Bez kategorii
Like

Po nocy, o świcie – przed zmierzchem

06/01/2013
590 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Tusk już dawno temu dał wyraz swojej „kompetencji” i lojalność dla starych służb. Wtedy był jeszcze młokosem, a mimo to był już dobrze przygotowany do swojej roli.

0


 

Znajomość tabliczki mnożenia sprawia, że bez większego trudu potrafimy rachować. Znajomość zasad pisowni i orografii pozwala nam poprawnie pisać – ułatwia czytanie, czy ze zrozumieniem, to już inna sprawa.

Znajomość historii własnego państwa, z losami jego narodu, pozwala rozumie/samodzielnie wyciągać wnioski z kolejnych lekcji Ojczyzny.

 

Polska, kraj określany mianem <<demokratyczny>>, została wyzwolona spod komunistycznej dyktatury w roku 1989, a status status państwa demokratycznego uzyskała w 1991 roku.

 

Mamy sprzeczne informacje co do tego, kto pierwszy w „grach wojennych” postanowił o zmianach w tej części Europy.

Dziś dokładnie nie wiadomo, czy zamysł „wyzwolenia” spod radzieckiego dyktatu powstał w USA, czy był dziełem polskich „rewolucjonistów”, czy może agentów komunistycznych służb SB i GURU.

 

Wiele znaków na niebie i ziemi, i wiele niezbitych dowodów, wskazuje na to, że tamte działania, które miały przynieść wyzwolenie spod komunistycznej dyktatury były zamysłem zupełnie kogo innego…

 

Jest takie powiedzenie, że czas jest najlepszym lekarzem, a pośpiech złym doradcą.

Od przemian w Polsce, przemian, którzy polityczni hochsztaplerzy nazywają <<transformacją>> minęły ponad dwie dekady.

Dwadzieścia kilka lat to nic w porównaniu do wieku naszej planety. Niewiele w odniesieniu do istnienia państwa polskiego. Dużo jeśli chodzi o życie człowieka.

I właśnie z tej perspektywy – życia ludzkiego upływ dwóch dekad pokazuje, że ten czas został zmarnowany.

 

Sukcesy, na które powołują się kolejne ekipy rządzących, w istocie rzeczy są niczym innym niż zwykłym kłamstwem. Wolność, którą dla Polski miał wywalczyć ruch społeczny „Solidarność” jest mniej niż połowiczna.

Tę wolność, opakowaną w miękką okładkę z nadrukiem <<demokracja>>, otrzymaliśmy wraz z pakietem rozmaitych bonusów i gratisów. Skoro otrzymaliśmy, to oznacza, że nikt naprawdę jej nie wywalczył!

Skoro nam ją dano, to warto zadać sobie trud i dociec kim był darczyńca.

 

Aby znaleźć właściwą odpowiedzieć na to podstawowe pytanie: „Kim był darczyńca polskiej wolności w miękkiej okładce?” Należy zadać sobie trudu i postawić kolejne pytanie.

Pytanie, które przybliży nas do prawdy, jaka została ukryta za parawanem przemian ustrojowych, brzmi: Komu w tym kraju, w Polsce, żyje się najlepiej?

Trzeba pamiętać, że to drugie pytanie tak naprawdę stanowi preludiom do kolejnych pytań – jest swoistym otwarciem, jak w pokerze, za minimalną stawkę.

 

Polski poker został rozegrany w „kasynie” możnych tego świata. I choć minęło sporo czasu, to wydaje się, że ta partia pokera toczy się dalej.

 

A wracając do pytania drugiego odpowiedź jest prosta. W Polsce dostatnie, wygodnie i bezpiecznie żyje się wszelkiej maści agenturze, jej współpracownikom i donosicielom – pospolitym kapusiom.

 

Co prawda, nie każdy z nich został prezydentem (TW „Bolek”), ale żadnemu włos z głowy nie spadł i żaden z nich nawet przez minutę nie stał w kolejce w urzędzie pracy, nie poszedł po zasiłek do opieki społecznej.

Ci starsi, których bozia jeszcze nie przygarnęła do siebie, otrzymują wysokie emerytury.

Młodsi – ostatnie roczniki z SB i innych służb PRL – głównie zajmują się wypalaniem cygar na spotkaniach rad nadzorczych firm i spółek z udziałem skarbu państwa. Ich potomstwo najczęściej „dziedziczy” i kontynuuje kariery swoich rodziców.

 

Zatem mamy już podstawowy zarys tego, co daje nam przypuszczenie graniczące z pewnością, dla kogo wywalczono tę wolność. I jeśli nałożymy na to obraz polskiej gospodarki i odpowiemy sobie w czyich rękach znajduje się duży biznes, to całość nabierze właściwego kolorytu.

 

Zatem trzeba sobie jasno postawić kolejne pytanie. – Jaką wartość może mieć wolność i jaką wartość może mieć demokracja firmowana przez tajnych współpracowników i agentów tajnych komunistycznych służ? Jaka jest to demokracja, w czyich rękach się znajduje i komu naprawdę służy?

 

Tutaj posłużę się pierwszym lepszym przykładem z brzegu. Nie tak dawno opinię społeczną zbulwersowała wiadomość o tym, że jesteśmy oszukiwani i regularnie podtruwani odpadem produkcji chloru – sól wypadowa sprzedawana ponad dwanaście lat na rynek jako sól kuchenna. Badania laboratoryjne wykazały, że tysiące ton „soli” głównie sprzedawanej do piekarni, zakładów rybnych i mięsnych zawierały rakotwórcze azotany.

 

Pod szyldem 'wolności gospodarczej’ ulokowali się hieny, które kosztem zdrowia i życia innych dorabiali się majątków. Ta afera, podobnie jak inne, została zamieciona pod dywan.

Nie poznaliśmy (Czechy również, choć oficjalnie wystąpiły o ujawnienie listy produktów) listy produktów, do których ten rakotwórczy odpad był używany jako pełnowartościowa sól.

 

Jaka/jakie siły mają tak wielką moc sprawczą, aby ukryć dane sprawców i pośredników przed opinią społeczną?

Ktoś mógłby się pokusić o pytanie. – A co na to prokuratura, co sądy?

 

Odpowiedź jest prosta. Skoro jedni (prokuratura) i drudzy (sądy) milczą, to znaczy, że krąg się zamyka. To znaczy, że wolność i demokracja jest ich, im służy i jest ręcznie sterowana.

 

A co na to służby specjalne quasi demokratycznego państwa, w którym jego obywatele są li tylko pariasami?

Nic, bo to co w tych służbach było w miarę zdrowe zostało wycięte w pień. Na kilka sposobów pozbyto się ambitnych i uczciwych ludzi, dla których przestrzeganie prawa było celem nadrzędnym. Jedni zostali przeniesieni, inni zwolnieni, a tych najbardziej „niebezpiecznych” dotknął syndrom „seryjnego samobójcy”.

 

Premier rządu, jednego z większych państw w Europie, który osobiście zabiera się do porządkowania służb – przykład ABW – jest albo szaleńcem, albo zdrajcą?

 

Tusk już dawno temu dał wyraz swojej „kompetencji” i lojalność dla starych służb. Wtedy był jeszcze młokosem, a mimo to był już dobrze przygotowany do swojej roli.

W „Nocnej zmianie” aktywność Tuska w zamachu na pierwszy demokratyczny rząd Olszewskiego stała się prawdziwym sprawdzianem. Wszyscy uczestnicy „Nocnej zmiany” kolejno 'sprawdzali’ się w betonowaniu peerelowskiego establishmentu.

 

To może rola mediów: prasy, radia i telewizji? Może powinnością mediów jest dążenie do ujawnienia prawdy, nawet gdyby była niewygodna dla rządzących?

 

Może tak jest gdzie indziej, ale w naszej postpeerelowskiej szerokości politycznej jest zupełnie inaczej. Media domykają krąg. 

 

  • Bartosz Węglarczyk – wnuk jednego z największych zbrodniarzy komunistycznych raczy nas gościć w programie „Dzień dobry TVN”.

  • Hanna Lis – córka kanalii z okresu stanu wojennego prowadzi „Panoramę” w TVP 2.

  • Piotr Kraśko w TVP 1 prowadzi „Wiadomości”. Jest wnukiem jednego z czołowych cenzorów PRL i synem peerelowskiego ministra ds. wyznań.

  • Monika Olejnik – córka funkcjonariusza SB, sama była konfidentem służb PRL – pseudonim „Stokrotka”. Prowadzi „Kropkę nad I” w TVN 24.

  • Magda Gessler – córka peerelowskiego dziennikarza i agenta SB. Prowadzi w TVN „Kuchenne rewolucje”.

  • Grzegorz Miecugow – syn stalinowskiego dziennikarza znanego z podpisania się po „Apelem krakowskim”. Prowadzi „Szkło kontaktowe” TVN 24.

  • Kuba Wojewódzki – syn funkcjonariusza SB i peerelowskiego prokuratora. W TVN prowadzi „Kuba Wojewódzki Show”.

Jak twierdzą znawcy – specjaliści od zapraw, klejów i wszelakich spoin, ten telewizyjny beton, podobnie jak ten wymieniony w pierwszej części felietonu, trzyma się lepiej od tego na pasach startowych i autostradach.

 

Ja swój dzisiejszy felieton pozwolę sobie domknąć obrazem z „Demotywatorów”. Ten obraz, w zestawieniu z wiekiem emerytalnym (67), ukazuje naszą rzeczywistość, która nas czeka, jeśli my będziemy tylko czekać.

 

 

0

Wiktor Smol

Copyright © 2011-2014 Wiktor Smol

369 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758