Bez kategorii
Like

Niemcy obronią nam Gdańsk

20/03/2012
550 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Tygodnik „Polska Zbrojna” nawiązujący tytułem do wojskowej gazety codziennej z okresu Drugiej RP, poinformował o konferencji polsko-niemieckiej odbytej ostatnio (w relacji nie pada data?) w Berlinie.

0


Tygodnik bardzo ogólnikowo opowiada o przebiegu konferencji jednak i z tego sporo można wywnioskować. Obie strony zgodnie podkreślały, że „od czasów przyjaźni polskiego króla Bolesława Chrobrego z niemieckim cesarzem Ottonem III minęło ponad tysiąc lat…” i: „W tysiącleciu częściej współpracowaliśmy niż toczyli wojny”. Wprawdzie Zdzisław Najder wskazywał, że ciemną kartą w tej idylli była „pierwsza połowa XX wieku”, ale to był jedynie przykry wyjątek.

Należy więc uznać, że wojny z Niemcami polskich Piastów, krwawe starcia Polski z Brandenburgią i Zakonem Krzyżackim wreszcie złowieszcza rola Prus w doprowadzeniu do rozbiorów Rzeczypospolitej nie zasługują na pamięć. Wykładowca z Akademii Obrony Narodowej płk dr Jeremiasz Ślipiec stwierdził nawet, że „Niemcy to nie wróg, ale historyczny sojusznik w obronie Europy”. 
Równie ciekawy były ustalenia, poczynione „z dużym realizmem”, motywów podjęcia współpracy przez Polaków i Niemców po 1989 r. Stwierdzono więc, że po polskiej stronie zdecydowała „wola rządów”. A po stronie niemieckiej: „mógł to być głęboko ukrywany szacunek do przeciwnika z czasów II wojny światowej” (sic!). Ha, kto się czubi, ten się lubi!
Po takim odkryciu zaczęła się rozmowa o stanie bezpieczeństwa w Europie. Okazało się, że w UE nie ma aktualnej strategii bezpieczeństwa, ostatni taki dokument przyjęto w 2003 r. Do tego uczestniczący w konferencji Adam Krzemiński z „Polityki” przypomniał opinię doradcy kanclerza Kohla: „NATO jest już prawie trupem i musi zostać na nowo wymyślone”. Polscy uczestnicy konferencji namawiali więc Niemców, aby ci „coś wymyślili”. No bo „wszystko w rękach Niemiec” – ogłosił prof. Krzysztof Miszczak dyrektor Biura Pełnomocnika Rządu ds. Dialogu Międzynarodowego (tym „pełnomocnikiem” jest Władysław Bartoszewski, który „ma tytuł profesorski nadany przez rząd Bawarii”).
Niemcy wykręcali się jak mogli. Opowiadali o poznawaniu się, studiowaniu, wymianie studentów, organizowaniu konferencji etc. A w sprawie europejskiej strategii obronnej podnosili, że nie ma sposobu, aby ją uchwalić. Nie nadaje się też do tego przyjęta na szczycie NATO w Lizbonie nowa koncepcja strategiczna, uznawana przez stronę polska za sukces, a określoną przez posłankę Elke Hoff mianem „zimnowojennej”. Natomiast dr Claudia Major wyjaśniała Polakom, że zanim powstanie jakaś strategia wojskowa UE, to wcześniej Niemcy same musza określić czego chcą, a jeszcze tego nie wiedzą.
Mimo to czytam w relacji konkluzję: „Dopiero narzucenie Europie przez Berlin głębszej integracji politycznej otworzy drogę do niezbędnych reform, także w dziedzinie bezpieczeństwa”.
Być może do tego „narzucenia” rzeczywiście dojdzie, tylko skąd pewność, że Niemcy tak samo widzą kwestię bezpieczeństwa Europy jak Polacy?
Na początku konferencji jej współorganizator Marek Sarjusz-Wolski, dyrektor WIW i redaktor naczelny „Polski Zbrojnej” wg relacji; „Postawił też prowokacyjne pytanie: czy wyobrażamy sobie, że Bundeswehra pomaga bronić polskiego Gdańska? W obliczu wycofywania się Amerykanów z Europy nie jest to tylko teoretyczne rozważanie.”
Sądząc z wypowiedzi strony niemieckiej w trakcie obrad nie było ani praktycznych, ani „teoretycznych rozważań” na temat roli Bundeswehry w obronie Gdańska. Żadnych rozważań na ten temat nie było! Może dlatego, że pytający nie powiedział przed kim ci Niemcy mieliby bronić naszego Gdańska – przed Szwedami, Estończykami, Finami, czy… ?
Ech przecież nie on!
Autor pytania zamiast trzeźwej oceny efektów spotkania w Berlinie zamieścił w swoim tygodniku własny felieton w którym wykpiwa „widmo strachu przed Niemcami”.
Wyśmiewa m.in. uniewinnienie „pięciu teutońskich dywersantów, którzy 11 listopada 2011 roku usiłowali rozbroić kolumnę Wojska Polskiego maszerującą w służbie cesarza Napoleona I” (chodzi o bandyckie zachowania lewackich bojówkarzy z Niemiec w dniu święta Niepodległości). Pokpiwa, że jeśli Polacy „nie skierują bodźców sumarycznych stymulujących zbiorową histerię na odcinek suwerenności, kolejnych siedemdziesięciu sabotażystów pozostanie bez zasłużonej kary”. I kończy opowieścią, jak to w Berlinie odniósł sukces bowiem jego autobus z polskimi uczestnikami konferencji został przepuszczony przez samochód, w którym znajdowała się Angela Merkel. „Dlaczego” – pyta facecjonista z „Polski Zbrojnej” i zaraz odpowiada: „Bo pani kanclerz miała czerwone światło”. Następnie ironicznie dodaje: „I to ma nas przekonać do germańskich porządków w Europie? Nigdy!”
W 2011 r. minister obrony Klich dokonał reorganizacji pionu wydawniczego MON. W miejsce działu Redakcja Wojskowa utworzył Wojskowy Instytut Wydawniczy. Posłów MON przekonywał, że ten zabieg powodują kwestie oszczędnościowe. Jeden z podwładnych Klicha odpowiadając na interpelację posła Wojciecha Szaramy z PiS wyjaśnił: „Dotychczasowe bezpośrednie finansowanie Redakcji Wojskowej z budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej na poziomie ok. 7,6 mln zł i dochodów własnych wynoszących ok. 1,2 mln zł zostało zamienione na dotację podmiotową w wysokości 7,173 mln zł i dochody własne w wysokości ok. 1,5 mln zł.” Rzeczywiście wykazano oszczędności – przedtem wydawano 8,8 mln, po zmianie 8,7 mln. Potwierdzenia czy tak rzeczywiście jest nie ma. Zdaniem ekspertów, w MON tworząc instytut "wybrało najmniej przejrzystą formę, która stwarza bardzo niezdrowy i potencjalnie korupcyjny mechanizm”. W prasie komentowano też powołanie na dyrektora nowej placówki Sarjusz-Wolskiego bez konkursu. Min. Klich powiedział, że „rechotał” czytając takie opinie. Sądząc po felietonie Sarjusz-Wolskiego w „Polsce Zbrojnej” ta skłonność do rechotania pozostała w MON.
Prof. Tadeusz Marczak kierujący Zakładem Studiów nad Geopolityką Uniwersytetu Wrocławskiegoogłosił tekst Europa w uścisku Niemiec
Wg Profesora Europa jest „w rękach Niemiec”, ale wnioski, jakie można wyciągnąć, nie są tak radosne, jak je chcą zobaczyć funkcjonariusze polskiego resortu obrony.
„Na wschód od Polski następuje reintegracja przestrzeni postsowieckiej w postaci tzw. Związku Eurazjatyckiego funkcjonującego od 1 stycznia 2012 roku. Na zachód od nas Niemcy usiłują uzyskać pozycję, jaką miała III Rzesza w latach 1939-1940. Polska i inne kraje międzymorza bałtycko-czarnomorsko-adriatyckiego traktowane są ponownie jako znienawidzony "kordon sanitarny" będący zawalidrogą w tworzeniu "wspólnej przestrzeni od Władywostoku do Lizbony", a ponadto jako potencjalny sojusznik Ameryki.”
…………………………….
Zastanawia jeszcze jedno. W końcu marca 1945 roku wojska niemieckie nie obroniły przed Rosjanami niemieckiego Gdańska.
Na jakiej podstawie redaktor z monowskiego pisma sądzi, że polskiego Gdańska wojska niemieckie będą broniły, nie wiadomo przed kim, z lepszym skutkiem?
0

Szeremietiew

Jaki jestem każdy widzi (każdy kto zechce).

200 publikacje
107 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758