Bez kategorii
Like

METODA NA TAŁATAJSTWO

08/07/2012
678 Wyświetlenia
0 Komentarze
29 minut czytania
no-cover

„Wszystko psieje, kochany panie. Marnieje i gubi się w kiczu, banale i pospolitości. I zanurza w prostactwie i prymitywizmie. Spójrz tylko dookoła siebie. Co za chamstwo i zwulgarnienie. A jak się to tałatajstwo rozpycha ?! Jak się panoszy ?!

0


„Wszystko psieje, kochany panie. Marnieje i gubi się w kiczu, banale i pospolitości. I zanurza w prostactwie i prymitywizmie. Spójrz tylko dookoła siebie. Co za chamstwo i zwulgarnienie. A jak się to tałatajstwo rozpycha ?! Jak się panoszy ?! Hołota, mój drogi, rządzi dziś nami. Szpagatowa inteligencja. Półgłówki. Słowa nie wydusi z siebie poprawnie, tylko sepleni i bełkocze, a bierze się do sterowania państwem. Bez fantazji i lotnego umysłu. Gorycz, mój drogi, tylko gorycz. W takim świecie nie można godnie żyć” (Stanisław Srokowski, Samotność, s.130).

Od dłuższego czasu zastanawiamy się nad niechlubnym fenomenem dobrze rozwijających się w Polsce, patologicznych zjawisk. Wiele prawd o patologiach już zostało napisanych na łamach Nowego Ekranu. Zostały one w zasadzie zdiagnozowane. Można je podsumować zacytowanymi p/w zwierzeniami arystokratki z powieści Stanisława Srokowskiego.

Nie krusząc kopii o szczegóły, najważniejsze wydaje się poszukiwanie skutecznych sposobów na zatrzymanie terroru urzędników, sędziów, prokuratorów, policjantów, funkcjonariuszy służb specjalnych. To oni – jeśli należą do grupy określanej mianem „black collars” – są najpoważniejszym zagrożeniem dla demokratycznych fundamentów państwa.
 
Co może zrobić dotknięty patologią czarnej władzy Obywatel Rzeczypospolitej ?
Może – i nawet powinien – dochodzić swoich praw w kraju i za granicą. Jednak od samego początku konfliktu warto mieć na względzie, że gdy sprawę przejmuje kasta „black collars”, dostępne w kraju środki prawne okażą się całkowicie nieskuteczne. Wszelkie działania, które trzeba w kraju podejmować, będą, niestety, jałowe. Kasta uniemożliwi egzekucję naruszonych praw i wolności obywatelskich.
 
Co wówczas należy uczynić?                              
Trzeba koniecznie wyjść z problemem poza zaklęty krąg, co w praktyce oznacza poszukiwanie pomocy poza granicami kraju. W pismach kierowanyc do władz polskich i zagranicznych warto się powoływać na zasadę pierwszeństwa prawa wspólnotowego, która wynika z orzecznictwa ETS. Mówi ona, że: „prawo wspólnotowe ma pierwszeństwo przed prawem krajowym”, „państwa mają obowiązek zapewnić skuteczność prawa wspólnotowego”, „krajom członkowskim nie wolno jest wprowadzać przepisów prawa krajowego, które byłyby sprzeczne z prawem wspólnotowym”, „w razie sprzeczności przepisów prawa wspólnotowego i krajowego, zastosowanie mają przepisy prawa wspólnotowego”, „późniejsze prawo krajowe nie deroguje wcześniejszego prawa wspólnotowego”.
 
Najważniejsze w tym zakresie jest orzeczenie w sprawie Flaminio Costa vs. ENEL (C-6/64) z 1964 r. Warto też znać – i powoływać się w swych wystąpieniach – na zasadę wykładni prawa krajowego zgodnie z prawem wspólnotowym. Zasada ta oznacza obowiązek nałożony na sądy krajowe państw członkowskich Unii Europejskiej interpretowania prawa krajowego zgodnie z prawem wspólnotowym.
 
Mając na uwadze ścieżkę międzynarodową trzeba sie także zapoznać z Decyzją Ramową Rady Unii Europejskiej z dn. 13 czerwca 2002 r. Informuje ona, że Rada UE dysponuje własnym organem dochodzeniowo – śledczym, który może sprostać tym wszystkim zadaniom, którym nie sprostały – z różnych powodów – polskie organy ścigania. Międzynarodowy organ ma największe szanse na rzetelnie rozpoznanie okoliczności spraw zmataczonych przez polski wymiar. Co prawda w Decyzji jest mowa o wspólnych zespołach dochodzeniowo – śledczych (art. 1 pkt a Decyzji Ramowej Rady UE z dn. 13 czerwca 2002 r. podnoszony w sprawie 2002/465/WSISW), co sugeruje, że takie zespoły rozpoznają zjawiska przestępczości zorganizowanej na skalę międzynarodową, to jednak nie zaszkodzi poinformować tą drogą Unię Europejską o problemach z związanych przestępczością ukrytą w polskich gabinetach władzy. Tego boją się najbardziej „black collars”, żerujący na autorytecie polskich instytucji i udzielający swojej władzy ponadstandardowym interesom klik i organizacji o charakterze mafijnym. Warto również pamiętać, że Art. 17 Konwencji (Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (Dz. U. 1993, Nr 61, poz. 284) nakazuje, aby Rzeczpospolita nie przyznawała sobie prawa do zniweczenia praw i wolności w niej wymienionych.
 
Ponieważ płynnie przeszliśmy do ETPC w Strasburgu, kilka słów na ten temat.
Gdy w 2010 r. składałam skargę do ETPC w Strasburgu prawnicy mówili mi, że brak wyczerpania drogi instancyjnej w kraju jest traktowany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka jako przeszkoda do rozpoznania sprawy. Mieli rację jedynie częściowo, wszak Trybunał postawił warunek, aby krajowe środki odwoławcze były wystarczająco pewne w praktyce, a obowiązek udowodnienia, że skuteczne środki były w praktyce dostępne, ciąży na Państwie, którego dotyczy skarga. Jako pewne (skuteczne) Trybunał uznaje tylko takie środki, które mogą doprowadzić do zmiany skarżonego orzeczenia.
 
Pamiętajmy, że skarżący nie musi podejmować próby wykorzystania konkretnych instrumentów prawnych jeśli wykaże, powołując się na stosowne orzecznictwo, iż nie dają one nawet minimalnej szansy powodzenia. Dla  zainteresowanych podaję przykłady takich orzeczeń: wyrok z dnia 12 marca 1987 r. w sprawie Ugurlukoc przeciwko Niemcom, (skarga nr 11945/86, DR76/A-26), decyzja z 8 marca 1994 r. w sprawie Vingrove vs. Wlk. Brytania (skarga nr 17419/90).
 
Wielu pokrzywdzonych zainteresuje z pewnością informacja, że wyjątkowo można w ogóle nie korzystać z drogi krajowej, jeżeli potrafi się udowodnić, iż środki prawne i tak nie będą skuteczne (por. wyroki w sprawach: Aksoy v. Turcja z dn. 18.12.1996 i Kaniewski v. Polska z dn. 8.11.2005 r., sygn. 38049/02). Jeżeli więc krajowy środek zaskarżenia nie rokuje szans powodzenia, dochodzi do uchylenia zasady wyczerpania przez skarżącego drogi postępowania krajowego (porównaj także orzeczenie ETPC z dn. 16.10.2001 r., sygn. 37555/97 w sprawie O’Hara v Wlk. Brytania).
 
Trybunał w Strasburgu stoi na stanowisku, że „celem Art. 35 ust. 1, który określa zasady wyczerpania krajowych środków prawnych, jest zapewnienie Państwom – Stronom możliwości zapobieżenia lub naprawienia domniemanego naruszenia, zanim zostanie ono zakomunikowane Trybunałowi”. Art. 35 ust. 1 jest więc stosowany z pewną dozą elastyczności i bez zbędnego formalizmu (z orzeczenia z dn. 21 grudnia 2010 r. sygn. akt 27225/05, Gajewski vs Polska).
 
Dlatego moja skarga została przyjęta. Trybunał podzielił mój punkt widzenia, poparty stosownymi orzeczeniami.
Ty też masz taka szansę.
 
Składając skargę do ETPC w Strasburgu trzeba rozważyć, czy środki zaskarżenia, podejmowane w trybie zwyczajnym i ewentualnie nadzwyczajnym (kasacja) zrodziły, względnie zrodziłyby jakiekolwiek szanse na zmianę zaskarżonych orzeczeń. Dodać w tym miejscu należy, że zgodnie z obowiązującym w Polsce stanem prawnym i orzecznictwem Sądu Najwyższego, od orzeczeń wydawanych w postępowaniu przygotowawczym, które nie przekształciły się w postępowanie prowadzone przeciwko określonej osobie, kasacja nie przysługuje i jest niedopuszczalna (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 8 listopada 2006 r., sygn. akt II KK 83/06).
 
Sąd Najwyższy uznał, że tego typu rozstrzygnięcia procesowe nie są orzeczeniami kończącymi postępowanie w sensie materialno-prawnym, bowiem w myśl art. 327 par. 1 kpk tak zakończone postępowanie przygotowawcze może być w każdym czasie podjęte na nowo na mocy postanowienia prokuratora, jeśli nie będzie się toczyć przeciw osobie, która w poprzednim postępowaniu występowała w charakterze podejrzanego.
Ofiary polskiego wymiaru sprawiedliwości często mają do czynienia z przewagą postępowań, w których Sąd Najwyższy orzekłby brak przesłanek do wniesienia kasacji z wymienionego powodu formalnego.
 
Odnosząc się do kolejnego warunku ETPC w Strasburgu; mianowicie do 6 miesięcznego terminu do złożenia skargi (por. Art. 35 ust. 1 Konwencji) należy rozpoznać, czy skarga dotyczy sytuacji trwałej – jak na przykład jest u blogera Goczyńskiego. Jeśli tak, to skarga do ETPC może być została złożona w trakcie trwania tej sytuacji. Często bywa, że zdarzenia, które mogą być objęte skargą, a były przedmiotem postępowań karnych i administracyjnych, wiążą się ze sobą bezpośrednio w jeden ciąg przyczynowo-skutkowy, układając się w klarowną całość, pozwalającą opisać schemat zachowań organów wymiaru sprawiedliwości i administracji rządowej RP. Wówczas zachowania te należałoby zakwalifikować do rodzaju rozmyślnych i uciążliwych aktów przemocy, przesądzających o naruszeniu uprawnień wynikających z Konwencji.
 
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w wyroku z dn.18.01.1978 r., sygn. akt 5310/71 stwierdził: „nie do pogodzenia z postanowieniami Konwencji jest praktyka składająca się z nagromadzenia identycznych bądź analogicznych naruszeń (Konwencji), które to naruszenia są wystarczająco częste i połączone ze sobą w liczbie pozwalającej stwierdzić, że stanowią nie tylko oddzielne incydenty lub wyjątki, ale wzór lub system”.
Owa przyczynowo-skutkowa systemowość zdarzeń może mieć istotne znaczenie dla uznania zasadności skargi. Może znamionować stan trwałości naruszania uprawnień, co może przesądzić o konieczności łącznego potraktowania zdarzeń ujętych w aktach spraw karnych i administracyjnych. To zaś może mieć doniosłe znaczenie dla możliwości łącznego ich rozpoznawania – jeszcze w trakcie lub po ustaniu trwałej sytuacji.
 
Generalnie jest tak, że termin sześciu miesięcy do wniesienia skargi biegnie od zdarzenia, które doprowadziło do naruszenia Konwencji, jednakże gdy dotyczy to trwałej sytuacji, biegnie on od końca (ustania tej sytuacji). W szczególnych okolicznościach za usprawiedliwione Trybunał uznaje także wystąpienie ze skargą do ETPC po upływie terminu, a nadto akceptowane bywają skargi odnoszące się do przypadków ciągle jeszcze trwających naruszeń.W decyzji z dnia 10 października 1983 r. (Leander vs. Szwecja, skarga nr 9248/81/DR34/78) Trybunał orzekł, że skarżący nie ma potrzeby sięgania po środki, które – chociaż teoretycznie mogą być sposobem załatwienia sprawy – praktyce nie dają żadnej szansy poprawienia zarzucanego naruszenia Konwencji. W razie wyboru między różnymi środkami możliwymi do wykorzystania przez skarżącego, art. 26 Konwencji musi być stosowany w sposób uwzględniający rzeczywistą sytuację jednostki, w celu zapewnienia skutecznej ochrony praw zagwarantowanych w Konwencji.
 
Trybunał orzekł, że jeśli państwo – strona Konwencji powołuje się na obowiązek wykorzystania środków prawnych, musi udowodnić istnienie konkretnych i dostępnych środków (z orzeczenia z dnia 11 grudnia 1982 r., Farrel przeciwko Wlk. Brytanii, skarga nr 9013/80, DR 30/96 i 102).
 
Konwencja przewiduje, że rządy państw są odpowiedzialne za działanie wszystkich organów państwowych, gdyż przedmiotem sporu we wszystkich sprawach przed Trybunałem jest międzynarodowa odpowiedzialność państwa (zob. Lukanov przeciwko Bułgarii, wyrok z 20 marca 1997 r., § 40, RJD 1997 – II). Z treści art. 1 Konwencji wynika, że Rzeczpospolita ma obowiązek zagwarantować Obywatelowi zapisane w niej prawa i wolności.
 
Kiedy Rzeczpospolita narusza przepis Art. 2 ust. 1 Konwencji?
Może to nastąpić wskutek zaniechania działań możliwych do podjęcia przez organy ścigania i przez administrację rządową. Art. 2 wprowadza ogólny obowiązek prawnej ochrony życia, nakładając go na państwo. Prawo do życia jest prawem szczególnym. Jego przestrzeganie jest pierwszym i podstawowym warunkiem istnienia wszystkich innych praw i wolności.
 
Stwierdzenie, iż „prawo każdego człowieka do życia jest chronione przez ustawę” oznacza, że nie chodzi wyłącznie o powstrzymanie się przez państwo przed aktami rozmyślnego pozbawienia życia; ma ono również obowiązek podejmowania właściwych kroków w celu ochrony życia, np. zabezpieczania przed aktami przemocy ze strony innych osób. Nie oznacza to, że państwo musi wykluczyć wszelką własną przemoc. Powinno jednak właściwie rozeznać sytuację, zanim jego organy zastosują przemoc w jakiejkolwiek postaci. Wszak powszechnie wiadomym jest – i tego nie trzeba dowodzić, że na skutek umyślnego użycia długotrwałej przemocy może dojść do śmierci człowieka (targnięcie się na życie, zabójstwo, skrytobójstwo).
 
Jeśli więc istnieje uzasadnione przypuszczenie, że władze Polski wiedziały, a w każdym razie wiedzieć powinny o ryzyku zagrożenia dla Twojego życia, zdrowia lub bezpieczeństwa i zaniechały działań możliwych do podjęcia w granicach uprawnień, których oczekujesz od organów ścigania i od administracji rządowej, to możesz wskazywać na naruszenie tego artykułu.Pamiętaj, że państwo musi Tobie przedstawić podstawy do uchylenia się od obowiązku przestrzegania art. 2 ust. 1 Konwencji. Tymczasem nie jest to łatwe, gdyż Konwencja stanowi, że Państwa nie mogą uchylić się od obowiązków wynikających z art. 2 nawet w sytuacjach nadzwyczajnych – co wynika z art. 15 Konwencji.
 
Wszyscy mamy świadomość, że Państwo może ograniczać prawa i wolności i może podejmować środki uchylające ich stosowanie oraz stosowanie zobowiązań wynikających z Konwencji. Odbywać się to jednak musi w zakresie ściśle odpowiadającym wymogom sytuacji i pod warunkiem, że środki te nie są sprzeczne z art. 3 Konwencji i z art. 4 protokołu numer 7 z dnia 22 listopada 1984 r. Na podstawie art. 15 ust. 2 KE państwo nie może uchylić się od obowiązku przestrzegania art. 3 – i to nawet „w przypadku wojny lub innego niebezpieczeństwa publicznego zagrażającego życiu narodu”.
 
Z obowiązku państw zapewnienia każdej osobie pozostającej w ich granicach jurysdykcji praw i wolności [(tj. z art. 1 Konwencji)] wynika, iż muszą one podejmować kroki gwarantujące, żeby osoby te nie były poddawane torturom, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu. Dotyczy to także znęcania się przez osoby prywatne. Konwencja bezwzględnie zakazuje tortur i nieludzkiego lub poniżającego traktowania lub karania.
Art. 3 Konwencji mówi, że „nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu”.
W znanych mi sprawach poruszanych na łamach Nowego Ekranu chodzić może w szczególności o statuowany w Art. 3 zakaz poniżającego traktowania. Orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu definiuje traktowanie jako „poniżające” w ten sposób, że jest to postępowanie, które „miało takie natężenie, że spowodowało u ofiar uczucie strachu, cierpienia i upokorzenia w stopniu będącym w stanie je poniżyć”. „Aby traktowanie czy karanie można było uznać za „nieludzkie” lub „poniżające”, cierpienie i upokorzenie z nimi związane musi w każdym wypadku przekroczyć stopień nieuniknionego cierpienia i upokorzenia, które pociąga za sobą stosowanie zgodnych z prawem form traktowania lub karania” – z wyroku ETPC z dn. 16 grudnia 1999 r., sygn. akt 24724/94.
 
Dla uznania traktowania ze „poniżające” wystarczy subiektywne odczucie upokorzenia ofiary, że została ona poniżona według własnej oceny – takie stanowisko zajął Trybunał w wyrokach z dn. 25.04.1978 w sprawie Tyrer v. Zjednoczone Królestwo oraz z dn. 16 grudnia 1997 r., sygn. akt 20972/92. Przy ocenie, czy traktowanie było poniżające, Trybunał bierze pod uwagę, czy jego celem było upokorzenie i poniżenie osoby, której dotyczy i – w zakresie rozważenia jego konsekwencji, czy niekorzystnie wpłynęło na osobowość w sposób niezgodny z art. 3 (z wyroku Peers v. Grecja, z dn. 19.04.2001 r, sygn. 28524/95).
 
Obowiązek władz wynikający z art. 3 różni się od obowiązku wynikającego z art. 2 Konwencji – zarówno w swej istocie, jak i w wymiarze czasowym. Pewien stopień podobieństwa między tymi zobowiązaniami tkwi w tym, że żadne z nich nie jest zobowiązaniem rezultatu, lecz działania. Jednakże podczas gdy proceduralny obowiązek wynikający z art. 2 wymaga, by władze podjęły określone działania prawne mogące doprowadzić do identyfikacji i ukarania sprawców, obowiązek nałożony z mocy art. 3 ma bardziej ogólną, humanitarną naturę, nakazując władzom zareagowanie w sposób ludzki i współczujący na bolesną lub tragiczną sytuację (por. wyrok w sprawie mordu katyńskiego z dn. 16 kwietnia 2012 r., ze skarg sygn. 55508/07 i 29520/09).
 
Patrząc z perspektywy osób inwigilowanych, których w Polsce jest co roku ponad dwa miliony należy zauważyć, że odmowa udzielenia im informacji o zasadność inwigilacji w ich życie oraz odmowa udostępnienia im zbiorów danych zgromadzonych na ich temat przez służby specjalne i przez policję (jeśli o to wnoszą) stanowi traktowanie poniżające w rozumieniu art. 3 KE. Utajnianie w państwie demokratycznym działań aparatu państwowego jest moralnie i prawnie niedopuszczalne, gdy istnieje uzasadnione domniemanie, że naruszane są prawa człowieka. Jak słusznie stwierdził prof. Jerzy Ciemniewski, stosowanie kontroli operacyjnej wobec danej jednostki musi się kończyć aktem o charakterze prawno-człowieczym po to, by otwierać jednostce możliwość weryfikacji w jakiś sposób, słuszności działań wobec niej prowadzonych (por. A. Pietryka, Opracowanie seminarium pt. „Stosowanie podsłuchów i kontroli operacyjnej a gwarancje praw i wolności jednostki – niezbędne zmiany prawne”, dostępne pod adresem: http://www.hfhrpol.waw.pl/recedens/służby/opracowanie-seminarium-stosowanie-podsłuchów-i-kontroli-operacyjnej-a-gwarancje-praw-i-wolności-jednostki–niezbędne-zmiany-prawne.html.
 
Jeśli Rzeczpospolita Polska stwarza takim osobom (do których należę) przeszkody całkowicie uniemożliwiające zakończenie tych kontroli aktem o charakterze prawno-człowieczym, to takie działanie zmusza do podejmowania samodzielnego i nader ryzykownego trudu poszukiwania dowodów celem ustalania okoliczności faktycznych. Pokrzywdzeni nie mają wyboru, gdyż dane te są konieczne dla wyjaśnienia narastających wątpliwości, zwyczajowo pozostawianych przez prokuratury i sądy. Dowody na inwigilację mają istotne znaczenie dla prawidłowych rozstrzygnięć w sprawach, w których ofiary przemocy ze strony aparatu bezpieczeństwa państwa uzyskują status osoby pokrzywdzonej.
 
Warto przy okazji poddać pod rozwagę Trybunału okoliczność, że status osoby pokrzywdzonej prokuratura przyznaje w związku z okolicznościami faktycznymi, m.in. takimi jak szkody odniesione w wyniku przestępstwa. Zatem decyzje o uznaniu ofiar przemocy za pokrzywdzonych należy potraktować jako oficjalne potwierdzenie ujawnionych przez nich okoliczności. Jeśli pomimo tego państwo zaniecha obowiązku skutecznego prowadzenia postępowań karnych, to złe traktowanie – w rozumieniu Art. 3 Konwencji – materializuje się także w decyzjach organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
 
Piszecie Państwo na łamach Nowego Ekranu o zwyczaju poddawania osób pokrzywdzonych przez System badaniom psychiatrycznym. Takie poniżenie osoby całkowicie zdrowej kwalifikuje się na zarzut naruszenia art. 3. Na gruncie przepisów kodeksu postępowania karnego z dn. 6 czerwca 1997 r. poddanie pokrzywdzonego badaniu psychologicznemu jest wprost niedopuszczalne – chyba, że karalność czynu zależy od jego stanu zdrowia (Art. 192 § 1 K.p.k.). Natomiast jeśli idzie o świadka, to wykonanie ww. jest ograniczone do sytuacji opisanej w przepisie art. 192 § 2 K.p.k.
 
Wskazany przepis stanowi, że jedynie w przypadku istnienia wątpliwości co do stanu psychicznego świadka, jego stanu rozwoju umysłowego, zdolności postrzegania lub odtwarzania przez niego postrzeżeń, organ może zarządzić przesłuchanie świadka z udziałem biegłego lekarza lub biegłego psychologa, a świadek nie może się temu sprzeciwić. Wreszcie, jeśli osoba jest oskarżona, to w toku postępowania musi się poddać badaniu psychologicznemu lub psychiatrycznemu, jeżeli przeprowadzenie tych badań jest nieodzowne; wynika to jednoznacznie z Art. 74 § 2 Pkt 2 K.p.k.
 
Przytoczone zestawienie przepisów prawa, wywiedzionych z Art. 30 Konstytucji RP, wraz z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z dn. 10 lipca 2007 r., SK 50/06, OTK –A-2007/7/74 pokazuje, że na gruncie polskiej procedury karnej poddanie badaniom psychologicznym i psychiatrycznym jest ściśle limitowane do sytuacji, gdy jest to konieczne (niezbędne).
 
Do złamania wyżej opisanej zasady, odróżniającej demokratyczne państwo prawa od państwa totalitarnego, dochodzi, gdy karalność czynów objętych postępowaniem nie zależy od stanu zdrowia psychicznego pokrzywdzonego, tylko od rzetelnego rozpoznania przez prokuraturę / sądy dowodów. W przeciwnym przypadku można przyjąć, że wdrożenie w stosunku do pokrzywdzonych bezzasadnych badań narusza normę Art. 3 Konwencji.
Art. 2 i 3 Konwencji obejmują jedne z najbardziej fundamentalnych wartości społeczeństwa demokratycznego. Dlatego warto o nich wiedzieć, gdy zamierzamy szukać sposobów na wyjście z pułapki zastawionej przez polskie talatajstwo.
 
Ciąg dalszy nastąpi.
 
 
0

NN 533763214

73 publikacje
64 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758