Bez kategorii
Like

Socjalizm to konsekwentny liberalizm – polemika

03/03/2012
485 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Otrzymałem sporo odpowiedzi na mój ostatni artykuł, generalnie utrzymanych w demaskatorskim tonie. Miałbym być socjalistą, manipulatorem, kretynem.

0


Cóż, narzekamy na dyskurs w mediach, a mamy problem z rzeczowym odniesieniem się do czyichś argumentów.

Powtórzę zatem – nie jestem socjalistą, nie jestem zwolennikiem etatyzmu, jestem święcie przekonany o wyższości porządku organicznego nad sztucznym ładem, który z zasady funkcjonować nie może. Jednak mój pesymizm, wynikający pośrednio z mojej wiary, a bezpośrednio z doświadczeń i nauki historii, każe mi powątpiewać w absolutyzację czegokolwiek. Nic nie jest trwałe, nic nie jest wieczne, nic nie jest samoistne – poza samym Bogiem.

Taki sceptycyzm prowadzi mnie oczywiście na pozycje bardziej konserwatywne. Jednak daleko mi do etatysty. Kapitalizm jest fenomenem i kategorią historyczną, tzw. realtyp, który podlega  historycznym uwarunkowaniom i przede wszystkim zniekształceniom, które odróżniają go od opisywanego w trakcie rozważań metafilozoficznych i metaekonomicznych tzw. idealtyp – tym, czym kapitalizm być powinien w "czystej" postaci.

Niewątpliwą zasługą austriackiej szkoły ekonomii jest to, że dokonała "ekstrakcji" kapitalizmu, czyli opisała i dokładnie zdefiniowała tzw. idealtyp, czyt. zniwelowała i wyeliminowała zniekształcenia (a nawet większość uwarunkowań), jakim poddany jest realtyp. Lecz właśnie ilość czynników, których wpływ należałoby "wyeliminować" podczas przechodzenia z realnego fenomenu do fenomenu idealnego jest tak duża i w tak ogromnej połaci wzajemnych współzależności oraz skumulowania przyczynowego skłania do refleksji i krytycyzmu.

Pytaniem, na które każdy zwolennik wolnego rynku musi odpowiedzieć, jest dlaczego kapitalizm  w swojej najbliższej idealtypowi postaci w XIX wieku nie przetrwał? Poza standardową odpowiedzią pt. "źli etatyści" pojawia się jeszcze jedna. Pomimo realnego osiągnięcia, jakim było wyciągnięcie ludzi z lepianek i jedzenia korzonków i przejścia do klitek w kamienicy oraz chleba z mlekiem, ludzie pożegnali kapitalizm z ulgą, folgując marksizmowi lub, w mniej skrajnej odpowiedzi, demokracji oraz redystrybucji. Dlaczego? Bo ZAWSZE można obiecać coś więcej. Także więcej wolności. Wolności rozumianej inaczej. Wolności rozumianej szerzej.

Tutaj chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że NIE SĄDZĘ, że takie rozszerzenie pojęcia wolności, jakie przeprowadziłem w poprzednim wywodzie jest a) efektywne,  b) pożądane, c) etyczne i przede wszystkim d) REALNE. Otóż pewne rozważania mogą być precyzyjne, logiczne, merytoryczne, ale realnie kompletnie nieprzydatne. Przypomina mi się historia pewnego profesora matematyki, który będąc na sympozjum oglądał 2-godzinny, prawidłowy dowód swojego kolegi. Kiedy ten już skończył, najwyraźniej zadowolony z siebie, nie spodziewał się usłyszeć, że jego dowód jest kompletnie nieprzydatny, gdyż w użytecznej, realnie potrzebnej matematyce nie występuje wcale. Stworzył więc zatem konstrukt, który żył sam dla siebie – w ciągu dwugodzinnego dowodu.

Dokładnie to samo dotyczy marksistowskiego i socjalistycznego rozszerzenia pojęcia "wolności". Poza tym, że miesza się tutaj mieszaniny przymusu i konieczności, następuje absolutyzacja, która NIGDY nie będzie właściwa, gdy chodzi o jakąkolwiek naukę, w której centrum jest działający człowiek, a jego środowiskiem, które dopiero temu człowiekowi nadaje odpowiednie właściwości, jest społeczeństwo. 

Zatem żądając materialnej niezależności jednostki, immanentyzacji jej niezależności, liberałowie popełniają błąd socjologiczny, błąd antropologiczny. Uwalniają potwora, bestię, którą nie sposób okiełznać i której działanie nie sposób obronić przed światem. Socjalistyczna wersja wolności, którą ich słowami opiszmy jako "wolność do niezależnego kształtowania własnej osobowości" jest po prostu bardziej abstrakcyjna i co gorsza – wydaje się, że bardziej duchowa., gdyż próbuje eliminować "zależność ekonomiczną". Tragizm i niedorzeczność tejże uwidacznić się może DOPIERO PO próbie realizacji, a gdy dowolony kraj osiągnie odpowiedni poziom zamożności umożliwiający relatywnie bezbolesne  przeprowadzenie redystrybucji – staje się najwidoczniej realne i widoczne (!).

To jest odpowiedź, dlaczego państwo opiekuńcze  wydaje się być dla tzw. Zachodu synonimem wolności. Uwolniono potwora, którego można ukatrupić tylko wtedy, kiedy przestaniemy go dokarmiać sloganami wolności.

Karzeł Reakcji

0

Karzel Reakcji

Civitas humana - dopóki Bóg nie powita nas w niebie, trzeba zajac sie sprawami przyziemnymi. Madrze. I za najmadrzejsze polaczenie uznaje polaczenie wolnej gospodarki z gleboko moralnym spoleczenstwem.

39 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758