Bez kategorii
Like

Państwo zdało egzamin.

27/10/2012
537 Wyświetlenia
0 Komentarze
0 seconde czytania
no-cover

Kolejny sukces ekipy Donalda Franciszka Tuska – ujęto groźną matkę, która nie zapłaciła grzywny, nałożonej przez US, za pomylenie faktury z rachunkiem!!!

0


0

Bez kategorii
Like

Państwo zdało egzamin

05/09/2012
0 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

No i już po krzyku.

0


Tyle było jazgotu, tyle wątpliwości, czy nasze demokratyczne państwo prawne, co to urzeczywistnia zasady sprawiedliwości społecznej zdało aby egzamin, ochraniając dopóki się dało pana Marcina P. i firmowaną przez niego spółkę Amber Gold – aż wreszcie sytuacja ostatecznie się wyjaśniła. Państwo nasze zdało egzamin i wtedy i teraz, to znaczy – zarówno ochraniając pana Marcina P. oraz firmowaną przez niego spółkę Amber Gold, którą – podobnie jak inne biznesy tego typu – podejrzewam, iż stanowią element „bazy ekonomicznej” bezpieczniackiej watahy wywodzącej się z komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, wykańczanej właśnie przez bezpiekę wojskową, wywodzacą się z kolei z RAZWIEDUPR, nazywanej inaczej GRU, który to skrót oznacza Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlienije. Podaję to tłumaczenie na użytek P.T. dyscjentyków, którzy zachodzą w um („zachodzim w um z Podgornym Kolą”) cóż może oznaczać ta cała „razwiedka” – więc państwo nasze zdało egzamin zarówno wtedy, kiedy ochraniało, jak i teraz, kiedy wykańcza. Oczywiście nie wyczerpuje to zdolności naszego demokratycznego państwa prawnego, co to urzeczywistnia przy okazji zasady sprawiedliwości społecznej – bo oto państwo nasze jeszcze raz potwierdziło, że bezpieczniackie watahy i ich mocodawcy w osobach strategicznych partnerów mogą na nim polegać. Znaczy – zdało egzamin na piątkę z plusem – a kto konkretnie zdał? A któż by, jeśli nie niezależna prokuratura, która po raz kolejny, zarówno ochraniając Amber Gold, kiedy wymagała tego mądrość etapu, jak i stawiając panu Marcinowi P. cały szereg pryncypialnych zarzutów, kiedy mądrość etapu się zmieniła? Co więcej – niezależna prokuratura właśnie udowodniła, że powinność swej służby rozumie i odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przy wydawaniu koncesji na naziemną telewizję cyfrową.

    Wprawdzie niezależna prokuratura mi się nie zwierza, ale przecież tego i owego mogę się domyślić – głównie zresztą dzięki twórczemu rozwinięciu znanej jeszcze w PRL zasady jednolitej władzy państwowej. To wyjaśnienie podaję z ostrożności, na użytek niezawisłego sądu, który o tej zasadzie z całą pewnością został poinformowany, chociaż niekoniecznie zechce się tym chwalić. Dzisiaj zasada jednolitej władzy państwowej nie jest bowiem wykładana na uniwersytetach z tej samej przyczyny, dla której w domu wisielca nie wspomina się o sznurze. Za komuny ludzie może „mniej mieli kultury lecz byli szczersi” – co przewidział w prorockim natchnieniu Tadeusz Boy-Żeleński. Zasada jednolitej władzy państwowej głosi bowiem, iż niezależnie od tego, ile mielibyśmy państwowych organów i jaki pluralismus ich mnogość miałaby sugerować – całym tym interesem ktoś przecież musi kierować. Za komuny, kiedy wprawdzie szczerość była może trochę wieksza, niż dzisiaj, ale też bez przesady, mówiło się, że całym interesem kręci partia. Oczywiście był to tylko taki skrót myślowy, bo wprawdzie mówiło się: „partia” – ale najważniejsze było to, co „w domyśle”. A co było w domyśle? A cóż by innego jeśli nie „organy” – to bijące serce i najtwardsze jądro partii? Zatem pluralismus – pluralismusem – ale zasada jednolitej władzy państwowej oznacza, że tak czy owak – sierżant Nowak, to znaczy – że ile byśmy tam nie naćkali do konstytucji i ustaw niezależnych organów – to po staremu wszystkimi dyryguje za pośrednictwem agentury stara, poczciwa razwiedka. Tak to zostało uzgodnione przez generała Kiszczaka z gronem osób zaufanych, wykreowanych na Umiłowanych Przywódców – i tak pozostało do dnia dzisiejszego.
 
   Dlatego też, jeśli pan prezydent Komorowski, po którego wyborczym zwycięstwie generał Marek Dukaczewski z uciechy aż otworzył sobie butelkę szampana, wysunął do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji kolegę Jana Dworaka i pana Krzysztofa Lufta, to przecież nie po to, żeby teraz jakieś niezależne prokuratury, albo – co gorsza – niezawisłe sądy podważały ich decyzje, odzwierciedlające wszak aktualną mądrość etapu. Toteż niezawisły sąd administracyjny instynktownie stanął na nieubłaganym gruncie zasady jednolitej władzy państwowej i w podskokach orzekł, że decyzje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji są w jak najlepszym porządku. Skoro tak orzekł niezawisły sąd, to cóż innego mogła w tej sprawie uczynić niezależna prokuratura? „Policmajster powinność swej służby zrozumiał” – opowiadała Telimena o petersburskich obyczajach – więc nic dziwnego, że i niezależna prokuratura też stanęła na nieubłaganym gruncie zasady jednolitej władzy państwowej, dając w ten sposób kolejny dowód, że w każdej sytuacji można na niej polegać. Kiedy trzeba – będzie ochraniala Amber Gold do samego końca, a znowu kiedy trzeba co innego – będzie prezesowi Amber Gold stawiała pryncypialne zarzuty – oczywiście nie wcześniej, aż dopiero wtedy, kiedy pieniądze zostaną przez prawdziwych właścicieli bezpiecznie wyprowadzone z nieznanym kierunku – bo przecież żadna ustawa nie pozbawia niezależnych prokuratorów, ani tym bardziej – niezawisłych sądów – instynktu samozachowawczego. To tylko kapral Revetzky z „Przygód Wernera Holta” wygrażał swoim rekrutom, że: „zaraz zacznę wypędzać z was instynkt samozachowawczy, wy świnie, wy parszywe trychiny!” Nawiasem mówiąc, tenże kapral Revetzky, który w cywilu był aktorem, kazał swoim żołnierzom z artylerii przeciwlotniczej układać wierszyki w których sentyment i patos łączyły się z trywialnością. Oto próbka tej twórczości: „Zapadł już wieczór, gwiazdy migocą, na niebie świeci łagodnie Luna. A tam w ojczyźnie głęboką nocą matka się modli o powrót syna. Strzeż od zagłady go Panie Boże, nie dajcie Nieba mu w rowie zgnić. Niech go bezpieczny, zdrowy sen zmoże, by mógł śnić słodko i zdrowo bździć”. Dla wyjaśnienia dodajmy, że chodzi o artylerię przeciwlotniczą „nazistów” – bo w naszej niezwyciężonej armii nikt takich wierszyków nie układa, to jasne. Nie dlatego, żeby takie rzeczy były zakazane, co to, to nie. Chodzi o to, że jest to poziom na razie nieosiągalny nawet dla celebrytów, z którymi pod pretekstem uczestnictwa w „tańcu z pi… – to znaczy pardon – oczywiście w „tańcu z gwiazdami”, czy innych, podobnych widowiskach   – ścisłe kierownictwo szczodrze dzieli się forsą wyłudzoną od Bogu ducha winnych posiadaczy telewizorów pod pretekstem „abonamentu”.
 
   Nie możemy jednak ani przez chwilę zapominać, że to, iż niezależne media elektroniczne głównego nurtu pracują w służbie ciszy, zawdzięczamy rewolucyjnej czujności funkcjonariuszy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, którzy zostali tam delegowani przez pana prezydenta, którego wybór generał Marek Dukaczewski z uciechy uczcił otwarciem butelki szampana, no i oczywiście – przez Sejm i Senat, które – jak podpowiada mi wyobraźnia – naszpikowane muszą być konfidentami, niczym wielkanocne baby rodzynkami. Skoro zatem i pan prezydent i Sejm i Senat, realizując zasadę jednolitej władzy państwowej, ustanowiły Krajową Radę w składzie takim, w jakim jest, to dla pozostałych organów jest to nieomylny znak, iż nie powinny szukać dziury w całym. Widzimy zatem, że państwo nasze dzisiaj zdaje egzamin tak samo, jak zdało go 13 grudnia 1981 roku, kiedy to zarówno Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, Służba Bezpieczeństwa, Milicja Obywatelska, ZOMO, ROMO i ORMO, niezależna prokuratura no i oczywiście – niezawisłe sądy stanęły na nieubłaganym gruncie zasady jednolitej władzy państwowej.
                                                         
Stanisław Michalkiewicz 
0

St. Michalkiewicz

53 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
343758