Jak donosi Fronda pojutrze rozpocznie się proces wytoczony księdzu Isakowiczowi-Zaleskiemu z oskarżenia byłego sb-eka (Edwarda Kotowskiego).
Jak donosi Fronda pojutrze rozpocznie się proces wytoczony księdzu Isakowiczowi-Zaleskiemu z oskarżenia byłego sb-eka (Edwarda Kotowskiego).
Jak się zapewne większość z Państwa domyśla proces został wytoczony ze sławnego paragrafu 212
Art. 212.
§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę
organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości,
które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania
potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności,
podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
Paragraf, którego korzeni należy doszukiwać się jeszcze w poprzednim systemie, miał i ma za zadanie krępowanie swobody wypowiedzi niektórych, niewygodnych władzy lub określonym grupom interesów ludzi. Najbardziej smutne w tej sprawie jest to, że doczekaliśmy czasów, gdy esbecy mogą z podniesionym czołem chodzić po ulicach i wytaczać procesy o zniesławienie..Nie znam dokładnie wypowiedzi księdza, za którą tak się obruszył Pan Edward Kotowski. Wiem tylko, że dotyczyła ona działalności SB na terenie Watykanu, w co Kotowski był zaangażowany.
Nie wiem jak Państwo, ale ja z całych sił zamierzam kibicować księdzu Zaleskiemu w tej nierównej walce. Jest on jednym z niewielu, którzy otwarcie ośmielają się głosić nawet najbardziej niewygodne prawdy. Przykładem może być chociażby działalność księdza na rzecz przywrócenia pamięci o Rzezi Wołyńskiej. Na koniec zamieszczę jeszcze niezbyt optymistyczny cytat autorstwa księdza: "Tym, co jest dla mnie frapujące jest brak stanowiska władzy kościelnej. Wcale nie oczekuję, że moi kościelni przełożeni będą mi pomagali. Niemniej, ich milczenie – a w tej chwili jest to milczenie absolutne – jest pewnym przyzwoleniem. Dziś, to ja jestem jednym z pierwszych księży w Polsce pozywanych na podstawie par. 212. Lada moment, na podstawie tego samego paragrafu mogą być skazywani inni duchowni, którzy na przykład w prasie katolickiej wyrażą jakieś niepopularne opinie na temat służby bezpieczeństwa albo będą zajmowali się historią współczesną lub powiedzą coś na kazaniu. Władze kościelne milczą w tej sytuacji – choć oczywiście nie są od oceniania, która strona ma rację – tego nie oczekuję. Oczekuję jednak zajęcia stanowiska, bo milczenie jest zgodą na tego typu działania".