Bez kategorii
Like

O ludziach, którzy mylą mądrość z impotencją

06/04/2011
340 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Widząc jak część kolegów przebiera nóżkami nie mogąc doczekać się pierwszego posiedzenia rady programowej NE postanowiłem napisać słów kilka o tym co moim zdaniem powinno być priorytetem lub priorytetami w działaniach takiej rady.

0


 Zanim jednak przejdę do szczegółów chciałbym zaznaczyć, że nie uzyskają one żadnej wagi jeśli plany właściciela względem NE nie są z tymi szczegółami zbieżne oraz kiedy większość rady zdecyduje, że jednak co innego winno stanowić przedmiot dyskusji i spotkań naszego gremium.

Chciałbym także rzec słówko w sprawie poruszanej tutaj od przedwczoraj czyli o funkcji blogów i blogerów w tak zwanej debacie publicznej oraz o naszym osobistym zaangażowaniu w politykę i świat pozablogerski w ogóle.
 
No to lecimy. Sądzę, że NE nie jest platformą powołaną do tego, by zastanawiać się jaka będzie przyszłość Polski ale do tego by na tę przyszłość wpływać. Sądzę, że platforma internetowa i społeczność internetowa winna rozpocząć owo wpływanie od Internetu właśnie, używając do tego celu narzędzi właściwych temu medium, czyli tekstów, filmów, piosenek, otwartej dyskusji na wizji. Mówiąc w skrócie; słowa i obrazu. Narzędzia te, aby rzeczywiście można było wpływać na tę przyszłość Polski, muszą być skierowane ostrym końcem w stronę tych, którzy posiadają identyczne narzędzia, ale używają ich w naszej ocenie w złej sprawie. I nie ma się tutaj co zastanawiać czy oni to robią szczerze czy nie szczerze, czy my przy używaniu tych naszych narzędzi będziemy postrzegani jako wcielone dobro, czy jako wcielone zło. Nie ma to bowiem znaczenia, bo póki nie zaczniemy czynić tego co wyżej będziemy po prostu niezauważani. Ktoś tam coś bąknie o blogerach i ich wpływie na opinię, ktoś coś przytoczy, albo ukradnie jakiś tekst i opublikuje to w gazecie. I tyle.
 
Już dziś widać, że samo istnienie blogów, teksty tu publikowane, nasze własne małe sukcesy osiągane na skalę jednego portalu to wszystko są rzeczy dla systemu nieistotne i one w dodatku powoli przestają być istotne dla nas. Najnowszym priorytetem kolegów blogerów, podnoszonym już wiele razy, jest to by ci sławni, znani i popularni nie byli tak często na pudle, żeby inni także znaleźli tam miejsce. Żeby nie było jak w salonie. Tyle, że w salonie tak nie było. W salonie priorytety były zupełnie inne. Popularni blogerzy, a ja się (pozdrawiam miłośników skromności i dziewictwa intelektualnego) do nich także zaliczałem byli chowani do piwnicy. Klikalność na moim blogu zawdzięczam tylko i wyłącznie wiernym czytelnikom, nie administracji jednej czy drugiej platformy. Rozumiem, że koledzy postulujący – żeby nie było jak na salonie – chcą by popularni blogerzy byli jednak widoczni. Czy nie? Bo trochę tego nie rozumiem. To znaczy rozumiem, ale nie chcę kierować szyderstwa ostrym końcem w kierunku osób, które nawet niewiedzą jak się przed nim bronić.
 
Przypomina mi się tylko stary kawał o trzech rozbitkach na bezludnej wyspie, którzy złapali złotą rybkę. Dwaj poprosili ją by przeniosła ich do domu, a trzeci, ten najwrażliwszy, który się czuł najbardziej opuszczony poprosił rybkę by ściągnęła ich z powrotem na tę cholerną wyspę. Czuł się po prostu bardzo samotny.
 
Postulat niektórych kolegów, o którym tu piszę do tego się właśnie sprowadza. Maskują oni swoje rozważania logiką i mądrością, której są – a jakże wielkimi miłośnikami – oraz wzywają do tego by każdy znał swoje miejsce w szeregu. Każdy to według nich ten, który ma dużo odsłon, przez co we łbie mu się przewraca, a nie powinno. Jest to typowy dla zamkniętych społeczności proces, w trakcie którego tworzy się kasta wychowawców-eunuchów i rozbrykanych oraz dynamicznych wychowanków. Wiek i wykształcenie rzeczywiste nie mają tu znaczenia. Tego rodzaju postulaty i żądania będą się nasilały w miarę jak świat blogerski będzie izolowany, a będzie, bo jego istnienie nikomu nie jest na rękę. I nie mówicie mi, że rozwój blogosfery jest nie do zatrzymania, bo sieć, bo technologia itd. Przez 60 lat nie można było w Polsce głośno mówić o 17 września. Wszystko jest do zatrzymania.
 
Tak więc przede wszystkim sprzeciw wobec izolowania blogów i blogerów oraz sprowadzania ich roli do obecności w sieci jedynie i międlenia tych samych po wielokroć problemów oraz spierania się o deklaracje ideowe bez żadnego pokrycia. Tak zwana „debata publiczna” nie. Publiczne działanie – tak. I nie mam tu na myśli wieczornych występów w czarnym płaszczu i kapeluszu na ścieżce w Parku Skaryszewskim jak sobie teraz Spirito Libero pomyślał.
 
Działanie już jest i to w rzeczywistości, nie w sieci. Mamy akcję Ob -ciach i Las Smoleński. Są to jednak – nie jest to próba oceny – operacje afirmatywne, pokazujące pewne emocje towarzyszące wartościom, które są z życia publicznego wypychane. Uważam, że czas na operacje zaczepne. Przedstawiłem w jednym swoich poprzednich tekstów pomysł – Łazarz się doń zapalił, ale źle rozpoznał autora – by Telewizja NE zorganizowała debatę pomiędzy celebrytami a blogerami. Żeby przy jednym stole spotkali się Hołdys, Kukiz, Meler oraz Łazarz, Caracjou i Intuicja i porozmawiali wspólnie o Polsce. Jeśli celebryci się nie zgodzą trzeba poszukać sposobów jak ich do tego skłonić. Dobrym pomysłem byłoby nakręcenie filmu o jednym czy drugim celebrycie z wypowiedziami jego znajomych i dawnych współpracowników.
 
Kolejnym pomysłem winna być telewizyjna lub radiowa debata szefów niezależnych mediów. I to jest myślę do zrobienia. Łazarz, Igor Janke, Karnowski i inni powinni się spotkać i wymienić poglądy. Oglądalność i słuchalność takiej audycji byłaby znacznie większa niż oglądalność programu, który zapowiada na czwartek Igor Janke. Przy okazji mielibyśmy okazję poznać motywy, dla których szefowie jednych niezależnych mediów nie chcą się spotykać z szefami innych niezależnych mediów. Dowiedzielibyśmy się także dlaczego jedni blogerzy są dobrzy i ciekawie piszą, nawet jeśli przynudzają, a inni piszą źle i słabo, nawet kiedy mają po 1500 odsłon dziennie. Taka debata byłaby bardzo oczyszczająca.
 
To jest plan do przedyskutowania i zrealizowania przez radę programową NR na najbliższe miesiące. Myślę, że realny i ważny. Celem zaś działalności nie tylko rady, ale całej społeczności blogerów, winno być stworzenie nowych hierarchii i nowych jakość medialnych i rzeczywistych w opozycji do tego co proponuje system. To znaczy; prócz filmów, tekstów, debat, demonstracji i ob-ciachu, także kręcenie filmów dokumentalnych oraz pisanie książek. Ja sam wydaję na wiosnę dwie, a na jesieni być może jeszcze dwie. Tak to widzę. Tak widzę rolę rady i rolę blogerów. Nie widzę jej za to w sporach, w dyskusji o tym kto ma lepszy program i dlaczego on jest lepszy, oraz w spieraniu się o to czy mądrość jest tym samym co logika czy może czymś zupełnie innym. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758