Wycieczka nowoczesnej idzie do Morskiego Oka. Nagle Ryszard Petru zaczyna strasznie krzyczeć. – Co się tak drzesz? – pyta Pichowicz. Na to Ryszard spokojnie: – To nie jazz, to folklor.:)
Jesteśmy świadkami narodzin nowego w polityce. Otóż w zalewie opinii, sprzecznych ze sobą programów i takichże opinii ekspertów powoływanych do debat telewizyjnych ginie sedno. Przeciętny widz nie jest w stanie rozróżnić, kto ma rację. Bywa, że i bardziej wyrobiony gubi się również. To sprawia, że rozmaite debaty telewizyjne ze zrozumieniem ogląda niewielki procent wyborców. Reszta po góra pięciu minutach przełącza odbiornik na ulubiony serial.
W Polsce pierwszy zrozumiał to Ryszard Petru, choć trudno zapomnieć działającą ongiś partię Libertas, która postępowała wg tej samej zasady:
Bo kiedy przyjdzie do wyborów 90% wyborców i tak nie będzie miało zielonego pojęcia o programie „swojego” kandydata.
Petru i jego babiniec doskonale to rozumie.
Dzień bez wpadki jest dla nich dniem straconym.
Jednak dzięki temu, że działając już ponad rok praktycznie nie zgłosili żadnej inicjatywy w sejmie poza licznymi wnioskami o przerwę w obradach unikają poważnej dyskusji politycznej.
Za to przejęzyczenia, mieszanie filiżanką w szklance, czy też złożona na feministycznym wiecu obietnica zakończenia dyktatury kobiet tak naprawdę służy tylko jednemu – Petru i nowoczesna, szczególnie posłanki Pihowicz i Wielgus, praktycznie obecne są cały czas w telewizji, prasie i w Internecie.
Przy czym wpadki te ciągle jeszcze pozwalają na zdrowy uśmiech, bez zabarwienia pogardy czy szyderstwa.
Czy Petru realizuje jego wizje?
Nie można przecież zapominać, że leader Nowoczesnej jest człowiekiem inteligentnym i wykształconym.
Trudno także odmówić inteligencji „myszce-agresorce”.
A jednak kursujące w necie dowcipy demaskują ich rzekomą ułomność intelektualną.
„
’
Ot, na przykład:
Patrząc na słupki popularności nowoczesnej widać wyraźnie, że robienie z siebie idioty daje wymierne efekty, o wiele lepsze niż walka programowa.
A to znaczy, że migiem zdążamy w kierunku faktycznej dyktatury, otoczonej dla niepoznaki pozorami demokracji, energię ludzką marnującą w niepotrzebnych manifach.
Dzisiaj jeszcze uśmiechamy się.
Jutro natomiast odwrócimy się całkiem od takiej demokracji, a frekwencja wyborcza niewiele bardziej przewyższać będzie liczbę zgłoszonych kandydatów i ich bliskich.
Nic już wtedy nie stanie na przeszkodzie, aby nastąpiła kolejna ewolucja Państwa.
Czy będzie to republika sędziowsko-banksterska?
A jeśli okaże się, ze i to są pacynki w ręku….
6.10 2016