Bez kategorii
Like

O IPN i śledztwach właściwych i niewłaściwych

14/05/2012
488 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Tzw. raport Rokity: Spośród 122 niewyjaśnionych przypadków zgonów działaczy opozycji 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy MSW.

0


 

       W telewizorze powiedzieli, że IPN zamierza umorzyć śledztwo w sprawie zamachu na papieża Jana Pawła II. Nie zdziwiło mnie to, w końcu TERAZ takie śledztwo prowadzącemu dochodzenie nic dobrego by nie przyniosło. Poniżej artykuł, jaki napisałem w ostatnich dniach marca 2012 roku.

       Zwykle gdy zaczyna się mówić w telewizorze o likwidacji IPN, to zaraz pracownik Instytutu wynajduje sobie śledztwo a to w sprawie śmieci gen. Władysława Sikorskiego, a to prezydenta Stefana Starzyńskiego, a to nawet, mimo, że tam nikt po włosku nie gada to wymyślają sobie analizować tysiące stron dokumentów przekazanych przez Włochów z ich śledztwa w sprawie zamachu na papieża. Wiadomo, tego co prowadzi TAKIE śledztwa nie wypadałoby zwolnić, a gdyby zwolniono, to zaraz stałby się męczennikiem, dzięki czemu miałby szanse wskoczyć na kolejny dobrze płatny stołek.

       Ile te śledztwa dały? Chyba niewiele, skoro w świetle kamer skończyło się na uszyciu munduru zwłokom gen. Sikorskiego i stwierdzeniu licznych złamań, podobno charakterystycznych dla wypadku komunikacyjnego. Jak naprawdę powinna wyglądać praca historyka pokazał Dariusz Baliszewski, który w programie pokazanym w telewizorze przedstawił to, co mniej więcej wydarzyło się w Gibraltarze i padał nawet nazwiska zamachowców. Ale aby dokonać takich ustaleń trzeba żmudnego, trwającego ogromną ilość czasu przedzierania się przez archiwalia, szukać w tysiącach stron dokumentów jednego, czasem dwóch, trzech zdań, które mogą rzucić światło na „katastrofę gibraltarską”, docierać do świadków, dzienników i innych źródeł. Kogo na to stać i przede wszystkim jakież to mało medialne! Ale tak powinna wyglądać praca historyka. Zdaje się, że historycy znad Wisły, ci z telewizora to raczej kombinują jak to do stołka dopaść, jak tu się bardziej niż inni władzom podlizać, jak tu na grancie zbić fortunę, jak tu swoją mordę w telewizorze pokazać, jak to załapać się na felieton w jakiejś Polityce czy czymś podobnym, słowem jak to nic nie robić, a mieć gruby szmal.

       Ale do rzeczy. Z artykułu na Wirtualnej Polsce pt. Polacy gwałcili i mordowali Żydówki – śledztwo IPNdowiedziałem się, że „pion śledczy IPN w Białymstoku wszczął śledztwo dotyczące mordu dwudziestu kobiet pochodzenia żydowskiego w Bzurach k. Szczuczyna (Podlaskie) w 1941 roku. Chce między innymi ustalić sprawców, którzy po wojnie nie byli za tę zbrodnię osądzeni”. O sprawie napisała niezawodna w takich wypadkach Gazeta Wyborcza, „która cytuje Barbarę Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN” (czego to ludzie nie wymyśla, żeby się nachapać!). „Zapoznała się ona z aktami sądowymi sprawy z 1948 roku, dotyczącej zbrodni w Bzurach. Engelking mówi gazecie, że w aktach mowa jest o co najmniej sześciu mężczyznach, którzy zabili kobiety. Tylko jeden z nich stanął wówczas przed sądem. Został skazany na więzienie. Zmarł w 1957 roku. Z materiałów archiwalnych wynika, że kobiety zostały wywiezione do lasu dwiema furmankami. Tam był już wykopany dół. Kobiety były bite kijami (pałkami), których końcówki były okute metalem. Przed zabójstwem, dokonanym w lesie, kilka z nich zostało zgwałconych”.

       „Prowadzący śledztwo prokurator IPN Radosław Ignatiew powiedział, że po wojnie co do niektórych sprawców toczyły się postępowania sądowe i zapadły wyroki. W latach 60. ubiegłego wieku sprawą zajmowała się też Okręgowa Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Teraz pion śledczy IPN chce ostatecznie ustalić, czy jacyś sprawcy nie zostali osądzeni, poszuka też żyjących świadków wydarzeń w Bzurach, by ustalić rzeczywiste okoliczności mordu. Jednym z celów śledztwa jest też ustalenie personaliów ofiar” – tyle WP.

       Wydaje się więc, że wszystko idzie w dobrą stronę, ale czy na pewno? Pion śledczy IPN poniósł już wiele porażek, mimo, że sprawy były ewidentne. Nie potrafił doprowadzić do skazania choćby Wacława Krzyżanowskiego. Prokurator Wacaław Krzyżanowski w 1946 r., podczas procesu Danuty Siedzikówny ps. „Inka”, sanitariuszki służącej w V Wileńskiej Brygadzie Armii Krajowej dowodzonej przez majora Zygmunta Szendzielarza, ps. „Łupaszka”, zażądał dla niespełna 18 letniej dziewczyny karę śmieci. Wyrok wykonano. Wszystko było czarno na białym, nic tylko wpakować dziadygę do pierdla, ale nic z tego nie wyszło, dalej pan prokurator zasłużony w utrwalaniu władzy ludowej hasa sobie na wolności. A skoro jesteśmy już przy Ince, to warto przypomnieć, że jej mamę zamordowali gestapowcy w 1943 r., ale domyślam się, że tego typu zbrodni IPN nie ma możliwości ścigania, bo wiadomo, Niemcy to wiodący naród w Unii Europejskiej i jakby to wyglądało, że jakaś Warszawa chce, żeby Niemcy wydały swojego obywatela celem osądzenia go za popełnioną zbrodnię. Z Polakami jest sprawa znacznie łatwiejsza.

       Sprawa realnego ukarania winnych mordu w Bzurach jest tym bardziej trudna, że ci, którzy popełnili zbrodnię pewnie są już stareńcy, podobnie jak np. generał Wojciech Jaruzelski, którego sąd ani myśli sądzić, bo wiek i stan zdrowia generała już nie pozwala, aby zamęczać go procesami.I chyba właśnie dlatego, że od wojny i czasów stalinowskich minęło już tak wiele lat, to o ile się nie mylę IPN nie prowadzi śledztw w sprawie bojówek złożonych z Żydów, których celem było mordowanie Polaków, którym przypisali wydawanie Żydów Niemcom w okresie okupacji, a o których to bojówkach pisał Marek Jan Chodakiewicz w pracy Po zagładzie. Stosunki polsko-żydowskie 1944-1947. Przyjmijmy jednak optymistyczną wersję, że jednak sprawcy mordu w Bzurach trzymają się jeszcze dziarsko jak taki np. generał Czesław Kiszczak i będzie można ich osądzić. Należy jednak spodziewać się, że żadnej kary nie poniosą(wyrok w zawieszeniu to żadna kara), bo skoro generał Kiszczak za udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, który wprowadził stan wojenny, w czasie którego zginęło kilkakrotnie więcej osób niż w Bzurach, dostał „zawiasy”, to ci, w najlepszym przypadku też otrzymają wyroki w zawieszeniu. Trudno więc tu mówić o jakiejkolwiek karze. Wygląda na to, że jedynym namacalnym efektem tego śledztwa będzie potwierdzenie twierdzeń propagandy przypisującej Polakom współwinę za holocaust (ręka w rękę z nazistami) i o to chyba chodzi.

       Zamiast zakończenia cytat z Wikipedii: 26 września 1991 r. został przedstawiony Sejmowi tzw. raport Rokity, w „którym członkowie komisji uznali, że spośród 122 niewyjaśnionych przypadków zgonów działaczy opozycji aż 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy MSW. Ustaliła też nazwiska ok. 100 funkcjonariuszy MSW i urzędników prokuratury, podejrzanych o popełnienie przestępstw, związanych z 91 przypadkami zgonów, z których żaden nie został pociągnięty do odpowiedzialności do dnia dzisiejszego”. Nawet jeśli ktoś przy przepisywaniu informacji coś pokręcił, to jest kogo tropić, kogo oskarżać, kogo zamykać do ciupy tylko kto miałby na to odwagę?

0

Micha

Nazywam sie Michal Pluta. Mój oficjalny blog i wszystkie teksty: konfederata.bloog.pl.

45 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758