Bez kategorii
Like

Podróż. Johny Walker

02/11/2012
490 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Moje wędrówki po Polsce.

0


 Wyjeżdżałem nad morze do pracy. Miałem przy sobie adres firmy. Zatrzymałem się na noc u znajomego.  On nazajutrz wyjeżdżał za granicę. Obiecał, że mnie po drodze podwiezie na pociąg.

 

   Zabrałem z sobą plecak.  Pieniądze schowałem oddzielnie do śpiwora.

   Kolega odjechał razem z moim śpiworem I z moimi pieniędzmi. Zapomniałem o nich.  Adres też zabrał z sobą. Miałem przy sobie tylko tyle pieniędzy, co w kieszeniach.

   Postanowiłem, ze jednak się nad morzem zjawię. Za wszelką cenę. Pójdę na piechotę. Kilkaset kilometrów.

  Stawy kolanowe odmówiły mi posłuszeństwa po paru dniach. Nie chciały się zginać. Kilometr szedłem, pół godziny czekałem. Aż mi te stawy znowu zaczną funkcjonować. W nocy spałem na polach, w słomie. Było naprawdę zimno. Mimo lata.

   Dostałem się do jakiegoś miasteczka. Przebiegała tamtędy ważna droga. Liczyłem, że koś mnie może zabierze na stopa.

   Popołudnie. Byłem zmęczony. Od paru już dni nic nie jadłem. Usiadłem, więc na ławce. Aby trochę odsapnąć.

   Chyba z powodu tego głodu, lub zmęczenia, zacząłem mieć wizje na jawie. Lub może złożyły się na przyczynę wszystkie z wymienionych powodów.

   Oprócz wzroku, wszystkie inne zmysły raczej funkcjonowały dobrze. Byłem w pełni świadomy tego, co się dzieje. A działo się naprawdę wiele. I dziwnie.

   Kobiety chodziły z parasolami przeciwsłonecznymi, a mężczyźni w cylindrach. Po drogach jeździły powozy.

  Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, ze to mi się tylko wydaje. Zaskoczyła mnie tylko, jakość halucynacji. Mrugałem oczyma i nic. Wizje nadal pozostawały.

   Spróbowałem podejść bliżej. Poniżej jednego metra postacie się rozpływały. Tak mnie zainteresowało to zjawisko, że z ciekawości podchodziłem i obserwowałem. To znikanie.

   Wytłumaczenia tego nie miałem. Było, co prawda jedno. Że zwariowałem. Ale je od razu odrzuciłem. Nie chciałem jakoś być wariatem.

   Jedna para się całowała. Podszedłem bliżej i obserwowałem.  Ale nikt nie znikał. Nawet jak już podszedłem bardzo blisko. Nawet była fonia. Gość się odwrócił w moją stronę. Tak jakby mnie widział! I powiedział:

 – I co się k..wa tak gapisz?! Chcesz w ryja?!

   Doszedłem do wniosku, na podstawie tych jakże swojskich słów, że to chyba już wizja nie jest.

   Szamani i niektórzy prorocy też głodowali, aby porozmawiać z przodkami. Od tamtej pory w to wierzę.

   Nad morze nie doszedłem. Pojechałem pociągiem na bilet kredytowy. Tam na kilka tygodni dopadła mnie amnezja. Nie znałem nawet swojego imienia, o nazwisku nie wspomnę. Przez jakiś czas pędziłem życie bezdomnego. Myślałem, że tak było od zawsze.

   Ale jak do tego doszło, w którejś z kolejnych notek.

……………………………………………………………………………………………………………………………

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

………………………………………………………………………………………………………………..

 

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758