Bez kategorii
Like

Powrót do normalności – mała modyfikacja

12/11/2011
391 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Właściwie to chciałem zadać Freedomowi kilka pytań.. ale się rozrosło.. więc.. może to czas na pierwszy post? :))

0


Słysząc od pewnego czasu o pomyśle podatku inflacyjnego odruchowo szukałem rewolweru.. Jednakże być może niecały pomysł jest zły i tkwi w nim zalążek nowego podejścia do systemu podatkowego.

Na początek jednak pozwolę sobie na wypunktowanie jego słabości
Pieniądze pozyskane z tego podatku zostaną wprowadzone na rynek w taki sam sposób jak dotychczas – państwo wypłaci pensje lekarzom (via NFZ), nauczycielom, wojsku, policji, emerytury emerytom, co wytworzy nacisk na podniesienie emerytur, pensji etc. i chęć zdobywania popularności przed wyborami – przecież nie trzeba w ogóle zabierać komukolwiek, starczy puścić maszynkę w ruch..
Celem uproszczenia rozumowania Freedom pominął problem deficytu; wydaje się jednak, że należy albo go zlikwidować przez obniżenie wydatków albo pokryć dodrukiem pieniądza, co zwiększy poziom inflacji i ilośc drukowanych pieniędzy, jak również przyzwyczai rządzących do pomysłu zaciągania zabowiązań tak prosto regulowanych
Wydaje mi się pewnym kłopotem ustalenie ilości drukowanych pieniędzy w kolejnych latach; rozumiem, że w pierwszym roku będzie to odniesienie do dotychczasowych wpływów podatkowych, jednak w kolejnych latach będzie to zdecydowanie arbitralne, co również zwiększy pokusę zwiększania obrotów maszynki.                         Pozytywny efekt spadających cen wydaje się lekko przesadzony; załóżmy że znosimy VAT i i teoretycznie cena wszystkiego niemal spada o 23%.. czy jednak pozostawienie na rynku tej samej ilości pieniądza nie wyrówna spadku? przecież ilość dóbr nie wzrośnie, a prawa popytu i podaży spowodują wyrównawczy wzrost cen               Z pewnym niepokojem wreszcie przyjmuję ową omnipotencję rządu centralnego. Jesli tylko rząd drukuje pieniądze, to tylko on decyduje, co i gdzie się buduje/szkoli/rozwija. Innymi słowy wymusza to zwiększenie administracji centralnej, która musi określić, czy chodnik w Psiej Wólce jest ważniejszy od świetlika w Kocimiętce czy odwrotnie

Jednak gdyby ograniczyć ów podatek emisyjny jedynie do pokrywania niezbędnych wydatków Państwa? Gdyby udało się ustalić na co rząd centralny może wydawać pieniądze,  następnie obliczyć pogłówne i wydrukować właśnie taką ilość pieniędzy? Ufam, że byłoby to właściwym odczytaniem idei. Naturalnie wymusza to na przykład przekazanie wszelkich pozostałych kompetencji gminom łącznie z prawem zbierania podatków w realnym pieniądzu – gmina powinna nakładać określone podatki wyłącznie w referendum na konkretny cel (być może z określonym terminem ważności?). Rodzaj podatków nie ma chyba wielkiego znaczenia (mogłyby to być podatki obrotowe, VAT, czy mostowe); ważne, by obowiązywałyby w tej jednej gminie.
Konieczne byłoby także ograniczenie kreacji pieniądza fiducjarnego przez banki (po prostu udzielałyby kredytów do wysokości depozytu opartego na posiadanym kruszcu) oraz zniesienie koncesji i wszelakich zezwoleń na działalność gospodarczą

Co to zmienia w idei? Ano ogranicza rolę rządu centralnego, wzmacnia społeczności lokalne, wprowadza konkurencję na wielu poziomach co może wywołać tą pożądaną deflację. Do tego wcale nie trzeba rezygnować z kruszcu, sądzę nawet, że należałoby dopuścić bicie monet kruszcowych przez zarządy poszczególnych gmin, a ich wartość pozwoliłaby na apolityczną ocenę działalności rządu centralnego 🙂

Oczywiście traktuję mój pomysł jedynie jako wkład w dyskusję, nie odbierając bynajmniej Freedomowi prawa do patentu i palmy pierwszeństwa 🙂

0

whynot

Rzad wciaz chce naszego dobra. A my mamy go juz tak niewiele. d(^_^)b

5 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758