałem. Nic tylko latać.

   Wlazłem na szczyt najwyższego drzewa. Było naprawdę wysokie. Spojrzałem w dół. I tu pojawił się problem. Gałęzie. Przeszkadzały w otworzeniu parasola. A spadanie z otwartym w ogóle uniemożliwiały. Ale od czego pomysłowość? Chwilę pomyślałem i wykoncypowałem rozwiązanie.

   Postanowiłem skoczyć z zamkniętym parasolem, minąć gałęzie, a dopiero potem go otworzyć. Jak postanowił, tak zrobiłem.

   Leżałem na plecach pod drzewem starając się jakoś zaczerpnąć powietrza. I myślałem co takiego poszło nie tak?

   Podobnych pomysłów miałem więcej. Praktycznie codziennie. Rodzice mieli tylko nadzieję, że jak uda mi się dożyć późniejszego wieku, to mi samo przejdzie. Nie przeszło.

   Będąc już młodzieńcem prenumerowałem pewien miesięcznik. Dla młodzieży, techniczny. W każdym numerze były jakieś zadania dla czytelników. Z nagrodami.

   Kiedyś postanowiłem wziąć udział w zabawie. Zadanie polegało na wymyśleniu skutecznego sposobu na obudzeniu w pociągu. Tak by nie przespać docelowej stacji.

   Wymyśliłem okulary z migającymi żaróweczkami. Miały zacząć migać o określonej przez nas porze. I nas obudzić. Pomysł czysto teoretyczny. Tak sobie wymyśliłem.

   W redakcji niektóre pomysły sprawdzali praktycznie. I mój wygrał. Uzasadnienie: pomysł zadziałał nad wyraz skutecznie, chociaż z nieco innego powodu niż to podał autor. Światełka, owszem, migały. Ale testującego obudziło coś innego. Wrzaski współpasażerów z przedziału.

   Gdy zobaczyli w nocy te świecące oczy.

 

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758