Szef BBN człowiekiem GRU?
16/02/2011
370 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Szef BBN gen. Stanisław Koziej w sierpniu 1987 r. był na zabezpieczanym przez GRU kursie Sztabu Generalnego ZSRR. Gen. Koziej był w tym czasie również członkiem egzekutywy PZPR. Jako żołnierz I Zarządu Sztabu Generalnego w latach 1978-81 brał udział w opracowaniach planu ataku wojsk UW na państwa Europy Zachodniej. Jako szef BBN zaprosił na XX-lecie Biura generała KGB Nikołaja Patruszewa, sekretarza Rady Bezpieczeństwa prezydenta Rosji i przyjaciela Władimira Putina. Informacje na temat gen. Stanisława Kozieja w Instytucie Pamięci Narodowej wskazują, że w czerwcu 1987 r. pracował w Śląskim Okręgu Wojskowym, a dwa miesiące później wyjechał na zabezpieczany przez GRU kurs do Moskwy. Wg opinii St. Kozieja takie kursy organizowane przez Akademię Sił Zbrojnych ZSRR w tamtych czasach były rutyną. […]
Szef BBN gen. Stanisław Koziej w sierpniu 1987 r. był na zabezpieczanym przez GRU kursie Sztabu Generalnego ZSRR. Gen. Koziej był w tym czasie również członkiem egzekutywy PZPR. Jako żołnierz I Zarządu Sztabu Generalnego w latach 1978-81 brał udział w opracowaniach planu ataku wojsk UW na państwa Europy Zachodniej. Jako szef BBN zaprosił na XX-lecie Biura generała KGB Nikołaja Patruszewa, sekretarza Rady Bezpieczeństwa prezydenta Rosji i przyjaciela Władimira Putina.
Informacje na temat gen. Stanisława Kozieja w Instytucie Pamięci Narodowej wskazują, że w czerwcu 1987 r. pracował w Śląskim Okręgu Wojskowym, a dwa miesiące później wyjechał na zabezpieczany przez GRU kurs do Moskwy. Wg opinii St. Kozieja takie kursy organizowane przez Akademię Sił Zbrojnych ZSRR w tamtych czasach były rutyną. Dotyczyły wyższej kadry dowódczej LWP, zajmującej lub przewidywanj do objęcia kluczowych stanowisk operacyjno-strategicznych w polskim wojsku.
Tymczasem wg informacji zawartych w IPN kurs był organizowany przez Akademię Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR, tzw. „woroszyłówkę”. Tego typu kursy były zabezpieczane (a część z nich była też organizowana) przez GRU. Oznaczało to totalną inwigilację uczestników takich kursów, szczególnie pod kątem politycznym-wierności socjalistycznym ideałom i predyspozycjom do zajmowania kierowniczych stanowisk, które po powrocie do kraju oczywiście w większości przypadków zajmowali.
Obecny szef BBN brał np. udział w opracowaniach planu ataku na północną Europę, w którym miało wziąć udział 450 tys. polskich żołnierzy. Plan ten podpisał w 1970 r., a jakże, gen. W. Jaruzelski. LWP miało dojść do Belgii, by przez trzy dni zająć Danię. W ataku miało być wykorzystane ok. 200 ładunków jądrowych.
Mapy tego ataku trafiły w 2006 r. do IPN, mimo protestów z MON, którym wówczas kierował Radosław Sikorski, a jego zastępcą był Stanisław Koziej.
Mamy zatem Szefa BBN, który prawdopodobnie może być człowiekiem GRU. Skoro przeszedł szkolenie pod opieką tych służb, wypełnił stawiane przed nim cele ideologiczne i polityczne. Trzeba być naiwnym, by wierzyć że GRU tylko przyglądało się kursantom, że nie typowało i potem albo nawet w trakcie szkolenia nie pozyskiwało sobie do współpracy oficerów LWP, którzy mieli zająć strategiczne dla wojska stanowiska. I miała to być najlepsza i zarazem najniebezpieczniejsza z agentur-agentura wpływu. I to nie gdzie indziej, ale w wojsku, mającym przecież stać na straży niepodległości państwa, nienaruszalności jego granic itd.
Kiedy w 1989 r. nastąpiła zmiana sytuacji politycznej w Polsce taką agenturę się uśpiło, by w odpowiednim dla przeciwnika momencie ją ponownie wykorzystać.
Dzisiaj obserwujemy rzecz niesłychaną-wyłażą z kryjówek i się niczego nie boją. Stają się pewni siły swego mocodawcy i słabości naszego państwa.
Quo vadis, Polonia?
źródło: niezależna.pl, zdj. bbn.gov.pl
