Było to możliwe w ramach tzw. kartelowej demokracji zapoczątkowanej w 2009r. przez socjalistów i chadeków, którzy ustalili, że najpierw porządzi Polak, a potem Niemiec. "Dołożę wszelkich starań, by odzyskać zaufanie obywateli i rozbudzić entuzjazm dla Europy" – powiedział Schulz po obowiązkowym przegłosowaniu (demokracja musi być!) jego kandydatury. Czy osiągnie ten cel?

Martin Schulz, ur. w 1955 roku, wstąpił w wieku 18 lat do Socjalistycznej Partii Niemiec (SPD). Nie ukończył gimnazjum i poświęcił się polityce. W 1994r. wybrany został do Parlamentu Europejskiego, a od 2004r. jest przewodniczącym parlamentarnej grupy socjalistów. Jest określany jako człowiek wybuchowy i napastliwy, który nie łagodzi konfliktów, lecz je wywołuje i zaostrza.

Europa poznała go bliżej, gdy zaatakował przebywającego w europarlamencie Berlusconiego. Ten mu odpowiedział: "Panie Schulz, znam we Włoszech producenta filmowego, który kręci film o nazistowskich obozach koncentracyjnych. Sugerowałbym panu zagrać rolę kapo. Byłby tu pan perfekcyjny".

Martin Schulz walczy o postęp (w lewicowym rozumieniu), więc politycy znajdujący się na prawo od centrum są narażeni na jego ataki. Doświadczył tego szczególnie boleśnie prezydent RP Lech Kaczyński, który w oczach niemieckiego polityka był nacjonalistą, skrajnym prawicowcem i wrogiem Unii Europejskiej. Schulz atakował naszego prezydenta za jego stosunek do parad gejów i kary śmierci. Kwestionował też projekt ustawy lustracyjnej przedstawiony przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. "Wzywam teraz polskie władze – apelował – do zaprzestania tego polowania na czarownice. W świetle wyroku mandat Geremka jest niepodważalny".

Powiedziało się Schulzowi, że "Polska, której przywódcy otwarcie popierają karę śmierci, powinna być izolowana w UE", a później tłumaczył się: "Nigdy nie mówiłem o izolacji Polski. (…) Kiedy krytykuję polskiego prezydenta, nie krytykuję Polaków. Polska jest wspaniałym krajem z bardzo złym rządem".

Ataki tego fanatycznego lewicowca i zaciekłego stronnika federalizacji nie przysparzają mu sympatii wśród konserwatystów. Francuski polityk Jean-Marie Le Pen powiedział o Schulzu: "Ma głowę Lenina, zaś mówi jak Hitler".