Bez kategorii
Like

Polska bez Polski, czyli demokracja agenturalna

09/12/2012
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
no-cover

Teraz wicher dmie od Wschodu i jałowy piasek zasypuje naszą tradycję, naszą cywilizację, naszą kulturę – całą Polskę – i zmieniają w pustynię, na której giną kwiaty, a żyć mogą tylko – szakale

0


 

W PRL-u mieliśmy demokrację socjalistyczną, która tym różniła się od demokracji czym krzesło elektryczne od krzesła. W III RP mamy demokrację agenturalną. I nie powinno to nikogo dziwić, bo są to logiczne następstwa transformacji ustrojowej – skutki przekazania władzy komunistycznej agenturze.
 
Mimo upływu ponad dwudziestu lat, wszystko jest w dalszym ciągu pod kontrolą tych samych towarzyszy partyjnych.
 
Żyjemy w czasach – gdzie podobnie jak w PRL-u – propaganda ważniejsza jest od chleba, nic się pod tym względem nie zmieniło, a jeśli już, to tylko na gorsze. W naszej postkomunistycznej ojczyźnie, najważniejsze są medialne manipulacje i propaganda – taka w nowym wydaniu, nowoczesna, ładnie opakowana, idąca z postępem czasu – propaganda über alles…
 
Tylko to się liczy, jeśli nie zgadzają się fakty i cyfry, to tym gorzej dla faktów i cyfr.
Media w Polsce mają charakter ideologiczny, aby nie powiedzieć totalitarny. Ich funkcja nie tyle polega na informowaniu, co raczej na dezinformowaniu i manipulacjach – mówiąc łagodniej, na kreowaniu nastroju ogólnego bęcwalstwa. I dodatkowo, robienie z tego bęcwalstwa cnoty. Dzielenie i skłócanie społeczeństwa nawet w sferach, które jeszcze do niedawna wydawały się niepodzielne, czy też tworzenie wielopłaszczyznowej dezintegracji społecznej, to są główne zadania medialnej agentury.
 
Kto w Polsce rządzi, to tak mniej więcej wiemy, natomiast to że, nikt za nic nie odpowiada, to wiemy na pewno.
Żadna afera, z tych dużych, małych, malutkich, wielkich i największych, nigdy nie została wyjaśniona a winni nie zostali ukarani. Zawsze na końcu „intensywnego śledztwa” – prowadzonego przez policję, prokuraturę, taką czy inną agencję bezpieczeństwa, czy też sejmową komisję śledczą, jakoś tak zawsze wychodzi, że właściwie, żadnej afery nie było, nie ma winnych. Problemów nie mają aferzyści, ale ci co „aferę” wykryli – której przecież nie było, to jest reguła.
 
Za to później, z „czystym sumieniem”, po każdym takim „śledztwie”, z coraz większą dumą uświadamiamy sobie, że poziom zaufania do organów państwowych znowu wzrósł – można to łatwo sprawdzić choćby po słupkach sondażowych. Demokracja agenturalna znowu zdała egzamin.
 
Naturalnie, nie brakuje podejrzliwych złośliwców, cyników, ludzi chorych z nienawiści, takich z urojeniami co to gdy czegoś nie dosłyszą to sobie opacznie coś dopowiedzą, no i afera gotowa. Ale na szczęście, nasze państwo czuwa, żadnych afer nie było i nie ma. A nawet nie będzie.
 
Nie po to naczelny redaktor Adam Michnik, "Stokrotka", czy inni fachowcy od rynku medialnego ryzykowali nocne warsztaty przy wódce z dawnym ministrem propagandy Jerzym Urbanem, aby później jakiś „Gmyz” wyskakiwał z trotylowymi rewelacjami i podminowywał taką demokrację.
 
Tym bardziej, że przecież już w kilka minut po katastrofie smoleńskiej, obowiązywała "prawda", że żadnego zamachu na polskiego prezydenta nie było, tylko wszystkiemu winni byli piloci. Instrukcja, wyszła od samego premiera Tuska, tuż po zamachu i była bardzo klarowna: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił"
 
Jedynym, który wychylił się z grona zaufanych i przekazał tą informację mediom był gen. Petelicki. Pozwolił sobie też na publiczną krytykę premiera Tuska, nawet domagając się dymisji. Czy to były powody, dlaczego później gen. Petelicki musiał popełnić "samobójstwo"?
 
Na podstawie wiedzy którą dzisiaj posiadamy, nie ulega wątpliwości, że mieliśmy do czynienia z zamachem. I to niestety, również z udziałem strony polskiej. Premier Tusk, natychmiast po katastrofie, bardzo szybko podjął decyzje co do sposobu prowadzenia śledztwa, tak aby nic nie mogło być ustalone i wyjaśnione, oprócz oficjalnej wersji rosyjskiej. Były to świadome i celowe działania, podjęte szybko i w bardzo wąskim gronie.
 
Niejednokrotnie, z tego powodu, zarzucano Tuskowi, że zaraz po katastrofie pojechał to Smoleńska na spotkanie z Putinem, bez grupy eksperckiej, źle przygotowany. Tusk nie potrzebował żadnej grupy eksperckiej czy doradczej, im mniej świadków w tym przypadku tym lepiej.
 
W demokracji agenturalnej, seryjny samobójca i bez tego ma pełne ręce roboty…
Zaraz po pierwszej amerykańskiej inwazji na Irak w 1991 r., w mediach pojawiły się informacje jak to francuskie myśliwce Mirage, którymi dysponował iracki dyktator Saddam Husajn, okazały się zupełnie bezużyteczne i pozbawione możliwości bojowych w powietrzu. Jeśli już wtedy, przy dużo mniej zaawansowanej elektronice, Francuzi potrafili kontrolować „swoje” myśliwce sprzedane do innego kraju, to tym bardziej Rosjanie mogli kontrolować Tupolewa – ogromny pasażerski samolot, który przed samą katastrofą spędził kilka miesięcy w warsztatach naprawczych w Samarze. Rosjanie mogli z tym samolotem zrobić, co tylko chcieli. Włącznie, z zainstalowaniem tam ładunków wybuchowych.
 
Całej prawdy nie dowiemy się nigdy. Zapewne bardzo mało osób ją zna, jeśli ktokolwiek ją zna w całości. Jedno jest absolutnie pewne, pod rządami premiera Tuska i Platformy, do prawdy o katastrofie smoleńskiej, nie zbliżymy się nawet na krok. Ostatnio, polska prokuratura prowadzi „intensywne” śledztwo, odnośnie śladów trotylu na wraku samolotu, o jej wynikach być może dowiemy się dopiero za pół roku.
 
Nie wolno się jednak zrażać i za wszelką cenę dążyć do poznania całej prawdy. W obecnej konstelacji geopolitycznej, nawet międzynarodowa komisja złożona z ekspertów zachodnich nie gwarantuje wyjaśnienia tej sprawy. Które państwo i który rząd chciałyby pogorszenia relacji z Rosją, kosztem Polski? Poza tym, rząd Tuska odrzucił opcję zbadania katastrofy smoleńskiej przez międzynarodowych ekspertów z krajów NATO, pomimo, że była taka oferta. Co jednoznacznie obnaża i pokazuje intencje rządzących – czyli żadnych komisji, ufamy tylko Rosjanom. Bardzo znamienne. Ciekawe z czego wypływa, taki ogromny kredyt zaufania do Rosjan?
 
Rządzący Polską układ medialny, biznesowy i agenturalny – wywodzi się wprost z dawnej partii komunistycznej i jest fundamentem demokracji agenturalnej w III RP. W rolach głównych, przedstawiciele „nocnej zmiany” – i ani na moment nie wolno o tym zapominać. Zawzięci wrogowie lustracji i dekomunizacji, chroniący najbardziej szkodliwych agentów SB ze Zbioru Zastrzeżonego IPN – czyli kilka albo kilkanaście tysięcy SB-eckich agentów, których polskie społeczeństwo nie ma prawa znać.
 
Nie ma wątpliwości, że listy konfidentów doskonale są znane wywiadom sąsiednich państw. I trudno zakładać, aby nie wykorzystywali tej wiedzy do celów bieżącej polityki. Czy może zatem dziwić fakt, dlaczego największym wrogiem demokracji agenturalnej jest prawda?
 
Ostatnie, bandyckie prowokacje policji podczas obchodów Święta Niepodległości, zarówno w tym jak i w zeszłym roku, dobitnie ukazały obraz państwa totalitarnego. Ta władza udowadnia, że nie potrafi już inaczej funkcjonować, jak tylko od jednej dużej prowokacji do kolejnej. Kłamstwo i manipulacje stają się wszechobecne i dominujące.
 
Kilka miesięcy temu, TVP pokazywała reakcję Koreańczyków z Korei Północnej, po śmierci Kim Dzong II. Akty rozpaczy, sposób reagowania Koreańczyków, można określić krótko: szok – takie cofnięcie do epoki gdy umierał Józef Stalin w 1953 r. Na pierwszy rzut oka, wydawać by się mogło, że pomiędzy Koreańczykami z komunistycznej Korei a Polakami z III RP, muszą istnieć ogromne różnice w przekazie medialnym w obu krajach. Oni mają dyktaturę komunistyczną, my mamy demokrację agenturalną.O wolnych, niezależnych mediach w obu krajach nie ma mowy. Niezależne? Od kogo niezależne?
 
Różnica polega raczej na tym, że narody „ćwiczone” są inaczej „aportować”. Koreańczyków nauczono takich odruchów i zachowań a Polaków trochę innych. Która propaganda jest lepsza, trudno powiedzieć? Obie wydają się być bardzo skuteczne. Nie miejmy złudzeń, w Korei – podobnie jak w Polsce, oprócz dominującego bęcwalstwa ogółu, również jest margines ludzi świadomych, rozumiejących co się wokół nich naprawdę dzieje.
Już klasycznym przykładem tolerancji inaczej, jest dyskryminacja i ograniczenie dostępu katolickiej TV Trwam do multipleksu. Co z tego, że media te popierane są przez miliony Polaków? Co z tego, że już blisko dwa i pół miliona osób – z imienia i z nazwiska, bezinteresownie podpisało się pod poparciem dla TV Trwam? W demokracji byliby dawno wysłuchani, w demokracji agenturalnej nie mają prawa głosu. Dlaczego rządzący Polską, tak boją się pluralizmu medialnego? Co to za demokracja bez pluralizmu medialnego?
 
Nierzadko boki można zrywać, jak te różne, agenturalne "telewizornie", kochają przypominać jakież to ogromne bezrobocie – rzędu 25 proc – występuje w Grecji albo w Hiszpanii. U nas tylko 13 proc, czyli znowu wielki sukces państwa – tym razem gospodarczy.
 
Podczas ostatnich wyborów prezydenckich w Stanach, przypominano, że jeszcze nigdy urzędujący prezydent nie wygrał wyborów, gdy bezrobocie było większe niż 8 proc (obecnie 7,8 proc).
 
Po 2007 r., wyjechało z kraju ponad 2 mln Polaków. Gdyby ci ludzie nie emigrowali za pracą, to bezrobocie było by dużo wyższe niż w Grecji czy w Hiszpanii i to mówi najwięcej jak ta „Zielona Wyspa” faktycznie się rozwija. Pozbywanie się ludzi młodych, zachęcanie ich do emigracji, jest polityką totalnego niszczenia, wyludniania państwa. Już w 2013 roku, Polska będzie liczyła poniżej 35 mln osób, które będą faktycznie w kraju mieszkały. Kto za ten stan rzeczy jest odpowiedzialny? Co za pytanie, przepraszam. Naturalnie, nikt.
 
Chociaż tu mogę się mylić, polskojęzyczne media będą zapewniać, że odpowiedzialnymi są PiS i Kaczyński. Jakże by inaczej…
 
To co chyba najbardziej charakterystyczne dla rządów Tuska, to niekompetentni ministrowie z Tuskiem na czele. Obowiązuje prosta zasada: im gorszy, tym lepszy. Ważne jest tylko jedno, aby świetnie prezentować się przed kamerami. Totalna klapa i klęska jeśli chodzi o budowę autostrad i dróg ekspresowych. Ale za to jaki przystojny minister Nowak? Pani minister Kopacz odpowiedzialna za służbę zdrowia, co dobrego zrobiła przez cztery lata swojej pracy? Pani ministra sportu Mucha?
 
Zapewne, przeciętnie zorientowany kibic ma większe pojęcie o sporcie, niż ta pani. Minister kultury Zdrojewski, odpowiedzialny za promowanie antypolskich produkcji i antypolskich książek.
 
Kto odpowiada za paraliżowanie działalności IPN? Młodzi Polacy też się o tym w szkole nie dowiedzą, bo lekcji historii już nie będzie. Itd… itp…
 
Polska rządzona jest przez ludzi, wprawdzie mówiących po polsku, ale skutki tych rządów można spokojnie porównać do czasów recydywy saskiej.
 
Najwybitniejszy Polski pisarz Henryk Sienkiewicz w "Wirach" z 1910 r., wypowiada się przez jednego ze swoich bohaterów: Teraz wicher dmie od Wschodu i jałowy piasek zasypuje naszą tradycję, naszą cywilizację, naszą kulturę – całą Polskę – i zmieniają w pustynię, na której giną kwiaty, a żyć mogą tylko – szakale
 
Teraz wicher dmie nie tylko od Wschodu ale i z Zachodu, i dźwięczy w uszach bardzo podobnie jak wtedy, że polskość to nienormalność.
Krzysztof Wojciechowski
Informatyk , historyk, patriota, na emigracji w Kanadzie.
Tekst publikowany za zgodą autora.
 

 

0

Mateusz Gruźla

"W życiu nie chodzi o to jak mocno możesz uderzyć, ale o to jak mocno możesz dostać i dalej iść do przodu."„I call myself a Peaceful Warrior…because the real battles we fight are on the inside.”„Pan Bóg nie lubi tchórzy!”

130 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758