Bez kategorii
Like

Milioner?

27/12/2012
427 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Historia z „prawem” w tle.

0


    To był mój najbogatszy znajomy jakiego miałem. Jeszcze z czasów dzieciństwa. Wydawałoby się, że ma dawno za sobą walkę o byt. Nawet sobie nie wyobrażałem co mogłoby się złego mu przydarzyć.

 

   Życie go nie rozpieszczało. Kilkanaście lat temu wyjechał do USA. Tam zachorował. Na tyle poważnie, że po kilku miesiącach „leczenia” amerykańscy lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Kiedyś, gdy już praktycznie nie miał na nic siły, przyszedł do niego jeden z młodych lekarzy i powiedział:

 – Jeśli chce Pan żyć niech Pan szybko stąd ucieka. Póki jeszcze są na wyleczenie jakiekolwiek szanse.

   I dał mu namiar na jakiegoś znachora z chińskiej dzielnicy. Znajomy rady posłuchał. Po następnych kilku miesiącach był już zdrowy. Ile w tym jest zasługi chińskich lekarzy nie wnikam. Ale do ich zaleceń się stosuje.

   W miejscowości gdzie mieszkałem przez dwadzieścia lat, kupił dom. Włożył w jego remont serce.  Wybudował sobie prywatne studio nagrań, wyposażył je w  sprzęt o jakim ja mogłem sobie tylko pomarzyć. Założył firmę i sprowadzał artystów o światowej renomie.

   Słysząc o moich przeprawach z sądami tylko się wzdrygał i zapewne nie chciałby być kiedykolwiek w mojej skórze. Zapewne sądził, że mój przypadek jest wyjątkowy. Po prostu na mnie padło. Ot, nieszczęście jak wiele innych. Chociażby jak złamanie nogi.

   Historię znam z ust bliskiego kolegi. Kiedyś u niego robił instalację elektryczną. Żona znajomego gdzieś na chwilę wyszła. I tyle ją widział. Na drugi dzień odwiedziła wszystkie odpowiednie instytucje. Zgłosiła pobicie przez męża i wystąpiła o rozwód.

   Znajomy był zdruzgotany i całkowicie nieprzygotowany na zaistniałą sytuację. Zadzwonił do mnie. Bo miałem styczność z polskim tak zwanym wymiarem sprawiedliwości. I poprosił o radę. Ale wątpię bym go pocieszył. Raczej bardziej wystraszyłem. Po tej rozmowie już więcej do mnie nie zadzwonił. Wcale się temu nie dziwiłem. Wkrótce o wszystkim zapomniałem.

   Niedawno rozmawiałem z kolegą. Przyjechał na święta z Szwajcarii. Tam pracuje. Powiedział:

 – Słyszałeś o A.?

   Nie słyszałem. To mi opowiedział.  W jej rodzinie było wielu prokuratorów. Rodzina z tradycjami. Więc go zamknęli. Na trzy miesiące. Na razie. Ale osobiście wątpię by kiedykolwiek wyszedł. I powinien się pożegnać ze swoimi milionami. Z domem też. I z córką. Nie wiem czy zdążył sprzedać domy w USA i Wielkiej Brytanii. Bo miał taki zamiar. Lepiej by było dla niego żeby nie. Byłaby szansa, że nie będą mogli mu  zabrać wszystkiego.

   Skąd wiem, że jest niewinny? Nie wiem. Ale wiem, że na uczciwy proces nie ma co liczyć. Kolega-elektryk powiedział, że jak wychodziła jego żona to jeszcze nie była pobita, a już nie wróciła nigdy. W mediach już robią z niego potwora. Nie wiadomo gdzie siedzi w areszcie. Dla dobra śledztwa nikomu się nie pozwala go odwiedzić. Jego pieniądze zostały zablokowane. Nie może wynająć do obrony nikogo kogo by sam chciał. Nie może się leczyć jak do tej pory. Niemożliwe?

   Korzystając z okazji  wspomnę o swojej sprawie. Zostałem ojcem bez kompletnie żadnych dowodów. Według sądu badania DNA świadczące o mojej niewinności o niczym nie przesądzały. Robiłem więc  je wielokrotnie zanim mnie uniewinniono. Trwało to chyba z 15 lat. W tym czasie byłem wielokrotnie więziony, nie mogłem podjąć żadnej legalnej pracy, straciłem zdrowie w stopniu uniemożliwiającym mi samodzielną egzystencję.

   O odszkodowaniu powinienem zapomnieć. Bo polskie przepisy mają tylko na celu obronę sędziów i ich decyzji. Poza tym aby dostać odszkodowanie to musi być szkoda. Według sądu w moim wypadku jej nie ma. Nie ma też żadnego znaczenia fakt, że w wielu sprawach (np. uniewinnienie przestępcy) zwyczajnie kłamano. Wyroki są prawomocne i powinienem się z tym pogodzić. Dodam tylko taki szczegół, że chodziła w ciąży z „moim” dzieckiem 4.5 roku. Dla sędzi, która wydawała ten wyrok było to wielce prawdopodobne.

   Żyję, więc  i powoli zdycham w nędzy. Na zlecenie sądu. I dzięki niemu. Ale zgodnie z „prawem”.

………………………………………………………………………………………………………………………………

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

………………………………………………………………………………………………………………………………….

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758