Bez kategorii
Like

Nieświeże ryby do Senatu!

11/07/2011
362 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Czy świeże powietrze do zatęchłej sali obrad wnieść może Władysław Frasyniuk i Janusz Onyszkiewicz? Czy takim ożywczym zefirkiem będą sieroty z PJN?

0


 

Obywatele są różni. Niektórzy opowiadają się za państwem opiekuńczym, inni za maksymalnym ograniczeniem jego roli. Niektórzy widzą potrzebę dalszego pogłębiania integracji Polski z Unią Europejską, inni przekonani są o tym, że UE to droga donikąd. Niektórzy chcą rozwoju samorządności na wszystkich szczeblach, inni wolą liczyć na centralną administrację publiczną. Tysiące opinii, setki poglądów na różne sprawy publiczne, bardziej lub mniej istotne. Gdyby pewnego dnia dorośli Polacy utworzyli jedną partię polityczną, już następnego doszłoby w niej do tysięcy rozłamów. Bo tacy jesteśmy. Różni i tą różnorodnością bogaci. 

Różni są też obywatele, którzy ułożyć chcą listy do Senatu w nadchodzących wyborach. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz z przyjemnością gościł w swym grodzie amerykańskiego neokonserwatywnego jastrzębia Johna Mc Caina podczas tegorocznego czerwcowego Global Forum. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski jest dla neokonów persona non grata; w 2003 roku jego obecności na lotnisku w Balicach nie życzyła sobie administracja ówczesnego gospodarza Białego Domu George’a W. Busha odwiedzającego gród Kraka. Dutkiewicz kojarzony jest ze środowiskiem polskich centrystów i liberałów, Majchrowski – z lewym skrzydłem socjaldemokratycznej lewicy.

Dlatego ogłoszona przez prezydentów kilku polskich miast inicjatywa „Obywatele do Senatu” pozbawiona jest elementarnej logiki. Prezentowane przez nich argumenty też wyglądają dość żałośnie: społeczny dysgust konfliktem na linii PO-PiS nie oznacza, że ludzie zniesmaczeni są poglądami politycznymi jako takimi, a raczej właśnie to, że w zasadniczych sprawach społecznych i ekonomicznych te dwie postsolidarnościowe formacje niezbyt mocno się różnią. „Obywatele do Senatu” też w tej kluczowej sferze nie formułują żadnych nowych propozycji. Argument mówiący, iż Senat powinien stać się izbą samorządową też jest z gruntu chybiony. Po pierwsze, Polska nie jest państwem federalnym, a unitarnym, więc nie potrzebuje swojej izby landów czy rady federacji. Po drugie, kwestie związane z działalnością samorządów terytorialnych stanowią tylko nikły wycinek działalności wyższej izby polskiego parlamentu. W sprawach tych prezydenci największych miast mogą z powodzeniem tworzyć wpływowe lobby, znacznie skuteczniejsze od grupki senatorów, dysponujących hipotetyczną inicjatywą ustawodawczą, która wszakże może być bez kłopotów odrzucona przez Sejm.

Cóż zatem może łączyć „Obywateli do Senatu” poza chęcią znalezienia się w tej izbie kilku politycznych przyjaciół? Na pewno słuszna skądindąd chęć przewietrzenia polskiej sceny politycznej, zdominowanej przez wyreżyserowany spór dwóch podobnych partii. Tylko czy świeże powietrze do zatęchłej sali obrad wnieść może Władysław Frasyniuk i Janusz Onyszkiewicz? Czy takim ożywczym zefirkiem będą sieroty z PJN? Szczerze wątpię.

A jeśli odświeżacze powietrza pochodzić mają z krypty, w której spoczywa Unia Wolności, może lepiej wyrzucić całe nobliwe towarzystwo za okno, a salę senackich obrad i pomieszczenia komisji przekazać Sejmowi. Będzie taniej i mniej nieprzyjemnych zapachów…

0

Andrzej Do

2 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758