Bez kategorii
Like

RATTENKRIEG – Wojna Szczurów

06/01/2013
591 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

Razem z Niemcami możemy walczyć o przestrzeń życiową na rynkach światowych

0


 Głodne dziecko nie obawia się końca świata – ono obawia się, że świat się nie zmieni. Kiedy w 1990 roku pracowałem nad książką „Święte Psy” byłem bardziej optymistyczny co do możliwości rozwojowych Polskiej gospodarki niż teraz, ćwierć wieku później. Przez ten czas Polska straciła wiele swoich atutów, ale nie tracę nadziei, że my Polacy, i nikt inny, możemy, tak jak nasi rodzice czy dziadkowie po II Wojnie Światowej,  odbudować nasz kraj do poziomu względnego dobrobytu.

Kiedy teraz patrzę na kolorową mapę budżetu rządu Polski na rok 2011,  jest on tak mizerny, że poza wybujałą administracją nie ma z czego ciąć. Nie ma jak zmiejszyć deficytu budżetowego rzędu 13 procent. Faktycznie Polska jest w pułapce pożyczek na poziomie 40 miliardów dolarów rocznie przeznaczonych na obsługę swoich długów. Tyle kiedyś wynosił cały dług premiera Edwarda Gierka, który niedawno został spłacony.

W poprzednich rozdziałach przypomniałem,  jak i kto nam zaszkodził. Trudno, stało się.  Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Droga tworzy się pod krokami ludzi. To od nas Polaków i tylko od nas zależy przyszłość i dobrobyt. A przecież wszyscy chcemy, aby nam było dobrze. Aby w naszej Ojczyżnie było coraz lepiej .

Na przestrzeni 38 lat istnienia mojej firmy w Kanadzie, w okresach depresjii ekonomicznej, kiedy siadała sprzedaż, byłem zmuszony do myślenia jak mógłbym obniżyć koszty, czyli zmiejszyć roczny budżet. Zawsze pod wpływem takich myśli ogaraniało mnie obrzydzenie, bo jest to bardzo niemiłe zadanie dla każdego bisnesmena. Dlatego w sytuacji kryzysu zawsze wolałem postawić na rozwój i zwiększyć wysiłek konieczny do opracowania nowych produktów oraz inwestycji w godziny pracy związane z ich promocją i sprzedażą. Dlatego na arenie politycznej wolę walczyć o rozwój, niż ciąć ten jakże mizerny nasz budżet.

W obecnym czasie kryzysu najważniejsze jest przetrwanie obywateli, do czasu kiedy wszyscy razem ruszymy wielkie koło zamachowe naszej gospodarki i stworzymy nowe miejsca pracy dla tych Polaków, którzy chcą pracowac. Każdy Polak, który ma głos wyborczy powinien czuć się suwerenem swojego kraju, z rządem orientacji narodowej, bo tylko taki rząd ma możliwośc wyboru optymalnej drogi rozwoju gospodarczego Polski.

W 1990 roku, po obaleniu kontraktowego rządu Tadeusza Mazowieckiego, dziennikarze na jednej z moich konferencji prasowej zapytali mnie jaki bym chciał powołać rząd, gdybym został prezydentem RP. Odpowiedziałem, że chciałbym powołać apolityczny rząd fachowców, a nie przypadkową zbieraninę posłów z Sejmu. Potem zapytali mnie jak w takim razie bym znalazł kandydatów na poszczególnych ministrów. Odpowiedziałem, że korzystając z moich osobistych doświadczeń w biznesie: na bazie konkursu z ogłoszeń prasowych. Sala nieprzyjaznych mi dziennikarzy zarechotała tak, jakby to był niezły żart. A dzisiaj mamy przykłady wielkich amerykańskich korporacji, gdzie w sytuacji globalnego kryzysu ich nowi szefowie, mimo strat rzędu jednego miliona dolarów dziennie, bez względu na presję czasu,  bardzo starannie szukają nowych dyrektorów, którzy potrafią znaleźć drogi zysku i rozwoju. Wiele z tych korporacji ma większe obroty handlowe niż cały produkt krajowy brutto (PKB) Polski. Taki właśnie proces dokladnie opisuje amreykański author John Collins w swojej książce „Good to Great” (Dobry dla Wspaniały) wydanej w 2012 roku. Zasada jest bardzo prosta – załadujmy autobus dobrymi, fachowymi patriotami, a oni sami znajdą najlepszą drogę do wyjścia z kryzysu. John Collins daje przykłady, że często w takim „autobusie” wśród nowej grupy powstaje burzliwa kłótnia, gdzie Amerykanie, tak jak Polacy, rzucają się sobie do gardeł. Ale po pewnym czasie powstaje wspólny plan i wszyscy z zakasanymi rękami jako jeden zgodny zespół zabierają się ostro do roboty.

Tego w Polsce jeszcze nie było. Przy obecnej konstytucji i proporcjonalnej ordynacji wyborczej, rządowy autobus z wrogą nam elitą stacza się w przepaść finansowych strat.  Polska stale stacza się w dół, bez naszej kontroli.

Proszę zauważyć, że żaden Sejm od 1989 roku nie miał legitymizacji do reprezentacji naszego narodu. A to dlatego, że żaden nowy rząd,  a było ich wiele,  nigdy nie zrobił remanentu państwa, co jest psim obowiązkiem każdego nowego rządu po objęciu władzy. Nawet kioski „Ruchu” i sklepiki spożywcze muszą mieć remanent w przypadku zmiany ajenta. A w Polsce rząd, który ma pracować dla wszystkich Polaków,  jest o dziwo zwolniony z tego obowiązku. A raport o stanie państwa to podstawowy dokument w krajach dojrzałej demokracji. I tak się normalnie rozlicza rządy sformowane przez zwycięskie ugrupowania polityczne. Nigdy nie słyszałem w Polsce, aby jakakolwiek partia polityczna, a szczególnie te, które udają partie narodowe, prosiła o tego rodzaju rozliczenie. Niby jest raport Najwyższej Izby Kontroli, ale to nie to samo co Raport o Stanie Państwa, który wyszczególnia wszystkie aktywa i pasywa. A dopiero wtedy wiemy, na czym może bazować nowo powstały rząd. Ponieważ takiego raportu nigdy nie było, uważam, że wszystkie kolejne rządu od 1989 roku były niemoralne i nie miały legitymacji do reprezentowania żywotnych interesów Polaków. Bez raportu o Stanie Państwa nie ma bowiem rozliczenia polityków i urzędników, a więc można grabić, ile dusza zapragnie aby się wzbogacić na kilka pokoleń.

A więc załadujmy autobus rządu najlepszymi fachowcami NASZEJ elity i na początek niech oni zrobią remanent Polski. Bez tego tak naprawdę nie wiemy czy już wszystko zostało rozkradzione, zastawione w zamian za pożyczki,  czy też nam jeszcze zostały jakieś fundamenty gospodarki, na których możemy odbudować nasz nowy dom. Dobrzy ludzie w rządowym autobusie sami znajda najlepszą drogę do dobrobytu i rozwoju.

Dopiero na podstawie remanentu nasi ludzie w rządowym autobusie mogą opracowac strategię rozwoju gospodarczego Polski. Inaczej nie wiemy jakie jest prawdziwe zadłużenie naszego kraju. Niektórzy podają cyfrę trzystu milardów dolarów, a inni argumentują, że Polska ma dług trzy razy większy. A to robi wielką róznicę jeśli chodzi o strategie wyjścia z kryzysu. Ale pal licho te długi. Z moich osobistych obserwacji długi zawsze można renegocjować. A w sytuacji kryzysu nawet ugodzić się na spłatę 10 centów z każdego dolara. Pożytecznym narzędziem zmiejszenia obligacji długów jest ich restrukturyzacja, gdzie w obliczu bankructwa firma, pod protekcyjną ochroną sądu przeciw roszczeniom komorników, pracuje dalej,  aż d chwili osatecznej restrukturyzacji zadłużenia.  Wtedy jej wierzyciele dostają 10 centów za każdy dolar długu i powstaje nowa struktura prawna firmy. Pod tym samym szyldem, ale bez ciężaru poprzednich długów, gdyż pozstają same aktywa. Ja sam jako posiadacz akcji wielu przedsiębiorstw kilka razy w ten sposób straciłem pieniądze. Po prostu jako akcjonarisz zostałem okradziony zgodnie z prawem i straciłem całą wartość moich akcji. Banki Zachodu doskonale znają tę procedurę. Często wolą one zaakceptowac spłatę rzędu 10%, niż absolutnie nic w sytuacji całkowitego bankructwa.

Idąc dalej, wyjście z kryzysu nie jest możliwe, jeśli nasze państwo nie będzie miało możliwości emisji własnego pieniądza. Nie może dalej być tak, że zabrania tego nasza, napisana przez bezkarnych politycznych złodziei, mimo udokumentowania ich kradzieży, konstytucja. W myśl zasady, daj mi możliwość emisji pieniądza, bo to prawdziwa władza, Polacy muszą mieć taką włądzę, bo emisja własnego pieniądza to suwerenność Polski. Inaczej  zagraniczni bankierzy zablokują nasze możliwości rozwoju. Możemy drukować własny pieniądz na cele rozwojowe, jeśli jest on zabezpieczony hipoteką. Inne kraje tak właśnie doprowadziły do gospodarczego rozwoju.  Oczywiście zrobi się z tego powodu ogromna wrzawa i masowa nagonka na Polskę w neoliberalnych mediach polskojęzycznych i światowych. Wtedy przed Sejmem powinno stanąć kilka milionów Polaków w obronie polityki swojego rządu. W obronie własnej przyszłości.

Niestety po ćwierć wieku nierządu i grabierzy Polska nie jest krajem samowystarczalnym. Gdyby była krajem samowystarcalnym w surowce i paliwa, to można by było charakterystycznym gestem pokazać palec do góry zagranicznym krwiopijcom. Rozwój kraju bez energii nie jest możliwy. Musimy przez handel gotówkowy czy wymienny, zdobyć paliwa na rozwój. Zdobyć pieniądze na ropę i gaz. Szczególnie wymaga to dobrych stosunków polityczno- gospodarczych z Rosją, która to ma paliwa. Jest to nasz czuły punkt – przysłowiowa stopa Achillesa.

W obecnej geopolityce świata Polska ma podobne położenie jak Kanada; sąsiad imperialngo mocarstwa USA. Podobnie my Polacy, po stronie zachodniej mamy kilkakrotnie gospodarczo silniejsze Niemcy. Niemcy, które było stać na wydanie 1.6 biliona euro, aby się porządnie zjednoczyć. My, biedniejsi sąsiedzi, w celu wyjścia z obezwładniajacego kryzysu, musimy przyssać naszą gospodarkę do Niemiec. Trzeba im pomóc w rozwoju, w myśl zasady, że jeśli nie możemy ich zwalczyć, to musimy się do nich przyłączyć.

Nie wymaga to zgody Niemiec. My sami jako państwo możemy określić jakie gałęzie naszej gospodarki mogą być pomocne Niemcom. Ale przede wszystkim nam samym. Niemcy z natury są oni bardzo praktycznym narodem i z pewnością to docenią. Szczególnie, że ich społeczeństwo się starzeje i potrzebują fachowych rąk do pracy. Właśnie dlatego nasz system edukacji i szkolenia zawdowego powinien być jak najbardziej podobny do tego, jaki jest w Niemczech. W sytuacji kryzysu światowego nauka języka niemieckiego w Polsce powinna być powszechnie dostępna. Bo daje to możliwości przetrwania. Schowajmy swoje historyczne niesnaski do szuflady. Chroniczna bieda w Polsce nie da nam żadnych korzyści, poza niedolą naszych dzieci. Być może ta moja sugestia dziś wyda się Wam kontrowersyjna. Ja, syn Jana, który spędził większość wojny w obozach koncentracyjnych Auschwitz i Gross-Rosen, a dwoje braci ojca, Konstanty (22l)  i Stanisław 20l) , zostało brutalnie zamordowanych za partyzantkę w łomżyńskich lasach, musiałem pod wpływem biedy polskich rodzin do takich myśli dojrzeć, co mi zajęło trochę czasu.

Przecież Polak, który pracuje i zarabia pieniądze w Niemczech to nasz człowiek, który walczy o byt. Polska firma prowadząca działalność gospodarczą  na niemieckim rynku, godna jest wsparcia i szacunku. Nie ma godności i chwały w biedzie i głodzie. Nie chodzi o tylko o nas, ale o przede wszystkim o dobrą przyszłość naszych dzieci. Takie sprzężenie obu narodów da więcej niż ich suma. A to dlatego, że jeśli się połączy praktycznośc i umiłowanie niemieckiego charakteru do porządku (ordnung) z naszymi narodowymi cechami – pomysłowościa, emocjonalnością, zapałem i brawurą, to taka mieszanka zamiast sumy 1+1=2, da potencjał rozwoju do kwadratu, czyli 4. Podobnie jak mieszanka genetyczna często daje zaskakujące niespodzianki, ponieważ natura lubi różnorodność chromosomów. Nie możemy takiego potencjału zignorować, szczególnie dlatego, że niemiecka gospodarka obecnie pracuje pełną parą na wszystkich cylindrach. Razem z Niemcami możemy walczyć o przestrzeń życiową na rynkach światowych – o miejsca pracy dla Polaków.

Ameryka z kolei da się nam Polakom lubić, ale ona jest daleko i ma obecnie własne problemy. Ta niestabilność powoduje, że nie możemy, jak to się mówi – trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku. O wiele bliżej czekają na nas Niemcy i wielki rynek Rosji.

Dziś proponuję Wam „RATTENKRIEG” – wojnę szczurów, które to są tak stworzone przez naturę, że mają najlepsze możliwości do takiej walki o byt i przetrwania kryzysów – to pierwsze zwierzaki, które wychodzą ze swoich nor po wielkich kataklizmach czy też z gruzów.

Stanisław Tymiński

 

0

Stan Tymi

Rozw

24 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758