Bez kategorii
Like

Strażnice Moralności Biznesu

01/03/2011
448 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Stosunek do etyki biznesu, jako do przedmiotu publicznycznych debat i trosk, traktowany jest przez wielu moich rodaków jako jeden z przejawów wtajemniczenia w bogactwo naszego życia gospodarczego. Jak ktoś nie potwierdza że gospodarka musi być społecznie odpowiedzialna, znaczy głupek albo złodziej. Uważam, że takie moralizowanie jest wprowadzaniem do życia gospodarczego zasad politycznej poprawności, z całym arsenałem półprawd, manipulacji i metod wykluczania społecznego. Że uetycznianie biznesów, poprzez etykietowanie biznesmenów czy ich pracowników, jest przejawem kolektywistycznej walki z prawem człowieka do indywidualności, do ryzyka i do odpowiedzialności.   Trochę historii Logicznym jest, że wykształcona większość społeczeństwa i jej opiniodawcze elity, doceniają zdolność rolników, robotników, sportowców i polityków do zachowań moralnych. Rezygnowanie z podobnych oczekiwań, wobec przesiębiorców, tylko dlatego że kierowane przez nich firmy mają osiągać zyski […]

0


Stosunek do etyki biznesu, jako do przedmiotu publicznycznych debat i trosk, traktowany jest przez wielu moich rodaków jako jeden z przejawów wtajemniczenia w bogactwo naszego życia gospodarczego. Jak ktoś nie potwierdza że gospodarka musi być społecznie odpowiedzialna, znaczy głupek albo złodziej. Uważam, że takie moralizowanie jest wprowadzaniem do życia gospodarczego zasad politycznej poprawności, z całym arsenałem półprawd, manipulacji i metod wykluczania społecznego. Że uetycznianie biznesów, poprzez etykietowanie biznesmenów czy ich pracowników, jest przejawem kolektywistycznej walki z prawem człowieka do indywidualności, do ryzyka i do odpowiedzialności.

 

Trochę historii

Logicznym jest, że wykształcona większość społeczeństwa i jej opiniodawcze elity, doceniają zdolność rolników, robotników, sportowców i polityków do zachowań moralnych. Rezygnowanie z podobnych oczekiwań, wobec przesiębiorców, tylko dlatego że kierowane przez nich firmy mają osiągać zyski a nie straty, nie może znaleźć uzasadnienia.

Pogląd ten nie był jednak powszechny, w historii polskiej myśli ekonomicznej II połowy XX wieku. Jeszcze dwadzieścia kilka lat temu, jej luminarze wiązali kapitalistów i przedsiębiorców, z różnymi patologiami życia społecznego, poczynając od wyalienowania społecznego klasy robotniczej, na wypijaniu jej krwi kończąc.

W celu ułatwienia transformacji ustrojowej, gdzieś około roku 1988, przedsiębiorca i kapitalista znknęli z języka medialnego, a z okrągłostołowego cienia wyłonił się biznesmen.

Początkowo nie bardzo było wiadomo, czy jest się z czego ciszyć. Gruba kreska tężała, przyzwolenie rosło, ale nieufność dominowała. Odkrycie że biznes powinien być etyczny, stało się w Polsce przełomem medialno-intelektualnym, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Od tego czasu, mają miejsce znaczące objawienia, że ekonomia jest powiązana z kulturą, że państwo to coś więcej niż nocny stróż, a pierwszego miliona nie musi się zawsze ukraść.

Powstające lokalnie i centralnie stowarzyszenia właścicieli czy zarządzających przedsiębiorstwami, fundują sobie eleganckie kodeksy etyczne, wyższe uczelnie otwierają wyspecjalizowane instytuty. Ale prawdziwy rozkwit uetyczniania biznesu, teraz zwanego społeczną odpowiedzialnością biznesu, przypada dopiero na okres otwarcia europejskich źródeł dotowania przemian w Polsce.

Tu taj intencje zamawiających i kompetencje wykonawców spasowały do siebie idealnie. Jak dwie połówki dorodnego jabłka.

Żeby podkreślić perspektywy tej doskonałości, pozwoliłem sobie kiedyś publicznie na uwagę, że kiedy już wieszanie kodeksów etycznych w przedsiębiorstwach stanie się prawnie obowiązkowe, to powieszę 10 Przykazań Bożych. I tanio mnie wyjdzie.

Zabrzmiało jakbym serią z karabinu maszynowego pociągnął po kwitnącym sadzie. Nie kupili.

 

Etykietowanie u bram

Przez kilka lat nie bardzo mnie ten temat interesował, wszak świat pełen jest nieporadności.

Zafrapował mnie artykuł prof. Cezarego Mecha w Nowym Ekranie. Wedle autora jedną z przyczyn kryzysu gospodarczego, jest brak kompetencji w ocenach moralności kierownictw i pracowników przedsiębiorstw, przez inwestorów rynku kapitałowego. Bo jak w firmach jest moralniej, to będzie lepiej dla wszystkich. Trzeba zatem utworzyć instytucje, które te oceny będą potrafiły dokonywać.

Diagnozę sytuacji uważam za całkowicie chybioną, propozycję za wręcz humorystyczną. Odniosłem się do niej w notce pod tekstem.

Wracam do tego zagadnienia, bowiem kilku blogerów potraktowało ten pomysł z powagą. Sam Łażący Łazarz dostrzega w „etyce biznesu” drogę do porzucenia „kapitalizmu geszefciarskiego”. Definiując go jako pierwszeństwo JA JA JA przed firmą i społeczeństwem. Wskazuje też na zagrożenia, programem niszczenia katolicyzmu.

Ale czy w propozycji opracowywania ratingów, mających na celu zwiększenie dopływu pieniędzy dla „etycznych przedsiębiorstw”, znaleźć można cokolwiek katolickiego ? Czy katoliccy księża podejmowali się etykietowania ludzi, rodzin, domów, dworów ? A jeżeli nawet podjemowli to księża innych wyznań, to jaka była za to cena ? I czy dzisiejsze konstytucje, chroniące godność człowieka, pozwoliły by na płacenie takich cen ?

A jak by też miała się realizować ta odpowiedzialność biznesu w praktyce mojego osiedla ? Pomocą w finansowaniu przedszkola, zapomóg dla osób potrzebujących, ochroną jakości publicznych przestrzeni ? Pewnie wszystko po trochę.

No to do kogo najpierw po prośbie do Tesco, ING Banku czy do dealera Mazdy ? Uwaga. To duże osiedle ! A jak nie dadzą, to do kogo na skargę. Może wtedy do księdza proboszcza ? Czy też prosto z donosem na giełdę ?

 Lekarstwa personalizmu

Wszyscy wypatrujemy owocowania dewizy Ora et labora. Nie widać prostego lekarstwa . W zglobalizowanym świecie, znomadyzowanej Europie, edukujący się przez całe życie człowiek nie brzmi już tak dumnie. Ale pomysł żeby tego człowieka doskonalić, poprzez ocenianie go w pakiecie, wprowadza nas na manowce kolektywizmu.

Dla wielu to jest stary dobry kolektywizmu, matka wszystkich dziewiętnasto i dwudziestowiecznych – izmów.

Ale dla osób przekonanych, że wiek XXI, wiek rewolucji w kosztach przechowywania, przetwarzania i przesyłania informacji, daje szanse na zindywidualizowanie stosunków społecznych odpowiednio dla zróżnicowania naszych talentów, kolektywizm to anachronizm. Przeciwność personalizmu, zasady właściwej współczesnym potrzebom rozwojowym.

Społeczeństwo oparte na wiedzy, powinno ułatwiać swoim członkom korzystanie z wolności. Korzystać z różnorodności ich talentów, ich dzielności. Powinno kształtować postawy dla właściwej kolejności wyborów: wpierw dla pożytku publicznego, potem prywatnego. Uczyć w szkołach: dla siebie się robi to co dla Polski się robi. Tą kolejność wskazywali ks. Piotr Skarga i Jan Paweł II. I Łażący Łazarz – pozostając w kręgu  warszawskich odniesień. I o takiej kolejności mówi doktryna subsydarności, którą zgodnie z Konstytucją winniśmy wprowadzać do ustroju finansów publicznych Polski. By ułatwiać angażowanie naszej ofiarności dla bezpieczeństwa i rozwój wspólnot, poprzez nowy personalistyczne formy przedsiębiorczości społecznej.

Wykluczenia tu i teraz

W obu typach stosunków połecznych, kolektywistycznym i personalistycznym, postulaty akceptowania norm, wyglądają bardzo podobnie. W dużej mierze posługują się identycznymi pojęciami; jak wspólnota, odpowiedzialność czy odwołaniami; jak wspomniany Dekalog.

Różnica leży w źródle systemu ocen. W kolektywizmie jest on zewnętrzny wobec człowieka: rada kołchozu, POP PZPR. Uetyczniacze biznesu proponują nowe instytucje dla dokonywania ocen. Nazwę je roboczo Strażnicami Moralności Biznesu. Zacząć by pewnie jednak chcieli od ustalenia ośrodka sterującego. Znów autorska propozycja: w połowie drogi z Hollywood do Bollywood. A na koniec trzeba wykorzystać cały, już gotowy system politycznej poprawności dla dokonywania wykluczeń, osób i firm uchybiających standardom.

W personaliźmie źródłem dla ocen jest sumienie. I świadomość naszej słabości, po zjedzeniu jabłka z drzewa poznania.

Tu nigdy nie jesteśmy pewni wykluczenia.

Trochę za mało, czy trochę za dużo ?

 

http://mech.nowyekran.pl/post/4689,fundament-pomyslnosci-gospodarczej-praca-organiczna

0

Andrzej Madej

Od urodzenia praktyk przedsiebiorczosci.

40 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758