Bez kategorii
Like

Pani walidator, część 2. ostatnia

30/04/2012
478 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Szósta a z niecierpliwością dreptała pod gabinetem pielęgniarki, gdzie znów zainstalowała się pani walidator.

0


Szósta a z niecierpliwością dreptała pod gabinetem pielęgniarki, gdzie znów zainstalowała się pani walidator.
– W genach, wszystko jest w genach – uparcie dowodziła dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. I jako pierwsza została zawołana przed oblicze pani walidator. Gdy wyszła minę miała niepewną. Pani walidator oznajmiła jej, że zostanie szczęśliwą, samotną singielką.
– Takie rzeczy są w genach – powątpiewał Łukaszek.
– Przynajmniej żaden chłopak się nią nie rozczaruje – zapyskował jak zwykle okularnik i w ostatniej chwili zdążył się uchylić przed paznokciami dziewczynki. A zaraz potem do gabinetu wszedł Gruby Maciek.
– Co ja mam dla ciebie, chłopcze… – pani walidotor wyszukała jego kartę i zerknęła na ostatni punkt: podsumowanie. "Będzie nikim".
I Gruby Maciek wyleciał z hukiem z gabinetu, jeszcze zelżony, że cenny czas zabiera.
– Co za babol – obruszył się Gruby Maciek.
Następny wchodził Łukaszek.
– Było to dla mnie zaszczytem badać, ciebie, chłopcze – mówiła ze wzruszeniem pani walidator zezując na kartę Łukaszka: "może minister, a może i premier". – Przyjmij na pamiątkę moją wizytówkę i pamiętaj o mnie. Gdybyś tak kiedyś… Przypadkowo! Potrzebował kiedyś kogoś na szefa kuratorium…
Pierwszą rzeczą, którą zrobił Łukaszek było wyrzucenie wizytówki do kosza, a potem zaczął męczyć młodą panią od polskiego czy kobieta może być szefową krematorium.
– Błagam cię, Hiobowski, choć jeden dzień oszczędź mi tych swoich idiotycznych pytań – zaklinała go pani od polskiego.
A na samym końcu wszedł z płonącymi z ciekawości uszami okularnik z trzeciej ławki. Pani walidator spojrzała na jego kartę, potem na okularnika, jeszcze raz na kartę, jeszcze raz na okularnika, wytrzeszczyła niesamowicie oczy i jeszcze raz na kartę…
– Pożyczyć pani okularów? – zapytał zaniepokojony okularnik.
– Nie, chłopcze, nie trzeba… – zaśmiała się trochę sztucznie pani walidator. Nachyliła się ku okularnikowi i szeptem zaczęła go przekonywać, że musi jej natychmiast podać swój adres, telefon i najlepiej by było, aby utrzymywał z panią walidator ścisły kontakt. I oczywiście ani słowa rodzicom.
– Ale dlaczego? – wystraszył się okularnik.
– Bo w tobie mogą drzemać sekretne moce – wyjaśniła ledwo słyszalnym głosem pni walidator.
– Jak u Spidermana?
– Nawet lepiej…
– I uratuję świat?
– Niewykluczone. Tylko ani słowa nikomu!
Okularnik wyszedł pękając z domu i nie chciał pisnąć ani słówka. Nawet bójka z Grubym Maćkiem nie rozwiązała mu języka.
Pani walidator siedziała w gabinecie i nie wierząc własnym oczom wpatrywała się w kartę okularnika. W podsumowaniu było napisane: "Będzie z niego fantastyczny kochanek!".

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758