Bez kategorii
Like

O taktyce i zwycięstwie

30/07/2011
420 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Mamy oto wydarzenia z 10 kwietnia roku pamiętnego, które burzą serca i umysły i mamy reakcje na te wydarzenia w obozie rządzącym i w tym, który rządzących nie lubi

0


 Ludzie podejmując jakieś działania nie zawsze liczą się z sukcesem. W Polsce zaś możemy z całą odpowiedzialnością przyjąć, że większość z nas porywając się na coś nie myśli o sukcesie w ogóle. Częściej myślimy od dobrej zabawie, o tym, żeby pokazać tym pedałom lub, żeby Jolka, a jeśli jej nie ma to żona zwróciły na nas uwagę. Motywacje te dotyczą absolutnie wszystkich sfer, od budowy pieca kaflowego na działce poczynając na dopieprzaniu Tuskowi i temu drugiemu kończąc. Wiedza o tej naszej przypadłości jest wiedzą podstawową, którą każdy nasz przeciwnik i wróg opanować musi na samym początku zanim go na Lachów wyślą. I oni tę wiedzę przyswajają sobie dosyć dobrze i wrasta im ona w serca i mózgi.

 

Mamy oto wydarzenia z 10 kwietnia roku pamiętnego, które burzą serca i umysły i mamy reakcje na te wydarzenia w obozie rządzącym i w tym, który rządzących nie lubi. Można je scharakteryzować w ten sposób, że ci w rządzącym mają wyraźną radochę, a jedyne co okazują to typowa schadenfreude, w drugim obozie jest wśród niewielu osób ogromny żal i smutek, ale większość podekscytowana dyskutuje o tym co zrobi kiedy już uda się odkryć prawdę i pokazać tym pedałom tak, żeby Jolka była zadowolona. I bynajmniej usposobienie to nie jest typowe jedynie dla istot niedojrzałych emocjonalnie. Ja mam brzydkie wrażenie, że to właśnie ci, na których powinniśmy się opierać, ci z pośród publicystów, nie zaś polityków, żeby było jasne, zachowują się najmniej stosownie do sytuacji. Co zaś robią faceci z drugiej strony?

 

Najspokojniej w świecie wydają książki sensacyjno – przyczynkowe o tym jak pijany generał Błasik wydzierał się na Protasiuka, co spowodowało upadek samolotu na ziemię, przy czym to podmuch powietrza zerwał generałowi Błasikowi guziki z munduru i pagony. Reakcje jakie tymi publikacjami wywołują są dokładnie takie o jakie im chodzi. Ludzie zaczynają się oburzać, wściekać, denerwować i modlić. Piszą polemiki, piszą paszkwile i udowadniają całemu światu, że było inaczej, że to nieprawda. Tyle, że cały świat o tym dobrze wie. I nic nie trzeba mówić. Funkcją zaś publikacji, raportów, spotkań, wypowiedzi polityków PO i tak zwanych celebrytów oraz Adama Michnika nie jest przekonanie świata o tym, że winnym katastrofy był Lech Kaczyński. Tą funkcją jest zarządzanie ludźmi, który poddają się ich metodzie jak dzieci.

 

Zwróćmy uwagę, że to co zdenerwowało ich najbardziej zostało po dłuższym czasie prawie całkowicie zlekceważone przez tak zwanych naszych, którzy przesunęli akcenty w sprawie smoleńskiej w sposób bardzo niekorzystny z punktu widzenia prawdy, zwycięstwa i utrzymania władzy. Chodzi mi o modlitwę przed pałace. To ta modlitwa przy krzyżu była najważniejsza. To było clou, bo oni tego nie rozumieją i nic z tym zrobić nie potrafią. Mogą tam wysyłać służby porządkowe, Tarasa, mogą kpić i wyjaśniać. I to jest właśnie najważniejsze – to na nich wtedy spoczywa obowiązek wytłumaczenia się z faktu, że setki ludzi modlą się dzień w dzień pod krzyżem. Ludzi młodych, starych, biednych i bogatych.

 

Dziś zamiast modlitwy mamy występy publicystów pod namiotem Solidarnych. I kto to organizuje? Ponoć sam Jan Pospieszalski. Po co? Żeby prawda zwyciężyła jak sądzę. No to ja z tego miejsca, jako prawdziwy bezbożnik, człowiek grający na osobisty sukces i reklamujący pod każdą swoją notką napisane przez siebie książki, powiem panu Pospieszalskiemu, że w ten sposób prawda nie zwycięży. Ona przegra z kretesem co widać już dziś po minach tych facetów z komisji Millera. Jeszcze nic nie zostało powiedziane do końca, a już podniósł się chór głosów prostujących błędy tego raportu. A czego wy się ludzie do cholery spodziewaliście? Ekspiacji? Jeśli tak to wypada mi życzyć wam zdrowia. Raport jest ogłoszony po to, by było o czym gadać do wyborów, by można było wymieniać noty, notki i obelgi, a także paszkwile. By było o co krzyżować szpady oraz po to jeszcze by powstało jeszcze więcej filmów i jeszcze więcej krytycznych opracowań na temat śmierci pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pozwolicie, że nie będę w tym uczestniczył. To jest kochani krew serdeczna wylewana w piach. To jest odsłanianie słabych punktów i podkładanie głowy pod topór. Tu potrzeba modlitwy wielu tysięcy osób przed pałacem prezydenckim, a nie publicystyki. Czas na publicystykę minął. A być może nigdy go nie było. Pomódlmy się więc po cichu w naszych domach, jeśli nie możemy tego zrobić publicznie, jeśli stać nas jedynie na wykłady pod gołym niebem i wiarę w to, że siła argumentu jeszcze coś znaczy. Od kiedy Osiecki napisał swoją książkę dobrze wszyscy wiecie, że ona nic nie znaczy. Po co więc złudzenia?

 

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie można kupić książkę Toyaha „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”, a także moje książki „Baśń jak niedźwiedź” i „Dzieci peerelu”.

 

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758