Rozmówca był do 2005r. pilotem w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, a obecnie pracuje w cywilnych liniach lotniczych. Ma w sumie 7 tys. godzin nalotu. W latach 2003 – 2004 szkolił Arkadiusza Protasiuka na stanowisko pierwszego oficera (czyli drugiego pilota). Uważa, że jego uczeń był bardzo dobrym pilotem.

Paweł Waliszkiewicz mówi: "Komisja Millera napisała wiele trafnych uwag i wniosków, z tym że nie napisała jednego: kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Przecież nie specpułk. Wojsko dostaje pieniądze z budżetu, a budżet przygotowuje rząd i uchwala parlament. Ale przecież tego nie można było powiedzieć społeczeństwu". Warunki pracy w jednostce były coraz gorsze. Odchodzili instruktorzy, pilotom przydzielano dodatkowe funkcje. W 2008r. pozostało 11 załóg obsługujących 10 samolotów. Ten stan można było już uznać za tragiczny.

Raport Millera nie ujmuje tych problemów, bo jest to raport rządowy, więc nie pokazuje błędów rządu. "Ta katastrofa skutecznie obnaża słabość państwa – ocenia ppłk Waliszkiewicz. – To zjawisko jest zresztą widoczne wszędzie, nie tylko w wojsku. Dotyczy to policji, gospodarki itd." Decyzja premiera o rozformowaniu specpułku jest przyznaniem się do kolejnej słabości państwa.

W omawianym tu wywiadzie zatytułowanym "Szkoliłem Protasiuka" jest taki fragment:

Red.:  "Dowódca powiedział dyrektorowi Kazanie tak: 'W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. (…) Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe’. Czy to nie był dobry plan?

Ppłk:  Formalnie miał prawo tak zrobić. Tylko nie udało się tego wykonać. Powtarzam: ja nie wiem, czy on kiedykolwiek jako dowódca załogi wykonywał zejście bez widoczności w minimalnych warunkach bez ILS. Na to pytanie powinna odpowiedzieć komisja".

W innym miejscu rozmówca stwierdza: "Ja nie rozumiem tego, co stało się 10 kwietnia".