Bez kategorii
Like

Sekta Coryllusa czyli kto, kogo i dlaczego promuje

28/11/2012
839 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

A dzisiaj właśnie mamy casting na wroga ludu. Wrogiem ludu jest Brunon K., Grzegorz Braun, a tuż za nimi w tym castingu czai się bloger Gabryś i bloger Krzyś. Zaraz wyjaśnię dlaczego.

0


Jeszcze w czasach późnego komunizmu, jakieś trzydzieści lat temu, byłem świadkiem wyborów. Takich na przewodniczącego, albo na delegata, już nie pamiętam, mniejsza z tym, wtedy tych wyborów było dużo, wpierw na Zjazd Krajowy Solidarności potem w Samorządzie Studentów UAM, potem jeszcze w czasch tzw. drugiego NZS. Pamiętam natomiast pewien mój dyskomfort w chwili, kiedy poznałem zwycięzcę takiego głosowania. W takim głosowaniu zwykle zwyciężał osobnik po którym spodziewałem się wszystkiego najgorszego, taki "ani mydło ani powidło", takie ciamciaramcia, tutaj akurat mecenasowi Giertychowi przyznaję rację. W przypadku okręgu wyborczego w Poznaniu takim  ciamciaramcia jest pewien europoseł. Ja po aferze z listą Wildsteina udałem się do IPNu i tam prześledziłem pewną rzecz, która przypuszczam nadal jest aktualna, jeśli chodzi o działania służb tajnych i dwupłciowych. Otóż owe służby mają pewien bryk, którym się kierują do dziś. One zawsze przed takimi wyborami przeprowadzały rozmowy. Przeprowadzały rozmowy z tymi, którzy w takich głosowaniach mieli brać udział, a na których miały pewne przełożenie. Wiadomo praca, zdrada żony, ambicje kochanki, te sprawy. Co mnie zaskoczyło ? Zaskoczyło mnie to, że służby nigdy, ale to nigdy nie wskazywały swojemu współpracownikowi na kogo ma w takich demokratycznych wyborach głosować. One swemu człowiekowi w takim gremium wskazywały oczywiście kogo wspierać, jakie wnioski podczas zebrania takiego gremium poprzeć, ale nigdy nie wskazywały konkretnego człowieka. Często było tak, że kandydata na tego "konkretnego" człowieka ostatecznie popierali ludzie o zupełnie odmiennych poglądach. Później się mówiło, że to był kompromis.

A dzisiaj właśnie mamy casting na wroga ludu. Wrogiem ludu jest Brunon K., Grzegorz Braun, a tuż za nimi w tym castingu czai się bloger Gabryś i bloger Krzyś. I ja mam takie przeczucie, że to jest ten rodzaj wyborów, których świadkiem już byłem trzydzieści lat temu. Ktoś każe mi głosować na "naszego" blogera. Nie wiem kto, ale mam pewne przeczucie.  Zaraz wyjaśnię dlaczego.

Zacznę może od profesjonalizmu. To jest słowo klucz, którym bloger Gabryś zaklina rzeczywistość. Namiętnie powtarza, że od słów trzeba przejść do czynów. Co prawda nie podaje żadnego konkretu, jego profesjonalizm zatrzymuje się na poziomie epitetów: głupku, wariacie, jesteś agresywny, no takie tam sruty tuty. Proponuję zatem wpisać w google "Klinika Języka", wydawcę książek Coryllusa. No i co tam znajduję ? Przychodnia, Lucyna (no i teraz z litości pomijam dalszy ciąg) w Grodzisku Mazowieckim, albo okolicach, w każdym razie coś z logopedią po studiach polonistycznych  na UW. Pewna Pani po studiach polonistycznych, która skończyła dwuletnie studium logopedyczne jest wydawcą twórczości Coryllusa i Toyaha. Pełen profesjonalizm. Prawda ? 

Idźmy dalej. To jest oczywiście metodologia Maciejewskiego, który znany jest z tego, że drąży przeszłość. A że jest ona mroczna to oczywiście sobie z tego zdajemy sprawę. I wyciągamy wnioski. Ostatnio na ten przykład bloger Coryllus zareklamował firmę DEMART S.A.. Ona ma sprzedawać książki profesjonalnego wydawnictwa "Klinika Języka". Ponieważ jakiś czas już obracam się w kręgu wydawców i dystrybutorów książek, to mogę powiedzieć tylko jedno, a właściwie nic nie będę mówić, tylko odeślę do pierwszego akapitu tej notki.

Teraz na zagrychę trochę historii. Wydawnictwo DEMART powstało w roku 1992. Udziałowcami są do dzisiaj Piotr Bednarski (rocznik 1959), Rafał Dylak (rocznik 1966, chyba), dalej żona Piotra Berdnarskiego i też siostra Bednarskiego, która jest żoną Dylaka. No i teraz mamy rok przemian balcerowiczowskich, pani siostra Bednarskiego staje się żoną studenta Dylaka. Oboje w tym czasie studiują historię na KUL. W każdym razie w roku 1992 student historii KUL Dylak i niejaki Bednarski wpadają na pomysł wydania planu Warszawy. Ale nie takiego szemranego, tylko z prawdziwego zdarzenia, każdy zakręt i każda zatoczka na nim się znajduje. No, a jak kto mnie spyta, skąd u studenta historii KUL i skąd u faceta co się Bednarski nazywa możliwość wydania w roku 1992 BARDZO szczegółowego planu stolicy, to ja mu odpowiem – takie czasy.

Takie czasy panie, takie promocje. Tylko po co dorabiać do tego ideologię ?

 

* jedna uwaga, to jest wpis szyderczy, to znaczy taki, który ma nam wszystkim uzmysłowić, że zabrneliśmy w ślepą uliczkę – pozdro Coryllus, wbrew pozorom jesteśmy po tej samej stronie

 

0

Czarny Borys

Bóg jest ze mna, Orzel nade mna

92 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758