ONA I ON
Like

Nie zwierzaj się kobiecie

18/10/2014
1503 Wyświetlenia
2 Komentarze
29 minut czytania
Nie zwierzaj się kobiecie

Nasze związki z ludźmi dlatego są ruiną, ponieważ nasza ich wizja powstała ze stereotypów nabytych od otoczenia, filmów, książek, więc są bardzo szkodliwe – bo gdy przyjrzysz się autorom tworzącym dzieła o miłości, większość z nich jest po rozwodach, odwykach albo próbach samobójczych, niekiedy udanych; to co taki człowiek może wiedzieć o miłości?

0


 

Samiec to nie prozac

A jednak czerpiemy od nich wiedzę – to oni plus religia i podpici wujkowie na rodzinnych imprezach, kształtują nasz umysł oraz przekonania. I jeśli kobieta od dzieciństwa marzy o welonie, i nasiąka fanatyczną wiarą że małżeństwo da jej szczęście, to jeśli go nie poczuje po ślubie – a poczuć nie może, rozumuje że winny jest mąż. A to nie mąż jest winien, bo mąż szczęścia dać nie może, tylko nieprawdziwe przekonanie o roli męża – jego zadaniem jest zarobić na rodzinę, przytulić w chwilach słabości i mądrze wychować dzieci.

Przekonania nabyte od sztucznie stworzonej kultury są tak silne, że opieramy na nich swoje życie, co szybciej bądź wolniej nam je łamie. Jeśli dalej szukać winnych tego stanu rzeczy, pod ścianę trzeba by postawić autorów książek, komiksów, filmów, ale i ci propagandziści ułudy skądś brali swoje przekonania – od innych nieszczęśników. Nikomu się nie udaje, wszyscy odchodzą nieszczęśliwi ze szramami na sercu, ale każdy myśli że wie o co chodzi – a zapatrzeni w ich dzieła naiwni ludzie, też myślą że wiedzą; a później bolesna kraksa, gdy rzeczywistość ściera się z nierealnymi fantazjami. No cóż, wyklepie się błotnik i jazda dalej – do następnej stłuczki.

Ktoś zawsze jest słabszy

Jednym z bardzo niszczących stereotypów jest przekonanie, że w związku należy wszystko sobie mówić. To jedno z największych kłamstw, które na wiele sposobów rujnuje słabszą osobę w związku.

Związek to dwie osoby, z których jednej zawsze mocniej zależy – i ta właśnie strona jest słabsza. Działa to zarówno w związku dwojga ludzi (nieważne jakiej orientacji), a także relacjach koleżeńskich, rodzinnych i biznesowych. Komu mniej zależy na wspólnej relacji, może stawiać warunki, czasem prowadzące do upodlenia. Tak się często zdarza w związku nieśmiałego mężczyzny, niepewnego swej mocy, upatrującego szczęścia w tej jednej jedynej (ofiara wszechobecnych mitów wpychanym nam do głowy od dzieciństwa), oraz kobiety która jest atrakcyjna i ma duże powodzenie. Nie zależy jej, ponieważ wie że zawsze ktoś chętnie ją przytuli i pocieszy. Wystarczy mieć dobre ciało, ładnie ubrać i podejść do pierwszego lepszego faceta, nawet na ulicy, zainicjować rozmowę, a większość facetów będzie momentalnie zainteresowana, a po kilku spotkaniach zakochana.

Zdesperowani, brzuchaci samcy

Świat pełen jest zdesperowanych samców, którzy uzależnili swoje poczucie spełnienia i sukcesu od posiadania kobiety; bez niej czują się nikim. Kobieta jest wyznacznikiem życiowego sukcesu, wskaźnikiem zajmowanej pozycji na drabinie społecznego powodzenia; im ładniejsza, tym większy i ważniejszy wydaje się jej facet. Ci nieszczęśnicy nie wiedzą, że to jak się czują zależy od nich samych, a nie od stanu posiadania. Milionerzy i miliarderzy mający pięknych kobiet na pęczki, także popełniają samobójstwa, wchodzą w narkotyki i alkohol, chyba nie uważasz że człowiek się tak upadla z poczucia życiowej satysfakcji? Pożądanie seksualne mężczyzn sprawia, że można nimi sterować jak szmacianą lalką, kobiety są do tej kontroli genetycznie przystosowane; im więcej w mężczyźnie testosteronu (tzw. męskości), tym większy niepokój zwany pożądaniem, które domaga się rozładowania w kobiecości, a więc jest niewolnikiem – bo pożądanie potrafi całkowicie zaćmić umysł, wpędzić w wielkie kłopoty. Gdy spojrzysz na ludzi w więzieniu, zobaczysz ofiary testosteronu i pożądania; pieniędzy, kobiet, władzy, pozycji i poczucia własnej ważności. Niejeden mężczyzna, gdy dowiedział się będzie ojcem od kobiety którą gardzi, nie rozumie co się właściwie stało; w żyłach płynął testosteron, tyłek w mini ładnie się zakręcił, na oczy spadło bielmo a kac trwa osiemnaście ciężkich, alimentacyjnych lat. No cóż, płacić trzeba, dziecko jest niewinne.

Jeśli więc kobieta widzi że facetowi zależy, bo przyzwyczaił się do przyjemności płynącej z seksu i chodzenia za rączkę po hipermarketach, gdy jest to dla niego wywyższeniem społecznym (co on w sobie ma, że jest z taką laską), wykorzystuje sytuację na różne sposoby – najczęściej finansowe, ale są Panie którym to nie wystarcza. Młodzi, naiwni ludzie wychowani na filmach nie zdają sobie sprawy, co pobożna katoliczka mówiąca o liczącym się wnętrzu i dobrym serduszku, może zrobić z mężczyzną dla samej zabawy. Ta zabawa to badzo miłe poczucie władzy nad innym człowiekiem, kontroli – to bardzo budujące uczucie dla kogoś, kto zawsze czuł się mały, nic nie znaczący. Wtedy rośnie we własnych oczach, odczuwa euforię – i dlatego Panie bardzo nie lubią, gdy mężczyzna je zostawia.

Femme Fatale; Boska moc zgrabnych nóg

Gdy one zostawiają, jest dobrze; gdy mężczyzna płacze błagając o powrót, rośnie poczucie bycia atrakcyjną, femme fatale dla której mężczyźni tracą głowę. Oto rozkosze władzy, zwłaszcza jak można odrzucić skamlącego faceta. Sam byłem świadkiem, jak znane mi kobiety chwaliły się samobójstwem wielbiciela. Nie rozumiałem tego, że dla kobiety to wielkie wyróżnienie, podbudowanie nadszarpniętego przez kult szczupłego ciała poczucia własnej wartości. Przecież to wielka tragedia dla rodziny i bliskich, zginął zrozpaczony człowiek – jak można na takim zdarzeniu budować własne poczucie wartości? Jednak można. „Jeśli ktoś dla mnie się zabija, to emanuję boskim czarem, mam władzę nad życiem i śmiercią” – a może po prostu trafiłaś na chłopaka, którego byle co pchnęło by do powieszenia się?

Dlatego jedną z zasad jest to, by nawet będąc w związku nie mówić wszystkich swoich tajemnic, bo niemal na pewno zostaną wykorzystane. W tym miejscu Panie zaoponują, „argumentując” że jestem płytki i pusty, trafiałem na złe kobiety a one są inne, dobre. Niestety „okazja czyni złodzieja”, a Paniami nie steruje logika, a szarpią nią emocje nad którymi ona nie ma żadnej kontroli – nawet ich nie rozumieją, ale ta siła emocji ma dla nich magiczne znaczenie, słuchają się ich nawet wtedy, gdy te niszczą im doszczętnie życie. Jeśli więc Pani po kilku latach małżeństwa poczuje że brzydzi się mężem, gra zakończona. Żadna terapia, prezenty i czołganie się po wycieraczce nie pomoże. Jest jeszcze koło ratunkowe w postaci pewnych technik psychomanipulacji, ale żeby je zastosować trzeba je znać (po co? Moja żabcia nigdy by mi tego nie zrobiła! Krzyczy brzuchaty Rysiek w kapciach znad gazety), oraz wiedzieć że statek którym płyniemy, właśnie tonie – a wszystko odbywa się po kobiecemu, w tajemnicy.

Rytualna, symboliczna zemsta kobiety

Emocja decyduje tak samo jak u mężczyzn, ale u Pań jest ona znacznie silniejsza. A co wtedy robi świadoma, logiczna część kobiety? Przyznanie że odejście od męża jest złe, grzeszne, potrafi zniszczyć kobietę – by do tego nie dopuścić, umysł uruchamia system obronny i tworzy logiczne usprawiedliwienie, które pomoże jej zachować poczucie bycia dobrą. Mąż więc staje się zły, ponieważ kochał za mocno/za słabo, za dużo pracował/za mało pracował, albo znacznie rzadziej otwarcie – ponieważ miał dać szczęście, a nie dał, zmarnował najlepsze lata, a przecież mogła poznać szejka naftowego i być szczęśliwa. Nieważne że jedynego szejka jakiego zna, to szejk truskawkowy w maku, realność nie ma wtedy żadnego znaczenia. Ceną za poczucie czystości moralnej kobiety, jest zawsze wstręt i złość na męża, w niektórych przypadkach nienawiść. Im większe poczucie winy za odejście, tym więcej negatywności projektowanych na męża.

Gdy od męża nie można odejść, bo szkoda pieniędzy i mieszkania, upokarza się męża w typowo kobiecy, rytualny sposób, a więc zdradą z jego przyjacielem, albo seks bez zabezpieczenia z kochankiem tak, by nasienie obcego mężczyzny było w ciele kobiety, symbolizując jego upokorzenie. Dla „zwykłych”, wychowanych na filmach i kulcie Matki Polki mężczyzn, wydaje się to być jakąś chorą fantazją, ale ludzie mocno doświadczeni przyznają mi rację – zwłaszcza ci, którzy gustują w mężatkach. Panie oczywiście gorąco zaprzeczają, oburzają się, zarzucają płytkość i pustkę duchowo – emocjonalną, ale fakty są jakie są. Przebudzenie z naiwnych mitów do prawdy, potrafi bardzo mocno boleć – kobieta to nie zwiewna, efemeryczna istota karmiąca się poezją i miłością, ale bezwzględna istota egoistycznie dążąca do zaprogramowanego celu, jakim jest potomstwo i jego wychowanie. W tej grze Twoje szczęście się nie liczy – tylko dobro dziecka. Z punktu widzenia to dobrze, z punktu widzenia męża, to często tragedia, zwłaszcza wtedy gdy nie zna tych prawideł.

Wrodzona przebiegłość kobiety

Wielu mężczyzn dziwi się, że ich ukochana kobietka potrafiła czasem z dnia na dzień zniszczyć wszystko zdradą, naprawdę złym słowem bądź destrukcyjnym zachowaniem. To mechanizm obronny pochodzący z dawnych czasów, gdzie kobieta by przetrwać, musiała wybierać najlepszych samców. Ci słabi, wrażliwi, nie liczyli się – ponieważ nie ochroniliby kobiety, nie wyżywili ich potomstwa. Kobieta musiała wytworzyć w sobie mechanizm, który nie niszczyłby jej psychicznie, pozwalał na bezustanne żonglowanie dawcami genów. Gdyby prehistoryczna samica miała depresję po rzuceniu nieudacznika, byłoby już po niej. Kobieta z depresją nie chce się kochać, staje się brzydka – żaden silny samiec nie będzie chciał kogoś, kogo trzeba nakarmić a nie ma z tego seksu i dzieci. A tak kobieta rzuca wrażliwca, wmawiając sobie że on jest zły i ją skrzywdził, więc dalej idzie nieskażona poczuciem winy – znajduje silnego samca, natura uruchamia w niej seks i feromony, rozmnaża się z nim i dba by jej geny przetrwały w dziecku.

A co z wrażliwcem? To natury już nie interesuje. Słabe umiera a mocne przetrwa. W tym wszystkim jest dla nas, mężczyzn wielkie szczęście – w XXI wieku siła nie oznacza już siły fizycznej, a zdolność zarabiania pieniędzy i wchodzenia w mocniejsze układy towarzysko – polityczne, czasem mafijne. Bo czy modele mają najpiękniejsze kobiety? Nie, karakany z milionami bądź miliardami. To oni zapładniają najpiękniejsze kobiety świata. Jeśli więc jesteś brzydki i niski, nie wszystko stracone. Niosę Ci dobrą nowinę, czyż to nie wspaniałe? Jeśli jesteś brzydki i nie umiesz zarabiać, też nie wszystko stracone – możesz rozwijać swą wewnętrzną moc, by znaleźć spełnienie i ukojenie bez zewnętrznych substytutów szczęścia. Jeśli jednak jesteś brzydki, leniwy i głupi, masz poważny problem. Czeka Cię wiele cierpienia – ono jednak może Cię zmotywować do pracy nad sobą. Zacznij od moich książek, np. „Stosunkowo dobry”.

„Prawdziwi mężczyźni” bronią swych „sukcesów”

Ostatnio czytałem, jak mąż z żoną poszli na terapię, do której ciągłymi awanturami namówiła nieszczęśnika małżonka – ale wzięła ze sobą w tajemnicy dyktafon. Gdy mąż się uzewnętrzniał, ona wszystko nagrywała, by po terapii użyć tego w sprawie rozwodowej. To co dodaje smaczku sprawie, to wyznania męża który przyznał się do pedofilii. Czy małżonka użyła nagrań od razu po sesji, by zatrzymać ohydnego przestępcę? Nie, poczekała do rozprawy na której oskubała go do czysta. Ponieważ od lat tkwię w gnojówce takich historii z życia wziętych, chyba już nic mnie nie zdziwi – podsłuchy to normalka, jak kamerki i sprawdzanie męża na wszelkie możliwe sposoby. Rozwód z winy męża oznacza że kobieta zyskuje wszystko – warto więc zainwestować w piękną Panią (testerkę wierności) z agencji, która pod kontrolą kamery zaciągnie faceta do łóżka. To się robi tak – najpierw pół roku wymuszonego „migrenami” celibatu, a później zrozpaczonego faceta atakuje pięknotka. Oczywiście to jego wina, mógł nie zdradzać – ale biedaczyna wziął ślub, myśląc że będą z żoną wzajemnie dbali o swoje potrzeby, a tymczasem jego największa potrzeba jest kwitowana płaczem, wrzaskami i oskarżeniami o bycie zwierzęciem, pustym gówniarzem, który siedzi sobie w pracy i odpoczywa 12h, a kobieta walczy o przetrwanie przy kawce i ciachu, wychodząc raz dziennie na spacer z dzieckiem do parku.

Zawsze gdy analizuję takie sprawy, pojawiają się „prawdziwi” mężczyźni. Poprzez filmy, seriale, wiedzę od mamy, babć i ciotek zbudowano w nich pewne przekonanie, że prawdziwość mężczyzny wyraża się w stworzeniu rodziny. Ożeń się, spłódź dzieci, zbuduj dom, posadź drzewo – to sens życia „prawdziwego” mężczyzny. Ale w takim razie czym różnimy się od zwierząt? One też zapładniają, budują domki na gałęziach czy wydrapują przytulne norki – to po co mamy samoświadomość, której nie mają zwierzęta? Myślę że celem człowieka jest poznanie prawdy o sobie samym – kim jest, po co w ogóle żyje. Czy to nie dziwne, że istniejemy w mroku kosmicznej pustki, na kręcącej się w kółko planecie? Zwierząt i „prawdziwych” mężczyzn to nie interesuje. Kto ma trochę więcej wrażliwości, chce to zrozumieć – tymczasem otoczenie zalewa go falą bezustannego hałasu – byle tylko nie mieć czasu na samotność, przemyślenie pewnych ważnych spraw. Ciężka harówka o byt i dzieci, zajmuje każdą chwilę. Taki człowiek nie wie kim jest – myśli że wie, ale nic nie wie. To co nazywa sobą, to dane mu imię, cechy płciowe, kolor skóry, sztuczna narodowość (bo granice się zmieniają, i ta sama ziemia należy do różnych państw); to wszystko etykietki. Ale kim jestem Ja? Dlaczego czuję tak a nie inaczej? Te pytania wymagają ciszy, medytacji, zagłębienia się głęboko w siebie – a świat promuje hałas, łoskot, sztuczne, nieprawdziwe cele, byle tylko odciągnąć Cię od zgłębiania swej natury. Tym bardziej domyślnym daje się bogów i święte książki z papieru do czczenia i zgłębiania – byle tylko nie skupili się na sobie, nie poznali siebie, tylko bajki o jednym z tysięcy wymyślonych przez ludzi bogów.

Nienawiść do „chorych psychicznie” bezdzietnych

Jeśli nie wiem kim jestem, to co przekażę dziecku? Czego je nauczę? Rozmnażają się nawet bakterie, bo to umie każdy; ale wychować to wyższa szkoła jazdy, i większość tego egzaminu nie zdaje; bo gdyby było to takie proste, ziemia nie byłaby areną gwałtów, mordów, nędzy, wyzysku i okrucieństw. Te koszmary tworzą ex słodkie bobaski; dawniej wesoło gęgał i rżnął w pieluchę, dziś handlarz narkotykami i organami, pedofil czerpiący rozkosz z cierpienia swych ofiar.

Wróćmy do „prawdziwych mężczyzn”, którzy twierdzą że są szczęśliwi, a ci którzy nie chcą mieć dzieci i rodziny, są chorymi psychicznie, nieszczęśliwymi egoistami. Dyskusja z tym typem człowieka jest wręcz niemożliwa, ponieważ słowo „szczęście” można przypisać do wszystkiego; nie ma jak tego sprawdzić. Ludzie w swej masie są przygnębieni, pełni konfliktów wewnętrznych, stłumionej agresji i strachu, a gdy poznają kobietę i czują przypływ entuzjazmu, nazywają to szczęściem. I jeśli nawet dobrze im w rodzinie, wygodnie, to jakie to szczęście skoro w każdej chwili wydarzenie zewnętrzne może je zniszczyć? Przecież żona może odejść z Twoim kolegą, umrzeć, zabrać Ci w majestacie prawa mieszkanie, przepędzając Cię pod most – ktoś kto ma minimum inteligencji, musi sobie z tego zdawać sprawę.

Prawdziwa siła nie wypływa z mięśni

Oto w każdej chwili, wszystko na czym się w życiu opierasz może runąć, zawalić się. To budzi strach, pragnienie sprawienia by taka opcja się nie zdarzyła. Trzymasz więc mocno, boisz się, troszczysz, zabiegasz, pętasz, więzisz – by nie odeszło to wszystko, z czym powiązałeś swoje zadowolenie i poczucie sukcesu. A trzymana na łańcuchu kobieta się dusi, szukając wytchnienia od kajdan, którymi ją unieruchomiłeś w bezpiecznej dla siebie pozycji – tak, to oznacza zdradę. Ktoś kto się nie boi utraty przyjemności (utożsamionej z kobietą), nie trzyma jej na siłę – i to kobiety bardzo szanują, traktują jak przejaw olbrzymiej siły. Są dwa sposoby na bycie bożkiem kobiet. Pierwszy to pokochanie siebie – daje to olbrzymią przyjemność, nie uzależnia od nikogo. Drugi to zostanie psychopatą, który dba tylko o siebie, a otoczenie jest przedmiotem które służy zaspokajaniu jego potrzeb. Obie te persony mają w nosie to, czy kobieta będzie z nimi czy odejdzie. I obie te osobowości są oblegane przez kobiety, bo niezależność od kobiet jest zawsze siłą, którą one uwielbiają, czczą i szanują. Łasisz się jak piesek? Przejawiasz słabość. Siła to niezależność od kobiety, własne źródło przyjemności – gdy ją stracisz, staniesz się słaby. To dlatego Panie tak walczą z pasjami i przyjaciółmi męża, by ten stracił podporę i wsparcie, gdy ona zastosuje chwyt „wyjazd do mamusi z dzieckiem”, albo dwutygodniowe milczenie.

Jestem szczęśliwy! Wrzasną ciepłe Miśki, co lubią się przytulać, jeść dobre obiadki i stukać w kakao. To ma być szczęście? Nie, to bezustanny ból i lęk – o żonę, dzieci, zdrowie. Ktoś kto nazywa to szczęściem, po prostu zakrywa prawdę, oszukuje. Szczęście prawdziwe to stan, w którym nie ma ani grama lęku – a w szczęściu rodzinnym, lęku jest coraz więcej i więcej. Prawdziwe szczęście nie ma nic wspólnego z osiągnięciami, pozycją zawodową, ilością pieniędzy – to coś, na co nie ma wpływu żaden kaprys losu. Taki stan można osiągnąć, trenując podwyższanie samooceny. Polega to w skrócie na pokochaniu siebie, ale nie małego, chciwego ego, a tej Boskiej iskry w nas, która jest nami, a jednocześnie nie jest.

Rodzina to biznes, kiedyś to zrozumiesz

Ślub i założenie rodziny, to terminowy biznes; mężczyzna zarabia, kobieta zajmuje się dziećmi a poten one odfruwają by robić to, czego nauczyli się w domu. W biznesie nie ma miejsca na porywy serca, bo to są tylko interesy – gdy mężczyzna traci zdrowie, kobieta najczęściej go zostawia. Trochę tego widziałem w Konstancinie, gdy odwiedzałem dziadka ze złamanym kręgosłupem. Znowu gdy kobieta się mocno zaniedba, mężczyzna może odejść. Rodzina to ważny biznes, bo jego nadrzędnym celem jest wychowanie potomka – nikt Ci tego powie otwarcie, bo ludzie się wstydzą i boją drwin, ale fora są pełne wyznań tych, których anonimowość zachęciła do ukazania prawdziwego wizerunku rodziny. Spójrz co się dzieje z facetami kilka lat po ślubie – ciągłe wrzaski, awantury małżonki która jest nieszczęśliwa, bo wmówiono jej że mąż daje szczęście – a mąż szczęścia dać nie może. To nie tabletka, tylko człowiek który także chce szczęścia. Mamy dwie osoby, a każda liczy że ta druga da jej szczęście; piękna para gdy minie hormonalny haj zwany zakochaniem, zmienia się w parę nienawidzących się żebraków. Zaczynają szukać szczęścia poza związkiem, ale znajdują tylko haj zakochania i euforię ukrywania się z seksem po hotelach. Gdy haj minie, wraca niezałatwiona sprawa – podstawowy ból, który ludzie próbują zasypać jedzeniem, papierosami, wódą, narkotykami, kolejnymi miłostkami, religiami i przeróżnymi guru.

Dopóki w pełni nie poznasz i nie pokochasz siebie, ten ból będzie Tobą kierował w różne kierunki – a każdy z nich da Ci jedną chwilę euforii na kilkadziesiąt pełnych cierpienia (gniew, strach, irytacja, rozpacz, żal, nienawiść).

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum.

——————————————

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758