Bez kategorii
Like

Syndykaty Zbrodni.

23/10/2012
398 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Porównanie zagranicznych organizacji przestępczych do naszego „wymiaru sprawiedliwości”.

0


     Obecna moja postawa wobec losu jest wymuszona. Nieco przez chorobę, więcej przez sytuację. Wiem po prostu z jak bezwzględnymi ludźmi  mam do czynienia i, że nie cofną się przed niczym. I nie chodzi tu bynajmniej o mnie. Nie tak łatwo mnie zastraszyć. Ale jak każdy człowiek mam swój słaby punkt. Bliskich.

 

   Niektórzy powiedzą: teorie spiskowe. Nie mam zamiaru zaprzeczać. Dzięki tym teoriom jestem w takim stanie w jakim jestem. Po udarach, więzieniach, trzech badaniach DNA zaprzeczających mojej winie itp.

   Kogo by się nie zapytać to wie, że nasz wymiar sprawiedliwości jest w złym stanie. Ale mało kto zdaje sobie sprawę w jak złym.

   Powtarzałem wielokrotnie, powtórzę raz jeszcze: dzięki sądom poznałem więzienia. Ale naprawdę złych ludzi poznałem dopiero w sądach.

   Nie wiem jak jest obecnie, ale kiedyś jednym z największych na świecie Syndykatów Zbrodni była japońska Yakuza. W swoim kraju legalna. Jak to możliwe? Ano, dlatego, że więcej z takiego stanu rzeczy jest korzyści niż strat.

   Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie porówna naszych gospodarek i poziomu życia. A przypominam, że porównuję syndykat zbrodni do naszego wymiaru, dowcipnie zwanego sprawiedliwości.

   Yakuza składa się z kilku odłamów. Obraca niewyobrażalnymi pieniędzmi. Komuś z zewnątrz reguły tam panujące mogą wydawać się okrutne.

   Ale to dlatego, że tak już przywykliśmy do nienormalności, że inny stan rzeczy wydaje nam się nienormalny. Bo czy karanie kogoś za przestępstwo jest dziwne? A okrucieństwo? Człowiek naprawdę uczciwy nie ma się czego obawiać. Wyroki bez sądów? Nikt na nie nie ma zamiaru czekać w nieskończoność.

   Pozwolę siebie dać za przykład. Trzy badania genetyczne świadczące o mojej niewinności, czternaście lat użerania się z sądami. I co? Nic. Dalej jestem winny. A przestępca się śmieje w oczy takiej „sprawiedliwości”. Został uniewinniony i dalej mnie, chorego, skubie z resztek pieniędzy. W świetle tego zakichanego „prawa”. Część rzeczy już uległa przedawnieniu. Reszta zapewne też. Czy naprawdę chcemy takiej normalności? I dlaczego tak się dzieje? Bo tej kary brakuje. Dla przestępców w togach w szczególności.

   Wracając do Yakuzy. W czasach o których piszę ich człowiek był premierem kraju! I jakoś kraj się nie rozsypał. W chwilach takich jak chociażby klęski żywiołowe, ludzie zachowywali tam spokój bo wiedzieli, że nie zostaną pozostawieni samym sobie. Nie obawiali się, że skończy się tylko na obietnicach.

   O ile rząd działa z konieczności z jakimś poślizgiem, o tyle mafia już przepisami nie jest ograniczona. I pomaga. Daje żywność, buduje ludziom domy. Bo może nie każdy o tym wie, ale jednym z celów tej japońskiej „mafii” jest pomoc ludziom. I branie pod opiekę ludzi niezaradnych. Od ponad 300 lat.

   I teraz naprzeciw tym organizacjom przestępczym stawiam nasze. Działające prawomyślnie i do dupy. Różnego rodzaju ramiona  sprawiedliwości, ZUS-y, Urzędy Skarbowe. Czemu, czy też komu, mają służyć? Bo na pewno nie obywatelom.

   Włączam telewizor. Wypowiada się człowiek, który przesiedział w areszcie 12 lat. Sędzia, który go skazał nieprawomocnym wyrokiem prawdopodobnie był pijany. Za to w każdym bądź razie zwolniono go z urzędu. Ale sąd go nadal kryje, zasłaniając się tajemnicą służbową.

   Inna sprawa. Seryjny morderca. Kara dożywocia. Wypowiada się przed kamerami, w tej sprawie, pewien człowiek i mówi:

 – Byłem sędzią. Od najniższego szczebla, aż po Sąd Najwyższy. Mówię to stawiając na szali własny autorytet. Przeciwko temu człowiekowi nie było żadnych dowodów. Ani nawet jednej małej poszlaki.

   Mimo tego został skazany na dożywocie. Wszystkie wyższe instancje podtrzymały wyrok. W dalszej części programu dowiaduję się jeszcze większych rewelacji. Wypowiada się kobieta, specjalistka od zabójstw:

 – Osoby zamordowano nie w taki sposób jak to utrzymywała prokuratura, ani też w tym czasie.

   Ale się czepia! Kilka dni w tą czy w tamtą stronę. Jakie to ma znaczenie i kogo obchodzi?

   Tylko skazanego. Który już przesiedział w więzieniu 8 lat. I jego rodziny. Bo ojciec już ze zgryzoty zdążył umrzeć, a matce, staruszce, już niewiele brakuje.

   I jeszcze jeden, zdaniem sądów, nieistotny szczegół. W czasie zabójstw przebywał w publicznym miejscu. Widziało go wielu ludzi. Nie było możliwości żeby zabił.

   Sąd się tylko dziwi, że ktoś się o niego upomina. I mąci w jakże czystej wodzie naszej sprawiedliwości. Chciałoby się rzec ludowej. Niestety.

   I o co tyle hałasu? Przecież wyrok zapadł zgodnie z przepisami i jest prawomocny. To najważniejsze. A, że człowiek może być niewinny?

   Gdzieś, kiedyś wyczytałem w jednym z komentarzy: „ Cóż, tak bywa. Na kogo wypadnie bęc. W innych krajach też tak bywa”. Owszem, bywa. Tylko u nas stało się to normą. Ludzi dziwi jak przedstawiciele sądów i innych urzędów takich chociażby jak ZUS-y, US-y przejawiają ludzkie odruchy.

   Jesteśmy zdawało by się krajem wierzącym w jednego Boga. W rzeczywistości mamy ich wielu. W każdej instytucji państwowej. I w każdej z tych instytucji się modlimy. Z nadzieją, że zostaniemy potraktowani sprawiedliwie. Ale nasze modlitwy bywają niezwykle rzadko wysłuchane.

   Wśród moich znajomych nie ma nikogo komu by sądy pomogły. Ba, nie ma nawet nikogo komu by nie zaszkodziły. Oczywiście jeśli mieli tą nie-przyjemność osobistej z nimi styczności.

   W moim mieście, a myślę że i w innych dużych, jest tak: kradzież samochodów jest kontrolowana i limitowana. Nie przez policję. Inaczej byłoby hulaj dusza! To niewydolne państwo na pewno by sobie nie poradziło.

   Tak jak już o tym wspominałem, byłem więziony. Kilkakrotnie. Spotkałem tam ludzi siedzących bez wyroku. Albo ja tak trafiłem, albo nie jest to problem tylko jednostkowy. Gdyby odnieść tą skalę do innych więzień, dotyczyło by to setek, a może tysięcy ludzi. Więzionych tylko dlatego, że komuś wysoko postawionemu się narazili.

   Kolega powiedział mi niedawno:

 – Ty się ciesz z niewielkiej popularności swojego bloga. Inaczej byś już dawno popełnił „samobójstwo”. Lub umarł śmiercią „naturalną”.

   Ewentualnie skończyłbyś u „czubków”.

…………………………………………………………………………………………………………………………………………….

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

……………………………………………………………………………………………………………………………………

 

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758