Bez kategorii
Like

Marsz Złodziei.

18/11/2012
492 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Czyli wiara przenosi góry, a kibole przenoszą ulice.

0


To już ostatnia notka z serii pokazującej, że żadnej prowokacji Policji wobec Marszu Niepodległości nie było, że doszło do bezprawnego ataku Policji na Marsz Niepodległości.

Wszystko to elegancko wyłożył doktor nauk humanistycznych inspektor Sokołowski w programie Jana Pospieszalskiego „Bliżej”. Pana inspektora najwyraźniej poniosły emocje i potwierdził oficjalnie to, co każdy myślący Polak wiedział od dawna, że Policja środowisko „kiboli” ma dokładnie rozpracowane, ma tam swoich informatorów i jest na bieżąco informowana o „kibolskich” planach i zamierzeniach. Podniecony pan inspektor barwnie opowiadał o tym, że Policja wiedziała gdzie zamierzają zebrać się „kibole”, że będzie ich ok. 1,5 tys., skąd będą pobierać „amunicję” i jakimi trasami przemieszczać. Dalej pan inspektor z radością oznajmił, że wszystkie te zebrane operacyjnie informacje, potwierdził obraz na ekranach zainstalowanych w bunkrze dowodzenia Policji. Obraz z kamer jakości HD zainstalowanych na śmigłowcach policyjnych i mikrokamer, też jakości HD, zainstalowanych w kominiarkach i kapturach agentów policji wmieszanych między „kiboli”.

A według przekazu inspektora Sokołowskiego przebieg wypadków był następujący. W okolicach kina Muranów kibole rozebrali jedną z ulic, a – w istocie ukradziony – materiał budowlany upchali w kieszeniach i podręcznych torbach. Następnie objuczeni tymi fantami w niekrępującej asyście opancerzonych oddziałów policji pomaszerowali w kierunku miejsca formowania się Marszu Niepodległości. Policja zadbała, aby Marsz Złodziei nie pomylił trasy w wielkim bądź co bądź mieście stołecznym Warszawa i trafił tam gdzie według planu Policji miał trafić.

Nie jestem mieszkańcem Warszawy, więc gdy pisałem dwie poprzednie notki , Między bloki im uciekli  i  Nie było żadnej prowokacji , nie wiedziałem jaka odległość dzieli kino Muranów od Ronda Dmowskiego. Po sprawdzeniu na planie miasta, okazuje się, że to ok. 2 km. W tym stanie rzeczy przemieszczania się „kiboli” z okolic kina Muranów na Rondo Dmowskiego nie sposób nazwać inaczej jak marszem. Ponieważ uczestnicy tego marszu nieśli świeżo ukradzione fanty, nazwa Marsz Złodziei jest jak najbardziej na miejscu.

 Nasuwa się nieodparcie zaskakujące podobieństwo tego Marszu Złodziei do innego marszu odbytego tego samego dnia. Mam tu na myśli Marsz Klientów Platformy Obywatelskiej, dla niepoznaki nazwany Razem dla Niepodległej. Podobieństwo tych marszów sprowadza się do tego, że obydwa odbyły się w niekrępującej asyście sił policyjnych.

Marsz Złodziei miał założone trzy cele. Po pierwsze, kradzież jednej z ulic warszawskich, niestety inspektor Sokołowski nie zdradził o którą ulicę chodzi. Po drugie, przemarsz z ukradzionym materiałem budowlanym do Ronda Dmowskiego i dołączenie do Marszu Niepodległości. Po trzecie, zmagazynowanie fantów na skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej. Wszystkie trzy cele, dzięki niekrępującej asyście Policji, Marsz Złodziei w całości zrealizował.

Oczywiście można by się wygłupiać i zadawać jakieś retoryczne pytania, jak na przykład. Czy skoro było wiadomym gdzie „kibole” mają pobierać „amunicję”, nie mogła w tym miejscu stanąć kompania pancernych policjantów? Przecież spod nóg by im tej kostki nie wyrwali? Czyż nie?
Albo. Skoro już „kibole” napchali sobie kieszenie kradzionym towarem i byli odizolowani od neutralnego tłumu, jaki był problem aby 6 tys. zbrojnych policjantów ich osaczyło i zatrzymało, chociażby na kilka godzin w celu rozliczenia z posiadanego materiału budowlanego. To czterech policjantów na jednego kibola. Plus precyzyjny obraz „pola walki” w jakości HD przekazywany w trybie online do bunkra dowodzenia. No można by tak pytać, ale po co?

 

0

AndrzejR

NULL

80 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758