Globalnie i Lokalnie
Like

Perspektywy rozwoju światowej gospodarki

11/08/2013
854 Wyświetlenia
1 Komentarze
13 minut czytania
Perspektywy rozwoju światowej gospodarki

Tempo rozwoju gospodarki światowej spada systematycznie, jeszcze w 2010 roku było to 4, 6% przyrostu mierzonego w PKB, w 2011 roku 2,9%, a w roku ubiegłym 2012 – 2,6%. Jeżeli się jednak uwzględni, że w tym czasie przybyło na świecie 150 mln ludzi, czyli 2% to się okazuje, że to nie 2,6 a zaledwie 0,6% przybyło każdemu z nas. Nie wdając się w dyskusję na temat słuszności i prawdziwości wskaźników PKB, można z grubsza ocenić, że gospodarka światowa rozwija się w stopniu niedostatecznym dla celów dyktowanych potrzebą likwidacji niedostatku.

0


Tak się bowiem składa, że mimo niespotykanych w dziejach możliwości produkcji żywności jeszcze nigdy nie było tak wielu ludzi głodnych.

Oczywiście wyznawcy „wskaźnikowej ekonomii” oburzą się stwierdzając, że odsetek głodujących nie tylko nie rośnie, ale nawet maleje, tylko że niedostatek pożywienia nie wykazują odsetki, ale żywi ludzie, a jest ich niestety coraz więcej.

Bardzo niepokojący jest spadek dochodu strefy euro /w 2012 roku o -0,3%/, gdyż od tego zależy również pomyślność i uboższych krajów. Przykładem mogą służyć nawet kraje nowo przyjęte do UE z Polską na czele, których gospodarka zależy od rozmiarów eksportu do bogatych krajów strefy euro. Z gospodarką europejską związany jest szczególnie najuboższy kontynent afrykański, z którego tylko kraje zasobne w ropę mogą liczyć na utrzymanie popytu i stały napływ środków niezbędnych dla rozwoju własnej gospodarki.

Pozostałe kraje znajdują się w znacznie gorszej sytuacji gdyż popyt na ich produkty rolne i surowce mineralne uzależniony jest od poziomu zapotrzebowania ze strony krajów uprzemysłowionych, głównie europejskich. Ze względu na słabnący trend rozwojowy gospodarki europejskiej Afryka w coraz wyższym stopniu pada ofiarą bezwzględnej eksploatacji chińskiej. Chińczycy zalewają kraje afrykańskie tanimi produktami niszcząc rodzimą produkcję, a stosując powszechnie korupcję wśród władz miejscowych wprowadzają wyzysk afrykańskich robotników i rabunkową gospodarkę zasobami.

Niektórzy Afrykanie narzekają, że Chińczycy są gorsi od dawnych kolonistów, a chińscy przedsiębiorcy po prostu przenoszą własne doświadczenia na teren Afryki.

Rzekomo wielkie chińskie inwestycje w Afryce to zaledwie 13 mld. dolarów w ostatnich dwóch dekadach, a na następne lata mają zainwestować następne 20 mld.

Potrzeby inwestycyjne Afryki sięgają setek miliardów dolarów, ale z założeniem, że pożytki z tego będą czerpać nie tylko inwestorzy, ale i miejscowa ludność, a nie skorumpowani kacykowie.

Europa mogłaby tego dokonać pod warunkiem znacznego przyśpieszenia rozwoju własnej gospodarki i rozwiązania własnych problemów wynikających ze zbyt dużych różnic w stanie zagospodarowania poszczególnych krajów europejskich.

Uwzględniając w pierwszej kolejności problemy europejskie możemy stwierdzić, że w zestawieniu z nadziejami, a szczególnie hasłami propagandowymi UE rzeczywistość okazała się bardzo gorzkim rozczarowaniem. Krótkowzroczna chciwość rzeczywistych decydentów unijnych, niewydolność i świadome działania dywersyjne administracji unijnej to wszystko wpływa na obniżenie tempa rozwoju, a nawet stagnację w UE.

Dodatkowo ujemnie na całą światową gospodarkę wpływają różnorakie afery, które w ostatecznym rachunku sprowadzają się do bezkarnej kradzieży pieniędzy. Jeżeli z grubsza policzymy, że afera amerykańska kosztowała całą ludzkość 3 biliony dolarów, a „euro” 1 bilion / nasze biliony a nie amerykańskie/ i każda z nich jest rozłożona swoimi skutkami przynajmniej na trzy lata to w efekcie wpływają one na umniejszenie światowego dochodu liczonego w PKB mniej więcej o 1,5%, wydaje się jednak, że skutki są znacznie większe i mają charakter psychologiczny w postaci paniki i wstrzymywanie się z inwestycjami.

Błędy w planowaniu gospodarczym i nieracjonalne rozłożenie sił produkcyjnych powodują też straty w potencjale wytwórczym ludzkości.

Na użytek bieżący mają wpływ koszty wytwarzania, stale rosnące koszty pracy ludzkiej, podatki i świadczenia, a przede wszystkim rosnące koszty energii.

Począwszy od wieku XVIII rozwój gospodarczy uzależniony jest od źródeł energii – parowej, a następnie spalinowej, elektrycznej i ostatnio jądrowej /energia ze źródeł odnawialnych to na razie margines w światowej produkcji/.

Zapotrzebowanie na energię rośnie ze względu na stały wzrost kosztów pracy ludzkiej i zwierząt pociągowych, a także ich niską wydajność, rośnie też zapotrzebowanie na energię dla gospodarstw domowych i użytkowanie transportu mechanicznego. Czynnikiem redukcyjnym jest sukcesywne wprowadzanie urządzeń energooszczędnych, w sumie jednak wzrost zużycia energii wyprzedza wzrost samej gospodarki wytwórczej.

Tymczasem globalne zużycie energii wykazuje malejący wskaźnik wzrostu, o ile w 2011 roku było to jeszcze 2,4% to w roku 2012 już tylko 1,8%, a w tym, co najgorsze w krajach OECD – spadek o 1,2%, a cały przyrost przypada na kraje pozostałe +4,2%. Jeszcze dziesięć lat temu kraje OECD zużywały 56% światowej energii obecnie już tylko 44%. Wzrost zużycia energii związany z rozwojem gospodarki w rozwiniętych krajach OECD stwarza warunki na współpracę z uboższymi krajami.

Hamująco na całą gospodarkę światową wpływają rosnące ceny energii. W pewien sposób wpływa na to inflacja i wzrost kosztów pracy ludzkiej, ale dotyczy to wszystkich produktów, może niezupełnie równomiernie, ale w przybliżonych granicach.

Mamy jednak do czynienia ze zjawiskiem wyraźnie burzącym istniejące proporcje ekonomiczne, jest nim skokowy wzrost cen ropy. Przez przeszło 70 lat ubiegłego wieku cena ropy wahała się między 1 – 2 dolary za baryłkę, uzyskiwało się z niej tanią energię zawdzięczając, której cywilizowany świat osiągnął wysoki poziom dobrobytu, mimo że wielkie światowe koncerny naftowe zarabiały fortuny na przetwórstwie i dystrybucji. W 1973 roku nastąpił pierwszy szok, bowiem kraje OPEC wykorzystując konflikt bliskowschodni podniosły nagle cenę do 11 dolarów za baryłkę. Wielkie mocarstwa światowe najwięksi importerzy ropy: – USA, Japonia, Wk. Brytania z dominiami i EWG nie potrafiły odpowiednio zareagować, wobec czego członkowie OPEC, a szczególnie kraje arabskie uzyskały znakomitą pozycję szantażową i po czasowym uspokojeniu zafundowały następną terapię szokową na przełomie lat 2004/5, kiedy to ceny poszybowały w górę bez ograniczeń aż do 140 dolarów za baryłkę. Od paru lat przeżywamy „uspokojenie” na poziomie około 100 dolarów za baryłkę oczekując na następny szok.

Usiłuje się wytłumaczyć to zjawisko konfliktami bliskowschodnimi, tylko że terminy kolejnych skoków cenowych nie pokrywają się z terminami szczególnych wydarzeń i napięć w tym regionie, czasami odnosi się wrażenie, że jest to kolejny kawał zrobiony na złość najmożniejszym tego świata. Najważniejsze jest to, że wahania cen nie są wynikiem wahań podaży, w odróżnieniu od innych produktów cena nie wiąże się bezpośrednio z poziomem wydobycia, od paru lat waha się ono między 3,5 a 4,0 mld. ton rocznie z lekko spadkową tendencją w ostatnich latach z powodu słabnącego popytu.

Według informacji Forsal pl ceny niektórych ważnych w światowym obrocie artykułów wzrosły po uwzględnieniu stopnia inflacji w 2012 roku w porównaniu do roku 1900 następująco:

– gaz ziemny +28,82%

– stal              +18,30%

– złoto           +186,23%

– wołowina   +96,44%

– ropa            +614,65%

Natomiast spadły ceny:

– miedź         -18,37%

– aluminium -89,56%

– pszenica     -69,93%

– bawełna     -66,38%

Można od biedy uznać, że cena ropy w 1900 roku nie może być traktowana, jako miarodajny czynnik porównawczy ze względu na początki motoryzacji i minimalne użytkowanie jej produktów dla innych celów. Przeprowadziłem jednak bodajże w 2010 roku w jednej z publikacji porównanie nominalnych cen z notowań giełd nowojorskiej i londyńskiej z 1938 roku i końca I dekady XXI wieku. Podczas gdy przeciętny wzrost cen najczęściej notowanych produktów w tym czasie wahał się od 10 do 30 razy to dla ropy naftowej wzrost nominalnej ceny wynosił 60 razy. A to już było w okresie, kiedy produkty naftowe były w powszechnym użyciu.

Oczywiście ceny ropy nie mają żadnego związku z kosztami wydobycia, których z zasady nie ujawnia się, wyjątek w tym względzie stanowi Iran, który stwierdził, że koszty rocznego wydobycia ropy sprzedanej za blisko 90 mld dolarów wyniosły – 5 mld.

Jeżeli dla połowy światowego wydobycia, głównie w krajach OPEC, koszty kształtowały się podobnie, a w pozostały były przeciętnie nawet trzykrotnie wyższe, to i tak nie przekroczy to 20% ceny sprzedażnej. Wiemy przecież doskonale, że przy nawet najniższej cenie sprzedaży fortuny szejków naftowych, a szczególnie wielkich kompanii z „czterema siostrami” na czele rosły niebywale.

Cały świat jest bezkarnie nabijany w butelkę, a to chyba za sprawą skorumpowania rządów przez naftowe lobby operujące nie mniej niż 4 bilionami dolarów rocznie, a także perfidnego wywoływania panik naftowych w celu podbicia ceny.

W sumie jest to czynnik wyraźnie ograniczający możliwości rozwoju światowej gospodarki i będzie tak długo egzystować jak na to pozwolą otumanieni konsumenci.

Normalne funkcjonowanie gospodarki wymaga uporządkowania światowych finansów i wyeliminowania dywersji „złego pieniądza” tworzonego wirtualnie dla celów spekulacyjnych, likwidacji monopoli z naftowym na czele, przestrzegania międzynarodowych przepisów o zakazie handlowania produktami pracy przymusowej, nieletnich i oczywistego wyzysku, a także stosowania równych praw w obrocie międzynarodowym. To ostatnie jest szczególnie ważne bowiem przez wieki stosowano zasady zwane „egoizmem narodowym”, według których należy dążyć do osiągnięcia jak najwyższych swoich korzyści choćby kosztem krzywdy innych.

Dopiero na takim gruncie można budować koncepcję twórczej rozbudowy ludzkiej gospodarki na pożytek całej ludzkości, a nie tylko wybranych.

Pytanie dotyczy tego, kto ze współczesnych światowych potentatów zdecyduje się na promowania zmian w światowym systemie regulacji gospodarki. Nie podejmą się tego z pewnością rozliczne i kosztowne organizacje międzynarodowe z ONZ na czele, ani też największe mocarstwa, które w pogoni za chwilowymi korzyściami gotowe są pędzić ku przepaści. Jest jednak nadzieja, że na gruzach UE powstanie nowy układ europejski funkcjonujący na zasadach chrześcijańskiej kultury, który stworzy podstawy dla nowego ładu światowego współdziałania.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758