Wędrówka ludów, jaka trwa od kilku lat, spowodowana jest szalejącą na Bliskim Wschodzie wojną. To niewątpliwie przyczyna bezpośrednia. Jak jednak Clausewitz ongiś powiedział, wojna jest przedłużeniem polityki…
Arabowie są bogaci. Oczywiście nie wszyscy. Jednak królewski ród Saudów opływa w bogactwa większe, niż majątek, którym dysponuje europejski kraj średniej wielkości.
Ten dobrostan, nieznany na tym terenie przez wieki, może w każdej chwili paść łupem zdobywcy.
Obojętnie, czy będzie to najeźdźca zewnętrzny, czy też wewnętrzna rewolucja.
Tymczasem tuż za granicą królestwa roi się od biednych, głodnych i niezadowolonych.
Dlatego szlabany graniczne nie są podniesione w górę, a jedyna pomoc, świadczona uchodźcom, polega na budowaniu meczetów.
W Niemczech.
Arabia, której PKB per capita liczony wg siły nabywczej pieniądza, jest prawie dwa razy wyższy niż w Polsce, może obawiać się napływu elementu nie tylko nastawionego roszczeniowo. Ale, co może być o wiele bardziej groźne z punktu widzenia stabilności państwa, zaprawionego w bojach.
Tymczasem na wschodzie Arabia Saudyjska posiada potężnego wroga.
Iran.
Jakikolwiek przejaw buntu na ziemiach półwyspu spotka się z jego pomocą.
Co może doprowadzić do konfliktu zbrojnego. Pomoc amerykańska będzie markowana z uwagi na Rosję i Chiny.
Poza tym wpuszczenie demokratycznej armii może doprowadzić do zmian w archaicznym społeczeństwie, co może skończyć się obaleniem monarchii i utworzeniem republiki islamskiej… na wzór Iranu.
Dążenie ku Izraelowi, do niedawna jeszcze szejtanowi świata, wydaje się w tej sytuacji normalne.
Izrael bowiem nie unika wyzwań, a jego armia należy do jednej z najsilniejszych na świecie.
Poza tym w ciągłej gotowości od dziesięcioleci jest wyszkolona jak żadna inna.
Paradoksalnie cele obu państw na tę chwilę są zbieżne.
Jedni usuną potencjalne zagrożenie stabilności, drudzy zagrożenie fizyczne państwa.
I domniemanych planów.
A wszystko dzięki wymuszonemu wysyłaniu najbardziej radykalnych (potencjalnie) na północ.
.
Do Europy.
Doświadczenie zaś uczy, że różnica w poziomie życia jest tak wielka, że niewielu zechce wrócić.
Widać wyraźną zmianę w postawie Saudyjczyków.
Młody Saudyjczyk zamieścił na mediach społecznościowych kilka wideo, w których nazywa Palestyńczyków „psami” i „świniami”. Mówi, że przez ostatnie dziesięciolecia Arabia Saudyjska dała niewdzięcznym Palestyńczykom „miliardy dolarów”. Oskarża Palestyńczyków, że „doili nas przez dziesięciolecia”.
.
Wideo, które szybko zdobyły dużą popularność w Internecie, ściągnęły zrozumiałe potępienie Palestyńczyków, którzy twierdzą, że nie upubliczniono by ich bez zgody saudyjskich władz. Dla Palestyńczyków te obraźliwe wideo reprezentują kolejną oznakę wzrastającego napięcia w ich stosunkach z Arabią Saudyjską.
.
.
W lipcu saudyjski ambasador w Algierii, Sami Saleh, zaszokował wielu Palestyńczyków, kiedy nazwał Hamas grupą terrorystyczną. Hamas zareagował powiedzeniem, że takie wypowiedzi są „szkodliwe dla Arabii Saudyjskiej jej historii i stanowiska wobec sprawy palestyńskiej i praw ludu palestyńskiego”.
.
https://pl.gatestoneinstitute.org/11720/wielki-palestynski-szantaz
.
Trudno przypuszczać, że w despotycznej monarchii taki wpis pojawił się bez uprzedniej akceptacji odpowiedniego urzędu. To z kolei świadczy o zmianie polityki Saudów.
Arabia Saudyjska jako dysponująca największymi funduszami w świecie arabskim wydaje się wyznaczać nowy kierunek polityki bliskowschodniej.
Do tej pory osią jednoczącą Bliski Wschód był wrogi stosunek do Izraela.
.
Jednak coraz widoczniejsze jest odrodzenie perskie, które może zagrozić starym dynastiom.
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.
W Internecie ruszyła spontaniczna akcja mieszkańców saudyjskiej stolicy pod hasłem:
.
Palestyńczycy odpowiadają z pełną siłą na ten bezprecedensowy atak Saudyjczyków on line.
.
„To jest kampania medialna, której przewodzą chłopcy z [saudyjskiej] monarchii, żeby utorować drogę do saudyjskiej normalizacji z Izraelem” – komentował Chalid Omar. On i wielu Palestyńczyków twierdzą, że za tą kampanią on line, która „oczernia i dyskredytuje sprawę palestyńską”, stoi Mohammed bin Salman.
.
Jusef Dżadallah napisał:
„Nie zaskakują nas słowa niektórych Saudyjczyków, że Rijad jest ważniejszy od Jerozolimy. Saudyjczycy wracają do swojego syjonistycznego pochodzenia, które jest wrogie Arabom i muzułmanom. Mówiliśmy dawniej, że Saudyjczycy popierają nas. Niestety, Saudyjczycy publicznie popierają Izrael„.
.
Inny komentarz Radwana Al-Achrasa ze Strefy Gazy: „Ta kampania on line ma na celu wywołanie konfliktu między Arabami i muzułmanami. Jedynymi, którzy odniosą z tego korzyści, są syjoniści i ci, którzy próbują zostać syjonistami„.
.
Palestyńczycy wskazują także na bardziej niepokojące głosy, jakie w ostatnich dniach pojawiają się w Arabii Saudyjskiej.
.
Tutaj, na przykład, jest tekst, który saudyjski akademik, Sa’ad Al-Hussein tweetował 25 listopada w sprawie porozumienia o „pojednaniu” między Fatahem a Hamasem:
.
.
Palestyńczycy znowu przypuścili atak na mediach społecznościowych na tego saudyjskiego akademika i na rodzinę królewską w Arabii Saudyjskiej. Oskarżyli akademika o to, że jest „ignorantem” i „analfabetą”, i twierdzili, że jego oskarżenia mają na celu utorowanie drogi do normalizacji między Arabią Saudyjską a Izraelem.
.
Mustapha Anan, Palestyńczyk, napisał: „Jesteś małym i nikczemnym człowiekiem; hańba tobie i twojemu królowi!„
.
Inny Palestyńczyk, Jusri Jusef, napisał:
„Jaka tajemnica kryje się za tą saudyjską kampanią oczerniania Palestyńczyków? Jeśli chcecie zawrzeć pokój i stworzyć sojusz ze syjonistami, to jest to wasza sprawa. Ale dlaczego te nieuzasadnione ataki na Palestyńczyków?”
.
Idąc za głosem palestyńskiej społeczności, palestyński politolog Madżed Abu Diak także wyraził niepokój widocznym zbliżeniem między Arabią Saudyjską a Izraelem. Oskarżył Saudyjczyków o uginanie się przed naciskami administracji Trumpa.
„Wydaje się, że Arabia Saudyjska i Izrael spieszą się ze znormalizowaniem swoich stosunków” – twierdził Abu Diak.
.
„Saudyjski reżim przygotowuje Mohammeda bin Salmana na następcę swojego ojca. To dlatego ten reżim jest gotowy zapłacić cenę [Amerykanom], która obejmuje normalizację stosunków z Izraelem jako sposób poprawy stosunków Saudyjczyków z USA. Dla Izraela jest to stare-nowe marzenie pozbycia się statusu obcego ciała na Bliskim Wschodzie”.
(op. cit.)
.
Wydarzenia tzw. ‘arabskiej wiosny’ doprowadziły do upadku dyktatorów niezależnych od Rijadu i saudyjskich finansów.
.
Jeśli więc Bliski Wschód pozbędzie się nadmiaru mężczyzn w ilości odpowiadającej średniej wielkości wojnie przy braku towarzyszących jej zniszczeń może się okazać, że w czasie jednego pokolenia na Bliskim Wschodzie odrodzi się… kalifat. Oczywiście nie mający nic wspólnego z tzw. Państwem Islamskim, niemniej tak samo ortodoksyjny.
.
Dopóki będzie istniał Iran twór ten będzie dbał o poprawne stosunki z Izraelem.
.
Arabowie nigdy nie porzucili idei zjednoczenia.
.
Świadomość wspólnoty Arabów zamieszkujących Syrię i Irak (a także Jordanię, Liban i Palestynę) utrzymała się jednak przez cały wiek XX. Idea scalenia krajów posiadających wspólną historię, język i tradycje powracała wielokrotnie. Za każdym razem w deklaracjach panarabistów wybrzmiewało hasło zerwania ze spuścizną paktu Sykes–Picot, przedstawianego (zresztą nie bez racji) jako przykład najgorszego dziedzictwa europejskiego kolonializmu.
.
Naturalną konsekwencją tego zerwania był postulat zniesienia sztucznych granic. Przywódcy państw arabskich kilka razy próbowali zresztą wprowadzić go w życie, choć
z niewielkimi sukcesami. Podjęta jeszcze w 1955 r. próba połączenia Iraku i Jordanii przetrwała niespełna trzy lata. Równie efemeryczne były próby tworzenia wspólnego państwa Egiptu, Syrii i Jemenu w 1958 r. albo Libii i Tunezji w 1973 r. (trwała okazała się jedynie luźna federacja nad Zatoką Perską znana jako Zjednoczone Emiraty Arabskie).
.
O zjednoczeniu myśleli też podzieleni paktem Sykes–Picot Irakijczycy i Syryjczycy. Pierwsze takie pomysły pojawiły się już w latach 20., gdy iracki tron objął król Fajsal. Hasła te powróciły po uzyskaniu niezależności od europejskich dominiów. Problem jedynie w tym, że zawsze ambicje przywódców okazywały się większe niż pragnienie jedności. Nie zmieniło tego nawet sprawowanie władzy w obu krajach przez elity wywodzące się z partii Baas.
.
https://3obieg.pl/arabia-felix
Zjednoczenie pod berłem Mohammeda bin Salmana.
.
Przecież to pod władzą dynastii Saudów znajdują się święte miejsca islamu.
Bóg zatem ich już wyróżnił.
.
Na przeszkodzie stoją jednak Palestyńczycy, którzy nie chcą zrozumieć, że wizja najpotężniejszego państwa muzułmańskiego świata warta jest Jerozolimy.
I tak pozostającej od 50 lat w rękach Izraela.
Może więc spokojnie poczekać kolejne dekady.
.
.
Aż w końcu na tronie w Rijad zasiądzie kolejny Saladyn…
.
11.01 2018