Bez kategorii
Like

Migal 90/90, czyli nie rzucajcie we mnie bidonami

19/01/2013
592 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Lance Armstrong przyznał się do brania środków dopingowych. Na każdym, kto choć trochę interesuje się kolarstwem, nie zrobiło to wrażenia? Dlaczego?

0


 Bo wszyscy wiedzą, że nie da się jechać przez kilkanaście dni po kilkaset kilometrów, i to po górach. W tym sporcie biorą wszyscy i wszyscy o tym wiedzą. I tylko świętoszki lub głupcy sądzą, że można zwyciężyć w Tour de France czy Vuelta a Espana bez sztucznego wspomagania. Ale co to może mieć wspólnego z polityką?
Ma o tyle, że w polityce też ukrywa się kilka wstydliwych spraw, a ci, którzy je obnażają, są pokazywani jako czarne owce. Jedną z takich kwestii jest to, co ujawniłem przed rokiem, jako zasadę „Migala 90/90”. Pamiętacie? Dziś kolejne potwierdzenie mojej teorii, iż 90% posłów nie wie o 90% tego, nad czym głosuje. Aby się o tym przekonać wystarczy spojrzeć na listę głosowanych w tym tygodniu tematów w Parlamencie Europejskim (tak jest co miesiąc). Ich wielość, a przede wszystkim różnorodność, nie pozwalają na ich porządną analizę, nie mówiąc już o orientowaniu się we wszystkich poprawkach, jakie do nich wniesiono ( w sumie było ich kilkaset).

Spójrzcie Państwo na tematy głosowań PE od wtorku do czwartku:
Ponowny rozwój obszarów miejskich jako wkład we wzrost gospodarczy,
Rola rozwoju terytorialnego w ramach polityki spójności,
Fundusz Solidarności Unii Europejskiej – wdrożenie i stosowanie,
Postępowanie administracyjne w UE,
Informowanie pracowników i konsultowanie się z nimi, przewidywania restrukturyzacji i zarządzania nimi,
Strategia UE na rzecz Rogu Afryki,
Wymiar rozwojowy praw własności intelektualnej w dziedzinie zasobów genetycznych,
Klasyfikacja, pakowanie i etykietowanie preparatów niebezpiecznych,
Zrównoważona eksploatacja zasobów rybołówstwa Morza Śródziemnego,
Zawarcie protokołu uzupełniającego z Nagoi – Kuala Lumpur dotyczącego odpowiedzialności i odszkodowania do Protokołu kartageńskiego o bezpieczeństwie biologicznym,
Finanse publiczne w unii gospodarczej i walutowej,
Agencje ratingowe,
Przedsiębiorstwa zbiorowego inwestowania w zbywalne papiery wartościowe (UCITS) i zarządzający alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi,
Długoterminowy plan w zakresie zasobów dorsza w Morzu Bałtyckim i połowu tych zasobów,
Zmiana Regulaminu Parlamentu dotycząca porządku pierwszeństwa wiceprzewodniczących wybranych przez aklamację,
Gwarancja dla młodzieży,
Rola polityki spójności UE i jej podmiotów we wdrażaniu nowej europejskiej polityki energetycznej,
Możliwość wprowadzenia obligacji stabilnościowych,
Umowa o partnerstwie i współpracy między UE i Irakiem,
Wdrożenie Umowy przejściowej ustanawiającej ramy Umowy o partnerstwie gospodarczym między Wspólnotą Europejską a państwami Afryki Wschodniej i Południowej w świetle obecnej sytuacji w Zimbabwe,
Umowa przejściowa ustanawiająca ramy Umowy o partnerstwie gospodarczym między państwami Afryki Wschodniej i Południowej a WE,
Modernizacja pomocy państwa,
Ofiary niedawnych pożarów w zakładach włókienniczych, zwłaszcza w Bangladeszu,
Zalecenia konferencji przeglądowej Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej dotyczące Bliskiego Wschodu wolnego od broni masowego rażenia,
Rozporządzenie w sprawie obowiązkowego oznaczenia pochodzenia niektórych produktów przywożonych z państw trzecich,
Obecny stan stosunków handlowych UE-Mercosur,
Przemoc wobec kobiet w Indiach,
Sytuacja w zakresie praw człowieka w Bahrajnie,
Sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej,

Gwarantuję, że żaden polski europoseł nie jest w stanie kompetentnie wypowiedzieć się na więcej, niż trzy, cztery z powyższych tematów (zwłaszcza, że do każdej rezolucji było od kilku do kilkudziesięciu poprawek). Dlatego pomimo tego, że na moją głowę sypią się wciąż gromy i jestem przedstawiany jako głupek, który nie wie, nad czym głosuje, będę nadal przekonywał was do tego, że ta nadprodukcja legislacyjna jest problemem. Że problemem jest to, iż posłowie nie mają pojęcia co przegłosowują. Bo gdyby było tak, że polska ziemia wydała jednego kretyna, czyli mnie, który nie wie, nad czym głosuje, to to nie byłby żaden kłopot – ot, jeden bałwan więcej. Ale ja piszę o czymś, czego moi krytycy nie chcą zrozumieć – że każdy poseł (także ulubieńcy moich krytyków) jest w tej samej sytuacji, a jeśli twierdzi inaczej, to zwyczajnie kłamie (zachęcam media do poddania takiego śmiałka testowi).

I to jest prawdziwy problem – brak kontroli ustawodawcy nad procesem legislacyjnym. Jak jeszcze dodacie do tego to, iż na przykład w Polsce 90% aktów prawnych jest przygotowywanych przez władzę wykonawczą i że rząd zabrania swoim posłom "grzebania" w projektach ustaw, to będziecie mieli w pełni smutny obraz współczesnej demokracji. Ale można oczywiście wyciągać z tego, co piszę jeden wniosek – Migalski jest głąbem, który nie wie, nad czym głosuje. Ale w takim wypadku rodzi się pytanie o to, kto tak naprawdę jest owym głąbem.
Wszyscy w kolarstwie biorą. Wszyscy w polityce nie mają pojęcia nad czym głosują. Lance Armstrong został zmuszony do przyznania się do tego. Ja nie musiałem. Doceńcie to. I nie proszę o to moich politycznych oponentów – oni zapewne skorzystają z okazji i będą twierdzić, że to głupi Migalski jest leniem i kretynem nie wiedzącym nad czym głosuje (nota bene – miło byłoby zobaczyć takiego krytyka w czasie odpowiadania na pytania o wszystkie poprawki we wszystkich przegłosowanych w tym tygodniu rezolucji PE). Proszę o zrozumienie tego problemu liderów opinii (dziennikarzy, publicystów, komentatorów). To jedynie oni są w stanie docenić to, co mówię jako widz i jako uczestnik procesów politycznych. W środku peletonu widać właśnie takie rzeczy. Więc nie rzucajcie we mnie bidonami (to zrobią inni członkowie peletonu). Wy, obserwujący nas z zewnątrz, dostrzeżcie, że ten wyścig jedzie prosto w przepaść. Bezmyślnie i bezsensownie.

0

Marek Migalski

283 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758