HYDE PARK
Like

Pax Vobiscum czy A Niech Was Szlag ?

30/05/2015
806 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
Pax Vobiscum czy A Niech Was Szlag ?

Henry Ford oferował swój samochód w dowolnym kolorze pod jednym warunkiem, że będzie to kolor czarny. Ostatnio w Polsce wszyscy chcą oferować zgodę, pod jednym warunkiem: że będzie ona na zasadach przez nich określonych. Póki co mamy „polskie piekło”. Wśród prawicowych blogerów nieczęsto spotyka się osoby które potrafią przygotować swe własne analizy sytuacji politycznej wskazując przy tym co każdy może i winien zrobić aby jedność narodowa była nie tylko słownikowym terminem ale rzeczywistością. Takim blogerem jest kolega Miarka.

0


 

Kolega Miarka opracował zasady których przestrzeganie mogłoby otworzyć drogę  porozumienia  Polaków. Nie stanowią one zamknietego zestawu i mozna zapewne coś do nich dodać.Choćby zasadę „uczciwości”, czy zasadę “bezkompromisowości”.

Ale od czegoś trzeba zacząć. Poczytajcie.

 

Jedenaście zasad budowy frontu zgody – by Miarka.

Ostatnio spotkałem się z paroma sytuacjami, kiedy to dochodziło do burzliwych dyskusji. Niektórych to bulwersowało, nazwali ten stan kłótniami, wyrażali złe zdanie o “kłótnikach”. Jeden w sytuacji towarzyskiej, kiedy ktoś wrzucił temat polityczny bardzo ostro zareagował: “Nie rozmawiajmy o polityce, bo się będziemy kłócili” i dalej już twardo pilnował, żeby tych tematów nie było. Podczas wyborów okazało się jednak, że był w mojej komisji wyborczej mężem zaufania jednego z kandydatów.

Oceniłem to, że jego postawa wyraziła zdanie: “nie kłóćmy się, bądźmy zgodni, ale niech to będzie zgodność w ramach moich poglądów”.

W drugiej sytuacji, w drodze na spotkanie pewnej grupy, w zgodnej życzliwej atmosferze jedna z osób, znana z tego, że często wrzucała burzące krew w żyłach tematy, zwierzyła mi się, że ona to wcale nie ma ochoty tam iść “bo znów się będą kłócili”. Domyśliłem się, że ma przygotowany repertuar kontrowersyjnych tematów i z góry szuka zwolennika, więc jej mówię, żeby sobie dała spokój słowami: “Chyba diabeł w ciebie wstąpił”.

Okazało się, że wstąpił nie “chyba”, ale “na pewno”, że było już za późno na zmianę jej nastawienia – była tak pewna swoich racji, choć ich jeszcze nie wyraziła, że najpierw się na mnie wyżyła, później powiedziała czego miała w planie bronić, a w końcu nie poszła.

Tu było to samo: “nie kłóćmy się, bądźmy zgodni, ale niech to będzie zgodność w ramach moich poglądów”. W obu przypadkach było “już za późno na zmianę jej nastawienia”, w obu wchodziło w rachubę (niekoniecznie było) aż diabelskie opętanie. W obu przypadkach było szukanie winy po stronie innych osób mających inne poglądy, czy chłodnych emocjonalnie, a mogących postawić kontrę było tak silne, że dyskusja merytoryczna nie wchodziła w rachubę.

Dzisiaj widzę, że padają hasła komentatorów:

“pax między chrześcijanami, teraz mamy ważniejsze problemy, jak pokonać ich na jesień, i potrzebna jest zgoda i jedność”,

“Jesienią nie będzie tak łatwo. Bez zbudowania szerokiego frontu zgody narodowej trudno nawet śnić o stołkach poselskich. Przeciw nam cały mordor”

Pytanie moje na sytuację konieczności budowy frontu zgody jest więc: jak budować front zgody?

–      Po pierwsze więc zasada: “Nie kłóćmy się tylko uzgadniajmy”. Dyskutujmy dotąd, aż uzgodnimy wspólne stanowisko merytoryczne, bez wymuszeń narzucenia swojej woli. Taka zgodność nazywa się konsensusem, to sedno zgody. (A niechaj sobie postronni złośliwie twierdzą, że się kłócimy zamiast stawiać problemy i je przegłosowywać zachowując się “postępowo” i “demokratycznie”, albo “po dżentelmeńsku”, czyli z uprzywilejowaniem “świętych krów” i uznanych autorytetów, a także z zachowaniem wszelkiej “poprawności”, czy mody, albo obłudy).

–    Ma to swoje uzasadnienie w tym, że racja jest tam gdzie jest i to niekoniecznie po stronie większości, a także, że wielu spraw z zakresu ludzkich wartości nie można równouprawniać, bo mają one swoją hierarchię ważności, że nie można mieszać wartości i potrzeb, że między wieloma nie można zawierać kompromisów, czy dokonywać handli. Całe życie jest procesem jednokierunkowym, stąd i dyskusje mają swoje rygory, i podejmowane decyzje mają mieć swoją logikę przyczynowo-skutkową, bo skutki bywają nieodwracalne, tak jak czasu nie da się cofnąć. Pisałem już o takiej formie szukania zgody w: http://niepoprawni.pl/blog/miarka/obronic-demokracje

Idąc za zawartą w tym myślą, teraz i tych, co oddali głos na Komorowskiego trzeba przekonać do Dudy.

–     Po drugie zasada: “Bo tak trzeba” http://niepoprawni.pl/blog/miarka/bronmy-lasow-bo-tak-trzeba. Zasada, którą można nazwać awaryjną, zasadą “obrony i działania na rzecz wspólnej wartości wyższego rzędu bez względu na dzielące nas różnice”.

–      Po trzecie zasada : “Nie wyważania otwartych drzwi” –  to ”jak coś uzgodnimy, tego już się trzymajmy”. To najpierw wspólne rozumienie znaczeń słów, prawdy o rzeczywistości, którą niosą i korzystanie z osiągnięć nauki, w tym logiki i nagromadzonych zasobów doświadczeń i sprawdzonych mądrości. …okazało się, że nawet w temacie „Ojczyzna” możemy się znacząco różnić. http://niepoprawni.pl/comment/1462116#comment-1462116

–      Wyjątki psują wszelkie zasady, potrafią wszystko zwywracać, zburzyć, sabotować. Dotyczy to zwłaszcza świadomości: “Raz zdobytej świadomości nie da się cofnąć”, oraz dobra: “Brak dobra już jest złem” i “Mniejsze zło” jest zawsze złem, czy “Bestię w ludzkiej skórze trzeba najpierw pokonać, a dopiero później można w niej szukać człowieka, przebaczać, tolerować, czy równouprawniać”, “Bestii nigdy nie wolno traktować jak człowieka dopóki ma zły zamiar, czy jeszcze robi coś złego, co nie uznaje się za winnego złego czynu, ludzkiej krzywdy. Bestię, dla której miejsce jest w klatce, dokąd jest bestią. W żadnym przypadku nie wolno mieszać bestii z ludźmi, tak jak dobra ze złem. Dopiero jak zrozumie, że ma godność osobową jako człowiek i zechce żyć jak człowiek, a więc dobry człowiek, można z nim wchodzić w dialog jak z człowiekiem, dać mu szansę odpokutowania zła, naprawy krzywd wyrządzonych, podjęcia starań, o uznanie go za człowieka godnego zaufania.”

–   Po czwarte to zasada: “Kiedy jesteśmy skłóceni to zawsze nasz wróg nas skłóca” – niekoniecznie materialny, niekoniecznie zewnętrzny – może nim być i diabeł, może i głupota, mogą być tego kombinacje, może być nierozróżnianie potrzeb i wartości – ogólnie “wróg wewnętrzny”, demoralizujący, nawet wielekroć groźniejszy od zewnętrznego.

–     Czwartą zasadę można również nazwać zasadą: “Zła nienawidzić, ale dobro w tym człowieka kochać” – bo w sytuacjach konfliktowych nie podejmujemy ataków personalnych, nie widzimy wroga w człowieku, tylko tego wroga usiłujemy zdefiniować i wyizolować, a zwalczać jako zło, zachowując przy tym przyjazne relacje z człowiekiem

–      Po piątewięc zasada “przyjaznych relacji”, inaczej mówiąc zasada “domniemania dobrej woli”, albo zasada “konstruktywizmu w dyskusji”. Najpierw wyławiamy myśl łączącą, a przeszkody usuwamy w drugiej kolejności.

–     Po szóste zasada “pełnych wyjaśnień”. Dżentelmeni nie kłamią – kiedy dochodzi do niezgodności, zawsze okazuje się, że inaczej rozumieją słowa. Z zasady tej wynika konieczność precyzji i jednoznaczności stosowanych definicji. A więc i intencji, bo definiujący określone zjawiska już w tym (z zasady) wyraża swoją intencję, do czego, do jakiego patrzenia na rzeczywistość ta definicja ma służyć. Nadto wszelkie zmiany przyjętych definicji są podejrzane o zamiar oszukańczych manipulacji motywowanych ideologicznie, a więc zwłaszcza antyludzko. Wchodzi więc w rachubę konieczność wyjaśnień, czy definicje i intencje nie są aby motywowane ideologicznie (mając ukrytą wrogą, podstępną intencję). Konieczność precyzji i jednoznaczności stosowanych definicji to sedno wszelkich praw stanowionych, zawieranych umów, składanych obietnic (Inaczej mówiąc “Niech mowa wasza będzie: “Tak – tak, nie – nie”).

–      Po siódme zasada ”dobrego człowieka” – zasada łączenia się do życia publicznego wyłącznie z osobami stojącymi na gruncie tego samego systemu wartości i posiadających te same cele. To przede wszystkim obrona dobrych ludzi przed złymi, oraz “równanie w górę” (”„Moja ideowa droga jest drogą „równania w górę”, czyli wzrostu duchowego (w dobru), podczas gdy droga ideologiczna by była drogą „równania w dół” (jak „zrównać inteligenta z robotnikiem, robotnika z chłopem, a chłopa z ziemią”), drogą dołowania i zniewalania, odbierania ducha i nadziei, drogą gaszenia i tłumienia…”. „Podstawową tu sprawą jest, że tylko dobrzy ludzie są w stanie podnosić swoje otoczenie na wyższy poziom, pociągać ku temu, co konstruktywne i prożyciowe. Drogą tu jest „równanie w górę”. Tam, gdzie nie ma „równania w górę” zaczynają dominować ideologie – egoistyczne wykorzystywania przewag, choćby z tytułu „mądrości, inteligencji, czy wykształcenia”, przewag już destrukcyjnych wobec życia publicznego, pasożytniczych itd., przewag złych ludzi, z nieuchronnym regresem cywilizacyjnym”). To „równanie w górę” wiąże się z dobrowolnymi wyrzeczeniami, ofiarnością i poświęceniem, z walką i pracą na rzecz dobra wspólnego stawianego przed indywidualnym, jest wspólnototwórcze.

–       Tu dochodzi ósma zasada– zasada “polityki”, że polityka to wyznaczanie dróg do wspólnych ludzkich celów i przy użyciu wspólnie uznawanych za moralne środków (dotyczy polityki dowolnych społeczności). Z niej wynika, że te “ludzkie cele” i “moralne środki” są nadrzędnymi nad polityką i to ona ze swej natury im musi służyć.

–     Dochodzi i dziewiąta zasada – zasada “tolerancji”, która oznacza tolerowanie tego co jest na wprawdzie obce cywilizacyjnie, ale ma wspólne rozumienie dobra i zła. Zasada ta oznacza również brak tolerancji w życiu publicznym dla wszystkiego co jest nam wrogie (nikt nie może nas zmusić do tolerowania tego co jest dla nas złe, co chce nas okłamać czy oszukać, albo nam zaszkodzić, co chce nas skrzywdzić, co chce nas zniszczyć, wywłaszczyć czy zniewolić… podobnie wrogie naszym bliskim, szkodliwe dla naszej przyszłości  itd.) – gdybyśmy się z tym zgodzili, bylibyśmy samobójcami. Podobnie nie może nas zmusić do uznania za pokój pokoju fałszywego (który ze swej natury jest groźniejszy jak otwarta wojna, a który widać dopiero po zabójczych i ruinujących skutkach).

–       Dochodzi i dziesiąta zasada– zasada “równouprawnienia”, która oznacza nadawanie równych praw w życiu publicznym tym osobom, które wprawdzie mają inne poglądy na kwestie polityczne, postępują innymi droga mi i posługują się innymi środkami jak my, ale zachowują wspólny z nami System wartości, a więc i zmierzają do tych samych ludzkich celów. Oznacza ona również brak naszego równouprawnienia dla w jakimkolwiek stopniu dotyczących nas działań lub zaniechania działań w życiu publicznym, które mają cele sprzeczne z naszymi lub posługują się środkami, które uznajemy za niesprawiedliwe, nieprawe, niemoralne, nie służące naszemu dojrzewaniu w człowieczeństwie, urągające naszym świętościom, a więc urągające w ogóle nam, naszej godności w najgłębszym wymiarze ludzkim, wymiarze tego, co dla nas najważniejsze.

–      I zasada  jedenasta – zasada “priorytetu w wyborach”, która oznacza, że w przypadku spraw materialnych obowiązuje priorytet wyboru najpierw potrzeb niższego rzędu (coś w rodzaju piramidy Masłowa), zaś w przypadku spraw duchowych obowiązuje priorytet skupienia się najpierw na ludzkich wartości wyższego rzędu (zaczynając od sprawiedliwości (- najpierw prawda), w tym sprawiedliwości wspólnotowej (w tym wolność, równość, braterstwo, wspólnota, rodzina, własność i odpowiedzialność – nie jako funkcjonujące oddzielnie (jak wolność równość, braterstwo u masonów), a zawsze razem, w związku harmonijnym; przez prawość, w tym naturę, naukę (w tym logikę), świadomość (zwłaszcza dobra i zła, mądrość, rozum, oraz wolę – z podstawowym wyborem dobra), dalej moralność (w tym z morale wspólnotowym, i z godnością osobistą) przez człowieczeństwo (z godnością osobową, sumieniem, stanowieniem pokoju), po świętość – ze “świętych obcowaniem”, jednością ludzi, z pięknem, z pełnią życia, z życiem wiecznym i z Bogiem na szczycie całej hierarchii ludzkich wartości.”

Oryginalny tekst: http://niepoprawni.pl/blog/miarka/jedenascie-zasad-budowy-frontu-zgody

Publikacja za zgodą autora.

PS. Zakończę jeszcze jedną obserwacją Miarki:

To jezyk jest najważniejszym polem bitwy (kulturowej), na nim rozstrzyga się los Polski i całego Zachodu„.

Oczywiście. Ten bój musimy podjąć. Dając się spychać ze zdobyczy kulturowych cofamy się w barbarzyństwo. A kultura, to m.in. celność, jasność, logika, precyzja i jednoznaczność słów, którymi operujemy. W każdą tu lukę są w stanie wciskać się najpodlejsze, pasożytnicze elementy – oszuści, manipulatorzy, kłamcy.

PS2. Przypomnę znany fragment z polskiej literatury:

Zgoda! Zgoda! A Bóg wtedy rękę poda

Póki co Polacy żyją tak zgodnie jak Rejent z Cześnikiem.

Ja muszę do tego dodać: Nie bezpodstawnie degradację państwa polskiego rozpoczeto od zniszczenia Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Z premedytacją do tradycyjnej nazwy ministerstwa dodano dziedzictwo narodowe – po to by urzędujacy tam wandale nie zapomnieli co mają zniszczyć. I jak się okazuje jest to najsprawniej działajace ministerstwo.

 

0

Nathanel

937 publikacje
193 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758